sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 52

Czy kiedykolwiek wydawało wam się, że wasze życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i nie przypomina waszego dawnego życia? Nawet w najmniejszym stopniu? Jeśli nie, to macie po prostu szczęście. Ja nadal nie rozumiem, jak moje normalne, nudne życie mogło zmienić się w coś takiego. Minęły zaledwie cztery miesiące, a ja odkryłam tyle "brudnych" sekretów mojej rodziny, że gdy tylko o tym pomyślę robi mi się słabo. Mam siostrę, ja byłam dzieckiem które jednak zawsze chcieli i to mnie obdarowali całą swoją miłością. Mam chłopaka, którego kocham najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez niego, jednak coś jest w nim nie tak. Czasem zastanawiam się czy wszystkie dziewczyny podczas kłótni są poniżane tak jak ja, albo po prostu traktowanie jak przedmiot?
Nie wspomnę już o moich przyjaciołach. Louis jest w więzieniu, Zayn i Perrie zaliczyli odwyk narkotykowy, Niall coraz mniej odzywa się do nas, Danielle ma szansę zaistnieć dzięki swoim umiejętnościom tanecznym, o których ja nawet nie wiedziałam... Jestem na siebie cholernie zła za to, że tak traktuje ludzi, którzy wiele mi pomogli. Czy to aby nie jest też sprawa Harrego?
Ostatnio coraz więcej nad tym wszystkim myślę. Przez ten natłok wrażeń, nawet nie miałam czasu zastanowić się, co tak właściwie wydarzyło się w moim życiu. Właśnie mam taką okazję, bo Harry wiezie mnie na spotkanie z moimi przyjaciółkami, którym zaczęłam poświęcać zbyt mało czasu przez tego chłopaka, który odwrócił moje życie do góry nogami.
-Bella - słyszę jego głos i czuję, jak jego dłoń wędruje na moje udo. Mrugam kilka razy i przenoszę na niego wzrok - znów się wyłączyłaś, wszystko w porządku skarbie? - Harry przenosi dłoń na moją twarz i delikatnie ją gładzi. Ja wtulam się w nią i przymykam oczy, a na moje usta wkrada się uśmiech.
-W jak najlepszym skarbie - odpowiadam i nachylam się żeby go pocałować. Harry pogłębia pocałunek i już chce mnie przysunąć do siebie, ale ja nie daję mu wygrać. - Jestem umówiona, spóźnię się - mówię i odsuwam się od niego z wielkim uśmiechem.
-Nienawidzę, gdy spędzamy czas osobno.
-Ja też, ale to tylko kilka godzin.
-Daj znać, kiedy mam po ciebie przyjechać. Miłej zabawy - Harry nachyla się i jeszcze raz całuje moje usta.
-Dziękuje, do zobaczenia skarbie - odpowiadam i wysiadam z samochodu. Harry cały czas patrzy na mnie tęskniącym wzrokiem. Posyłam mu uśmiech i zamykam za sobą drzwi od samochodu po czym odwracam się i wchodzę do galerii handlowej.
Rozumiem, że trudno jest rozstać się z drugim człowiekiem, ale gdybym miała spędzać z nim każdą wolną chwilę to nie miałabym nikogo więcej prócz niego. Kocham go, ale każdy potrzebuje chwilę oddechu od drugiej osoby. Poza tym Harrego zawsze jest pełno. Jeszcze za niedługo zamieszkamy razem, więc takie chwilowe przerwy będą dobre, bo wiem że po jakimś czasie on zacząłby mi działać na nerwy. Czasem wydaje mi się, że Harry chciałby mnie mieć tylko dla siebie. A przecież na czymś takim związek nie polega i on musi to zrozumieć.
Odnajduję miejsce, gdzie mam zobaczyć się z dziewczynami. Nie muszę długo się rozglądać. Przy stoliku widzę dwie dziewczyny. Danielle i Perrie rozmawiają i śmieją się. Wyglądają na szczęśliwe, a mnie przypomina się początek gdy przyjechałam na campus. Wtedy dziewczyny były razem i też były rozbawione. Nikt wtedy nie myślał o tym, co wydarzy się potem. Wydawało się, że to będzie wspaniały czas spędzony na campusie i oczywiście razem z wieloma idealnymi wspomnieniami. Jednak to wszystko totalnie się zmieniło i można tylko wspominać te dobre momenty.
Podchodzę do dziewczyn, które odwracają głowę w moją stronę i patrzą na mnie z wielkim uśmiechem. Ja w oczach mam łzy. Sama nie wiem dlaczego. Pewnie moja tęsknota za Perrie w końcu wypłynęła ze mnie, bo wcześniej nawet nie miałam czasu się nad tym zastawiać. Dziewczyna podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.
-Nie płacz głupia! - Perrie gładzi moje plecy, a ja wtulam się w jej ciało. Przybrała trochę na wadze. Nie jest już wygłodzona jak miesiąc temu.
-Przepraszam - mówię i odsuwam się od niej po czym wycieram mokre policzki i przyglądam się jej. Oczy dziewczyny są jasne, pełne nadziei, jej uśmiech jest szczery i prawdziwy, jej cała twarz jest inna. Nie ma cieni pod oczami i wystających kości. Perrie wygląda w końcu jak zdrowa dziewczyna, która nigdy nie miała problemów z narkotykami.
-Pachniesz Stylesem - Perrie marszczy nos i uśmiecha się do mnie - poza tym schudłaś i jesteś jakaś blada, wszystko w porządku? - dziewczyna jak zawsze bombarduje mnie pytaniami, a ja na razie potrafię się tylko uśmiechnąć.
-Cieszę się, że wróciłaś - mówię i siadam przy stoliku witając się z Danielle.
Nawet nie wiedziałam, jak bardzo brakowało mi takich rozmów z moimi przyjaciółkami. Nasza rozmowa porusza wszystkie możliwe tematy. Opowiadam im o tym, co zrobiła moja mama, kim jest dla mnie Ellie. Dzielę się z nimi moimi obawami związanymi z Harrym, a one momentalnie zmieniają miny i zaczynają mnie przekonywać, że on nie jest dla mnie i mnie zniszczy. Nie mam siły się z nimi kłócić, więc tylko wszystko przyjmuję do siebie. Przemyślę to. Ostatnio wiele myślę, więc z pewnością poruszę ten temat w mojej głowie. Poza tym już i tak sporo myślę o tym związku  wiele więcej niż wcześniej.
Po jakimś czasie rozmów postanawiamy iść na zakupy. W końcu ja nadal nie mam nic dla Harrego i muszę kupić drobne, symboliczne prezenty dla każdego kto będzie na naszej niewielkiej Wigilii.
Wchodzimy do kolejnego sklepu, a ja totalnie nie wiem, co kupić dla mojego ukochanego. On prawie wszystko ma. Mogłabym mu kupić jakiś nowy podkoszulek, ale wolę nie ryzykować. Jednak myślę, że zwykły czarny podkoszulek byłby dla niego idealny. Rozglądam się wokół i dostrzegam różne zegarki. Może właśnie kupie dla niego zegarek. To totalnie nie będzie w jego stylu jednak w tej chwili nic innego nie przychodzi mi do głowy. Podchodzę do gablotki i rozglądam się.
-Zegarek? - Danielle podchodzi do mnie.
-Nie wyobrażam sobie tego dupka w czymś tak eleganckim - Perrie dorzuciła swoje "trzy grosze".
-Ej! On nie jest dupkiem - mówię i uśmiecham się do nich. W sumie to tylko zegarek, więc albo mu się spodoba albo nie. -Poza tym nic innego nie przychodzi mi do głowy, a on mi wcale nie chce pomóc. Mówi, że nic nie chce i ja mu wystarczam.
-Od kiedy on jest taki romantyczny?
-Od kiedy jest ze mną - odpowiadam i dostrzegam zegarek w którym już się zakochałam. Jest zwykły, klasyczny. Ma czarny skórzany pasek, dużą czarną tarcze i srebrne wskazówki. Myślę, że ten będzie idealny. Akurat podchodzi do nas sprzedawca, więc proszę o niego. Dziewczynom też się podoba, więc myślę że i Harremu się spodoba. W końcu on nie lubi niczego z przesadą. Zawsze podobają mu się klasyczne rzeczy, więc taki zegarek z pewnością mu się spodoba.
-Możemy też wygrawerować jakiś napis z tyłu na tarczy - mówi sprzedawca i podaje mi zegarek. W sumie ciekawa propozycja.
-Ile to zajmie?
-Półtorej godziny - odpowiada sprzedawca i uśmiecha się do nas. Przypominam sobie cokolwiek, co mogłoby się nadać na grawer. Coś tam w głowie mam, więc decyduję się na to. Sprzedawca podaje mi karteczkę, abym zapisała co chcę. Podnoszę długopis i starannie piszę: "Don't spare time to be happy. -Bella". Oddaję karteczkę i mam nadzieję, że zdążę odebrać prezent.
Gdy wchodzimy do kolejnego sklepu Perrie nagle zatrzymuje się.
-Muszę wam coś powiedzieć - zaczyna chyba od najgorszych słów, jakie ktokolwiek może usłyszeć. Od razu w mojej głowie pojawia się milion rzeczy, które mogły się wydarzyć - rozstałam się z Zaynem - mówi po chwili dziewczyna i uśmiecha się do nas blado. Ja patrzę na Danielle, a potem na Perrie.
-Jak to? - pytam i podchodzę do niej. Chwytam ją za dłoń i delikatnie ją gładzę.
-Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Widocznie nie jest nam dane przebywać w tym samym towarzystwie. Ostatnio jak się widzieliśmy to skończyliśmy na odwykach.
-To będzie niezręcznie jutro, na naszej Wigilii?
-Nie przejmuj się tym - Perrie kręci głową - rozstaliśmy się w przyjaznych okolicznościach, więc raczej dziwnie i sztywno nie będzie - mówi na co ja ją przytulam. Po chwili dołącza do mnie Danielle. Ja sobie nie wyobrażam, że rozstaję się z Harrym. Nie mogłoby do mnie dotrzeć to, że nigdy nie będę mogła chwycić jego dłoni czy przytulić się do niego. Wszystkie moje poranki wyglądałyby dziwnie. Nie widziałabym jego twarzy, która podczas snu wygląda zupełnie inaczej niż gdy się obudzi. Nie słyszałabym jego porannego zachrypniętego głosu...Nie. Zdecydowanie sobie tego nie wyobrażam.
Odsuwam się od niej i szczerze zaczynam ją podziwiać. Pomimo tego, że miała problemy z narkotykami - prawie sobie z tym poradziła, teraz jeszcze rozstała się ze  swoją miłością - dla dobra ich obojgu. Ja już wiem, że nie potrafiłabym odejść od Harrego i nawet nie muszę się nad tym zastawiać. Ale wiem, że można zmienić swoje życie w tak krótkim czasie zdecydowanie na dobre.
Chodzenie po centrum handlowym jest idealnym pożeraczem czasu. Półtorej godziny mija tak szybko, a my na szczęście kończymy zakupy i możemy spokojnie odebrać mój prezent dla Harrego. Jestem tak wykończona, że mam ochotę wrócić na campus i rzucić się do łóżka. Wyciągam telefon i widzę kilka wiadomości. Wszystkie od Harrego. Głównie pyta się co teraz robimy, czemu nie odpisuję, że bardzo tęskni i mnie kocha. Ostatnia jest ciekawa: "Wróć z Danielle i Liamem na campus, ja muszę coś załatwić". Mam nadzieję, że nie idzie na kolejną walkę, bo ja dłużej tego nie zniosę. Dopiero jako tako zaczyna goić się jego łuk brwiowy, a nie daj Boże on poleci już na kolejną walkę. Doceniam to, co robi dla Louisa jednak ja mam tego już serdecznie dość. Poza tym miał już z tym skończyć...
Po kilkugodzinnym chodzeniu po sklepach w końcu wracamy na campus. Jest już po 16, więc mam prawo być totalnie padnięta. Dobrze, że zjadałam coś w centrum handlowym, bo raczej mi by się nie chciało już nic robić do jedzenia. Poza tym gotowanie na campusie to żadna przyjemność, dlatego tak niewiele jem, albo żywię się fast foodem.
Tak jak prosił Harry, wracam z Danielle i Liamem, Perrie także wraca z nami. W końcu po nią też nie bardzo ma kto przyjechać, więc wracamy wszyscy razem. Cieszę się, że chociaż Danielle trafiła na swojego idealnego chłopaka. Z tego, co wiem to Liam i Danielle nie kłócą się za wiele, chłopak zawsze ją we wszystkim wspiera i tak samo moja przyjaciółka wspiera swojego chłopaka. Obydwoje tworzą miłą i spokojną atmosferę. Po prostu chce się z nimi przebywać. Teraz widzę, jak Liam sięga po jej dłoń i mocno zaciska, gdy dziewczyna opowiada co dokładnie dzisiaj robiła. Jestem ciekawa czy Liam leci z Danielle na jej warsztaty taneczne. Mam nadzieję, że ich związek się nie rozpadnie, bo akurat jak dla mnie oni są idealnie stworzeni dla siebie.
Znów przyłapuje się nad tym, że ciągle myślę. W samochodzie nie muszę się za wiele odzywać, więc mogę wrócić do mojej ostatnio ulubionej czynności. Jestem ciekawa gdzie podziewa się mój chłopak, który tak bardzo za mną tęsknił, ale nie mógł po mnie przyjechać. Staram się być spokojna i nie denerwować jednak to jest silniejsze ode mnie. Gdy tylko sobie pomyślę, że Harry znów jest w tej cholernej knajpie i walczy w jakiejś klatce dla pieprzonej mafii to po prostu aż wszystko w środku mnie się gotuje. Będzie mi się musiał porządnie wytłumaczyć. Jutro jest nasza wspólna wigilia i nie chcę żeby ktoś był na siebie pogniewany. Poza tym w końcu muszę zdecydować, co zrobię w tą prawdziwą Wigilię, która jest za trzy dni. Na dodatek nawet nie wiem w jakim stanie jest nasze mieszkanie, a mam zamiar przyjąć tam jutro gości. Będę musiała pojechać tam jeszcze dzisiaj, ale to jak wróci mój chłopak.
Gdy jesteśmy już na campusie Liam pomaga nam z wszystkimi zakupami. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo moje zakupy jednak okazały się większe niż powinny. Wpadam do pokoju i rzucam wszystko na łóżko. Już mam zamiar wyciągnąć telefon, jednak widzę na półce obok łóżka białą karteczkę i niedbałe pismo Harrego. Unoszę ją i czytam "Ubierz sobie coś seksownego i bądź gotowa na 19. Kocham - Harry". Pewnie będzie chciał mnie jakoś udobruchać przez to, że zniknął. Nie mam siły na dąsanie się, więc po prostu zrobię tak, jak on będzie chciał. Rozpakowuję zakupy i wszystko segreguję. Pudełko z zegarkiem chowam głębiej w szafie z moimi ubraniami i kładę się na łóżko. Mam jakąś godzinę na sen, więc postanawiam tego nie zmarnować. Gdy tylko zamykam oczy od razu odpływam...
Wibrowanie mojego telefonu wybudza mnie z cudownego snu. Z zamkniętymi oczami sięgam po urządzenie i wyłączam go. Jest 17.40 więc na spokojnie będę mogła sobie coś przygotować. Zwlekam się z łóżka i podchodzę do szafy, gdzie znajduje się część moich ubrań. Nie mam za wiele do wyboru. Moja garderoba składa się z dziewięćdziesięciu procent czarnych ubrań, więc wyciągam pierwszą lepszą czarną sukienkę. Biorę świeżą bieliznę i idę do łazienki. Odkręcam kurki z wodą i zdejmuję ubrania po czym wchodzę pod ciepły strumień. Szybko opłukuję moje ciało i staram się pobudzić do życia, ale zmęczenie i tak daje o sobie znać.
Zakręcam kurki i wychodzę spod prysznica, osuszam swoje ciało i zakładam świeżą bieliznę a na to czarną sukienkę z koronkowymi rękawami. Spinam włosy i robię prosty makijaż. Potem spięte włosy - rozpuszczam i przeczesuję. Włosy układają się w proste pasma. Całość zajmuje mi więcej czasu niż myślałam. Jest kilka minut przed 19. Wychodzę z łazienki i zakładam rajstopy i na sam koniec buty na obcasie. Nagle słyszę jak drzwi ustępują i do pokoju wchodzi Harry z wielkim bukietem czerwonym róż. Uśmiecham się szeroko i przyglądam mu się. Harry założył zwężane czarne dżinsy do tego białą koszulę i czarną marynarkę. Na to wszystko przyrzucił czarny płaszcz. Jego włosy znacznie urosły, więc ma w nich czarną bandanę.
-Wyglądasz ślicznie - podchodzi do mnie i przyciągam mnie do siebie po czym zatapia się w moich ustach. Od razu w moje nozdrza wdziera się cudowny zapach jego perfum.
-Dziękuję. Ty wyglądasz bardzo przystojnie - odpowiadam i uśmiecham się do niego, zerkam na jego usta na których zostało trochę mojej czerwonej szminki, więc po prostu ją ścieram.
-Och i to dla ciebie - chłopak podaje mi duży bukiet czerwonych róż. -Przepraszam, że nie mogłem cię odebrać, ale coś mnie zatrzymało.
-Dziękuje i nie przejmuj się, Liam nas bezpiecznie przywiózł - odpowiadam a on wyciąga coś z kieszeni. Zerkam na jego rękę i widzę opaskę na oczy. -Harry?
-Spokojnie, muszę ci to założyć bo tam gdzie cię zabieram to niespodzianka - chłopak wygląda na zdenerwowanego, ale skoro tak wiele robi to muszę mu po prostu zaufać.
-No dobrze - odpowiadam i oddaję się w jego ręce.
Po chwili nie widzę już nic. Harry trzymając mnie za rękę wyprowadza mnie z naszego pokoju. Następnie czuję, jak zimne grudniowe powietrze wdziera się w każdy zakamarek mojego ciała. Przylegam do chłopaka, jednak na nie długo. Harry otwiera drzwi i pomaga mi wsiąść do samochodu, które także nim pachnie.
Nie wiem ile jedziemy, ale przez całą drogę mam zasłonięte oczy, a Harry nie chce nic powiedzieć. Mówi, że niespodzianka to niespodzianka i śmieje się ze mnie. Chociaż on ma z tego jakąś rozrywkę. Doceniam to, że się stara ale mnie jako kobietę po prostu zżera ciekawość.
W końcu po jakimś czasie samochód zatrzymuje się i mój chłopak pomaga wysiąść mi ze swojego wielkiego samochodu. Ja jak głupia mocno ściskam bukiet, który mogłam zostawić w pokoju. Po chwili wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia i znów wychodzimy po schodach. Nagle zatrzymujemy się i chłopak ściąga mi przepaskę z oczu.
Mrugam kilka razy, by przyzwyczaić wzrok do jasności. Stoję przed drewnianymi drzwiami z wielką, czerwoną kokardą. Zerkam na Harrego, a on tylko uśmiecha się szeroko. Właśnie stoimy przed naszym mieszkaniem. Chłopak podaje mi klucze.
-Wesołych świąt skarbie - uśmiecha się do mnie i owija moje ciało całując mnie w czoło.
-To jest prezent dla mnie?
-No tak - odpowiada - zająłem się naszym mieszkaniem tak jak obiecałem - dodaje i nie przestaje się uśmiechać - no, otwieraj - ponagla mnie.
Wkładam kluczyk w dziurkę i słyszę jak mechanizm klika. Naciskam na klamkę i powoli otwieram drzwi. Zawsze to ja chciałam urządzić mieszkanie, albo mieć jakiekolwiek słowo. Trochę zaczynam się martwić, że mieszkanie wcale mi się nie spodoba i będę musiała udawać szczęśliwa.
Przechodzę przez próg i od razu się zakochuje. Po wejściu od razu wchodzi się do salonu. Podłoga pokryta jest ciemnym drewnem. Ściany są kremowe jednak główna ściana pokryta jest ciemno-czerwoną cegłą, na której znajduję się telewizor i obok niego duży drewniany regał na książki. Ogólnie w salonie panują ciepłe kolory i drewniane meble, co sprawia że salon jest przytulny i chciałoby się w nim spędzić wieczność. Już mam wejść do kuchni, jednak Harry ciągnie mnie na prawo, gdzie znajduje się łazienka.
-I jak pierwsze wrażenia? - Harry staje przed drzwiami do łazienki i widzę na jego twarzy zdenerwowanie.
-Jest cudownie - mówię i całuję go w usta. Jego oczy momentalnie się rozpromieniają, zdenerwowanie z jego twarzy znika i wraca mój szczęśliwy Harry. Wchodzimy do łazienki, która jest tak samo idealna jak salon. W łazience królują czarne kolory. Podłoga pokryta jest białymi płytkami w kolorze ecru natomiast ściany pokryte są szarą farbą. Na prawo znajdują się na całej długości ściany czarne blaty. Ogólnie mieszkanie nie jest duże więc wszędzie jest przytulnie. Na blacie stoi zlew w kształcie misy a nad nim znajduje się duże lustro, które oświetlone jest wbudowanymi światłami w sufit. Na przeciwko znajduje się duży, przeszklony prysznic, który w niczym nie przypomina campusowego prysznicu. Oraz czarny sedes.
-Czemu nic nie mówisz? - chłopak chwyta mnie za ręke.
-Bo tu jest tak pięknie, że aż nie wiem co powiedzieć. Na początku się obawiałam, ale teraz wszystko minęło. Tu jest po prostu idealnie.
-Nawet ne wiesz, jak bardzo się cieszę - odpowiada i ciągnie mnie do sypialni z tego, co pamiętam. Harry idzie pierwszy i otwiera mi drzwi. Moim oczom ukazuje się sypialnia marzeń. Główną ścianę znów zdobi ciemno-czerwona cegła oraz nasze czarno białe zdjęcie z pierwszej randki, które jest powiększone i oświetlone wbudowanymi światełkami. Uśmiecham się pod nosem. Natomiast tutaj królują czarne dodatki. Na głównej ścianie znajduje się duże, metalowe łóżko z wieloma poduszkami. Obok pięknego łóżka znajdują się czarne nakastliki na których stoją lampki. Po lewej stronie w ścianę wbudowana jest szafa, a na przeciwko łóżka znajduję się wielkie, masywne biurko na którym stoi komputer i nasze zdjęcia w ramkach.
-Aż chce mi się spać - mówię i chwytam go za rękę, chłopak splata nasze palce i przyciąga mnie do siebie.
-Później, teraz jeszcze kuchnia - mówi i ciągnie mnie do ostatniego pomieszczenia. Wchodzimy do ostatniego pomieszczenia i to, co tam widzę totalnie mnie zaskakuje. Pierwsze co dostrzegam biały drewniany stół, a na nim świeczki, talerze, szampan oraz płatki róż.
-Co się stało z moim chłopakiem? - pytam i trącam go biodrem. Harry wygląda na trochę zawstydzono, przeczesuje swoje włosy i poprawia je.
-Gemma mi pomagała - mówi i niepewnie patrzy na mnie - ale pomysł był cały mój - szybko dodaje, jakby chciał się obronić.
-Jest idealnie, naprawdę - odpowiadam szybko i wtulam się w niego. Czuję jak pod moim dotykiem spięte ciało chłopaka powoli się rozluźnia. -Wspaniały prezent na święta, kocham cię skarbie i bardzo ci dziękuję za to wszytko. Jest idealnie - patrzę w jego oczy i gładzę po policzku, a potem zatapiam się w jego miękkich ustach. Chłopak przenosi dłoń na mój pośladek i delikatnie go ściska.
-Podziękowania potem - odsuwam się od niego i przygryzam swoją wargę. Harry unosi dłoń do moich ust i uwalnia wargę. Odwracam się od niego i rozglądam po kuchni. W niej też główna ściana jest z cegły. Jednak tym razem z jaśniejszej niż w poprzednich pomieszczeniach. W kuchni króluje białe drewno z jasno-brązowymi dodatkami. Cały dom jest tak idealnie urządzony, że mam ochotę nigdy z niego nie wychodzić. Nawet nie chcę wiedzieć ile to wszystko kosztowało... Będę musiała mu oddać te pieniądze, jednak na razie nie będę poruszała tego tematu, bo wiem że się zdenerwuje i cała miła atmosfera pryśnie, jak bańka mydlana.
-Więc siadaj królewno, ja podam do stołu - mówi i odsuwa mi krzesło. Idę w stronę stołu z wielkim uśmiechem. Nigdy bym nie pomyślała, że Harry zrobi coś takiego właśnie dla mnie.
___________________________
Dziękuje za cierpliwość. Kolejny rozdział będzie na pewno bardziej świąteczny. Jeśli pojawi się odpowiednia ilość komentarzy to może zdążę z publikacją akurat w święta. Mam nadzieję, że ten rozdział nie był zbyt nudny. Dziękuje za wszystko i zapraszam do komentowania oraz udostępniania swoim znajomym!
 4 kom=next!

piątek, 2 października 2015

Rozdział 51


UWAGA! 
Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Budzę się. Odruchowo szukam Harrego, jednak nie ma go w łóżku. Podnoszę się i łapię powietrze. Harry siedzi na fotelu z podpartą głową i wpatruje się we mnie.
-Czemu nie śpisz? - pytam zachrypniętym głosem i wygrzebuję się spod kołdry. Na zewnątrz jest jeszcze ciemno. Nie wiem, która godzina.
Podchodzę do niego i siadam na jego kolanach po czym wtulam się w jego klatkę piersiową. Natychmiast jego ręce owijają się wokół mnie.
-Ciepła jesteś - mruczy mi do ucha, a ja przymykam oczy.
-Co robisz? - ponawiam swoje pytanie. Niestety walczę z tym żeby nie usnąć. Jestem taka zmęczona, sama nie wiem czym. Chyba ostatnie wydarzenia po prostu mnie wykończyły.
-Przytulam mój największy skarb - odpowiada a ja uśmiecham się pod nosem.
-Harry... - mamroczę pod nosem i mocniej wtulam się w jego chłodny tors. On całuje mnie w głowę.
-Nie martw się mną - odpowiada i nagle czuję jak wstajemy. Po chwili już kładzie mnie z powrotem do łóżka. Gdy już ma odejść łapię go za rękę.
-Połóż się ze mną.
Materac ugina się pod jego ciężarem. Ja naciągam na nas kołdrę i wtulam się w niego. Splatam nasze nogi, a dłonie kładę na jego ciele. Przymykam oczy i staram się nie usnąć. Może Harry potrzebuję z kimś pogadać?
-Więc nie dowiem się czemu nie śpisz? - nadal pytam go o to samo.
-Po prostu myślę o wszystkim i nie daje mi to spać - odpowiada, jedną ręką głaszcze moją. Zaraz znów usnę, a Harry właśnie odpowiedział na moje pytanie.
-W nocy najlepiej się myśli - mamroczę pod nosem - ale chodź spać - mówię i podnoszę się ,całuję jego linię szczęki i policzek.
-Dobrze to śpijmy - mówi i widzę w ciemności, jak na jego twarzy pojawia się leniwy uśmiech. Ja także uśmiecham się do niego i wracam do poprzedniej pozycji i usypiam.

Budzę się ponownie, jednak tym razem jest już jasno, a Harry śpi obok mnie. Jest mi go żal budzić, więc jakimś cudem udaje mi się wyślizgnąć z jego objęć. Podchodzę do okna i widzę, że na zewnątrz jest biało i nadal pada śnieg. Uśmiecham się sama do siebie, gdy nagle czuję jak ręce owijają się wokół mojego ciała, a ciepła klatka piersiowa dotyka moje plecy. Mój uśmiech się poszerza, bo wiem że to Harry.
-Czemu wstałeś? - pytami opieram głowę o niego, Harry kładzie głowę na moim ramieniu.
-Było mi zimno bez ciebie - odpowiada swoim zachrypniętym głosem, a ja nadal się uśmiecham. Czy może być zawsze tak idealnie? W obecnej chwili jestem bardzo szczęśliwa i nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego. Gdyby go nie było, moje życie byłoby po prostu nudne.
-Nadal mam problem z prezentem dla ciebie - zaczynam, a Harry się śmieje.
-Już ci mówiłem że wystarczysz mi ty.
-Ale to nie jest prezent, bo mnie już masz - odwracam się w jego stronę i ujmuję jego twarz - po prostu jestem w tym słaba - dodaję i zdejmuję dłonie z jego twarzy po czym opuszczam głowę w dół.
-Bella nie przejmuj się takimi rzeczami - Harry podnosi mój podbródek i się śmieje - przecież to tylko jakaś gówniana tradycja, możesz mi nawet kupić coś do żarcia i to też będzie prezent, bo nie zapłacę za to - uśmiecham się na jego słowa i staję na palcach, aby go pocałować.
Harry podnosi mnie i zanosi do łóżka.
-Poleżmy sobie - przykrywa nas kołdrą i blokuje jakąkolwiek ucieczkę.
-Musimy dokończyć remont domu, powiadomić wszystkich o naszej wigilii, kupić coś do jedzenia, jakieś prezenty... Nie ma czasu na leżenie - wyliczam, a Harry kładzie dłoń na moje usta.
-Cii nie przejmuj się mieszkaniem - mówi - teraz sobie poleżmy, poza tym jestem trochę obolały i jakiś masaż by mi się przydał - dodaje.
Patrzę na jego twarz, mój wzrok wędruje na jego łuk brwiowy. Opuszkiem palców przejeżdżam po ranie. Chłopak zaciska szczękę i powoli odsuwa się ode mnie.
-Przepraszam - szepczę i całuję go w usta.
-Już przeszło - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie.

Jakiś czas leżymy w łóżku i obdarzamy się malutkimi pocałunkami. Jeszcze chyba nigdy nie leżeliśmy o tak w łóżku i nic nie robiliśmy. Podoba mi się to. Skupiam się na nim i nie myślę o niczym innym. Miał rację. Chociaż na chwilę udało mi się zapomnieć o tym wszystkim, co mnie czeka.
Poza tym dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo Harry jest urzekający. Jego niebiesko zielone oczy są jedyne w swoim rodzaju, usta które tak bardzo lubię całować są zwykłe a jednak idealne. Nie mogę zapomnieć o dołeczkach, które dodają mu słodkości i uroku. Za maską tego niegrzecznego chłopca kryje się wrażliwy i uroczy chłopiec. Kocham go. Tak po prostu. Całą sobą go kocham i nie potrafię żyć bez niego.

Jakimś cudem Harry mnie puszcza wolną, więc ubieram się i idę na ostatnie dwie godziny zajęć. Niestety on znów je opuszcza, co mnie zaczyna martwić. Nie podoba mi się to, że tak wiele opuścił zajęć, ale niestety nie mogę na niego wpłynąć...
Po zajęciach postanawiam wybrać się do jakiegoś sklepu z grami, bo wiem że Alex lubi gry. Po drodze spotykam kilka utrudnień, bo niestety muszę podróżować autobusem. Właśnie takie rzeczy potwierdzają to, jak ważne jest posiadanie samochodu.
W międzyczasie wymieniam kilka sms i uprzedzam mojego przyjaciela, że wpadnę do niego w odwiedziny.
Wysiadam z autobusu i zmierzam w kierunku pokoju Alexa, gdy dostaję wiadomość od Harrego gdzie się podziewam. Od razu mu odpisuję.
"Będę za pół godziny :)".
Chowam telefon do torebki i kieruję się w stronę mieszkania mojego przyjaciela. Chociaż jemu było łatwo coś kupić na prezent. Dawno go nie widziałam. W sumie chyba od mojej kłótni z Harrym. Nawet nie pamiętam, o co wtedy poszło... Wiem tylko, że to była najcięższa kłótnia przez którą prawie rozstaliśmy się. Nie chcę do tego wracać, więc jak najszybciej odganiam od siebie te wspomnienia. Pomimo tego, że dość często się kłócimy zawsze do siebie wracamy. Obawiam się, że kiedyś do siebie nie wrócimy, a ja nie będę w stanie normalnie funkcjonować bez niego. Harry tak bardzo zagnieździł się w moim życiu, że po prostu jest częścią mnie. A bez jakiejkolwiek części człowiek nie potrafi normalnie funkcjonować. Wzdycham i staję w końcu przed drzwiami. Unoszę dłoń i lekko stukam w nie. Nie muszę czekać długo, bo od razu się otwierają. Moim oczom ukazuję się Alex. Zmienił się. Wygląda na bardziej umięśnionego, ma na sobie czarną bluzę i podwinięte rękawki, które ukazują jego tatuaże. Włosy są wysoko postawione ogólnie na jego głowie panuje "nieład artystyczny".
-Bella! - chłopak wciąga mnie do mieszkania i umieszcza w swoich objęciach. Wtulam się w niego i uśmiecham szeroko.
-No cześć - mówię i odsuwam się. Na jego twarzy widnieje ogromny uśmiech i ten słodki jeden dołeczek. Alex jest przystojny i uroczy, ale nigdy nie byłby w stanie zastąpić Harrego. Wyciągam z torebki grę, którą kupiłam.
-Wesołych świąt - mówię i podaję mu ją, -Mam nadzieję, że jeszcze nie masz tej części.
-Wow dziękuję - odpowiada i odbiera ode mnie pudełko z grą - ale naprawdę nie musiałaś, ja nie mam nic dla ciebie, mogę skoczyć coś kupić.
-Daj spokój - śmieje się i znów wlepiam w niego wzrok - chodzisz na siłownię?
-No tak - odpowiada i przewraca oczami - a ty jesz coś? Bardzo zmizerniałaś Bella, nie podoba mi się to - mówi i marszczy brwi - powiedz mi tylko, że to jest jakaś dieta, a normalnie nie wiem co ci zrobię...
-Spokojnie - odpowiadam i śmieję się - miałam kilka kłopotów, ale to już na inne spotkanie - dodaję i siadam na sofie.
-Z Harrym? - Alex zakłada ręce, a ja tylko kręcę głową.
-Rodzinne problemy, ale jak już wspomniałam to dłuższy temat - odpowiadam i robię miejsce obok siebie - siadaj przecież nie gryzę.
-Boje się, że jak cię dotknę to po prostu się złamiesz - Alex patrzy na mnie z przerażeniem. Odkąd weszłam do jego pokoju on ani razu się nie uśmiechnął. Chyba za bardzo się mną martwi, a zupełnie nie ma czym. Alex odchodzi a ja odwracam się i patrzę, jak wyciąga jakieś łakocie. Przewracam oczami. Po chwili wraca z nimi i siada obok mnie.
-Masz coś zjeść - mówi i kładzie całą reklamówkę słodyczy na moich kolanach - ja niestety nie mogę słodkiego, więc musiałem wszystko schować. A mogę się założyć, że ty nic nie jadłaś.
-Alex.. - patrzę na niego, jednak nic to nie daje.
Wygrzebuję jakąś słodkość i zaczynam jeść. Z każdym kęsem uśmiech mojego przyjaciela rośnie i w końcu nie patrzy się na mnie spod byka. Teraz przynajmniej zaczynamy gadać o wszystkim i o niczym. Okazało się, że dostał stypendium sportowe dzięki grze w piłkę na uczelni. Jestem z niego bardzo dumna i jest mi przykro, że to kolejna osoba którą tak zaniedbałam. Wszystko przez to, że teraz w moim życiu tak wiele się dzieje. Przegapiłam dostanie się na studia taneczne Danielle i prawie wszystkie mecze mojego przyjaciela. Jak wiele jeszcze przegapię przez to, że nie mam dla nich czasu? Sama nie wiem...
 Mija jakiś czas, a ja słyszę dzwonek mojego telefonu. Wyciągam go z torebki i widzę, że dzwoni Harry. Zanim jednak odbieram telefon on już przestaje dzwonić. Patrzę na zegarek. Minęła już godzina...
-Muszę lecieć.
-Jasne - mówi Alex i wstaje z kanapy - to bardzo dziękuję za prezent i proszę cię jedz, dobra?
-Oczywiście - odpowiadam i przytulam go - wesołych świąt.
-Wesołych - odpowiada i gładzi moje plecy. Odsuwam się od niego i opuszczam jego pokój.
Alex mieszka tak blisko, a ja nie mogę znaleźć nawet pięć minuta aby do niego zaglądnąć. Nawet ostatnio z nim nie pisałam ani on nie dzwonił do mnie. Postanowienie na kolejne dni mojego życia to więcej dbać o przyjaciół.

Wchodzę do pokoju. Harry leży na łóżku i gra na konsoli.
-Przepraszam, ale zasiedziałam się u Alexa.
-Och... - Harry kiwa głową i widzę jego minę. Jest obrażony. -U Alexa... -Harry powtarza po mnie i uśmiecha się pod nosem. Przewracam oczami i rzucam torbę na bok. Harry i jego chora zazdrość.
Wdrapuję się na łóżko i siadam na nim okrakiem. On nadal nie zwraca ne mnie uwagi, choć już tak bardzo nie jest zapatrzony w ekran.
-Kochanie - mówię powoli - nie musisz być zazdrosny, wiesz że jestem cała twoja - mówię i zaczynam całować go po szyi oraz całkowicie "przypadkiem" ocieram się o jego krocze.
Zmarszczka między jego oczami powoli zanika, a jego wzrok wędruje na mnie. Nagle całkowicie niespodziewanie Harry zrzuca mnie z siebie i kładzie dłoń na mojej szyi. Trochę jestem zdenerwowana jego zachowaniem. Nie dusi mnie, jednak ręką na szyi która jest gotowa do duszenia każdego przestraszy.
-Masz rację - Harry pochyla się nade mną i bierze dłoń z gardła po czym zaczyna zostawiać tam drobne pocałunki - jesteś tylko moja, nikt mi cię nie odbierze - chłopak mówi pewnym głosem i patrzy w moje oczy.
-Twoja - powtarzam i uśmiecham się do niego. Potem wszystko dzieje się w jednym momencie. Jego usta już są przyciśnięte do moich i w międzyczasie pozbywamy się ubrań z siebie. Harry jest dzisiaj trochę brutalny. Ostro wchodzi we mnie, pierwszy raz czuję to tak dobitnie.
-Moja - Harry wchodzi we mnie i powtarza cały czas to słowo. Dzisiaj czuję to jakoś mocniej. Nie mam co zrobić z dłońmi, więc przenoszę na jego plecy i mocno wbijam w jego skórę. Chłopak syczy, a ja szukam jakiekolwiek z nim kontaktu. Harry otwiera oczy. Są ciemniejsze i dzikie.  Nie mogę skupić się na jego oczach i twarzy, bo jestem praktycznie na granicy.
-Harry - jęczę i przymykam oczy.  Z ust mojego chłopaka wydobywają się jęki i przekleństwa. W jednym momencie czuję, jak przyjemność rozlewa się po moim ciele. Szczęka Harrego rozluźnia się, opiera spocone czoło o moje.
-Moja - znów powtarza to słowo szepcząc.
-Twoja - odpowiadam po raz kolejny pewna siebie. Jego usta są blisko moich, więc wyczuwam jego uśmiech na swoich ustach.
-Kocham cię - szepczę w jego usta, a on delikatnie muska moje wargi.
-Ja ciebie bardziej - odpowiada.

Po tym wszystkim bierzemy razem prysznic i zamawiamy jedzenie na wynos. Alex byłby ze mnie dumny. Choć w sumie śmieciowe jedzenie nie należy do tych najlepszych. Gdy tylko będziemy mieli swoje mieszkanie będę jadła regularnie i zdrowo. Jestem zmęczona, ale muszę popatrzyć na jakiekolwiek notatki. W końcu za niedługo trzeba będzie zdawać jakieś egzaminy, a ja nawet nie mam do tego głowy. Jeszcze nikt nie wie o wigilii, ani nie mamy zrobionego mieszkania, a tym bardziej zupełnie nie wiem co zrobić z główną wigilią.
Siadam z nogami skrzyżowanymi pod kołdrą i przeglądam moje notatki. Nagle Harry obejmuje mnie od tyłu. Wkłada dłoń pod moją koszulkę i powoli jeździ palcem po skórze. Przymykam oczy.
-Mmm - mruczę pod nosem - lepiej przestań, bo usnę.
-To chodź spać - mówi i ciągnie mnie za koszulkę.  Kładę się na poduszce, a on podpiera głowę i patrzy się na mnie.
-Jesteś piękna - mówi i dotyka palcem moich ust.
-Przestań - odpowiadam i zakrywam twarz dłonią jak nastolatka. Harry zabiera ręce z mojej twarzy i uśmiecha się do mnie.
-Więc co tam u Alexa? - nagła zmiana tematu dziwi mnie.
-W porządku - odpowiadam - nakarmił mnie słodyczami, uważa że schudłam.
-Ja też tak uważam. Dlatego zamówiłem nam śmieciowe jedzenie - odpowiada i uśmiecha się.
-Harry... Co dzisiaj stało się z tobą?
-Kiedy?
-Podczas no wiesz... - odpowiadam. Boże czemu zachowuję się jak typowa nastolatka?
-Podczas seksu? - pyta i uśmiecha się szeroko - Nie wiem, byłem zły i pozwoliłem temu uczuciu po prostu przejąć moje ciało - mówi i marszczy brwi.
-Przydusiłeś mnie...
-Przepraszam kochanie - jego uśmiech znika z twarzy - zrobiłem to bez myślenia, przepraszam... - szepcze i powoli całuje moje usta.
-W porządku. Tylko nie rób tego więcej.

Noc mija szybko i spokojnie. Po krótkiej rozmowie z Harrym wróciłam do swojej "nauki". Nie miałam za wiele tego wszystkiego. W sumie moja frekwencja na wykładach nie była zadowalająca. Wszystko przez moje problemy rodzinne. Boje się, że nie zaliczę drugiego roku. Teraz muszę się wziąć w garść i zacząć chodzić na zajęcia. Harrego też muszę jakoś wyciągnąć.
Postanowienie nie jest takie łatwe. Na zewnątrz jest zimno i pada śnieg. Natomiast tu - w łóżku jest po prostu cudownie.
Jednak odnajduję w sobie jakąś siłę i wygrzebuję się z łóżka, idę do łazienki i doprowadzam do porządku. Potem budzę Harrego i każe mu iść do łazienki, bo za chwilę wychodzimy. Dziwi mnie jego zachowanie. Wstaje z łóżka bez żadnego narzekania i idzie do łazienki. Po kilkunastu minutach wychodzi i jest gotowy do wyjścia. Daję mu w nagrodę buziaka i wychodzimy na zajęcia.
W drodze na uczelnię spotykamy Liama i Danielle. Witamy się z nimi i mówimy im o wspólnej wigilii. Są naprawdę zachwyceni.
-Perrie wróciła.
-Widziałaś się z nią? - pytam.
-Dzisiaj, idziesz ze mną?
-Oczywiście - odpowiadam i uśmiecham się szeroko - a Zayn? - pytam. Harry ściska moją rękę i odwraca głowę. No tak, nie powinnam pytać się o niego w obecności mojego chłopaka. W końcu całowałam się z Zaynem.
-Od kilku dni jest już na przepustce - mówi Liam, a ja tylko kiwam głową.
-Co z Niallem i Louisem? - pyta Liam.
-Louis ma wyjść w dzień naszej wspólnej wigilii - odpowiada Harry - z Niallem dawno nie gadałem - kiwamy wszyscy głowami. Chyba żadne z nas dawno się z nim nie widziało.
-Dobra to jeszcze się zgadamy, a ty mi napisz o której widzimy się z Perrie - mówię do Danielle i żegnam się z nimi.
Nadal się martwię. Znów niewiele zrobiłam. Na szczęście już poinformowałam dwie osoby o naszym pomyśle. Nie jest tak źle. Jednak czeka mnie jeszcze dużo pracy. W mieszkaniu nie ma za wiele. Zajmę się tym wszystkim dzisiaj wieczorem po spotkaniu z dziewczynami. Nie mogę doczekać się by zobaczyć Perrie. Tęskniłam za nią...
_______________________
Wiem, że długo czekałyście i przepraszam. Rozdział też nie wyszedł zachwycająco, ale jest :) Mam dla Was dobrą wiadomość, wymyśliłam już zakończenie tego opowiadania! Zostawcie motywujący komentarz! Dziękuję za wyrozumiałość i cierpliwość. 
4 kom=next!

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 50

Denerwuję się tym całym śledztwem mojego chłopaka. Czy jakakolwiek dziewczyna tak się zachowuje? Może bym go teraz nie śledziła gdyby on zachowywał się normalnie. Zazwyczaj gdy wychodzi na siłownię nie powtarza mi przez cały dzień, jak bardzo mnie kocha. Przeważnie nie używa tych dwóch słów więcej niż raz na dzień. Z pewnością coś tu nie gra... Już sama droga może mi powiedzieć, że nie jedzie na siłownię. No chyba, że ją zmienił.
Harry nagle zjeżdża z głównej ulicy i wjeżdża w ciemniejszą uliczkę. Niestety muszę jechać za nim. Mam tylko nadzieję, że nie zwracał szczególnej uwagi czy ktoś jedzie za nim czy nie. Harry zatrzymuje się pod jakimś budynkiem, a ja przejeżdżam dalej żeby nie wyglądało to aż tak podejrzanie. Może w śledztwie nie jestem najlepsza, ale chyba nie jest tak źle.
Parkuję samochód przecznicę dalej i wysiadam z niego. Okay muszę przyznać, że akurat ta ulica nie należy do najmilszych. W szczególności ta latarnia, która mruga i czuję się jakbym grała w cholernym filmie! Mam tylko nadzieję, że za chwilę nie zgasną światła, a ktoś napadnie mnie od tyłu.
Zamykam samochód, zanim jednak odchodzę jeszcze sprawdzam czy na pewno go zamknęłam. W końcu nie mój samochód i miał wrócić w jednym kawałku, a mnie zdecydowanie nie stać na kupowanie samochodu. Nawet mnie nie stać na mój wózek, a co dopiero na odkupienie czegoś takiego jak ma Niall.
Nabieram powietrza i otulam się bluzą, chowam kluczyki do kieszonki w spodniach i wracam pod miejsce, gdzie skręcał Harry. Jest tu sporo ludzi i wygląda to na bar. Harry pije? Nie, jeszcze nigdy nie czułam od niego alkoholu po "siłowni".
Popycham drzwi i wchodzę do pomieszczenia, w którym jest pełno ludzi. Ktoś mnie popycha, bo tamuję przejście, więc odsuwam się na bok i rozglądam dookoła. Ten bar przypomina trochę taką spelunę. Ściany są murowane, znajduje się tu wielki bar. Nagle słyszę głośny okrzyk ludzi i kieruję głowę w tamtą stronę. Moim oczom ukazuje się wielka klatka, w której odbywają się walki. Rozglądam się nerwowo szukając Harrego. Może po prostu przyjechał tu ją oglądnąć? Ale przecież by mi powiedział, prawda? Dociera do mnie, że przez chwilę wstrzymywałam oddech, więc go wypuszczam i ponownie nabieram. Tym razem już nie jest takie świeże i orzeźwiające. Wręcz przeciwnie. Jest ciepłe i czuć woń tytoniu oraz alkoholu. Podchodzę do baru. Może tam się czegoś dowiem.
-Co podać? - pyta łysy mężczyzna z brodą. Wygląda trochę przerażająco. Zapewne przez to, że ma tak głęboko osadzone oczy i lekko zakrzywione brwi.
-Nie potrzebuję niczego - odpowiadam, mężczyzna już ma odejść gdy łapię go za rękę - może mi pan powiedzieć, kto będzie dzisiaj walczył?
-Nie wiesz mała? - łysy koleś otwiera tak szeroko oczy, że w końcu je dostrzegam. Kręcę tylko przecząco głową.
-Nasza gwiazda Harry Styles i... - nie słyszę nic więcej prócz Harry Styles. Czuję, jakby ktoś uderzył mnie w klatkę piersiową tak, że nie mogę złapać oddechu. W głowie cały czas słyszę "nasza gwiazda Harry Styles". -Hey w porządku? - facet lekko mną wstrząsa.
-Jasne - odpowiadam i mrugam kilka razy. Harry walczy w klatce? Dlaczego mi nic nie powiedział?
-Tylko nie rozgłaszaj tego jakimś plotkarom. To są nielegalne walki, więc jeśli zależy ci na losie tego młodego chłopaka to wiesz - mówi, a ja tylko kiwam głową. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tym zależy.
-Co masz na myśli nielegalne?
-Mężczyźni którzy tutaj walczą są przedstawicielami różnych ludzi, którzy zamieszani są w jakieś brudne interesy.
-Mafia? - moje oczy są coraz większe. Dlaczego dowiaduje się to od łysego gościa zamiast od mojego chłopaka.
-No coś w tym rodzaju - odpowiada i uśmiecha się - może jednak się czego napijesz, jakoś tak zbladłaś.
-Nie dzięki - mówię i posyłam mu uśmiech - a co masz na myśli gwiazda?
-Styles radzi sobie zajebiście uważam, że jest do tego stworzony. Mógłby zająć się tym na legalu. Ma chłopak talent - mężczyzna dalej kontynuuje, ale nie wiem czy cokolwiek do mnie dociera. Jak mógł mi tego nie powiedzieć? Przecież nie poleciałabym na policję. Zależy mi na nim i z pewnością nie chciałabym żeby go przymknęli. Chociaż... może wtedy by zmądrzał.
-Współczuje mu.
-Dlaczego? 
-Jego dziewczyna nie wspiera go na żadnej walce, a dzisiaj zdecydowanie będzie jego najcięższa walka.
-Może ona nic nie wie? - odpowiadam bez zastanowienia. Musze jakoś bronić siebie i się nie ujawniać.
-W sumie nie zdziwiłbym się. Lepiej żeby się tu nie kręciła, bo podobno jego jedyna słabość to właśnie ta panienka. Chyba musi być zajebiście wyjątkowa, albo po prostu nieźle zakręciła mu w głowie.
-Skoro to jego jedyna słabość to rzeczywiście będzie lepiej jak się tu nie pokaże - mówię i przyglądam mu się. Jestem jego jedyną słabością? Znów zostaję zbombardowana masą informacji. Ten rok chyba przejdzie do historii. Nigdy nie pomyślałam, że przez 21 lat swojego życia dowiem się tak wiele, że aż odechce się żyć.
-Poproszę jednak piwo - mówię i już mam wyciągnąć pieniądze, gdy mężczyzna kręci głową.
-Na koszt firmy, miło się z tobą gadało a tak poza tym jesteś ładna - odpowiada i uśmiecha się szeroko. Łapię butelkę z piwem.
-Dzięki - mówię i odchodzę trochę dalej od barmana. Ciekawa jaka byłaby jego mina gdyby dowiedział się, że to ja jestem dziewczyną Harrego. To dlatego tak bardzo starał się mnie chronić przed tym wszystkim i nic mi nie mówił, a ja sama weszłam w paszczę lwa. W to wszystko wplątana jest mafia. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego na serio istnieje... Skoro mafia ma tu swój udział to rzeczywiście to nie jest bezpieczne. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie tu nie zna.
Jest tak wiele osób, że ciężko dopchać się bliżej miejsca walki, więc pozostaje na swoim miejscu z butelką piwa, gdy nagle światła gasną, a białe reflektory zaświecają się nad klatką. Nie wiem, co się dzieje więc uważnie skanuję pomieszczenie i czekam na Harrego z nadzieją, że to nie będzie on. Nadzieja matką głupich, tak wiem.
Słyszę męski głos, który mówi przez mikrofon. Jednak nie mogę skupić się na niczym innym tylko na usłyszeniu Harry Styles.
Do klatki wchodzi przeciwnik Harrego. Jest naprawdę ogromny. Harry przy nim to piórko. Zaczynam się martwić, bo przypominam sobie słowa barmana że to będzie ciężka walka. Już nawet nie muszę pytać dlaczego.
Po chwili dołącza do niego mój chłopak "Harry Kłamca Styles". Harry wchodząc do klatki ściąga podkoszulek, a wszystkie panienki piszczą na jego widok. O kochane! On jest zajęty. Mam ochotę podejść do każdej i zdzielić po twarzy, jednak muszę zebrać siły i się nie ujawniać. Przyglądam się Harremu. W tej klatce wygląda zdecydowanie inaczej. Na jego twarzy widoczna jest złość a przede wszystkim skupienie. Widzę, jak jego mięśnie się napinają. Harry opuszkami palców dotyka tatuaż, który zrobił dla mnie. Szepcze coś pod nosem a po chwili podskakuje, jakby coś z siebie strząsał. Potem rozgląda się po widowni i jego wzrok ląduje także na mnie. Odruchowo się cofam w ciemniejsze miejsce, aby mnie mnie poznał. Boże oby mnie nie poznał! Błagam.
Unoszę wzrok i na szczęście jego oczy są już skupione na przeciwniku. Przybijają sobie pięści i walka się rozpoczyna. Nie wiem po co brałam to piwo, jak nawet nie jestem w stanie nic przełknąć, a z pewnością alkohol. Przecież ten wielkolud go zabije!
Przez chwilę skaczą w klatce i szykują się do oddania ciosu. Pierwszy robi to przeciwnik Harrego, ale na szczęście robi unik. Okay Bella, oddychaj.
Harry przez pierwszą rundę nie atakuje zbyt wiele. Raczej blokuje albo unika ciosy. Jestem na jego walce pierwszy raz i jak dla mnie może przegrać byle był całkowicie zdrowy. Widzę jak oboje wstają, bo czeka ich jeszcze kolejna rudna. A może to ostania? Nie wiem. Nigdy nie zagłębiałam się w MMA, bo nigdy nie pomyślałabym że mój chłopak będzie się tym zajmował.
Ledwo zaczyna się runda, a przeciwnik Harrego uderza go z ogromną siłą. Harry zatacza się na siatkę, a ja głośno łapię powietrze i mam ochotę do niego podbiegnąć.
-Spokojnie da sobie radę, to twój pierwszy raz? - jakiś koleś uśmiecha się w moją stronę.
-Tak - odpowiadam i przyglądam mu się. Okay chyba nikt znajomy, albo po prostu ja go nie znam. Mam tylko nadzieję, że on także mnie nie zna. Nie czekam sekundy dłużej i przenoszę wzrok w stronę klatki. Widzę na twarzy Harrego krew.Nie wytrzymam tego dłużej...
Nagle Harry szybkim ruchem znajduję się przy swoim przeciwniku i uderza go w wszystkie możliwe miejsca. Koleś chyba jest tym zaskoczony, bo nie jest w stanie się obronić. Harry zdecydowanie teraz przeważa nad nim. Jest szybki, a jego uderzenia są mocne i precyzyjne. Harry wykonuje ostateczny cios i koleś zostaje znokautowany. Nagle wokół mnie wszyscy skaczą, biją brawa, wykrzykują imię mojego chłopaka. Kurczę, chyba serio jest gwiazdą.
-Mówiłem, że da sobie radę - mówi do mnie chłopak, który poprzednio mnie uspokajał.
-Jasne - odpowiadam i dociera do mnie, że on serio wygrał z tym wielkoludem i na mojej twarzy także pojawia się uśmiech. Gdy patrzę w stronę klatki nie ma już tam nikogo. Czuję jak mój telefon wibruje, więc wyciągam go z kieszonki. Odczytuję sms od Harrego.
"Wyjdź stąd i odjedź jak gdyby nigdy nic"
Cholera jasna! Jakim cudem on mnie zobaczył? Chowam telefon do kieszeni i opuszczam spelunę, a następnie wsiadam do samochodu i odjeżdżam jak gdyby nigdy nic. Jadę szybciej niż zamierzałam, ale zestresowałam się tą całą sytuacją... Znów tak wiele informacji spadło na mnie. To wszystko mnie przytłacza.

Oddaję kluczyki Niallowi i dziękuje mu za pożyczenie samochodu. Wracam do pokoju Harrego, gdzie on już na mnie czeka. Nadal na jego twarzy widnieje stróżka krwi. Chyba nie zajęli się nim tak jak powinni. Przekraczam próg i zdecydowanym krokiem idę w jego stronę.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Czemu mnie okłamywałeś przez ten cały czas? - czuję w sobie złość, więc po prostu się na nim wyładowuję. -Ty cholerny dupku! Walczysz w jakiś klatkach i pracujesz dla mafii, a ja dowiaduję się o tym od cholernego barmana?!
-Bella...
-Przestań Harry! Jesteś okropnym kłamcą! Może okłamujesz mnie też co do uczuć?! Jes... - już mam wykrzykiwać kolejne obelgi w jego stronę, gdy nagle przygniata mnie do ściany i mocno przyciska usta do moich. Chcę go odepchnąć, ale on musi być oczywiście silniejszy! Łapie moje nadgarstki i unosi je nad moją głowę. Czuję, jak złość powoli opuszcza moje ciało i po prostu odwzajemniam pocałunek. Po chwili Harry odsuwa się ode mnie.
-Przepraszam - szepcze w moje usta, puszcza moje nadgarstki i opiera swoje czoło o moje - nigdy nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, szczególnie gdy na głowie miałaś ważniejsze rzeczy.
-Harry ty też jesteś dla mnie ważny - odpowiadam - nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, a widząc to co tam się dzieję można spodziewać się najgorszego - wtulam się w jego ciało. Harry obejmuje mnie swoimi ramionami.
-Nie chciałem cię w to wplątywać, ponieważ oni wiedzą że jesteś moim słabym punktem. Nie chciałem żeby cię znali i mogli wykorzystać przeciwko mnie. Idzie mi całkiem nieźle i nie chcę rezygnować.
-Harry zadajesz się z mafią! - krzyczę i odpycham go od siebie, nie mogę patrzeć na tą jego zakrwawioną twarz, więc ciągnę go do łazienki.
-To nie mafia to ludzie, którzy po prostu... zajmują się nielegalnymi rzeczami.
-Mafia - mówię stanowczo i popycham go na sedes.
-To nie jest...
-To jest mafia Harry - przerywam mu i wyciągam apteczkę. Nie wygląda to najlepiej. Obawiam się, że może mieć rozcięty łuk brwiowy. Przez niego już wiem sporo o opatrywaniu ran. Mogłam iść na pielęgniarkę. Praktyki miałbym z głowy. -Gdybyś wrócił w takim stanie powiedziałbyś mi prawdę czy znów byś mnie okłamał?
-Szczerze mówiąc to nie wiem. Może w końcu przyznałbym się do prawdy - mówi i patrzy prosto w moje oczy - tak dla jasności nie chcę cię widzieć na moich walkach.
-Ale Harry...
-Nie Bella - głos Harrego jest stanowczy - nie chcę cię w to mieszać, rozumiesz?
-Nie - odpowiadam i ścieram do końca krew i przyklejam mu plaster na rozcięte miejsce po czym od razu wychodzę z łazienki. Harry wychodzi za mną i ciągnie mnie za rękę po czym obydwoje siadamy na łóżku.
-Bella rozumiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i mieszanie się w to nie będzie dla ciebie dobrym wyjściem?
-To może ty zrezygnuj - odpowiadam i chcę wziąć moje ręce i wstać, ale Harry jeszcze mocniej zaciska palce wokół mojego nadgarstka.
-Potrzebuję pieniędzy. Gdybym to przerwał to nie dość, że miałbym na karku... mafię, to na dodatek nie miałbym tyle pieniędzy, a serio ich potrzebuje.
-Na co Harry? Na mieszkanie? - kręcę głową i właśnie wszystko do mnie dociera. Kiedyś zastanawiałam się skąd miał pieniądze na telewizor. To już mam odpowiedź. -Skoro mieszkanie będziesz opłacał za swoje zdrowie to nie chce tam mieszkać.
-Nie na mieszkanie!
-To na co do cholery?! - obydwoje krzyczymy, a ja już mam coraz mniej siły. Nigdy tak długo się nie kłóciliśmy. Zazwyczaj któreś wychodziło i na tym się kończyło.
-Na Louisa! - puszcza moje nadgarstki i chowa twarz w dłoniach - obiecałem mu, ze wyciągnę go na święta. Obiecałem mu to! - przez chwilę dociera do mnie, jak to naprawdę go bolało, gdy go zamknęli. Wiem, że bardzo się lubili i traktowali siebie nawzajem jak bracia...
-Harry... - szepczę i wstaję z łóżka. Odciągam jego dłonie z twarzy i siadam na nim okrakiem. -Gdybyś mi tylko to wszystko powiedział - mówię i wtulam się w niego. Harry mocno mnie obejmuje i tak samo wtula się we mnie. -Przepraszam za to wszystko, wiem jak ci na nim zależy...
-To nie twoja wina - odpowiada i odkleja się ode mnie. Patrzy prosto w moje oczy - została mi tylko jedna walka i będę mógł z tego zrezygnować. Chyba...
-Jak to chyba?
-No wiesz, ostatnio nie spodobało się gdy odmówiłem handlu narkotykami - patrzę na niego i widzę, że ma mokry policzek. Wycieram miejsce po pojedynczej łzie i jest mi go bardzo żal. Każdy z nas ma swoje problemy, ale my chyba jesteśmy z nimi na pierwszym miejscu.
-Obiecasz mi, że nic ci się nie stanie? - szukam jakiegoś wsparcia w jego oczach. Chcę żeby powiedział, ze wszystko będzie dobrze, ale wiem że te słowa nie opuszczą jego ust.
-Obiecuję - odpowiada i delikatnie całuje moje usta. Nie mam siły na dalszą kłótnię, więc po prostu odwzajemniam jego pocałunek. Wplatam dłonie w jego włosy, a ona przysuwa mnie do siebie jak najbliżej i zamyka dzielącą nas przestrzeń.
-Kocham cię Harry - szepczę w jego usta nadal z przymkniętymi oczami, nasze czoła są oparte o siebie.
-Ja ciebie też Bella. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham - odpowiada i znów składa czuły pocałunek na moich ustach.

Po szybkim prysznicu nareszcie leżymy już w łóżku. Jestem cholernie zmęczona tym śledztwem i tą kłótnią, która ciągnęła się i ciągnęła. Ciekawi mnie to ile na świecie jest takich przyjaciół, którzy poszliby współpracować z mafią żeby tylko zapłacić kaucję za przyjaciela. W takich momentach dociera do mnie to, że nie wiem czy mnie by ktoś wykupił. Oczywiście liczyłabym na Harrego, ale jeśli nie bylibyśmy razem, czy zrobiłby to ktokolwiek inny?
Takie myśli są bardzo przygnębiające. Szczególnie wtedy, gdy tracisz kontakt ze swoimi przyjaciółkami, za które jeszcze kilka miesięcy wcześniej mogłabym zrobić to co robi Harry dla Lou. Danielle zarzuca mi to, że poświęcam cały mój czas Harremu i nie rozmawiamy już tak wiele jak wcześniej, a Perrie jeszcze nie zdążyła mi nic zarzucić bo chyba nie wie o tym pocałunku. Mam nadzieję, że jeśli ich związek się rozpadnie to nie przeze mnie. Będę najgorszą przyjaciółką w całym wszechświecie.
-O czym myślisz? - niski głos mojego chłopaka wyrywa mnie z nocnych przemyśleń. -Nie przestawaj rysować palcem po moim ciele - dodaje po chwili, a ja się uśmiecham. Przeważnie gdy leżymy wieczorami w łóżku i nie usypiamy od razu to zawsze obrysowuję jego tatuaże na torsie.
-O wszystkim myślę - odpowiadam i zerkam na niego - myślę o tym jakiego Louis ma wspaniałego przyjaciela.
-Przestań - Harry przewraca oczami.
-No wiesz chyba nie każdy by się tak zachował.
-Obiecałem mu - mówi i mocniej mnie obejmuje. Okay widzę, że to drażliwy temat, więc po prostu go zmieniam.
-Może zrobimy taką małą kolację świąteczną z naszymi przyjaciółmi. Będzie tak jak dawniej. Tylko nasza paczka - podnoszę głowę, aby widzieć jego reakcję.
-W sumie niezły pomysł - Harry całuje mnie w czoło - zrobimy ją w naszym mieszkaniu.
-Już nie mogę się doczekać - mówię i podnoszę się po czym całuję jego usta - ale się cieszę.
-Ja też - odpowiada i znów chce mnie pocałować, ale ja już wtulam się w niego - może z tej radości jeszcze jeden całus?
-Dobranoc skarbie - uśmiecham się pod nosem.
-Spadaj - odpowiada i spycha mnie z siebie po czym nagle znajduje się nade mną. Ręce kładzie po obu stronach, blokując mi jakąkolwiek ucieczkę. -Dobranoc, tak? - pyta po czym nachyla się i całuje mnie po szyi. O cholera...
-Mhm - mamroczę pod nosem. Muszę się skupić. On bardzo dobrze wie, jak na mnie działa i drań to wykorzystuje. Harry ssie moją skórę na szyi. -Harry - słyszę, że mój oddech mnie zdradza. Jest coraz cięższy.
-Tak kochanie? - pyta, a ja mogę założyć się że właśnie teraz uśmiecha się szeroko. Harry wkłada rękę pod kołdrę i wkłada pod mój podkoszulek. W sumie to jest jego podkoszulek, ale obecnie ja go noszę. -Chciałaś mi coś powiedzieć?
-Mhm - niestety nie jestem w stanie nic więcej z siebie wydusić, bo myślę tylko o jego ustach na mojej szyi i rękach, które wędrują po moim ciele. Jest mi tak dobrze...
Nagle jego ręka znika spod kołdry, a ja muszę obudzić się z tego rozkosznego amoku.
-To dobranoc skarbie - odpowiada i odwraca się do mnie plecami.
-Nienawidzę cię - burczę pod nosem i słyszę jego chichot po czym także odwracam się do niego plecami. To była kara za to, że nie pocałowałam go na dobranoc. Oto właśnie, jedyny w swoim rodzaju Harry Styles!
Po chwili czuję, jego ciepły tors na moich plecach, a następnie jego ręce które oplatają się wokół mojego ciała i odnajdują moją dłoń. Ja splatam nasze palce i czuje jak mój oddech się reguluje.
-Ja ciebie też nienawidzę - Harry całuje mnie w szyję, a ja tylko się uśmiecham i zamykam oczy. Muszę się wyspać, bo czeka mnie wiele pracy. Muszę przygotować dom na naszą małą wigilię i kupić coś przyjaciołom. Nie mogę zapomnieć o Alexie. Wiele dla mnie zrobił w tym roku. Poza tym trzeba będzie ustalić, co z główną Wigilią... Samo myślenie o tym od razu przyprawia mnie o słabość, więc po prostu o tym nie myślę i odpływam...
__________________
Wiem, że rzadko piszę, ale jakoś nie mam motywacji. Rozdział powstawał przez 3 dni i nie uważam go za idealny ani jakiś super. Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadnie Wam do gustu. W ogóle został jeszcze niecały miesiąc wakacji. Kiedy to zleciało? Mam nadzieję, że ciekawie i miło je spędziłyście. Dziękuje za wsparcie :*  
4 kom=next!

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 49

Na początku chciałam Was poinformować, że dokończę opowiadanie. Nie będzie tak długie jak miało być. Trochę przyspieszę akcję. Dziękuje osobom, które zostawiły komentarz choć było ich niewiele w porównaniu do wyświetleń rozdziału.

Od wydarzenia w knajpce minął tydzień. Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem, ale chodzenie na wykłady pozwoliło mi zapomnieć choć na chwilę o tym i wrócić do normalnego życia. Nie mogłam zapomnieć, że nadal jestem studentką, która opuściła już zbyt wiele zajęć. Nie mogę pozwolić na to żeby mnie wyrzucili, bo nie chce mi się ruszyć tyłka na zajęcia. Na psychologii nie jest trudno, więc spokojnie dam sobie radę. Jeszcze tylko dwa lata i będę mogła zacząć pracę... Okay nie ma co tak wybiegać na przód. Muszę myśleć o teraźniejszości, bo w niej mam wiele do myślenia.
Na domiar tego wszystkiego za tydzień święta Bożego Narodzenia, a ja nadal nie mam wymyślonego prezentu dla Harrego. Mam po prostu czarną dziurę w głowie. Nie wiem, co mu kupić. Harry nie przejawia jakiegokolwiek zainteresowania. Normalnego zainteresowania. Będę musiała mu dać coś od siebie. W ostatecznym wypadku dam mu siebie.
Uśmiecham się sama do siebie na tą myśl, gdy nagle ktoś macha mi rękami przed oczami.
-Ziemia do Belli - mrugam kilka razy i dostrzegam Danielle.
-Hey - odpowiadam i przenoszę wzrok na nią - zamyśliłam się nad prezentem dla Harrego.
-Chodźmy do mnie, tam nad czymś pomyślimy.
-Jest Ellie?
-Raczej jej nie będzie - odpowiada i patrzy na mnie, tak jakby czekała na wyjaśnienia.
-Nie uporałam się jeszcze z tym wszystkim. Zmieniłam nastawienie do niej, ale chyba jest po prostu za wcześnie na to wszystko - mówię i wstaję z murku.
Zrobiło mi się zimno, nawet o tym nie myślałam. W końcu jest grudzień. Muszę się przyzwyczajać do cieplejszych ubrań i chłodniejszych dni. W sumie będę miała pretekst żeby jak najczęściej przytulać się do Harrego.

Wchodzimy do mojego byłego pokoju. Tak naprawdę on nadal jest mój, ale ja po prostu sypiam u Harrego. Za niedługo przeprowadzimy się do naszego wspólnego mieszkania, ale teraz Harry powiedział, że zawiesili prace, bo idą święta. Nie bardzo to wszystko rozumiem, ale jakoś muszę się z tym uporać. Jeśli nadal będę przy Harrym nie przeszkadza mi brak mieszkania.
Siadam na moim łóżku i wyciągam nogi przed siebie. Danielle odkłada notatnik obok swojego łóżka i siada obok mnie.
-Perrie za niedługo przyjeżdża.
-Skąd wiesz? - przenoszę wzrok na nią i staram się nie myśleć o Harrym. Jednak przebywanie z nim cały czas jakoś mnie przyzywczaiło, że gdybym o cokolwiek poprosiła on będzie obok. Jednak teraz go nie ma i pewnie zastanawia się gdzie jestem. Będe musiała mu napisać żeby się nie martwił.
-Bella? - Danielle trąca mnie w ramię, a ja mrugam kilkakrotnie. -Słuchałaś mnie?
-Przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiadam i uśmiecham się do niej - więc co z tą Perrie? - Danielle przez chwilę patrzyła na mnie jakby nad czymś myślała.
-Dzwoniła do mnie i mówiła mi, że dostaje przepustkę na tydzień. Ma wiele zakazów i jeśli ich nie będzie przestrzegała to nie będzie dobrze.
-Dziwnie się tego słucha. Mam wrażenie, że jest w więzieniu a nie na odwyku... - kręcę głową z niedowierzaniem. Mam tylko nadzieję, że tam jej pomogą - a wiesz, co z Zaynem?
-Tak. Zayn już jest na wolności - przy ostatnim słowie zrobiła w powietrzu cudzysłów. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Zayn ma o wiele mniej zaostrzony odwyk niż Perrie. No w sumie ja się na tym nie znam. Nie wiem na jakiej podstawie określają uzależnienie. Nie chcę wskazywać, kto przedawkował i prawie umarł.
-Muszę się z nimi zobaczyć. Stęskniłam się... Za Louisem też - dodaję po chwili i cicho wzdycham. Nie wiedziałam, że to wszystko aż tak się potoczy. Jednak życie nigdy nie jest przewidywalne i banalne. Jestem ciekawa co mnie czeka.
-Tak ja też - odpowiada i uśmiecha się do mnie - Bella, mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne.
-Ostatnio zauważyłam, że wiele rzeczy robisz z Harrym. Rozumiem, że jesteście parą i on cię wiele teraz wspiera, jednak... trochę mi przykro, bo spychasz mnie na drugi plan.
-To nie prawda - odpowiadam i prostuje się - jestem teraz z tobą.
-I myślisz o Harrym. Nie chcę nic mówić, ale trochę uzależniłaś się od jego osoby.
-Przestań Dani - kręcę głową - nie uzależniłam się od nikogo. Po prostu spędzam z nim wiele czasu tak jak ty z Liamem.
-Bella, każdy z nas ma swoje życie i żadne z nas nie przesiaduje cały czas u drugiej osoby.
-Sugerujesz coś? - zakładam ramiona i marszczę brwi.
-Chcę ci tylko powiedzieć, że świat po za Harrym Stylesem istnieje Bella.
-Przecież ja to doskonale wiem - mówię i przewracam oczami.
-Tak? To czemu wydaje mi się, że Harry ma swoje życie, a twoje jest uzależnione od niego. Nie dzwonił jeszcze ani nie pisał? Lepiej sprawdź, bo nie chcę żeby potem miał pretensje do mnie że zabieram mu jego dziewczynę.
-Danielle to nie jest tak... on po prostu się martwi - patrzę na nią. Jest wyraźnie zmartwiona. Mam swoje życie, tak samo jak Harry. Wyciągam telefon. Kilka wiadomości i nieodebranych połączeń.
-Tak jakby cię jeszcze interesowało coś poza nim to dostałam się na kurs taneczny w Nowym Jorku.
-Wow! - robię wielkie oczy i przytulam ją - gratuluję ci i bardzo się cieszę. Nie mówiłaś nic o tańczeniu...
-No właśnie Bella. Nie miałam kiedy... - Danielle opuszcza głowę, a do mnie dociera to wszystko co mi powiedziała. Może rzeczywiście ma rację.
-Przepraszam - szepczę i przenoszę wzrok na moje ręce - to jakoś jest silniejsze ode mnie, nie potrafię nad tym zapanować.
-Może mieszkanie z nim to nie jest najlepszy pomysł.
-Nie wiem. Nie chcę o tym teraz gadać. Na razie mi nic nie przeszkadza - odpowiadam stanowczo, a Danielle tylko kiwa głową. Wiem, że ona uważa inaczej  i już podzieliła się ze mną tą uwagą, ale ja wiem swoje.
-Dobra, więc miałyśmy coś wymyślić na prezent dla... Harrego - jego imię, jakoś ciężko przechodzi jej przez usta. Okay teraz ona trochę przesadza. Puszczam to mimo uszu i kiwam głową. Prezent dla niego to będzie trudna rzecz do wymyślenia. Ogólnie jestem kiepska w prezentach dla innych.
Zaczynamy wymieniać różne pomysły i tak mija nam czas.

-Nie... To też raczej nie dla niego - odpowiadam i podpieram podbródek na dłoniach. Nie wiem ile czasu minęło, ale według mnie chyba wieczność. Już nie mogę znaleźć sobie pozycji do siedzenia, bo już wszystkie wykorzystałam.
Przez chwilę między nami zapada cisza. Jednak tę ciszę przerywa osoba, która wpada do pokoju. Podnoszę głowę i widzę Harrego. Jest zdenerwowany.
-Czemu nie odpisujesz? - Harry patrzy na mnie rozgniewanym wzrokiem.
-Cześć Harry - mówi Danielle i widzę jej wzrok.
-Nie miałam czasu spojrzeć na telefon, rozmawiałam z Danielle.
-Ile to jest odpisać na SMS? -  chłopak unosi ręce w górę. Podnoszę się z łóżka i podchodzę do niego. Staję na palcach i opieram się o jego tors po czym zostawiam na jego ustach czuły pocałunek.
-Przepraszam - mówię i widzę, jak jego oczy łagodnieją. Dotykam jego policzka opuszkami palców - następnym razem odpiszę, obiecuję - dodaję i posyłam mu uśmiech. Harry całkowicie ulega i obejmuje mnie swoimi ramionami i mocno tuli do siebie. Albo mi się zdaje, albo wszyscy wokół mnie dzisiaj stanowczo przesadzają z wszystkim?
-W sumie miałam się zbierać, więc chodź Harry - odsuwam się od niego i podchodzę do Danielle - dzięki za wspólnie spędzony czas. Gdy się czegoś więcej dowiesz o Perrie, daj znać. Do zobaczenia - mówię i całuję ją w policzek.
-Jasne, a ty przemyśl to wszystko. - odpowiada i uśmiecha się do mnie. Gdy widzę, że Harry nie ma zamiaru żegnać się z moją przyjaciółką, opuszczamy mój dawny pokój.
-Co masz przemyśleć? - słyszę głos Harrego, gdy ledwo zdążyłam zamknąć drzwi.
-Nic takiego - odpowiadam szybko i podchodzę do niego z uśmiechem na twarzy. Nie mogę dać po sobie nic poznać.
-Jesteś pewna? - chłopak splata nasze dłonie i przyciąga mnie najbliżej siebie.
-Tak. Jestem pewna na sto procent - mówię i wtulam się w jego ciepłe ciało.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Może moja przyjaciółka ma rację, co do mojego chłopaka. Wydaje mi się, że Harry dzisiaj trochę przesadził... Albo po prostu się martwił o ciebie - podpowiada mi mój umysł. Zastawiam się nad tym chwilę. Może rzeczywiście się martwił? W ostatnim tygodniu wszędzie chodził za mną i powtarzał, że mnie obroni. Zapewne jest to związane z jego tajemniczymi zniknięciami, o których miał mi powiedzieć. Gdy zgarnęłam go z bocznej uliczki i wyglądał jak siedem nieszczęść nie zastanawiałam się co on tam robił. Jednak gdy mnie oświecił, że spłacał długi za Louisa byłam wtedy zła. Potem okazało się, że jeszcze wszystkiego mi nie powiedział i raczej nie ma zamiaru.
-Bella? - słyszę głos Harrego i zdaję sobie sprawę, że jesteśmy już w pokoju. Kurczę, muszę przestać się wyłączać, bo wtedy tracę świadomość. -Jesteś już ze mną?
-Tak, przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. -Wiedziałeś, że Zayn wyszedł?
-Tak.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-Nie widziałem takiej potrzeby - odpowiada stanowczo i lustruje mnie wzrokiem.
-Och - wzdycham i siadam na łóżku - Harry, to co wydarzyło się między nami to był zwykły impuls, byliśmy pijani - przenoszę wzrok na niego i staram się żeby on zrobił to samo - to ciebie kocham Harry. Nie jego. Ciebie i tylko ciebie. Zayn jest moim przyjacielem tak samo jak twoim. Kiedy to zrozumiesz? - chłopak podchodzi do mnie i rozsuwa moje nogi, aby stanąć między nimi. Pochyla się nade mną i ujmuje moją twarz.
-Chyba nigdy - mówi niskim głosem i zatapia się w moich ustach. Kładę dłoń na jego karku i mocniej przyciskam jego usta do moich. Zdążyłam się już za nim stęsknić. Po chwili brunet odrywa się od moich ust - Ja ciebie też kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - mówi prosto w moje usta, po czym opiera czoło o moje i tak trwamy jakiś czas.
Po chwili czułości idziemy wziąć prysznic i potem prosto do łóżka. Jestem zmęczona. Nie wiem czym, ale po prostu jestem. Wtulam się w ciepłe ciało Harrego i obrysowuje jego tatuaże na torsie.
-Za niedługo święta - zaczyna Harry.
-Nawet nie mów, nie mogę wymyślić dla ciebie prezentu - przerywam mu, Harry śmieje się.
-To nic trudnego kochanie. Wystarczysz mi tylko ty.
-Nie. To zbyt proste. To nie będzie prezent, bo już mnie masz - mówię i unoszę głowę, aby go widzieć. Chłopak patrzy się na mnie.
-To jeszcze masz trochę czasu - mówi i całuje mnie w czoło - ja mam dla ciebie w sumie dwa prezenty.
-Och nie, nie dołuj mnie aż tak - wzdycham i odwracam głowę.
-Skarbie nie przejmuj się tym wszystkim - mówi i znów się śmieje - to tylko gówniana zasada. Ja mogę dać ci to już. Nie muszę tego robić w święta.
-Nie. Daj mi czas. Wymyślę coś z pewnością - odpowiadam szybko i całuje go w tors. - Boje się tych świąt.
-Czemu?
-To nie będą już te święta, gdzie wszyscy jesteśmy w moim domu i jesteśmy szczęśliwi. Nawet nie wiem, jak one będą teraz wyglądać. Nie chcę usiąść przy stole z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku. Mam dość kłamania.
-Masz rację. Pomyślimy nad tym. Mamy jeszcze cały tydzień.
-Okay, więc ja idę spać bo nie mam już siły.
-Ja też. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham - odpowiadam i znów odchylam głowę żeby móc go pocałować. Gdy tylko odrywam się od jego ust ponownie układam się wygodnie na jego klatce piersiowej i zamykam oczy, aby w końcu odpłynąć i sobie odpocząć.

Ranek nastaje zdecydowanie za szybko. Budzik nachalnie dzwoni i czeka, aż jego właściciel w końcu się obudzi i wyłączy go. W ciągu nocy odkleiłam się od Harrego i teraz śpię na skraju łóżka. Jednak mój chłopak nawet nie pozwoli mi uciec w łóżku, bo jest opleciony wokół mojego ciała. Przynajmniej jest mi ciepło i nie chce mi się wstawać.
-Wyłącz to gówno - słyszę zirytowany głos Harrego, więc od razu sięgam po telefon i wyłączam budzik. Zaczynam się wiercić, aby wydostać się spod jego objęć - gdzie ty się wybierasz?
-Jest już koło 11 więc muszę się ogarnąć na zajęcia.
-Musisz iść?
-Tak, ty też musisz - odpowiadam i chcę podnieść jego rękę z mojego ciała, ale jemu chyba nadal to nie odpowiada - Harry - teraz to ja mam zirytowany głos. Jeśli teraz nie wstanę to za chwilę także tego nie zrobię.
-No dobra - burczy pod nosem i uwalnia mnie z objęć. Wychodzę spod kołdry i momentalnie robi mi się chłodno. Nachylam się nad nim i całuję go w czoło.
-Dzień dobry marudo - mówię i uśmiecham się do niego szeroko. Harry otwiera oczy i przez chwilę patrzy się na mnie. Na jego ustach pojawia się uśmiech i za chwilę urocze dołeczki w policzkach.
-Dzień dobry poranny ptaszku - odpowiada i przewraca się na bok.
-Poranny... - kręcę głową i idę do łazienki.
Tam wykonuje wszystkie poranne czynności, które są niezbędne abym mogła wyjść  z pokoju i wyglądać jak człowiek. Następnie wychodzę z łazienki i ubieram buty oraz zabieram swój notatnik.
-Już idziesz? - Harry podnosi się z łóżka i podchodzi do mnie.
-No tak. Zjem coś w kawiarence - odpowiadam i przyglądam mu się. -Wszystko okay? - wygląda na lekko przestraszonego.
-Tak - odpowiada i przyciąga mnie do siebie - po prostu wychodzisz beze mnie.
-Harry mam 21 lat, chyba jestem w miarę usamodzielniona - uśmiecham się, ale wewnątrz zaczynam się trochę tym martwić. Chyba nie zachowuje się dziecinnie i bezmyślnie żeby dawać mu powody do myślenia, że potrzebuję stałej opieki.
-Wiem, ale wolę cię mieć przy sobie.
-To  tak jak ja, ale każdy z nas ma swoje życie - uśmiecham się i staję na palcach, aby go pocałować - przyjdź na uczelnię to wtedy nie będziemy osobno.
-Jasne. Do zobaczenia kochanie - mówi i mocno wtula się we mnie. Okay nie rozumiem o co mu chodzi, ale niech tak będzie jak mówi. Uśmiecham się do niego i wychodzę z pokoju, aby udać się do kawiarenki i potem na zajęcia.

Harry jednak postanawia przyjść na zajęcia co mnie bardzo cieszy, ponieważ on także chodzi kiedy chce a z pewnością nie jest dla niego najlepsze. Siedzi obok mnie na zajęciach z psychologii i nie szczędzi sobie uczuć. Na szczęście gdy tylko wykładowca przychodzi Harry prawie zabiera łapska ode mnie. Jest mi się trudniej skupić na wykładach niż zazwyczaj, ale chyba powinnam dać sobie radę. W końcu jestem już przyzwyczajona do Harrego. Znam go ponad rok, a jestem z nim około czterech miesięcy.
Po zajęciach wychodzimy na zewnątrz, gdzie właśnie zaczął padać śnieg.  Należę do tych osób, które bardzo się z tego powodu cieszą i lubią zimie. Uśmiecham się szeroko do Harrego.
-Z czego się cieszysz?
-Pada śnieg - mówię, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. -Zrobię ci zdjęcie, idź tam - popchnęłam go, bo ten jego entuzjazm zgasiłby wszystkich, którzy chcą cokolwiek osiągnąć w swoim życiu.
-Po co?
-Bo chce twoje zdjęcia - odpowiadam i wyciągam telefon - a teraz dla mnie uśmiechnij się kochanie - zachęcam i czekam, aż na jego twarzy pojawi się szeroki uśmiech i dołeczki. Niestety nie doczekałam się dołeczków, Harry obdarował mnie tym uśmiechem, który mówi " rób już to gówniane zdjęcie".
-Jeszcze my obydwoje - podbiegam do niego, a on tylko przewraca oczami - och daj spokój to tylko zdjęcia - karcę go, na co on przysuwa się do mnie i całuje mnie w policzek, a ja zdążam uchwycić ten moment. Pokazuję mu zdjęcie - widzisz jak ładnie.
-Bo nie widać mojej twarzy - odpowiada i uśmiecha się do mnie. 
-Jedno normalne, o wiele cię nie proszę... - jęczę.
-Okay - mówi lekko zirytowany. Gdyby mógł to pewnie wyrzuciłby ten telefon jak najdalej się da i jeszcze by go podeptał.
Wtulam się w niego i uśmiecham się do aparatu, na twarzy Harrego także pojawia się szeroki uśmiech.
-Dziękuję - chowam telefon do kieszonki i całuję jego usta.
-Proszę bardzo - odpowiada i przyciąga mnie do siebie, a następnie idziemy do jego pokoju.

Po zajęciach robię sobie ciepłą herbatę, aby się rozgrzać i zaczynam przeglądać moje notatki. Jest już ich dość sporo, wiec warto coś powtórzyć. Nagle Harry wychodzi z łazienki i bierze swoją torbę na siłownie.
-Wychodzę - informuje mnie po czym kuca przy łóżku i patrzy prosto w moje oczy. -Kocham cię, wiesz o tym prawda?
-Oczywiście - odpowiadam i całuję go w nos - idziesz na siłownię?
-Taa.
-Okay to miłej zabawy - mówię - kocham cię Harry - dodaję. Chłopak już miał wyjść gdy nagle się wrócił i pocałował mnie na pożegnanie. Dobra znów mam jakieś dziwne odczucia. Mam wrażenie, że on wcale nie idzie na siłownię. Nigdy jakoś tak uczuciowo się nie żegnał ze mną, gdy miał wyjść po prostu na siłownię. Macham mu na pożegnanie i tylko czekam, aż odejdzie odpowiedni kawałek. Wybiegam z pokoju i biegnę prosto do pokoju Nialla i Liama.
-Hey, mogę pożyczyć samochód? - pytam i łapię pierwsze lepsze klucze.
-Jasne, tylko niech wróci w całości - odpowiada Niall i uśmiecha się do mnie.
-Dzięki - mówię. Wybiegam na zewnątrz, widzę jak Harry właśnie wyjeżdża z parkingu. Odwracam się w stronę drzwi, gdy światła przez chwilę mnie oświetlają. Mam tylko nadzieję, że Styles nie skupiał się na osobie stojącej przy drzwiach.
Nie czekam chwili dłużej tylko biegnę w stronę samochodu Nialla. Otwieram drzwi i wsiadam do samochodu. Wkładam kluczyki do stacyjki i odjeżdżam z piskiem opon. Na szczęście śnieg zdążył stopnieć, a temperatura jeszcze nie spadła nisko, tak abym mogła wpaść w poślizg.
Opuszczam parking i jadę w tą samą stronę, którą wybrał Harry. Gdy tylko odnajduję jego BMW, które powoli jedzie do celu, ja także zwalniam.
_______________________
Mam nadzieję, że się podobało tym osobom, które jeszcze zostały ze mną. Dziękuje za wszystko i pozdrawiam. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam :)   

4 kom=next!

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 48

 Proszę o przeczytanie notatki pod rozdziałem!

-Bella - moja mama zaczyna, a złość i frustracja zaczynają wypełniać moje ciało.
-Chcieliśmy tylko wszystko wyjaśnić - dokańcza za nią mój tata.
Przenoszę wzrok z mamy na niego. Nie wiem czy mam na to wszystko siłę. Chciałabym mieć już to za sobą, ale z minuty na minutę to wszystko staje się cięższe niż myślałam.
Przenoszę wzrok na Harrego, który patrzy na mnie. Wszyscy patrzą na mnie i dociera do mnie, że teraz ja zadecyduję, co się wydarzy.
-Okay - odpowiadam tylko i na twarzy mojej mamy i taty widnieje ulga. Chyba nie tyko ja chciałabym mieć to wszystko za sobą.
-Dzień dobry - mówi moja siostra, która właśnie postanowiła zaburzyć prawie cały spokój i harmonię tego spotkania. Boże tak bardzo mam tego dość. Chcę już stąd iść i wyjechać z kraju. Zapomnieć o tym wszystkim, odciąć się i zacząć nowe życie. Ale chyba wymagam zbyt wiele, prawda?
-Więc, co jeszcze chcecie mi powiedzieć w jej obecności? - pytam, a Harry mocniej ściska moją dłoń na znak żebym odpuściła ten szyderczy ton i po prostu wysłuchała ich wszystkich.
-Chcieliśmy żebyś nie była zła na Ellie, ponieważ ona niczemu nie jest winna - zaczyna mama i chwyta jej dłoń. Od razu chce mi się wymiotować. Nagle mamy wszyscy udawać szczęśliwą rodzinkę? Serio nie mam na to wszystko ochoty.
-Jeśli mam być na kogoś zła to mogę być zła tylko na was - mówię i przenoszę wzrok na mamę, a potem wpatruję się w tatę. Dlaczego on tak niewiele mówi? To nie on jest głową rodziny i to nie on powinien to wszystko załatwiać i godzić spory?
Dlaczego wydaje mi się, że to mama miała większy wpływ na tą decyzję? Na oddanie Ellie i urodzenia mnie.
-No tak - odpowiada mama i wypuszcza powietrze.
-Ja chciałam tylko wiedzieć - zaczyna Ellie i chyba wszyscy teraz skupiamy się na niej - dlaczego oddaliście mnie i za rok już pojawiła się Bella? Nagle byliście gotowi na dziecko? Czy po prostu musieliście pocieszyć się utratą mnie? - jej ton jest ostry. Nie wiedziałam, że właśnie w tym momencie stanę po stronie mojej siostry.
-Ellie - zaczyna znów mama. Czemu mnie to nie dziwi?
-Może niech tata coś powie - rzucam przewracam oczami, a on podnosi głowę i wygląda na zmartwionego. -Więc?
-Więc... - zaczyna tata i wydaje się, jakby szukał odpowiednich słów - nie mam siły owijać niczego w bawełnę. Im szybciej wam wszystko powiem tym będzie lepiej - mówi na co marszczę brwi. Jestem trochę zdezorientowana tym wszystkim. Mama przenosi wzrok na tatę. Jest przerażona?
Boże zaraz zwariuję z nimi wszystkimi. Chcę już znać całą gównianą prawdę i iść stąd. Niczego więcej nie pragnę.
-Gdy Eva była w ciąży sam o tym nie wiedziałem. Wyznała mi to kilka dni przed ślubem.Gdy tylko mi to powiedziała byłem zdziwiony - tata odchrząkuje - bo my jeszcze nie mieliśmy okazji do... zbliżenia. - mówi, a moje oczy robią się większe. Ellie ma innego ojca? Moja mama upuszcza głowę i przykłada palce do skroni - Prawda jest taka, że Ellie nie jest moim dzieckiem. Oddaliśmy ją, bo ja tego nie mogłem zaakceptować. Nie chciałem brać z waszą matką ślubu, ale obiecała mi, że mnie już nie zdradzi i da mi dziecko z moimi genami... - tata kręci głową, a moje oczy chyba znów podwajają swój rozmiar. Jeśli to w ogóle możliwe. -Zachowałem się jak samolub. Wiem to, ale teraz właśnie płacę swoją cenę przez te wszystkie kłamstwa.
Przenoszę swój wzrok na mojego chłopaka, który tam samo patrzy na mojego ojca ze zdziwieniem.
-O kurwa - wyryw się z jego ust. Nikt nie patrzy na Harrego tylko nadal na mojego ojca.
Po słowach Harrego zapada między nami wszystkimi cisza. Słychać tylko ludzi, którzy przebywają razem z nami w lokalu. Nikt z nas nie jest w stanie niczego z siebie wydobyć.
-No to się wyjaśniło - mówi Ellie z zachrypniętym głosem. Unoszę głowę i patrzę na nią. Wygląda jakby miała się rozpłakać - więc ja nadal nie poznałam swojego ojca. Dowiem się kim on jest, mamo?- ostatnie słowo bardziej akcentuje. Mama podnosi głowę i patrzy na nią.
-Przepraszam, muszę wyjść - mówi i wstaję od stolika, a następnie wychodzi z budynku.
No to chyba znów się nie dowiemy całej prawdy. Mój tata patrzy w swoje dłonie, Ellie wygląda jakby miała za chwilę wybuchnąć. Nie wiem czy ze złości czy ze smutku.
Do mnie powoli dociera, że moja mama zdradziła tatę. Momentalnie wraca do mnie to, że całowałam się z Zaynem. Czy to oznacza, że będę taka sama jak ona?
-Macie moje ubrania zimowe? - te słowa opuszczają moje usta, a ja sama się dziwię, że właśnie po tym wszystkim spytałam o ubrania. Jezu.
-Są w samochodzie - odpowiada automatycznie tata.
-Chcę już stąd iść - mówię do Harrego. Chłopa od razu przenosi na mnie wzrok i szybko kiwa głową.
-Okay, chodźmy - odpowiada i dziękuje mu w duchu, że się ze mną zgodził.
-Mogę wziąć te ubrania? - odkąd tata mi to powiedział nie rozumiem swoich czynów i słów. Nie myślę o tym, co mówię. Myślę tylko o tym, że moja mama zdradziła tatę, tak samo jak ja zdradziłam Harrego.
-Bella! - Harry mną delikatnie wstrząsa. Mrugam kilka razy i dociera do mnie, że właśnie wychodzimy, a ja nadal siedzę.
-Tak - mówię i wstaję, aby mój chłopak mógł wyjść.
-Podrzucić cię gdzieś? - słyszę głos Harrego po czym dociera do mnie, że mówi do mojej siostry. Przyrodniej siostry. To tłumaczy, dlaczego słabo jesteśmy podobne. W sumie chyba mamy podobny gust do chłopaków...
-Przejdę się - odpowiada i posyła mu uśmiech. Harry tylko kiwa głową i przyciąga mnie do siebie. Już zazdrość miała we kiełkować, jednak zupełnie bez powodu.
Tata kładzie dłoń na ramieniu Ellie.
-Przepraszam, że tak wyszło - mówi do dziewczyny i wyciąga banknoty po czym kładzie je na stoliku i odchodzi. Chciałabym teraz przytulić Ellie. Robi mi się jej żal. Nie dość, że od wielu lat mieszka w różnych rodzinach zastępczych to na dodatek, gdy myślała, że już odnalazła swoich rodziców okazuje się, że jednak jeszcze to nie koniec jej poszukiwań.
Wyrywam się z uścisku Harrego i podchodzę do niej. Chłopak jest zdezorientowany.
-Przykro mi Ellie - mówię i przytulam ją. Przez pierwszą sekundę wydaje mi się, że odepchnie mnie i powie żebym spadała, jednak ona odwzajemnia uścisk i wtula się we mnie. Nie wiem, co więcej powiedzieć, więc po prostu milczę.
Po chwili odsuwam się od niej.
-Dziękuje Bella i przepraszam za to całe zamieszanie - mówi i wstaje od stolika. Uśmiecha się. Ale to nie jest uśmiech, który powinno nazywać się uśmiechem. To jest tylko uniesienie kącików ust.
-Może jednak cię podwieźć?
-Dam sobie radę - odpowiada i widzę, że właśnie kolejnej osobie zawalił się świat. Bardzo dobrze wiem, jak to jest.
-Gdyby coś się działo to dzwoń - patrzę na nią, a ona tylko kiwa głową. Wypuszczam powierzę i odchodzę od niej. Mam małe wyrzuty sumienia, że zostawiam ją w takim stanie. Mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie jej nic głupiego do głowy.
Harrego nie ma już w budynku. Wychodzę na zewnątrz, gdzie czeka na mnie razem z moim ojcem. Mama siedzi w samochodzie i nawet nie podnosi głowy.
Podchodzę do dwóch mężczyzn, którzy są najbliższymi mężczyznami w moim życiu.
-Przepraszam cię córeczko, że to wszystko tak się potoczyło - zaczyna tata, a ja tylko wpadam w jego ramiona. On od razu oplata moje ciało i mocno się we mnie wtula.
-Nie jesteś samolubem tato - mówię przez łzy. Dziwię się, że tak długo wytrzymałam. Ostatnio zdarza mi się coraz częściej płakać. -To, co zdarzyło się już się nie odstanie. Musimy żyć dalej i przede wszystkim zrobić kolejny krok i jakoś  się z tym uporać. Nikt nie chciałby być zdradzony. - tata odsuwa mnie od siebie i patrzy prosto w moje oczy.
-Najgorsze w tym wszystkim było to, że dowiedziałem się o tym kilka dni przed ślubem - mówi - ale masz rację, teraz gdy już wszystko wiecie i jesteśmy wszyscy zranieni musimy jakoś żyć dalej. Zrozumiem jeśli przestaniesz się do mnie odzywać.
-Przestań - odpowiadam i wycieram mokre policzki. -Wiem tylko, że potrzebuję czasu na przemyślenie tego wszystkiego.
-Chyba każdy z nas - mówi  i całuje mnie w czoło - przepraszam cię, za te wszystkie lata kłamstw.
-Kocham cię tato.
-Ja ciebie też kocham córeczko - odpowiada i mocno mnie jeszcze raz przytula.
*
Podróż do akademika ciągnie się. Pierwszy raz podróż samochodem razem z Harrym ciągnie mi się tak bardzo. Patrzę w szybę i myślę o tym, co ja bym zrobiła na miejscu taty. 
Nie wiem czy potrafiłbym zaufać osobie, która mnie zdradziła... Wracam wstecz do mojego związku z Harrym. Jesteśmy ze sobą jakieś cztery miesiące, a obydwoje zdążyliśmy się tak mocno zranić i zdradzić. Choć Harry nie posunął się do pocałunku. Kręcę głową i zaciskam oczy, żeby się nie rozpłakać. 
Nie chcę być podobna do mojej matki. Chcę być w całości podobna do taty. Tylko i wyłącznie do niego. Mój ojciec jest naprawdę świetnym człowiekiem. Jestem dumna, z tego, że to własnie on jest moim ojcem. 
Ale to nie zmienia faktu, że zdradziłaś Harrego, tak jak twoja matka zdradziła twojego ojca - podpowiada mi złośliwy głosik w głowie. Wzdycham.
Czuję, jak dłoń zaciska się na moim udzie.
-Kochanie. - słyszę stanowczy głos Harrego. Odwracam głowę i widzę z jaką troską się we mnie wpatruje. -Nie spytam czy wszystko w porządku, bo wiem, że nie, ale rozprasza mnie to twoje wzdychanie i to, że nie odezwałaś się odkąd wsiadłaś do samochodu. O czym cały czas myślisz?
-O tym, że jetem do niej podobna - odpowiadam i splatam nasze palce.
-W jakim sensie?
-Też cię zdradziłam - mówię i odwracam wzrok. Tym razem to Harry wzdycha.
-Nie myśl o sobie w taki sposób. Ciebie odróżnia to, że tylko całowałaś się z Zaynem. Nie pieprzyłaś się z nim i nie jesteś w ciąży - ponownie patrzę na niego. Wiem, że to nie jest łatwy temat dla niego, ale sam chciał wiedzieć o czym myślisz.
-Nie zmienia to faktu, że jednak cię zdradziłam. 
-Ja też nie byłem tobie wierny z samego początku - odpowiada. Od razu wraca do mnie sytuacja, gdy na jego kolanach siedziała dziewczyna, a on gładził ją po udzie.
-Nie chcę już o tym gadać - odpowiadam stanowczo. Harry zjeżdża na pobocze.
-Bella - mówi - popatrz na mnie - nakazuje mi. Patrzę prosto w jego oczy, a serce mi bije szybciej niż sekundę temu. Dlaczego boję się tego, co powie? -Nie chcę pamiętać o przeszłości. To jest zamknięty rozdział w naszym związku. Kocham cię każdą częścią siebie, kocham w tobie wszystko. A to, że obydwoje siebie nie szanowaliśmy oznacza tylko, że jesteśmy ludźmi. Zwykłymi, słabymi ludźmi - mówi i ujmuje moją twarz - nie waż się więcej porównywać do swojej matki. Masz tylko jakąś część jej genów w sobie i to wszystko. Ty sama kreujesz swój charakter i na pewno nie jesteś zakłamaną suką - ostatnie słowo dosłownie spluwa. 
Nie za bardzo podoba mi się to w jaki sposób określa moją matkę, ale nie chcę teraz nic o niej wspominać. 
-Harry - szepczę i przybliżam się do niego - dziękuje ci za to wszystko - mówię i zatapiam się w jego miękkich ustach. Harry kładzie dłoń na moim karku i przybliża mnie jeszcze bardziej do siebie.
Odsuwam się od niego i gładzę jego policzek opuszkami palców - ja ciebie też kocham ponad wszystko i dziękuje Bogu, że zesłał mi właśnie ciebie - dodaję i uśmiecham się do niego. Harry opiera swoje czoło o moje. Nasze oddechy mieszają się tworząc jedność. 
Lubię taki spokój między nami. To z pewnością daje mi siłę do dalszego tworzenia tego związku.
-Przez to wszystko zgłodniałem - mówi Harry, na co ja śmieję się. Wtulam się w jego zagłębienie między szyją a ramieniem i po chwili się odsuwam.
-Więc jedziemy coś zjeść - mówię i siadam znów w swojej poprzedniej pozycji zanim jeszcze cokolwiek zaczęliśmy robić w samochodzie.
Harry odjeżdża z pobocza. 
-Tak poza tym zepsułeś całą romantyczną atmosferę.
-Jestem gównianym romantykiem. Powinnaś to wiedzieć - odpowiada i znów jego dłoń ląduje na moim udzie. 
-Według mnie jesteś bardziej romantyczny niż wszyscy romantycy razem wzięci - mówię i uśmiecham się szeroko po czym ponownie splatam nasze palce. 
_____________________________
Proszę jeśli ktoś to czyta niech da mi znać czy mam dalej kontynuować opowiadanie czy po prostu je skończyć kolejnym rozdziałem. Bo nie będę pisała opowiadania dla dwóch osób. Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże!

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 47

UWAGA! 
Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Harry mnie całuje, więc odwzajemniam pocałunek. Uśmiecham się, ponieważ wygrałam. Nie wiem czy kiedykolwiek z nim wygrałam w czymś. Ach no tak...W "piwnym ping-pongu".
Odganiam od siebie  te myśli i skupiam się na moim chłopaku, który napiera na mnie.
Nie czekam dłużej tylko od razu pozbywam się jego podkoszulka.
Gładzę jego wytatuowany tors i chłonę cudowne widoki.
-Wystarczy tego - głos Harrego wyrywa mnie z małego amoku. Chłopak popycha i upadam na łóżko. Pozbywa się mojej bluzki i spodni. Jest taki szybki i agresywny. Dawno taki nie był. Już zapomniałam, jak to jest.
Harry pozbywa się mojego biustonosza i całuje moje piersi, a następnie je masuje. Mój oddech jest przyspieszony i urwany. Jest mi tak dobrze! Nie mogę nabrać powietrza. Z moich ust wydobywają się ciche jęki.
Harry schodzi z pocałunkami coraz niżej. Całuje moją kobiecość przez materiał. Rozchyla moje nogi i teraz całuje moje wnętrze ud. Odruchowo je ściskam.
-Spokojnie kochanie - mówi lekko zachrypniętym głosem, co doprowadza mnie do jeszcze większego szaleństwa. Przymykam oczy z przyjemności.
Harry pozbywa się majtek i zaczyna wkłada we mnie dwa palce. Z moich ust wydobywa się głośny jęk. Nie wiem, dlaczego tak bardzo pragnę jego dotyku. Przecież niedawno się kochaliśmy...
Harry wyciąga palce ze mnie i widzę, jak je oblizuje. Nie czeka długo tylko od razu zaczyna ssać moją łechtaczkę. Na początku robi to wolno i zmysłowo, jednak po chwili przyspiesza.
Gdy tylko przyspiesza odruchowo chwytam go za włosy i ciągnę. Słyszę, jak Harry mruczy i nie przestaje robić tego, co robił.
-Zaraz dojdę - mówię urywanym głosem, bo nie mogę się skupić na niczym innym tylko na Harrym między moimi nogami.
Po moich słowach Harry nie przestaje tego robić. Jestem już naprawdę przy granicy. Nie wiem czy taki jest jego zamiar.
Coraz bardziej ciągnę za jego włosy i coraz głośniej jęczę.
Po chwili czuję, jak po moim ciele rozchodzi się fala przyjemności, a moje mięśnie się rozluźniają.
-Harry - dyszę z zamkniętymi oczami. Czuję, jak on odsuwa się ode mnie. Powoli otwieram oczy i widzę, jak się oblizuje. Chłopak pochyla się nade mną i całuje mnie w usta.
Czuję jeszcze słony smak mnie. Po pocałunku Harry delikatnie ciągnie moją wargę.
-Podobało się? - pyta zachrypniętym głosem.
-Mhm - uśmiecham się szeroko - będę musiała się odwdzięczyć - mówię gładząc jego policzek.
-Nie musisz. To wszystko z miłości do ciebie - odpowiada i posyła mi uśmiech. -To teraz idziemy pod prysznic - zakłada kosmyk moich włosów za ucho i zostawia pocałunek na czole.
Następnie schodzi ze mnie i bierze mnie na ręce i zanosi do łazienki. Jestem całkiem naga, więc nawet nie muszę się rozbierać.
Bierzemy niedługi prysznic, bo obydwoje jesteśmy zmęczeni, a jutro czeka nas ciężki dzień.
Po odświeżeniu idziemy prosto do łóżka. Wtulam się w ciepłe ciało Harrego i odpływam...

Rano budzi mnie dźwięk budzika. Niechętnie wyplątuję się z objęć Harrego i sięgam po telefon, aby wyłączyć budzik. Jest 11, ale i tak czuję się zmęczona. Słyszę, jak Harry mamrocze coś pod nosem, ale nie jestem w stanie to zrozumieć.
Postanawiam napisać sms do mamy, aby wzięła mi jakieś cieplejsze ubrania, bo chcąc nie chcąc mamy już grudzień.
Wysyłam sms i idę do łazienki. Robię poranną toaletę i nakładam niewielki makijaż. Nawet nie  chce mi się malować. W sumie nie wyglądam aż tak źle bez niego.
Wychodzę z łazienki, nachylam się i całuję Harrego w czoło.
-Wstawaj śpiochu - szepczę do niego, gdy on nagle chwyta mnie i upadam na niego. Chichoczę pod nosem.
-Nie mam ochoty wstawać - odpowiada i otwiera oczy - pięknie wyglądasz - komplementuje mnie.
-Dziękuje - odpowiadam i jakimś cudem udaje mi się wyplątać z jego mocnego uścisku. Chyba wychodzi mi to coraz lepiej.
-Hey nie uciekaj ode mnie - odwracam się w jego stronę i widzę, jak robi smutna minę. Uśmiecham się do niego szeroko i ściągam z siebie piżamę. -Mmm kuszące widoki - mina Harrego momentalnie się zmienia. Widzę, jak patrzy na moje nagie ciało.
Zakładam bieliznę i ubrania.
-Koniec widoku - mówię do niego i wystawiam mu język. On wygrzebuje się z łóżka i podchodzi do mnie pewnym krokiem. Przyciska mnie do komody i zachłannie całuje.
-Kocham budzić się przy tobie i oglądać takie poranne pokazy - odsuwa się ode mnie i całuje mnie w nos - kocham cię Bella.
-Ja ciebie też kocham Harry - odpowiadam i staję na palcach, aby go pocałować - już za niedługo będziemy w swoim mieszkaniu.
-Nie mogę się doczekać - mówi i opiera czoło o moje - jak się w ogóle czujesz?
-Trochę się denerwuje tym spotkaniem.
-Jestem z tobą i wieczorem też będę.
-Dziękuję - odpowiadam i uśmiecham się.
Harry odsuwa się ode mnie i idzie do łazienki. Gdy tylko znika, ścielę łóżko i przeglądam telefon.

Gdy Harry opuszcza łazienkę wychodzimy z pokoju i idziemy na śniadanio-lunch. Potem idziemy na zajęcia.
Gdy tylko rozstaje się z Harrym zaczynam odczuwać niepokój. Denerwuję się tym spotkaniem z rodzicami, sama nie wiem dlaczego. Czy kiedykolwiek ktoś się denerwował spotkaniem ze swoimi rodzicami? Zabawne!
Nic nie wiem z wykładów. Cały czas tylko w głowie mam rodziców i nawet pojawiła się Ellie.
W sumie o niej najmniej myślałam, a to przez nią jest to całe zamieszanie...

Wychodzę pierwsza z zajęć i przypadkiem wpadam na Harrgo.
-Zawsze mnie odnajdziesz - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie.
-Widocznie jesteśmy sobie pisani - odpowiadam i staję na palcach, a następnie całuje jego miękkie wargi.
-Gotowa?
-Nie, ale chodźmy - mówię i chwytam jego dłoń oraz splatam nasze palce. Harry daje mi dużą pewność siebie oraz bezpieczeństwo.
Prosto z uczelni idziemy na parking, gdzie wsiadamy do samochodu.
Zapinam pasy i włączam muzykę mając nadzieję, że zagłuszy wszystkie moje myśli. Splatam moje dłonie i zaczynam je nerwowo wyginać.
Harry zajmuje miejsce za kierownicą i spogląda na mnie.
-Hey spokojnie - rozdziela moje palce - to tylko rozmowa z twoimi rodzicami. Poza tym będę cały czas przy tobie.
-Mhm - kiwam głową i  staram się unormować oddech. Harry nachyla się i całuje mnie w czoło.
-Będzie dobrze tylko daj mi jeszcze adres - uśmiecha się do mnie. Wyciągam telefon i podsuwam mu pod nos adres, gdzie mamy się z nimi spotkać.
Harry wbija adres w GPS i odjeżdżamy spod campusu.
Przez całą drogę myślę o tym, co ich zapytać... Nawet nie wiem, jak zacząć rozmowę.
Chyba zaraz zwariuję przez to wszystko... Chcę być już po tej rozmowie. Niczego innego nie pragnę!

Po jakimś czasie Harry parkuje pod knajpką. Nie widzę nigdzie samochodu moich rodziców, więc może ich jeszcze nie ma. Odpinam pas, otwieram drzwi i wyskakuję z wysokiego samochodu.
Harry momentalnie znajduje się obok mnie i obejmuje mnie w tali.
-Kocham cię - mruczy mi do ucha.
-Ja ciebie też - odpowiadam i uśmiecham się do niego.
Nawet nie wie, jak bardzo podniósł mnie tym na duchu. Jestem pełna podziwu, że on potrafi tak sam z siebie powiedzieć mi co czuje. Nie kryje się z tym.
Naprawdę widzę, że się zmienił.
Splatam nasze palce i ruszamy w stronę drzwi. Gdy się znajdujemy przed nimi, nabieram dużo oddechu i popycham zdecydowanym ruchem drzwi.
Wzrokiem szukam rodziców, ale na szczęście nigdzie ich nie widzę. Zajmujemy miejsce przy oknie.
Harry obejmuje mnie ramieniem, a ja wtulam się w niego.
-Chcesz coś zjeść?
-Nie mam ochoty - odpowiadam - możesz zamówić wodę albo cokolwiek do picia.
-Oczywiście - kiwa głową i gdy tylko podchodzi kelner zamawia dla nas dwie szklanki wody.
Słyszę charakterystyczny dzwoneczek, który oznacza, że przybyli nowi goście do knajpy.
Unoszę głowę i dostrzegam moich rodziców.
-O Boże - mówię tylko jedno słowo i czuję, jak wszystko mi się wraca.
Kelner przynosi nam napoje.
Moi rodzice podchodzą do nas z wielkimi uśmiechami na twarzach. Nie wiem nawet dlaczego tak się cieszą.
-Bella - mama szepcze i siada na przeciwko mnie. Chwyta moją dłoń. Właśnie miałam zamiar ją cofnąć, ale się powstrzymałam.
-Cześć mamo, tato - uśmiecham się do nich.
-Strasznie zmizerniałaś - mama ilustruje mnie wzrokiem, a ja tylko przewracam oczami.
-Wydaje ci się - odpowiadam i szukam dłoni Harrego. Chłopak splata nasze palce pod stołem i mocno je ściska. -Więc co macie mi do powiedzenia?
-No tak... - mama szepta  - więc dokładnie co chcesz wiedzieć?
-Dlaczego oddaliście Ellie? Jest ode mnie o rok młodsza...
-Zaszłam w ciąże zanim wzięliśmy ślub z tatą i nasi rodzice uznali, że nie damy sobie rady - mama spogląda na mojego tatę - nie chciałam usuwać dziecka, nawet w  tamtych czasach nie było to za bardzo rozpowszechnione. Trudno było o coś takiego - mówi na co kiwam głową - gdy tylko urodziła się Ellie oddaliśmy ją do domu dziecka.
-A co ze mną?
-Gdy tylko oddaliśmy Ellie do adopcji byłam w bardzo złym stanie... Tak bardzo pragnęłam mieć dziecko - w oczach mamy pojawiły się łzy, zauważyłam, jak tata chwyta dłoń mamy - więc od razu zaplanowaliśmy ślub i jeszcze miesiąc przed byłam już w ciąży z tobą.
-Szybko - skomentowałam i popatrzyłam na nią - nie chciałaś znów mieć Ellie?
-Było już za późno, ponieważ ktoś ją wtedy zaadoptował. Była bardzo piękną dziewczynką, wiec się nie dziwie, że od razu znalazła dom. Poprosiliśmy tą rodzinę o zdjęcia z jej okresu dorastania. Do pewnego wieku widywaliśmy się z nią, ale gdy tylko zaczęła dużo rozumieć od razu przestaliśmy. Musieliśmy skończyć udawać ciocię i wujka.
-Gdyby ona całkiem przypadkiem nie znalazła się w moim college nigdy nie powiedzielibyście mi o niej?
-Nie wiemy - odparła mama. Przeniosłam wzrok na tatę. Wyczekiwałam jakiegokolwiek słowa od niego. -Tato?
-Chcieliśmy ci to wszystko powiedzieć, ale nie wiedzieliśmy jak... - powiedział i zobaczyłam smutek w jego oczach. Bolało mnie to, że przez to wszystko oni najbardziej cierpią. Przybliżyłam się do Harrego.
-Przepraszam, że tak na to wszystko zareagowałaś.
-Nie dziwie ci się, nie każdy dowiaduje się po 21 latach, że ma siostrę - mówi mama i mocno ściska moją dłoń - kocham cię Bella i nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Wiem, że teraz nie będzie nam wszystkim łatwo, ale chciałabym to naprawić.
-Ja też cię kocham córeczko - słyszę głos taty, więc odwracam się w ich stronę.
-Dziękuje, że mi to wszystko powiedzieliście. Ja też mam wam coś do powiedzenia - wzrok moich rodziców wierci mi dziurę w twarzy. -Spokojnie nie jestem w ciąży - mówię szybko, na co ich wzrok od razu łagodnieje. Ukradkiem zerkam w na Harrego, który się uśmiecha.
-Będziemy mieszkali razem.
-Ty i Harry?
-No tak - odpowiadam. - Już wybraliśmy mieszkanie.
-Nie za wcześnie?
-To jest nasza decyzja i nie wydaje mi się żeby było za wcześnie - odpowiadam i patrzę na nich.
-No dobrze. Wszystko już ustalone? Kto będzie płacił i tak dalej?
-Obydwoje będziemy płacili. Wyniesie prawie tyle samo, co za akademik. A będą o wiele lepsze warunki - mówię stanowczo.
-Jeśli tylko tego chcesz.
-Tak tego chcemy obydwoje - Harry w końcu się odzywa. Gdyby nie trzymał mnie za rękę zapomniałabym, że on tutaj jest. Nagle znów słyszę dzwoneczek, który brzęczy przy otwieranych drzwiach. Unoszę głowę i dostrzegam Ellie.
-To są żarty? - pytam i patrzę na nich.
______________________________
8 kom=next!
Dziękuje za cierpliwość i mam nadzieję, że bardzo Was nie zawiodłam z tym rozdziałem :)