sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 47

UWAGA! 
Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Harry mnie całuje, więc odwzajemniam pocałunek. Uśmiecham się, ponieważ wygrałam. Nie wiem czy kiedykolwiek z nim wygrałam w czymś. Ach no tak...W "piwnym ping-pongu".
Odganiam od siebie  te myśli i skupiam się na moim chłopaku, który napiera na mnie.
Nie czekam dłużej tylko od razu pozbywam się jego podkoszulka.
Gładzę jego wytatuowany tors i chłonę cudowne widoki.
-Wystarczy tego - głos Harrego wyrywa mnie z małego amoku. Chłopak popycha i upadam na łóżko. Pozbywa się mojej bluzki i spodni. Jest taki szybki i agresywny. Dawno taki nie był. Już zapomniałam, jak to jest.
Harry pozbywa się mojego biustonosza i całuje moje piersi, a następnie je masuje. Mój oddech jest przyspieszony i urwany. Jest mi tak dobrze! Nie mogę nabrać powietrza. Z moich ust wydobywają się ciche jęki.
Harry schodzi z pocałunkami coraz niżej. Całuje moją kobiecość przez materiał. Rozchyla moje nogi i teraz całuje moje wnętrze ud. Odruchowo je ściskam.
-Spokojnie kochanie - mówi lekko zachrypniętym głosem, co doprowadza mnie do jeszcze większego szaleństwa. Przymykam oczy z przyjemności.
Harry pozbywa się majtek i zaczyna wkłada we mnie dwa palce. Z moich ust wydobywa się głośny jęk. Nie wiem, dlaczego tak bardzo pragnę jego dotyku. Przecież niedawno się kochaliśmy...
Harry wyciąga palce ze mnie i widzę, jak je oblizuje. Nie czeka długo tylko od razu zaczyna ssać moją łechtaczkę. Na początku robi to wolno i zmysłowo, jednak po chwili przyspiesza.
Gdy tylko przyspiesza odruchowo chwytam go za włosy i ciągnę. Słyszę, jak Harry mruczy i nie przestaje robić tego, co robił.
-Zaraz dojdę - mówię urywanym głosem, bo nie mogę się skupić na niczym innym tylko na Harrym między moimi nogami.
Po moich słowach Harry nie przestaje tego robić. Jestem już naprawdę przy granicy. Nie wiem czy taki jest jego zamiar.
Coraz bardziej ciągnę za jego włosy i coraz głośniej jęczę.
Po chwili czuję, jak po moim ciele rozchodzi się fala przyjemności, a moje mięśnie się rozluźniają.
-Harry - dyszę z zamkniętymi oczami. Czuję, jak on odsuwa się ode mnie. Powoli otwieram oczy i widzę, jak się oblizuje. Chłopak pochyla się nade mną i całuje mnie w usta.
Czuję jeszcze słony smak mnie. Po pocałunku Harry delikatnie ciągnie moją wargę.
-Podobało się? - pyta zachrypniętym głosem.
-Mhm - uśmiecham się szeroko - będę musiała się odwdzięczyć - mówię gładząc jego policzek.
-Nie musisz. To wszystko z miłości do ciebie - odpowiada i posyła mi uśmiech. -To teraz idziemy pod prysznic - zakłada kosmyk moich włosów za ucho i zostawia pocałunek na czole.
Następnie schodzi ze mnie i bierze mnie na ręce i zanosi do łazienki. Jestem całkiem naga, więc nawet nie muszę się rozbierać.
Bierzemy niedługi prysznic, bo obydwoje jesteśmy zmęczeni, a jutro czeka nas ciężki dzień.
Po odświeżeniu idziemy prosto do łóżka. Wtulam się w ciepłe ciało Harrego i odpływam...

Rano budzi mnie dźwięk budzika. Niechętnie wyplątuję się z objęć Harrego i sięgam po telefon, aby wyłączyć budzik. Jest 11, ale i tak czuję się zmęczona. Słyszę, jak Harry mamrocze coś pod nosem, ale nie jestem w stanie to zrozumieć.
Postanawiam napisać sms do mamy, aby wzięła mi jakieś cieplejsze ubrania, bo chcąc nie chcąc mamy już grudzień.
Wysyłam sms i idę do łazienki. Robię poranną toaletę i nakładam niewielki makijaż. Nawet nie  chce mi się malować. W sumie nie wyglądam aż tak źle bez niego.
Wychodzę z łazienki, nachylam się i całuję Harrego w czoło.
-Wstawaj śpiochu - szepczę do niego, gdy on nagle chwyta mnie i upadam na niego. Chichoczę pod nosem.
-Nie mam ochoty wstawać - odpowiada i otwiera oczy - pięknie wyglądasz - komplementuje mnie.
-Dziękuje - odpowiadam i jakimś cudem udaje mi się wyplątać z jego mocnego uścisku. Chyba wychodzi mi to coraz lepiej.
-Hey nie uciekaj ode mnie - odwracam się w jego stronę i widzę, jak robi smutna minę. Uśmiecham się do niego szeroko i ściągam z siebie piżamę. -Mmm kuszące widoki - mina Harrego momentalnie się zmienia. Widzę, jak patrzy na moje nagie ciało.
Zakładam bieliznę i ubrania.
-Koniec widoku - mówię do niego i wystawiam mu język. On wygrzebuje się z łóżka i podchodzi do mnie pewnym krokiem. Przyciska mnie do komody i zachłannie całuje.
-Kocham budzić się przy tobie i oglądać takie poranne pokazy - odsuwa się ode mnie i całuje mnie w nos - kocham cię Bella.
-Ja ciebie też kocham Harry - odpowiadam i staję na palcach, aby go pocałować - już za niedługo będziemy w swoim mieszkaniu.
-Nie mogę się doczekać - mówi i opiera czoło o moje - jak się w ogóle czujesz?
-Trochę się denerwuje tym spotkaniem.
-Jestem z tobą i wieczorem też będę.
-Dziękuję - odpowiadam i uśmiecham się.
Harry odsuwa się ode mnie i idzie do łazienki. Gdy tylko znika, ścielę łóżko i przeglądam telefon.

Gdy Harry opuszcza łazienkę wychodzimy z pokoju i idziemy na śniadanio-lunch. Potem idziemy na zajęcia.
Gdy tylko rozstaje się z Harrym zaczynam odczuwać niepokój. Denerwuję się tym spotkaniem z rodzicami, sama nie wiem dlaczego. Czy kiedykolwiek ktoś się denerwował spotkaniem ze swoimi rodzicami? Zabawne!
Nic nie wiem z wykładów. Cały czas tylko w głowie mam rodziców i nawet pojawiła się Ellie.
W sumie o niej najmniej myślałam, a to przez nią jest to całe zamieszanie...

Wychodzę pierwsza z zajęć i przypadkiem wpadam na Harrgo.
-Zawsze mnie odnajdziesz - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie.
-Widocznie jesteśmy sobie pisani - odpowiadam i staję na palcach, a następnie całuje jego miękkie wargi.
-Gotowa?
-Nie, ale chodźmy - mówię i chwytam jego dłoń oraz splatam nasze palce. Harry daje mi dużą pewność siebie oraz bezpieczeństwo.
Prosto z uczelni idziemy na parking, gdzie wsiadamy do samochodu.
Zapinam pasy i włączam muzykę mając nadzieję, że zagłuszy wszystkie moje myśli. Splatam moje dłonie i zaczynam je nerwowo wyginać.
Harry zajmuje miejsce za kierownicą i spogląda na mnie.
-Hey spokojnie - rozdziela moje palce - to tylko rozmowa z twoimi rodzicami. Poza tym będę cały czas przy tobie.
-Mhm - kiwam głową i  staram się unormować oddech. Harry nachyla się i całuje mnie w czoło.
-Będzie dobrze tylko daj mi jeszcze adres - uśmiecha się do mnie. Wyciągam telefon i podsuwam mu pod nos adres, gdzie mamy się z nimi spotkać.
Harry wbija adres w GPS i odjeżdżamy spod campusu.
Przez całą drogę myślę o tym, co ich zapytać... Nawet nie wiem, jak zacząć rozmowę.
Chyba zaraz zwariuję przez to wszystko... Chcę być już po tej rozmowie. Niczego innego nie pragnę!

Po jakimś czasie Harry parkuje pod knajpką. Nie widzę nigdzie samochodu moich rodziców, więc może ich jeszcze nie ma. Odpinam pas, otwieram drzwi i wyskakuję z wysokiego samochodu.
Harry momentalnie znajduje się obok mnie i obejmuje mnie w tali.
-Kocham cię - mruczy mi do ucha.
-Ja ciebie też - odpowiadam i uśmiecham się do niego.
Nawet nie wie, jak bardzo podniósł mnie tym na duchu. Jestem pełna podziwu, że on potrafi tak sam z siebie powiedzieć mi co czuje. Nie kryje się z tym.
Naprawdę widzę, że się zmienił.
Splatam nasze palce i ruszamy w stronę drzwi. Gdy się znajdujemy przed nimi, nabieram dużo oddechu i popycham zdecydowanym ruchem drzwi.
Wzrokiem szukam rodziców, ale na szczęście nigdzie ich nie widzę. Zajmujemy miejsce przy oknie.
Harry obejmuje mnie ramieniem, a ja wtulam się w niego.
-Chcesz coś zjeść?
-Nie mam ochoty - odpowiadam - możesz zamówić wodę albo cokolwiek do picia.
-Oczywiście - kiwa głową i gdy tylko podchodzi kelner zamawia dla nas dwie szklanki wody.
Słyszę charakterystyczny dzwoneczek, który oznacza, że przybyli nowi goście do knajpy.
Unoszę głowę i dostrzegam moich rodziców.
-O Boże - mówię tylko jedno słowo i czuję, jak wszystko mi się wraca.
Kelner przynosi nam napoje.
Moi rodzice podchodzą do nas z wielkimi uśmiechami na twarzach. Nie wiem nawet dlaczego tak się cieszą.
-Bella - mama szepcze i siada na przeciwko mnie. Chwyta moją dłoń. Właśnie miałam zamiar ją cofnąć, ale się powstrzymałam.
-Cześć mamo, tato - uśmiecham się do nich.
-Strasznie zmizerniałaś - mama ilustruje mnie wzrokiem, a ja tylko przewracam oczami.
-Wydaje ci się - odpowiadam i szukam dłoni Harrego. Chłopak splata nasze palce pod stołem i mocno je ściska. -Więc co macie mi do powiedzenia?
-No tak... - mama szepta  - więc dokładnie co chcesz wiedzieć?
-Dlaczego oddaliście Ellie? Jest ode mnie o rok młodsza...
-Zaszłam w ciąże zanim wzięliśmy ślub z tatą i nasi rodzice uznali, że nie damy sobie rady - mama spogląda na mojego tatę - nie chciałam usuwać dziecka, nawet w  tamtych czasach nie było to za bardzo rozpowszechnione. Trudno było o coś takiego - mówi na co kiwam głową - gdy tylko urodziła się Ellie oddaliśmy ją do domu dziecka.
-A co ze mną?
-Gdy tylko oddaliśmy Ellie do adopcji byłam w bardzo złym stanie... Tak bardzo pragnęłam mieć dziecko - w oczach mamy pojawiły się łzy, zauważyłam, jak tata chwyta dłoń mamy - więc od razu zaplanowaliśmy ślub i jeszcze miesiąc przed byłam już w ciąży z tobą.
-Szybko - skomentowałam i popatrzyłam na nią - nie chciałaś znów mieć Ellie?
-Było już za późno, ponieważ ktoś ją wtedy zaadoptował. Była bardzo piękną dziewczynką, wiec się nie dziwie, że od razu znalazła dom. Poprosiliśmy tą rodzinę o zdjęcia z jej okresu dorastania. Do pewnego wieku widywaliśmy się z nią, ale gdy tylko zaczęła dużo rozumieć od razu przestaliśmy. Musieliśmy skończyć udawać ciocię i wujka.
-Gdyby ona całkiem przypadkiem nie znalazła się w moim college nigdy nie powiedzielibyście mi o niej?
-Nie wiemy - odparła mama. Przeniosłam wzrok na tatę. Wyczekiwałam jakiegokolwiek słowa od niego. -Tato?
-Chcieliśmy ci to wszystko powiedzieć, ale nie wiedzieliśmy jak... - powiedział i zobaczyłam smutek w jego oczach. Bolało mnie to, że przez to wszystko oni najbardziej cierpią. Przybliżyłam się do Harrego.
-Przepraszam, że tak na to wszystko zareagowałaś.
-Nie dziwie ci się, nie każdy dowiaduje się po 21 latach, że ma siostrę - mówi mama i mocno ściska moją dłoń - kocham cię Bella i nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Wiem, że teraz nie będzie nam wszystkim łatwo, ale chciałabym to naprawić.
-Ja też cię kocham córeczko - słyszę głos taty, więc odwracam się w ich stronę.
-Dziękuje, że mi to wszystko powiedzieliście. Ja też mam wam coś do powiedzenia - wzrok moich rodziców wierci mi dziurę w twarzy. -Spokojnie nie jestem w ciąży - mówię szybko, na co ich wzrok od razu łagodnieje. Ukradkiem zerkam w na Harrego, który się uśmiecha.
-Będziemy mieszkali razem.
-Ty i Harry?
-No tak - odpowiadam. - Już wybraliśmy mieszkanie.
-Nie za wcześnie?
-To jest nasza decyzja i nie wydaje mi się żeby było za wcześnie - odpowiadam i patrzę na nich.
-No dobrze. Wszystko już ustalone? Kto będzie płacił i tak dalej?
-Obydwoje będziemy płacili. Wyniesie prawie tyle samo, co za akademik. A będą o wiele lepsze warunki - mówię stanowczo.
-Jeśli tylko tego chcesz.
-Tak tego chcemy obydwoje - Harry w końcu się odzywa. Gdyby nie trzymał mnie za rękę zapomniałabym, że on tutaj jest. Nagle znów słyszę dzwoneczek, który brzęczy przy otwieranych drzwiach. Unoszę głowę i dostrzegam Ellie.
-To są żarty? - pytam i patrzę na nich.
______________________________
8 kom=next!
Dziękuje za cierpliwość i mam nadzieję, że bardzo Was nie zawiodłam z tym rozdziałem :)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 46

Na słowa Harrego pokiwałam głową. Poczułam się bardzo zmęczona, więc wtuliłam się w jego ciepły tors.
-Nie zasypiaj mi na kolanach - starałam się jeszcze kontaktować, ale na prawdę coraz mniej dawałam rady. Harry był taki wygodny i ciepły, a ja już chciałam spać. Nie walczyłam więcej tylko po prostu odpłynęłam do krainy, w której nie istnieją problemy. Są tylko piękne sny, w których jesteśmy kim chcemy...

Przebudziłam się i poczułam ogromny ból głowy. Przyłożyłam rękę  do czoła. Na dodatek było mi bardzo gorąco i poczułam, że zaraz zwymiotuje. Na szczęście Harry nie przytłoczył mnie swoim ciężarem, więc odkryłam się i pobiegłam do łazienki. Nie wiem, która była godzina i jak znalazłam się w łóżku, ale zapewne powinnam być wdzięczna Harremu.
Wstrząsnęło moim ciałem i zwymiotowałam. Potem kolejny raz... Poczułam, że na razie nie będę tego powtarzać, więc wstałam i opłukałam usta wodą. Usiadłam obok sedesu i przymknęłam oczy.
Czułam się jakby przejechał mnie czołg.
Usłyszałam, że Harry wstał. Otwarł drzwi do łazienki i przetarł oczy.
-W porządku? - spytał zaspanym głosem.
-Jasne, wracaj do łóżka - odparłam i posłałam mu uśmiech. Wyglądał bardzo seksownie. Miał pierwszy raz na sobie szare spodnie dresowe, które wisiały mu na biodrach. Nie miał na sobie koszulki, więc jego wytatuowane ciało było odsłonięte. Włosy miał zmierzwienie. Na sam jego widok ponownie się uśmiechnęłam.
-Co jest? Alkohol nie opuścił twojego organizmu? - przeczesał palcami włosy burząc ten seksowny nieład.
-Nie, po prostu seksownie wyglądasz - odpowiadam i przymykam oczy. Czuję, jak nadchodzą kolejne wymioty. Szybko zbieram się z podłogi i wymotuję do sedesu.
Czuję, jak Harry zgarnia moje włosy i je przytrzymuje. Jestem mu na prawdę wdzięczna. Tak wiele dla mnie robi.
Powoli odsuwam się od sedesu. Wyciągam rękę, żeby wesprzeć się na Harrym. On podnosi moje zmasakrowane ciało. Powoli podchodzę do zlewu i przepłukuję usta.
Potem wpadam na ciało Harrego i przytulam się do niego.
-Nie chcę już pić - mamroczę pod nosem i czuję się jeszcze bardziej wycieńczona niż parę minut wcześniej. Opadam na jego nagi tors. Chłopak łapie mnie w pasie i bierze na ręce. Zanosi do łózka i wkłada pod kołdrę.
-Oj mała - kręci głową i uśmiecha się do mnie. Sięga po telefon. - Jest 5.40 nie dasz mi spać, nie?
-Chyba nie - odpowiadam i zamykam oczy. Harry odgarnia moje włosy na bok i pozwala mi usnąć.

Budzę się znów po jakimś czasie. Otwieram oczy i dostrzegam Harrego, który patrzy się na mnie. Odwracam się na drugą stronę i dostrzegam butelkę z wodą. Unoszę się na rękach  i od razu po nią sięgam.
Opróżniam prawie połowę i znów kładę się do łóżka.
-Co tak patrzysz na mnie? - pytam.
-Nie mogę?
-No możesz - poprawiam swoją kołdrę, a on nadal patrzy na mnie. -Która godzina?
-Dochodzi 10, więc masz czas przed zajęciami.
-No tak. W końcu pasuje iść na zajęcia - mruczę pod nosem i uśmiecham się do niego. -Dlaczego nadal tak się we mnie wpatrujesz?
-Zastanawiam się nad tobą.
-Czemu?
-Zastanawiam się, co mi się spodobało w takiej alkoholiczce - odpowiada i uśmiecha się pokazując dołeczki.
-Spadaj - wystawiam mu środkowy palec i odwracam się do niego plecami. -Nie jestem alkoholiczką. Pije raz na jakiś czas. Poza tym jestem studentką, więc mogę.
-No nie gniewaj się - czuje, jak materac ugina się pod jego ciężarem. Po chwili już przytula się do mnie - chciałem zażartować, ale chyba moje maleństwo nie ma ochoty.
-Czuję, się jak gówno - odpowiadam. Harry oplata moje ciało.
-Może świeży prysznic dobrze ci zrobi?
-A pójdziesz ze mną? - wiem, że się w tej chwili uśmiecha.
-Tylko na to czekałem - odpowiada i schodzi z łóżka.
-Zanieś mnie! - krzyczę, na co się obraca i wyciąga moje zwłoki z łóżka. Nie czuję dzisiaj życia w sobie...
Harry zanosi mnie do łazienki i odkręca kurki od prysznica. Zdejmuje ze mnie wczorajsze ubrania i całuje mnie w czoło. Po czym sam się rozbiera.
Wchodzimy pod prysznic. Przytulam się do niego, a on wpycha mnie pod strumień gorącej wody.
-Parzy! - odskakuję na bok.
-No już nie marszcz tego noska - uśmiecha się do mnie i reguluje wodę - proszę księżniczko.
-Dziękuje - odpowiadam i znów wchodzę pod strumień wody. Teraz jest idealna.
Harry wyciska trochę żelu na gąbkę i delikatnie pieni moje ciało. Stoję do niego plecami i opieram się o jego tors. Szkoda, że między nami nie jest zawsze tak idealnie. Ale w sumie nikt nie ma idealnego życia, więc nie mogę być inna. Mam Harrego to powinno mi całkowicie wystarczyć.
Gdy moje całe ciało jest spienione, Harry spłukuje ze mnie całą pianę, a następnie wyciska trochę szamponu na rękę i delikatnie masuje włosy. Jest mi tak dobrze, że mruczę pod nosem.
-Będziesz musiała mi się odwdzięczyć - mówi przerywając moją błogość.
-Spokojnie - odpowiadam i spłukuję moje włosy. Od razu czuję się lepiej.
Teraz ja powtarzam te same czynności, co on. Gdy docieram do włosów muszę stanąć na palcach, bo niestety jest zbyt wysoki.
-Och pochyl się, bo nie dostaję - przewracam oczami. Harry uśmiecha się i łaskawie opuszcza głowę, więc mogę mu spienić włosy. Masuję jego głowę.
-Lubię, jak to robisz. Szczególnie jak ciągniesz mnie za włosy, gdy robię ci dobrze - znów na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech.
-Przestań - delikatnie uderzam go w ramię. Przypominam sobie, że przedwczoraj go pobili, więc już więcej mu nic nie robię. Jego oko nadal jest siwe, ale tak poza tym jest całkiem w porządku.
Harry spłukuje szampon z włosów.
-Już ci urosły włosy, będziesz musiał nosić tą chustkę na głowie.
-Albo po prostu je obetnę.
-Nie - szybko protestuje - lubię gdy są dłuższe. Mam przynajmniej za co ciągnąć - odpowiadam i teraz to ja się szeroko uśmiecham. Nachodzi mnie ochota pocałowania go.
Podchodzę do niego i staję na palcach, a następnie składam pocałunek na jego idealnych wargach. Gdy tylko się odsuwam z ust Harrego wydobywa się jęk.
-Co tak krótko? Miałem ochotę cię przelecieć pod prysznicem - chłopak przyciąga mnie do siebie i zostawia czułe pocałunki na ramieniu, a potem na szyi.
-Nie mamy gumki przy sobie - odpowiadam i staram się nie tracić rozumu. Przymykam oczy i delektuję się tą jego delikatnością. -Przestań - mój oddech mnie zdradza. Miało to być stanowcze, a wyszło skomlenie.
-Na pewno mam przestać? - pyta i ściska mój pośladek.
-Nie - teraz to ja się rzucam na jego usta. Harry uśmiecha się pod pocałunkiem i przybliża moją kobiecość do jego krocza - Harry - szepczę w jego usta - proszę - staram się żeby zabrzmiało to stanowczo. Chłopak schodzi do moich piersi i obdarza je pocałunkami - Harry - zdobywam się na stanowczość. Odpycham go od siebie. -Przestań - otwieram oczy i trzymam go na dystans. Jest ode mnie silniejszy, więc spokojnie mógłby odrzucić moją rękę.
-Ale dokończymy to - odpowiada i klepie mnie w tyłek aż podskakuję w miejscu.
-Oczywiście panie sprośny - przewracam oczami i zakręcam wodę.
-Podobało ci się.
-Przecież wiesz, że tak - odpowiadam i uśmiecham się do niego. Biorę ręcznik i owijam swoje ciało. Podaję ręcznik Harrego, który obwiązuje go na biodrach.
-Zaraz cię dorwę - słyszę głos Harrego, więc wybiegam z łazienki.  I tak nie mam gdzie uciec, więc biegnę prosto na łózko. Harry wskakuje na mnie i siada okrakiem. Unosi moje ręce do góry i pochyla się nade mną. -Nawet się nie musiałem wysilić - uśmiecha się. Woda skapuje z jego włosów  prosto na moją twarz. Harry pochyla się nade mną i całuje moje odkryte ciało. Mój oddech momentalnie staje się cięższy i przyspiesza. Jak to możliwe, że on tak nam nie działa?
Jednak to  wszystko nie trwa długo, bo mój telefon właśnie dzwoni.
-Poczekaj - ujmuję jego twarz, ale on nie chcę przestać - ale jesteś nachalny - mamroczę pod nosem i daję mu szybkiego buziaka po czym wyplątuje się spod jego uścisku i sięgam po telefon.
-Halo? - odbieram nie patrząc kto dzwoni.
-Bella nie rozłączaj się - słyszę głos mamy. Harry nadal mnie  całuje pomimo tego, że prosiłam żeby przestał. Odpycham go od siebie i poprawiam się na łóżku.
-Okay -szeptam do słuchawki.
-Proszę cię spotkajmy się. Porozmawiajmy jak dorośli.
-Dobrze - godzę się bez zastanowienia. Wszystkie złości mi przeszły i tęsknie za moimi rodzicami. Nie potrafię się gniewać na ludzi dzięki, którym żyję.
-To masz czas jutro?
-Tak. O której i gdzie?
-Możemy spotkać się w jakiejś kawiarni. O 18?
-W porządku. Wyślij mi adres, jak coś znajdziesz - mówię ze spokojem - to do zobaczenia.
-Pa córeczko - mówi i rozłączam się. Wstaję z łóżka i biorę świeże ubrania. Harry patrzy na mnie trochę zdezorientowany.
-Mama - mówię krótko i zdejmuję ręcznik , wycieram mokre ciało i zakładam na siebie bieliznę. Harry wchodzi do łazienki i robi to samo. Dziwnie się czuje, gdy on stoi obok mnie całkiem nagi.
Na pewno miej dziwnie niż parę miesięcy  temu, ale jednak nadal to uczucie jest we mnie.
-Co mówiła? - ubiera bokserki na pupę.
-Umówiłam się z nią jutro - odparłam ze spokojem. Naciągnąłem na pupę czarne rurki.
-O której?
-18 - biorę czarny podkoszulek Harrego i zakrywam resztę ciała.
-Nie pójdziesz tak na wykłady - mówi stanowczo.
-Dlaczego?
-Bella jest grudzień, nie ma ciepła - przewraca oczami i zakłada podkoszulek.
-To ubiorę jakaś bluzę na to, spokojnie - całuję go w policzek i rozczesuję włosy. Potem wychodzę z łazienki i biorę jakaś bluzę z kapturem. Zakładam ją i wracam do łazienki żeby zrobić makijaż.

Gdy kończę swoje przygotowania ubieram buty. Będę musiała wziąć jakieś zimowe ubrania z domu. Może rodzice mu jutro coś przywiozą? Muszę zadzwonić do mamy.
-Jesteś gotowy? - opieram się o ścianę w łazience.
-Już prawie. Nie moja wina, że sterczałaś tu jakąś godzinę.
-Przestań - podchodzę do niego i klepię go w pupę.
-Lubię jak mnie zaczepiasz.
-Nie zaczepiam - uśmiecham się do niego szeroko i przytulam się do niego - po prostu lubię twój tyłeczek - Harry śmieje się i wpuszcza mnie żebym mogła się wtulić w jego ciało. -Kocham cię.
-Ja ciebie też kochanie - odpowiada i całuje mnie w czoło - ty też masz cudowny tyłeczek - dodaje i ściska moją pupę.
-Dziękuje - odpowiadam i jeszcze raz go całuję.
Na prawdę mi na nim bardzo zależy i nie chciałabym go stracić... Lubię, jak jesteśmy tacy dla siebie. Po prostu czuli. Nie ma między nami kłótni. Taki związek wydaje się być idealny.
Opuszczamy łazienkę i idziemy na zajęcia.

W przerwach na uczelni idziemy z Harrym do kawiarenki, aby coś zjeść. Przypomniałam sobie, że wczoraj ani dzisiaj nic nie jadłam i że mój organizm potrzebuje pożywania. Nie wspomniałam o tym Harremu, bo wiem że złościłby się.

Po zajęciach byłam na prawdę wykończona. Wróciłam razem z Harrym. Tak dawno nie byłam na wykładach, ze już zapomniałam jak to jest.
Razem z Harrym wchodzimy do jego pokoju, ja idę prosto do łóżka i rzucam się na nie.
-Nie tak szybko mała.
-Czemu?
-Przebieraj się, muszę cię poduczyć samoobrony.
-Co? - patrzę na niego ze zdziwieniem - po co mi to?
-Każdy powinien posiadać taka wiedzę - Harry odkłada notes na półkę obok łózka i przebiera się w dresy. -No raz dwa kochanie.
-Ale jestem zmęczona - jęczę - muszę się wyspać, bo jutro mam spotkać się z mamą.
-No już przestań - Harry podchodzi do mnie i ciągnie mnie za nogi. Potem podnosi i stawia na ziemi, jak małe dziecko. - Mam cię przebrać? - unosi brew na co kręcę głową.
-Dam sobie radę - odpowiadam i rozbieram się przed nim, robiąc mu mały pokaz.
-No już mnie nie kuś kotku - dostaję znów klapsa w pupę.
-Auć - pocieram piekący pośladek i zmieniam ubrania. Harry potrafi być na prawdę bardzo uparty. Jakby zależało mu na moim zdrowiu to pozwoliłby mi się wyspać. Ledwo odespałam mojego kaca, a on mi każe uczyć się samoobrony.
Związuje włosy i staję przed nim. Nie chce mi się tego robić. Będę obojętna, więc może mu się znudzi. W sumie mam lepszy pomysł!
Harry podchodzi od tyłu i udaje, że mnie dusi, więc korzystam z chwili i ocieram się o jego pupę.
Od razu czuję, jak jego męskość wbija się w moja pupę.
-Każdy napastnik się od razu podnieci? - uśmiecham się sama do siebie.
-Nie kontroluję tego - Harry odpowiada, na co jeszcze szerzej się uśmiecham. Skoro wszystko idzie po mojej myśli korzystam z chwili i znów się o niego ocieram. -Gdy ktoś cię zaatakuje zamierzasz się ocierać o jego kutasa?
-Zapewne wtedy będę panikowała, ale twój nie daje spokoju mojemu tyłkowi - odpowiadam. Harry puszcza mnie i odwraca.
-No dobrze. Wygrałaś - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie po czym zachłannie całuje moje usta.
__________________________
Trochę spóźnione, ale Wesołych Świąt Wielkanocnych :*
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał pomimo tego, że za wiele się z nim nie dzieje... A tak w ogóle 10 tys. wejść!!! Dziękuje <3 :*
7 kom=next!