środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 10



-Harry nie wiem czy mogę zostać.
-Jeśli cię o to proszę to najwyraźniej możesz. –Odparł i uśmiechnął się.
-Ale nie mam nic do spania… Nawet szczoteczki do zębów.
-Mam jedną dodatkową szczoteczkę do zębów. Miałem nadzieję, że kiedyś będziesz jeszcze nocowała u mnie i kupiłem dla ciebie.
-Serio? –Spytałam powstrzymując śmiech. –Nie wierze ci.
 -Pokaże ci. –Odpowiedział i zaciągnął mnie do łazienki. Obok szczoteczki Harrego leżała jeszcze nienapoczęta różowa szczoteczka.
-Harry jesteś głupi. –Zaśmiałam się. –No dobrze a co z piżamą?
-Możesz spać w tej samej bieliźnie a ja mogę dać ci mój podkoszulek. –Czy on na wszystko miał odpowiedź?
-No nie wiem to trochę nie higieniczne.
-Bella nie daj się prosić. Następnym razem po prostu weźmiesz trochę bielizny do mnie.
-Następnym razem? –Spytałam. Starałam się powstrzymać śmiech, ale jakoś nie dałam rady. Przy tym człowieku uśmiech nie chce schodzić z twarzy.
-No tak. Lubię cię mieć obok siebie. –Uśmiechnął się przyciągając mnie do siebie.
-Okay zostanę. –Starałam się uwolnić od niego. –Już możesz mnie puścić.
-To super. –Pocałował mnie w czoło. –Jeśli nie masz nic przeciwko to umyję się pierwszy.
-Jasne. Idź. –Uśmiechnęłam się i wyszłam z jego niewielkiej łazienki. –Harry daj mój telefon.
-No tak. –Wyciągnął ze swojej kieszonki w spodniach i podał mi telefon. Po chwili drzwi od łazienki zamknęły się a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Może jednak pójdę po świeżą bieliznę? Tak to będzie wspaniałe wyjście. 

Po cichu weszłam do pokoju mojego i dziewczyn. Danielle smacznie spała a Perrie nie było. Możliwe, że będzie nocowała u Zayna. Starałam się nie obudzić Dani. Miałam nadzieję, że jakoś mi to wyjdzie. Gdy miałam postawić mój krok mój telefon zaczął dzwonić.
-Gdzie jesteś? –Usłyszałam gniewny głos Harrego.
-Poszłam po świeżą bieliznę. –Wyszeptałam idąc w stronę swojej szafki.
-A dlaczego szepczesz?
-Nie chcę obudzić Danielle. –Przewróciłam oczami. Przecież to było oczywiste.
-Zaraz będę po ciebie.
-Nie ma takiej potrzeby Harry. –Zanim powiedziałam całe zdanie Styles zdążył się rozłączyć. Boże przecież daleko nie mam… Wzięłam świeżą bieliznę i po cichu wyszłam z pokoju. Mam nadzieję, że nie obudziłam Danielle. Zanim się odwróciłam Harry już szedł w moją stronę.
-Nie wychodź tak bez uprzedzenia. –Powiedział rozglądając się dookoła. –Chodźmy już, bo jest późno.
-Harry nie jestem małą dziewczynką żebyś martwił się o mnie.
-Ale jednak zależy mi na tobie i będę się o ciebie martwił. Następnym razem, chociaż mi powiedz.
-Dobrze. –Przewróciłam oczami i poszliśmy do Harrego. Oczywiście nie mogło obejść się bez przygód po drodze. Niestety musieliśmy spotkać Perrie i Zayna.
-Bella! –Dziewczyna krzyknęła na cały campus. Była totalnie nawalona. Zayn stał obok niej i szczerzył się do nas. –O proszę i Harry!
-Perrie ucisz się jest już dość późno. –Skarciłam dziewczynę. –Zayn odprowadź ją do pokoju i nie obudźcie Danielle.
-A wy gdzie idziecie? Harry tylko trzymaj łapki z daleka od Belli. –Perrie przybliżała się do Harrego, bo chciała mu to powiedzieć na ucho, ale jednak jej nie wyszło. –W ogóle to, po co ci ta bielizna?
-Zayn weź już ją. –Usłyszałam zirytowany głos Harrego. Przypomniałam sobie, że trzymam w ręce moją bieliznę.
-Dobra sama się zaprowadzę. –Odpowiedziała Perrie. Zayn nie był jakąś głośną osobą, ale myślałam, że częściej się odzywa jak jest nawalony. –Tylko nie róbcie dzieci.
-Perrie! – Harry i ja krzyknęliśmy w tym samym czasie. Dziewczyna uniosła ręce ku górze a Zayn pociągnął ją w stronę naszego pokoju.
-Chodźmy szybciej jestem zmęczona. –Wyszeptałam przyśpieszając kroku. Harry nic się nie odzywał, ale widziałam jego zirytowaną twarz.
Po jakimś czasie w końcu znaleźliśmy się w pokoju Harrego.
-To dasz mi twój podkoszulek?
-Jasne. –Odpowiedział. Wstał z łóżka i podszedł do swojej szafki. Wyjął jeden ze swoich podkoszulków. Odebrałam od niego i poszłam do łazienki. Byłam taka zmęczona! Chyba już dochodziła czwarta nad ranem, więc mój organizm miał prawo odmawiać mi posłuszeństwa. 

W miarę szybko ogarnęłam się, umyłam zęby i ubrałam sobie swoją nową piżamę. Uwielbiałam zapach Harrego. Jego podkoszulek sięgał mi do połowy ud. Nie pasowało mi to, ale byłam tak zmęczona, że po chwili o tym zapomniałam.
-Już myślałem, że cię wciągnęło. –Harry uśmiechnął się. Na jego twarzy też można było dostrzec zmęczenie.
-Padam na twarz. –Położyłam ubrania na jednym z foteli i szybko pobiegłam do łóżka. Ułożyłam się na poduszce. Za chwilę chyba odpłynę.
-Chodź do mnie bliżej. –Usłyszałam zachrypnięty głos Harrego. Nie chciało mi się z nim przekomarzać, więc przybliżyłam się do niego i wtuliłam w niego. –Uwielbiam widok ciebie śpiącej obok mnie w moim podkoszulku.
-A ja uwielbiam widok ciebie bez podkoszulka. –Odpowiedziałam z zamkniętymi oczami. –Dobranoc Harry.
-Dobranoc kotku. –Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poczułam jak składa pocałunek na moim czole. Więcej nic nie pamiętam, bo odpłynęłam.

Nie wiem, która była, ale przebudziłam się. Na początku nie wiedziałam, gdzie jestem, ale po chwili dotarło do mnie. Obok mnie spał Harry. Wyglądał na takiego spokojnego. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się ku górze a po chwili opadała. Jego usta były lekko otwarte a włosy opadały na czoło. Piękny. 

Odsunęłam się od niego i sięgnęłam po telefon. Miałam dwie wiadomości od Perrie i od Danielle. W sumie chciałam sprawdzić, która była godzina. Obecnie dochodziła 13. Nie dziwię się, że tak późno wstałam. Usnęłam chyba koło 5 nad ranem. Harry nadal słodko spał, więc odpisałam na sms dziewczynom. Biedne nie wiedziały, co się ze mną dzieje. Perrie zapewne nie pamięta wczorajszego wieczoru.
-Już nie śpisz? –Usłyszałam zachrypnięty głos Harrego.
-Od paru minut nie śpię. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Nie mogę uwierzyć, że znów skończyłam u Harrego w łóżku. –Co chciałbyś dziś robić?
-W sumie jest dzisiaj impreza w sąsiednim campusie i jestem zaproszony, więc możemy iść razem.
-Okay tylko pamiętaj, że jutro mamy iść do twojej mamy na obiad.  
-Jezu. –Harry przymknął oczy i po chwili je otworzył. –Będziemy musieli iść jeszcze na msze o 11.
-Mi to nie przeszkadza. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Będąc w domu we wakacje chodziłam prawie, co tydzień. Moi rodzice są wierzącymi i praktykującymi, więc ja też musiałam chodzić do kościoła. W sumie jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Może trochę czułam więź z Bogiem, ale sama nie byłam, co do tego pewna. Teraz jest mało ludzi, którzy naprawdę wierzą w Boga i chodzą do Kościoła…
-Bella.
-Co? –Odwróciłam głowę w stronę Harrego. Pewnie znów się zawiesiłam.
-Nie słuchałaś mnie. –Przewróciłam oczami.
-Ale już cię słucham. Co chciałeś?
-Chciałem spytać czy poszłabyś ze mną po jakieś zakupy?
-Jasne, czemu nie? –Wstałam z łóżka i wzięłam moje leginsy i sweterek, które były położone na jednym z foteli.
-Ej, gdzie już uciekasz? –Harry zrobił smutną minkę.
-Idę się ogarnąć. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Widziałam, jak Harry odprowadza mnie wzrokiem do łazienki. Skapnęłam się, że przecież jestem w jego podkoszulku. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zamknęłam drzwi. 

Przemyłam twarz i zęby moją nową różową szczoteczką. Następnie rozczesałam włosy i spięłam w wysokiego kucyka. Niestety musiałam wyjść bez makijażu, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Nie należałam do tych dziewczyn, które nie ruszały się bez makijażu. 

Postanowiłam, że ubiorę sobie moje leginsy i zostanę w podkoszulku Harrego. Gdy wyszłam z łazienki wzrok Stylesa od razu wylądował na mnie.
-Mój podkoszulek?  -Spytał uśmiechając się szeroko.
-No tak. Chyba, że ci się nie podoba to zdejmę go.
-Jest idealnie. –Odpowiedział i podszedł do mnie całując mnie w czoło. Jego ciało było idealne. Szkoda, że swój tors i brzuch zakrył tatuażami. Na szczęście nie całkowicie. Obok jego obojczyków były dwie jaskółki, jakieś daty a niżej wielki motyl. Przejechałam palcem po nim zastanawiając się, co w sumie może oznaczać. –Idę się ubrać. –Wymruczał mi do ucha.
-Mhm. –Pokiwałam głową i odsunęłam się robiąc przejście do łazienki. Po chwili Harry znikł za drzwiami a ja rozglądnęłam się po pokoju. Wszystkie okna były zasłonięte, więc postanowiłam je odsłonić, aby wpadło tu trochę światła. Otwarłam także okna, aby wpadło świeże powietrze, bo nie wiem, kiedy Harry ostatnio tu wietrzył. Zanim wyszedł z łazienki zdążyłam trochę ogarnąć ten syf. Nie wiedziałam, ze w tydzień można tak nabałaganić.
-Wow! To nadal mój pokój? –Spytał rozglądając się dookoła. Miał na sobie czarne spodnie z dziurami na kolanach, do tego czerwoną koszulę w kratę, która była rozpięta do połowy torsu.
-Tak nadal twój. Ogarnęłam go trochę i wpuściłam promienie słoneczne. –Podeszłam do niego.
-Dzięki, ale nie musiałaś. –Odpowiedział i uśmiechnął się ukazując swoje urocze dołeczki.
-Nudziło mi się. –Harry przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Już nie pytał czy może a muszę stwierdzić, że podobało mi się to. Odwzajemniłam pocałunek z resztą jak zawsze. –Możemy już iść.
-No tak. Sklep. –Uśmiechnął się. Schował do kieszonki swój telefon i oczywiście mój, bo ja niestety nie miałam kieszonki. Po chwili na nosie Harrego wylądowały czarne okulary. Wyglądał seksownie.
-Jedziemy samochodem? –Spytałam.
-No tak. Chyba, że wolisz iść. –Odparł.
-Wolałabym się przespacerować. –Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że on wolałby samochodem, ale jest naprawdę ładna pogoda i szkoda byłoby ją zmarnować. 

Po jakimś czasie znaleźliśmy się w końcu w sklepie. Harry w drodze do sklepu powiedział mi, że chciałbym żebym z nim mieszkała, ale w akademiku jest to nie możliwe. W sumie jest na to za wcześnie. Może znamy się rok, ale dopiero wczoraj zdecydowaliśmy spróbować. Harry oczywiście uznał, że wcale nie jest za wcześnie… No, ale w końcu to Harry. On zawsze wie najlepiej. 

Po zrobionych zakupach mogliśmy w końcu coś zjeść. Już prawie umarłam z głodu i z braku płynów w moim organizmie.
-Muszę skończyć z tym alkoholem. –Powiedziałam siadając u niego na łóżku.
-Mówiłaś to sto razy. –Odparł i zaśmiał się. –Chcesz zapalić? –Harry wyciągnął z kieszeni jointa. Pokiwałam głową. Marihuany nigdy za wiele.
Nie paliłam zbyt wiele, bo nie chciałam za bardzo się zjarać. Po prostu zapaliłam trochę na odprężenie. Harry tak samo nie palił zbyt wiele.
-To, o której mam być gotowa na tą imprezę? –Spytałam wypuszczając dym.
-Myślę, że 20 to będzie odpowiednia godzina.
-Okay to powoli będę się zbierała, bo muszę przygotować sobie jakieś ubrania na dziś i jutro.
-Nie chcę się znów z tobą rozstawać. –Wyszeptał gładząc mój policzek.
-Harry przecież zobaczymy się za parę godzin. –Odparłam i uśmiechnęłam się. –To bądź u mnie na 20.
-Dobrze kotku. –Powiedział i pocałował mnie.
-To do zobaczenia. –Uśmiechnęłam się i wyszłam z jego mieszkania.
W moim pokoju siedziała tylko Danielle. Jak zawsze!
-Hey! Gdzieś ty była?
-Ymm nocowałam u Harrego. –Odpowiedziałam zdejmując buty. Danielle była w szoku.
-Ale wy coś ten? –Spytała uśmiechając się. Ja tylko pokiwałam głową.
-Staramy się coś ten. –Odparłam i zaśmiałam się. –Jutro mam obiad u jego mamy i nie wiem, co ubrać. W sumie nie mam takich poważnych ubrań.
-Spokojnie. U mnie coś znajdziemy. –Uśmiechnęła się i podeszła do swojej szafy. –Ale serio ty i Harry?
-Taa aż tak trudno w to uwierzyć? –Spytałam.
-Trochę tak. Zawsze mówiłaś, że ty i Harry nigdy a tu proszę! –Danielle wyciągnęła z szafy białą bluzkę zapinaną na guziczki, bez rękawków z ozdobnym kołnierzykiem.
-O całkiem spoko. –Powiedziałam podchodząc do niej.
-Wiesz, że już pachniesz Harrym?
-Taa, bo mam jego podkoszulek na sobie. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Chyba, że tak. –Powiedziała. –To ubierz sobie tą bluzkę i te twoje skórzane spodenki. Będzie elegancko i jakiś dodatek ciebie też będzie.
-Dziękuje. –Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją. Przygotowałam stylizację na jutro a na dziś wybrałam krótkie czarne spodenki do tego siateczkową bluzkę z białym napisem. Wyprostowałam włosy, nałożyłam tusz na rzęsy i czerwoną szminkę na usta. Wybrałam też złote dodatki i czarne zakolanówki. Wyszłam z łazienki i moim oczom ukazał się Harry.
-O już jesteś. –Powiedziałam uśmiechając się.
-No jestem. –Odparł. –Bella nie wyjdziesz tak.
-Niby dlaczego? –Spytałam robiąc wielkie oczy.
-Wychodzi ci brzuch i widać twój biustonosz. Za bardzo przyciągasz wzrok i za bardzo kusisz.
-Boże Harry nie jesteś moim ojcem. –Burknęłam pod nosem. –Czyli mam rozumieć, że jeśli się nie przebiorę to nici z imprezy?
-Dokładnie tak. –Uśmiechnął się. Danielle tylko pokręciła głową.
-Dobra. –Odpowiedziałam. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne rurki i czarną bluzkę bez rękawków z napisem „Holy shit”. Chociaż przez ubrania mogę wyrazić moje emocje. Nie miałam siły już do niego.
Wyszłam przebrana z łazienki.
-Za bardzo wulgarny napis na bluzce? –Spytałam przewracając oczami.
-Nie. Jest w porządku. Teraz możemy iść. –Odpowiedział wstając z łóżka. Ubrałam sobie czarne trampki i wyszłam nie czekając na niego. Nawet nie pożegnałam się z Danielle. –Jesteś zła?
-Tak. Jestem zła… Mam dopiero 19 lat i mam dobre ciało, ale po co mi skoro i tak muszę je zakrywać?!
-Bella nie krzycz proszę. –Powiedział przymykając oczy. –Po prostu jesteś moja i nie chcę żeby ktokolwiek patrzył na ciebie.
-Dobra nie ważne. –Odpowiedziałam i wsiadłam do jego samochodu. Przez całą drogę nie odezwałam się do niego. Wkurzył mnie po prostu. Muszę zachowywać się, jak jakaś jego podwładna.
-Tylko się dziś nie zalej. –Powiedział uśmiechając się.
-Wiem. Nie mam zamiaru mieć kaca. –Odpowiedziałam i odeszłam od niego. Po chwili i tak on już był blisko mnie.
-Nie oddalaj się ode mnie. –Nakazał. Jasne coś jeszcze? Przywiązać się do twojej nogi?!
-Dobra. –Prychnęłam i zrobiłam sobie lekkiego drinka. Wypiłam go za jednym razem. Harry dziś nie pił, bo prowadzi.
W sumie na imprezie nie działo się zbyt wiele. Jakoś czmychnęłam od Harrego i udało mi się znaleźć kogoś z jointem, więc pociągnęłam trochę na rozluźnienie. Wysępiłam także od kogoś gumy do żucia żeby nie było za bardzo czuć ode mnie.
-Tu jesteś. –Powiedział uśmiechając się. –Gdzie się podziewałaś?
-Byłam w ubikacji. –Odpowiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. Ups! Chyba trochę za dużo wypaliłam.
-Co to za nagły atak czułości?
-A taki. –Odpowiedziałam i zachichotałam.
-Ile wypaliłaś?
-Trooszeczkę. –Pokazałam mu palcami ile wypaliłam. –Ale byłam zdenerwowana i musiałam się odprężyć. –Harry tylko pokiwał głową. –Oj nie gniewaj się na mnie. –Stanęłam na palcach i pocałowałam go. W tych trampkach tak daleko miałam do jego ust!
-Chyba nadal jestem zły. –Pociągnęłam go, aby zniżył się mniej więcej do mojego wzrostu i przyciągnęłam go najbliżej mnie. Widziałam jego uśmiech na twarzy. Moje usta odnalazły jego i od razu zaczęłam go namiętnie całować. Jego język po chwili masował mój a jego ręce ściskały mój tyłek.
-Nadal jesteś zły? –Spytałam odsuwając się od niego.
-Nie już nie. –Odpowiedział a ja zachichotałam.
-Lubię cię wiesz? –Zaśmiałam się ze swojego pytania. Harry tylko pokiwał głową i uśmiechnął się. Nagle obok niego pojawił się jakiś chłopak.
-Harry Styles? –Spytał. Harry odwrócił się. –Kopę lat stary!
-Tom! –Harry przybił mu piątkę. –Poznaj moją dziewczynę Belle. –Podałam mu rękę i starałam się nie roześmiać. Wszystko mnie tak cholernie śmieszyło!
-Miło cię poznać Bella. –Powiedział Tom.
-Ciebie też. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Chłopaki zaczęli gadać a mi zaczęło się nudzić. Więc poszłam tańczyć. Boże kocham tańczyć na imprezach! Oddałam się muzyce. Nawet, jeśli nie byłabym po jednym drinku i nie byłabym trochę upalona i tak bym weszła na parkiet!
-Bella miałaś nie odchodzić bez mówienia. –Skarcił mnie Harry.
-Przepraszam. –Odparłam. –Zatańcz ze mną. Proszę.
-Niech ci będzie. –Przewrócił oczami i dołączył do mnie. Harry umiał tańczyć, ale nie należał do tych osób, które lubiły to robić.
Po jakimś czasie byłam strasznie zmęczona. Miałam ochotę tylko położyć się spać.
-Wracajmy już. –Zaczęłam nudzić Harrego. On pożegnał się ze swoimi kolegami i po chwili byliśmy już w samochodzie. Przez całą drogę nic się nie odzywałam, bo po prostu byłam zmęczona. W sumie chyba usnęłam w samochodzie, bo obudziłam się u siebie w łóżku. Napiłam się wody i znów usnęłam. 

Usłyszałam muzyczkę, która miała przywołać mnie do życia ze snu. W sumie, dlaczego ustawiłam ją w niedzielę? Kurde no tak! Obiad u Harrego mamy… Muszę wstać, ale to jest bardzo trudne. Ciekawe, czy coś się wydarzy… 
_________________________________________

5 kom=next!
 

7 komentarzy:

  1. Honey, to jest boskie *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej dzieki za info. Jsk zwykle super x

    OdpowiedzUsuń
  3. uuu, widzę, że podbijamy do 5!I dobrze. Komentarze są bardzo motywujące. trochę jakbym czytała o swoim chłopaku. Raz zrobił mi awanturę o to, że nie odpisywałam mu 4 godziny xd ale i tak go kocham. Bo chyba o to w tym chodzi, co nie?
    Wiesz trochę trudno jest mi się skupić na Twoim opowiadaniu, kiedy po pokoju lata mi wielka mucha, a nie mogę jej trafić xd Wiem, mało interesujące.Lubię czytać to, co tworzysz, bo jesteś w tym naprawdę dobra i nie powinnaś się poddawać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O ... już nie mogę się doczekać co się wydarzy na obiedzie u mamy Harrego ?
    Zielona.com :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Sfhhkkfsxbhf Genialne

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, jak zawsze ;) tak jak myślałam, Harry chce ją kontrolować i mieć tylko dla siebie. Oczywiście, to jest normalne, ale trochę przesadza z tym oddalaniem się. Czekam na nexxta i życzę weny.
    Joasia

    OdpowiedzUsuń