niedziela, 28 września 2014

Rozdział 23



Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem!


Miałam wrażenie, że wszyscy wstrzymują oddech i czekają na moją odpowiedź. Harry patrzył prosto w moje oczy a ja poczułam jak zaczynają mi się pocić ręce.
-Przyjmuję przeprosiny. –Mówię półgłosem. Słyszę, jak niektórzy wypuszczają wstrzymywane powietrze i ktoś zaczyna bić brawo. Po chwili cała sala bije brawo a Harry przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. –Wybaczam, ale nie zapominam. –Szepcę mu do ucha.
-Przepraszam kochanie. –Harry odpowiada a ja odsuwam się od niego.
-Dobrze. Proszę już siadać. –Słyszę głos profesora. Wszyscy milkną, więc i my zajmujemy swoje miejsca. No w sumie ja zajmuje swoje miejsce, bo Harry siada miejsce bliżej. 

Przez resztę zajęć nie myślę o niczym innym tylko o tej sytuacji. Nie myślałam, że Harry mógłby posunąć się aż do czegoś takiego. Możliwe, że naprawdę zależy mu na mnie… Już sama nie wiem. Chciałabym żeby zależało mu na mnie i okazywał to w trochę inny sposób, ale taki jest już Harry i albo go zaakceptuję, albo po prostu z nim skończę. 

Wszystko we mnie się zaśmiało na myśl, że to ja z nim skończę. Niestety już za późno żebym to ja mogła z nim zerwać. Nigdy bym nie pomyślała, że tak uzależnię się od chłopaka.
-Kochanie? –Wyrywa mnie głos Harrego i sprowadza na ziemię.
-Co? –Popatrzyłam na niego.
-Nie słuchałaś mnie prawda?
-Przepraszam, zamyśliłam się. –Automatycznie się uśmiechnęłam.
-Idziesz odnieść bukiet do pokoju czy będziesz chodziła z nim cały dzień aż do końca zajęć?
-Chodźmy zanieść do pokoju. –Odpowiadam. Harry podaje mi bukiet i chce złapać mnie za rękę a ja odruchowo ją cofam. Harry marszczy brwi i ma pytający wyraz twarzy.
-Coś nie tak?
-Wszystko w porządku. –Uśmiecham się i podaję mu moją dłoń. Harry ją ujmuje i przyciąga mnie do siebie.
-Wiem, że kłamiesz. –Jego druga dłoń wędruje na mój policzek i delikatnie go gładzi. –Nie chcę żebyś była zdystansowana do mnie. To mnie boli.
-A ja nie chcę żebyś flirtował z dziewczyną swojego kumpla. –Mówię odruchowo.
-Więc to cię najbardziej zabolało? –Zdałam sobie sprawę, że jeszcze jesteśmy w klasie, ale na szczęście nikogo nie było. Harry zdjął rękę z mojego policzka i usiadł na ławce a następnie przyciągnął mnie do siebie.
-Tak to mnie najbardziej zabolało.  Bo… -Mój głos zawisł w powietrzu.
-Bo?
-Bo wydaje mi się, że ja ci nie wystarczam, że jestem brzydsza, że jednak ci na mnie tak bardzo nie zależy… -Moje wyliczanie zostaje przerwane pocałunkiem Harrego. Chciałabym go odepchnąć i dalej być zdystansowaną do niego, ale moje uczucia wobec niego przeważają. 

Po chwili odrywam się od niego i na moją twarz od razu wkrada się uśmiech.
-Nie chcę żebyś tak myślała Bella. –Mówi, ponownie gładząc mój policzek. –Jesteś dla mnie najważniejszą dziewczyną na świecie, ale nie jestem przyzwyczajony do czegoś takiego, że nie mogę flirtować z dziewczyną. Ale zmienię się dla ciebie.
-Nie chcę żebyś się zmieniał. Chcę tylko żebyś trochę się opanował i powstrzymał, albo nie robił tego na moich oczach.
-Obiecuję ci, że nigdy tego nie zrobię. –Mówi i całuje mnie w czoło. –Chodźmy do tego pokoju.
-Chodźmy. –Odpowiadam. Tym razem splatam dłoń z jego dłonią i idziemy przez cały campus z wielkim bukietem róż. 

Dopiero teraz idąc z Harrym przez campus zdałam sobie sprawę, że już jest październik i leżą wszędzie liście. Chodziłam tą samą drogą praktycznie miesiąc i nie zwracałam uwagi na takie szczegóły. Za niedługo pewnie zacznie się zima a ja nawet o tym nie będę wiedziała. 

Weszliśmy do pokoju i zaczęłam szukać jakiegokolwiek wazonu. Już myślałam, że nie znajdę, ale na szczęście znalazłam.
-Nalejesz wody? –Spytałam.
-Jasne. –Odparł i uśmiechnął się. 

Po chwili wielki bukiet stał już w wazonie na naszym stoliku. Harry podszedł od mnie.
-Chciałem cię zaprosić na randkę.
-Słucham? –Popatrzyłam na nim ze zdziwieniem. –Harry Styles zaprasza dziewczynę na randkę?
-Wyjątkową dziewczynę. –Uśmiechnął się szeroko. –To bądź gotowa na 19.
-Ale jeszcze się nie zgodziłam.
-I tak się zgodzisz, bo nie masz wyjścia. –Powiedział i pocałował mnie w czoło. –To będzie taka typowa chujowa randka.
-Z tobą na pewno nie będzie taka. –Odparłam a on zaśmiał się ukazując swoje dołeczki. –Wracajmy na zajęcia.
-Oczywiście. 

Po powrocie z uczelni w pokoju była tylko Danielle. W sumie jak zawsze. Perrie mogłaby już zmienić miejsce zamieszkania.
-Jak Harry chce to potrafi. –Ledwo wchodzę do pokoju a Danielle już zaczyna temat. –Cała uczelnia huczy o tym, że Harry zmiękł.
-Co? –Spytałam.
-Wszyscy mówią o tych przeprosinach. Nawet ktoś to nagrał. –Zaczęłam się śmiać.
-Co? –Powtórzyłam. –Widzę, że studenci jednak są dziećmi.
-Wiesz to dla niektórych był szok, że Harry kupił dziewczynie kwiaty i przeprosił ją publicznie.
-Bo to Harry.
-No tak. Potrzebuje rozgłosu. –Danielle kiwa głową potwierdzając swoje słowa.
 -Dzisiaj zabiera mnie na randkę. –Siadam obok niej.
-Słucham?
-No tak. O 19 idziemy na randkę. Też w to nie mogę uwierzyć. –Uśmiecham się do niej i Dani odwzajemnia uśmiech.
-Boże Harry Styles się zakochał. Pierwszy raz zabiera dziewczynę na randkę. Bella dokonałaś niemożliwego.
-Przestań. –Odparłam i skryłam twarz w dłoniach. To nie możliwe żebym się zaczerwieniła. Danielle zaśmiała się.
-Nie chowaj się. Świat musi poznać dziewczynę, która zmieniła twardego Harrego Stylesa.
-Dobra już przestań. –Lekko trącam ją w ramię. –Ma tu być o 19 a ja nie wiem, co na siebie włożyć.
-Wiesz, że jeszcze wczoraj byłaś gotowa z nim skończyć?
-Taa wiem. –Przymykam oczy i wstaję z łóżka. –To jest mocno pokręcone.
-Właśnie widzę… Nie za bardzo mi się to podoba.
-Wiem. Pogadamy o tym kiedyś indziej. –Uśmiecham się do niej i podchodzę do szafy. Kompletnie nie mam pomysłu, co na siebie włożyć. Nawet nie wiem, gdzie idziemy. –Pomożesz mi?
-Jasne. –Danielle wstała z łóżka i podeszła do mnie. –Rozumiem, że mniej rockowo niż zawsze?
-Oczywiście. –Kiwam głową i uśmiecham się. 

Muszę przyznać, że chcąc nie chcąc i tak wyszło na moje. Wybrałam czarną, skórzaną spódniczkę i do tego czarną zapinaną koszulę z białymi ptaszkami. Danielle powiedziała żebym ubrała sobie rajstopy, bo jest już chłodno, więc do tego dołączyły także czarne rajstopy. 

Pomimo, że byłam ubrana cała na czarno i tak wyglądałam lepiej niż zazwyczaj. Zrobiłam cienką kreskę na oku, wytuszowałam rzęsy, ale nie malowałam ust. Włosy spięłam w „niechlujnego” koka, z którym męczyłam się jakieś 20 min. Umyłam zęby, psiknęłam się perfumami i w końcu wyszłam z łazienki.
-Wow, co to za dziewczynka?
-Jasne. Już nigdy nie będę wyglądała jak dziewczynka. –Odparłam i uśmiechnęłam się. Na stopy założyłam creepersy i już całkowicie byłam gotowa.
-Ślicznie wyglądasz Bella. –Danielle uśmiechnęła się szeroko. Nagle ktoś zapukał. To z pewnością był Harry. Boże zaczęłam się denerwować! 

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W drzwiach stał prawie ten sam Harry. Miał swoje czarne spodnie z dziurami na kolanach, biały podkoszulek i czarną skórzaną kurtkę. Ale cos mi nie pasowało na jego głowie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że Harry znacznie skrócił włosy. Ostatnio mógł je spiąć w kucyka a teraz po bokach miał loczki a grzywkę miał zaczesaną ku górze.
-Hey Bella. –Och i ten zachrypnięty głos!
-Cześc Harry. –Uśmiechnęłam się do niego a on wyciągnął zza pleców kolejną czerwoną różę.
-Dla ciebie. –Podał mi ją.
-Dziękuje. –Odpowiedziałam i wróciłam do pokoju żeby włożyć ją do wazonu. Danielle i Harry wymienili kilka zdań, które głównie składały się z dogryzania.
-Chodźmy kochanie. –Harry chwyta moją dłoń i wychodzimy z pokoju. Na zewnątrz nigdzie nie mogę znaleźć jego samochodu.
-Gdzie twój Mustang?
-Sprzedałem. –Uśmiechnął się. –Ale to jest to czego zawsze chciałem. –Harry wskazuje na wielki, czarny samochód z przyciemnianymi szybami. –BMW x6.
-Wow! Nie chcę wiedzieć ile kosztował. –Dopiero dociera do mnie, że stoję z otwartą buzią, więc szybko ją zamykam.
-Chodź, jedziemy. –Styles podchodzi do samochodu i otwiera mi drzwi. Uderza mnie zapach nowości pomieszany z perfumami Harrego i można też wyczuć papierosy. Siadam na miękkim, skórzanym fotelu. Po chwili Harry zajmuje miejsce obok mnie. –Sprzedałem Mustanga i mam to.
-Nie wierzę, że nie musiałeś nic dołożyć.
 -Nie martw się tym. –Odparł. –Moje pieniądze i mój samochód.
-No tak. –Uśmiechnęłam się do niego. –A, co cię skusiło żeby kupić taki samochód?
-Teraz możesz siedzieć mi na kolanach a na tylnym siedzeniu mogę cię pieprzyć.
-Serio? –Przewróciłam oczami.
-Panno Collins, bo będę musiał panią ukarać.
-Co ty bawisz się w Greya?
-W sumie… Mógłbym być takim Greyem a ty mogłabyś być moją podwładną.
-Harry… -Ponownie przewróciłam oczami a on się zaśmiał.
-Dobra jedziemy już. –Uśmiechnął się i w końcu pojechaliśmy. 

Chwilę potem byliśmy pod kinem. Chciało mi się śmiać. Harry Styles zabrał dziewczynę na randkę do kina!
Nie mogłam się zaśmiać. Nie chciałam urazić jego uczuć. Był taki kochany, jak się starał. 

Wysiadł z samochodu, otwarł drzwi i podał mi rękę. Tak. Był na sto procent uroczy i kochany jak się starał.
-Zapomniałem ci powiedzieć, że wyglądasz najpiękniej na świecie.
-Dziękuje. Ty też niczego sobie. –Harry uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
-Dziękuje. –Powiedział. 

Następnie poszliśmy do kina. Oczywiście wybrał Horror. Mogłam się tego spodziewać. Jakby wybrał komedię romantyczną wtedy na pewno zaczęłabym się śmiać. 

Na salę weszliśmy praktycznie, jako ostatni. Szczególnie mnie nie zdziwiło, bo Harry lubi się spóźniać. Zajęliśmy nasze miejsca i film się zaczął. 

Na początku było spoko dopóki nie zaczęli się zabijać. Film był dość mocny, więc na krwawych scenach kryłam twarz w dłoniach albo opierałam się o ramie Harrego. Pewnie specjalnie wybrał ten film żebym się zbliżyła do niego. 

W połowie filmu Styles chwycił moją dłoń i trzymał ją do końca filmu. W czasie seansu dostałam jeszcze buziaczka w policzek. Chciałabym żeby był taki zawsze. Kochany, romantyczny i żeby się starał. Nie musimy chodzić, co weekend na randki, ale chciałabym żeby był właśnie taki jak jest teraz. 

Na ekranie zaczęły pojawiać się napisy końcowe i nagle zaświeciło się światło.
-Nareszcie. –Odetchnęłam z ulgą i wstałam z fotela.
-Aż tak było źle? –Zaśmiał się.
-Film był bardzo dobry… Aż za dobry. Ale dobrze, że byłeś ze mną.
-Zawsze do usług kochanie. –Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. –To wracamy?
-Zgłodniałam. Możemy skoczyć do McDonalda po drodze?
-Jasne. –Odpowiedział i zaśmiał się. 

Tak jak obiecał po drodze do akademika wstąpiliśmy do McDonalda. Wzięliśmy na wynos. Byłam zdziwiona, że pozwolił mi jeść w jego nowym samochodzie. Podczas jazdy dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego knykcie. Znajdowały się tam niewielkie ranki.
-Biłeś się?
-Co? –Harry wyglądał… Na zdenerwowanego? Może zmieszanego?
-Twoje knykcie.
-Uh nie. Nie biłem się z nikim. –Uśmiechnął się nerwowo. Co znów ukrywa?
-Jesteś pewny?
-Tak kochanie. Jestem w stu procentach pewny.
-To skąd się wzięły?
-Rozbiłem szybę. –Uśmiechnął się nie tak jak zawsze. Tak, jak kłamał. Pokiwałam głową i postanowiłam nie ciągnąć tego dalej. Może sam mi powie a może znów wszystko mi się wydaje i sama doszukuję się czegoś, czego nie ma? 

W czasie jazdy zaczęłam robić mu zdjęcia. Wyglądał tak seksownie a zarazem słodko.
-Co robisz? –Harry odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął w idealnym momencie.
-Zdjęcia.
-Czemu?
-Bo wyglądasz dziś inaczej. Byłeś u fryzjera? –Spytałam i uśmiechnęłam się.
-No tak. Skróciłem trochę włosy, bo były już za długie. Podoba ci się?
-Jest idealnie. –Nachyliłam się i dałam mu całusa.
-Nie chcesz na kolanka do mnie?
-Harry! Skup się na drodze. –Skarciłam go a on zaśmiał się. Cały samochód wypełnił jego melodyjny śmiech.

Jakiś czas jeszcze się przekomarzaliśmy. Mogłabym zatrzymać tą chwilę na zawsze. Jest dosłownie idealnie… Dzisiejszego wieczoru nie pokłóciliśmy się, Harry nie naciskał na mnie, był delikatny i kochany. Wprost idealnie!

Nawet nie wiem, kiedy byliśmy już pod moim akademikiem. Wysiadłam z samochodu.
-Hey miałaś poczekać aż ci otworzę drzwi. –Zaśmiałam się.
-Następnym razem. Teraz wiem, że miałeś, chociaż taki zamiar. –Powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Więc idziesz do siebie?
-Tak Harry. Na pierwszej randce każdy wraca do siebie.
-Ale i tak się już pieprzyliśmy, więc?
-Nie psuj tego. Proszę cię. –Harry kiwa głową i przyciąga mnie do siebie. Ujmuje moją twarz i zaczyna całować. Nogi mi miękną. Znów używa tego pocałunku abym poszła z nim. Boże ten pocałunek jest zawsze idealny! Po prostu zwala z nóg.
-Bella muszę ci coś powiedzieć. –Zaczyna a moje serce zaczyna coraz szybciej bić. Zamierza zerwać ze mną?
-Słucham? –Uśmiecham się do niego, ale zaraz zwariuję.
-Bella… Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Nie chcę cię nigdy stracić. Uwielbiam w tobie wszystko. Po prostu wszystko. Uwielbiam to, że jak się śmiejesz pojawia się taki malutki dołeczek w twoim policzku a twój nos śmiesznie się marszczy. Uwielbiam twoje włosy, usta, oczy, twój nosek. Po prostu wszystko w tobie kocham. Bella… Kocham cię. –Nagle wszystko wokół mnie przestaje istnieć. Dopiero po chwili dociera do mnie to, co on powiedział. „Kocham cię” dociera do mnie, jako ostatnie i nie mogę w to uwierzyć. –Bella?  
-Ja… -Na moje usta wkrada się uśmiech. –Wow. To powoli dociera do mnie, co powiedziałeś.
-Kocham cię Bella. Mogę ci to powtarzać cały czas. –Ponownie uśmiecham się szeroko.
-Ja ciebie też kocham Harry. –Z moich ust wypływają słowa.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. –Szepce mi do ucha. –Jesteś całym moim światem.
Nie mogę uwierzyć w to wszystko. Teraz jest idealnie.
-To, co idziemy do mnie? –Pyta i czeka na moją odpowiedź. 
__________________________________
Chciałam tylko napisać, że ostatnio pod rozdziałem nie pojawiło się 5 komentarzy. Moim zdaniem 5 komentarzy nie jest dużo, ale akurat mnie taka ilość cieszy i motywuje. Jeśli dalej tak będzie to znaczy, że nie interesuje Was to opowiadanie i po prostu je skończę. Dziękuje tym 3 osobom, które zawsze komentują i które zawsze są ze mną! <3




5 kom=next!

sobota, 6 września 2014

Rozdział 22



Zamykam oczy i już prawie odpływam, ale nagle zdaję sobie sprawę, że wcale mi się nie chce spać. Gwałtownie otwieram oczy. Wygrzebuję się z łóżka i włączam muzykę na telefonie. Chce mi się tańczyć.
-Bella wszystko w porządku? –Słyszę głos Perrie.
-Chcę potańczyć. –Uśmiecham się do niej i podkręcam głos telefonu. Trzymam go w ręce i zaczynam tańczyć. –Perrie chodź do mnie!
-Bella idź się położyć. – Tym razem Danielle wychodzi z łazienki i gani mnie.
-Ale ja chcę tańczyć. –Mamroczę pod nosem. Jestem na tyle pijana, że nie mówię wyraźnie. Chyba, że tylko ja siebie nie rozumiem.
-Przed chwilą byłaś gotowa zasnąć a teraz tańczysz. –Dani kręci głową i próbuje mi wyciągnąć telefon z ręki, ale ja cały czas się odsuwam od niej i chichoczę pod nosem. Nagle potykam się o coś i z głośnym hukiem ląduje na ziemi. Telefon wysuwa mi się z dłoni a ja leżę na podłodze czując przeszywający ból w dłoni.
-Bella wszystko w porządku? –Perrie podbiega do mnie a Danielle wyłącza muzykę. Niespodziewanie w pokoju robi się cisza. Nagle dochodzi do mojej świadomości, co się przed chwilą wydarzyło. Otwieram oczy i widzę dwie twarze osób, które patrząc na mnie z zatroskaniem.
-W porządku? –Słyszę trzęsący głos Danielle. Ja mrugam kilka razy i zaczynam się śmiać.
-Wszystko jest okay. –Bełkotam i próbuję wstać, ale nie mogę. 
-Nic ci się nie stało?
-Raczej nie. –Siadam prosto i wpatruję się w ich twarze. –Ale chyba zrobiłam coś z ręką, bo mnie strasznie boli.
-Jedziemy do szpitala.
-Czekaj! –Zaczynam protestować. –Jestem najebana, wy też macie promile we krwi a na dodatek każda z nas łyknęła ekstazy.
-Masz rację. –Mówi Perrie.
-Po prostu upadłam na rękę i stukałam sobie. Do jutra mi przejdzie. –Dziewczyny kiwają głową i pomagają wstać mi z podłogi. Ja powoli odzyskuje równowagę, w głowie pojawiają mi się mroczki, więc na chwilę je zamykam. Czuję jak dziewczyny prowadzą mnie w stronę łóżka. Nagle czuje się taka zmęczona…
-Śpij Bella. –Słyszę głoś Danielle a po chwili czuję, jak całuje mnie w czoło. –Odpocznij trochę. –Ja tylko coś mruczę pod nosem, bo nie chce mi się już nic odpowiadać. Po chwili odpływam w odległą krainę… 

Nagle budzi mnie wibracja. Na śpiąca sięgam po telefon i odbieram.
-Bella. –Słyszę zachrypnięty głos i od razu do mojej głowy dociera, kto dzwoni.
-Czego chcesz Harry? W sumie wiesz, co? Idę spać. –Nie daję dojść mu do słowa i rozłączam się. Wiem, że będzie chciał dzwonić kolejny raz, więc od razu wyłączam telefon. Czuję, że mam Saharę w ustach, więc wygrzebuję się spod kołdry. Dreptam po cichu w stronę naszej niewielkiej kuchni i odnajduję butelkę z wodą. Odkręcam i łapczywie piję wodę, która gasi moje pragnienie. Biorę butelkę ze sobą i wracam do swojego łóżka. 

Następnym razem budzi mnie dzwonek komórki jednej z dziewczyn. Przekręcam się na drugą stronę i czekam, aż któraś odbierze.
-Harry daj sobie spokój i idź spać. –Słyszę zaspany głos Danielle. Nie wiem ile minęło czasu odkąd zadzwonił do mnie, ale on jest szalony. Dziwie się, że jeszcze go tu nie ma. –Harry przemyśl to, co powiedziałeś i zrozumiesz dlaczego. 

Otwieram oczy i postanawiam szybko zakończyć ich rozmowę. Znów wychodzę spod kołdry i kieruję się w stronę łóżka Danielle.
-Daj mi telefon. –Mówię zachrypniętym głosem. Danielle niechętnie oddaje mi słuchawkę. –Harry to jest sprawa między nami i nie mieszaj w to dziewczyn. Idź spać i pogadamy jak wytrzeźwiejesz. –Znów nie daję dojść mu do słowa i rozłączam rozmowę.
-Pierwszy raz widzę, że jesteś taka stanowcza. –Dani uśmiecha się a ja oddaje jej telefon.
-Zachęcam do wyłączenia go albo wyciszenia. –Uśmiecham się i idę w kierunku Perrie. Dziewczyna śpi, jakby nic się nie działo. Sięgam po jej telefon i wyciszam gdyby Harry znów zamierzał zakłócić nam sen. Następnie wracam do łóżka i tym razem mam nadzieję, że już mnie nic nie obudzi. 

Za trzecim razem nie budzi mnie żaden dzwonek, ale potrzeba napicia się czegokolwiek. Z zamkniętymi oczami szukam butelki, która ostatnio stała przy łóżku. Gdy ją wyczuwam ręką otwieram oczy i znów gaszę pragnienie. 

Rozglądam się dokoła i w łóżkach nie ma dziewczyn. Okna są pootwierane a łóżko Danielle zaścielone. Sięgam po telefon i sprawdzam godzinę. 12.54 mówi sama za siebie. Jak dawno dziewczyny wstały? Nagle rozlega się gwałtowne pukanie do drzwi. Wygrzebuję się z łóżka i nagle robi mi się niedobrze. Biorę dwa głębokie wdechy i na szczęście mija mi. 

Podchodzę do drzwi i je otwieram. Moim oczom ukazuję się Harry. Od razu chce je zamknąć, ale on powstrzymuje mnie.
-Wpuść mnie. –Harry mówi błagalnym tonem. –Miałem wytrzeźwieć i zrobiłem to. Chcę pogadać.
-Harry źle się czuję. Nie mam ochoty gadać. –Dalej siłuję się z nim.
-Kochanie…
-Nie mów tak do mnie. –Mamroczę pod nosem. Nagle znów mdłości wracają i tym razem chyba zwymiotuję. Przykładam dłoń do ust i biegnę do łazienki. Otwieram klapę od sedesu i wymiotuje. Słyszę, jak Harry wbiega za mną do łazienki. –Odejdź. –Mówię w przerwie. Harry podchodzi do mnie i zbiera moje włosy.
-Nie odejdę teraz. –Słyszę jego niski zachrypnięty głos. W moim brzuchu od razu motylki wracają do życia. Wstrząsa mną i ponownie wymiotuję. Harry delikatnie gładzi mnie, bo plecach. Chcę na niego nakrzyczeć i wyrzucić go za drzwi, ale z jednej strony nie mogę a z drugiej nie chcę.  Jestem gotowa mu wybaczyć i zapomnieć wczorajsze zdarzenie. 

Gdy już wiem, że nic więcej nie zwrócę, bo nie mam, co powoli wstaję z podłogi. Mam znów mroczki przed oczami i na chwilę tracę równowagę i łapię się Harrego. Gdy otwieram oczy i przyzwyczajam wzrok od razu zabieram rękę z jego ciała, jakby mnie parzył. W jego oczach dostrzegam zatroskanie. Podchodzę do kranu i przepłukuję buzię a następnie myje zęby.
-Dzięki za pomoc. –Mamroczę pod nosem.
-Zawsze ci pomogę Bella. –Odwracam się w jego stronę i opieram o umywalkę.
-Harry jest chyba jeszcze za wcześnie na rozmowę. –Mówię i patrzę na niego. –Wiem, że chcesz teraz rozmawiać, ale ja nie mam ochoty i siły. –Harry podchodzi do mnie i staje naprzeciwko mnie, opiera dłonie o umywalkę i zagradza mi ucieknięcie od niego.
-Powiedz mi tylko czy kiedykolwiek pogadasz jeszcze ze mną…
-Pogadam, ale na pewno nie teraz. –Unoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy. –Wczoraj wiele się zdarzyło.
-Wiem Bella. –Przymyka oczy i za chwilę je otwiera.
-Chcę zostać teraz sama i to przemyśleć. –Odpowiadam. Harry kiwa głową i ma zamiar wyjść z łazienki. Gdy już przed samymi drzwiami wraca do mnie i gładzi mnie po policzku. Ja odruchowo przymykam oczy i wtulam się w jego wielką dłoń… Bella nie rób tego! –Mój głos w podświadomości krzyczy.
-Bella… Chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Jeszcze na nikim mi tak nie zależało i będę walczył o ciebie do końca, bo… -Czuję jak moje oczy napełniają się łzami. Harry przez chwilę nic nie mówi. –Bo zależy mi na tobie. –Szczerze to myślałam, że powie coś innego, ale… Ach nie ważne. Kiwam głową.
-Będę o tym pamiętać. –Odsuwam się od niego. Harry nachyla się i zostawia pocałunek na moim czole. Nagle zostaję sama a po moich policzkach płyną gorzkie łzy. Sama nie wiem dlaczego. Mi też na nim zależy. Nawet bardzo. Możliwe, że go kocham… 

Osuwam się na podłogę i podciągam kolana pod brodę. Patrzę w ścianę a samotnie łzy nadal spływają po moich policzkach…Chciałabym żeby to nigdy się nie wydarzyło. To wszystko, co zdarzyło się wczoraj. Żałuję tego, że go uderzyłam, żałuję wszystkiego. Ale czy on naprawdę żałuje?

Słyszę, jak ktoś wchodzi do naszego pokoju. Ja pociągam nosem i wycieram mokre policzki ręką.
-Bella? –Słyszę głos Danielle.
-W łazience. –Odpowiadam. Dziewczyna od razu wpada do łazienki i gdy tylko odnajduje mnie wzrokiem otacza mnie swoimi ramionami.
-Minęłam się z tym draniem. Co ci zrobił?
-Powiedział, że będzie walczył o mnie i, że zależy mu na mnie. –Łkam.
-To chyba dobrze nie? –Pyta ja tylko kiwam głową. –Ale nie przeprosił, prawda?
-Nie. –Odpowiadam i patrzę na nią. –Ale taki jest Harry prawda?
-Wierzysz w to, że cię przeprosi?
-Wierzę. –Mówię i patrzę jej w oczy. –Wierze też w to, że zależy mu na mnie.
-To drugie jest niewątpliwe. Pierwszy raz widzę, żeby Harry po kłótni był taki nachalny. Zazwyczaj czekał aż dziewczyna się pierwsza odezwie.
-Chociaż tyle. –Odpowiadam. Danielle podaje mi chusteczkę i wycieram mokre policzki od łez.
-Chyba należy ci się długi prysznic. –Uśmiecha się do mnie i pomaga mi wstać. Nawet nie chcę patrzeć w lustro. Wychodzę z pokoju i biorę świeże ubrania. 

Po długim, gorącym prysznicu pełnym przemyśleń kładę się do łóżka. Do tych wszystkich zmartwień dochodzi też kac. Staram się usnąć, ale nie zupełnie mi to wychodzi. Włączam telefon i od razu dostaję kilkanaście sms, że Harry chciał się ze mną połączyć. Usuwam wszystkie i zamykam oczy. Chciałabym żeby był przy mnie i mnie przytulał i całował. Ale z drugiej strony chcę żeby tego żałował, że flirtował z Eleonor i potem mnie nazwał szmatą. Zabolało. Znów czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy. Mrugam i czuję już jak łza płynie po mojej twarzy. 

Jestem sama w pokoju i akurat teraz potrzebuję, aby ktoś przy mnie był. Ale niestety sama zaproponowałam Danielle żeby poszła do Liama, bo ja nie nadaję się dzisiaj do niczego. Jedyne, co mam w głowie to, wczorajszą kłótnię.

Nagle dostaję sms.
„Kochanie jak się czujesz? Bardzo tęsknie za tobą i twoim wspaniałym uśmiechem. Xxx” –Wiadomość jest od Harrego. Chciałabym żeby zawsze tak było. Żeby zawsze był wobec mnie miły i uprzejmy, ale niestety taki nie jest. W sumie za to mi się podoba, że jest na swój sposób uroczy. Jest trochę chamski i zarozumiały, ale chyba właśnie za to go… kocham? Obecnie mam taki mętlik w głowie, że już sama nie wiem co do niego czuję… Jedno wiem na pewno: cholernie tęsknie za nim. 

„Nie wiem, jak się czuję. Wiem tylko, że potrzebuję cię.” –Klikam wyślij i od razu tego żałuje. Ten sms oznacza moje poddanie się. Zaczynam być zła na siebie, że tak łatwo mu wszystko wybaczam. Nie dostaję żadnej odpowiedzi. Odkładam telefon, zamykam oczy i staram się ponownie nie rozpłakać.
Mija kilka minut i słyszę, jak otwierają się drzwi. Odwracam się i od razu dostrzegam Harrego. Mogłam się domyślić.
-Harry… -Szeptam przez łzy. On pewnym krokiem podchodzi do mojego łóżka, zdejmuje buty i kładzie się obok mnie.
-Proszę cię nic nie mów. –Uśmiecha się do mnie i przeciera kciukiem mokrą ścieżkę, którą przed chwilą płynęła łza. –Chciałbym cię pocałować, ale nie posunę się tak daleko. Przytule cię teraz najmocniej jak potrafię a ty nie będziesz protestowała. –Mówi mi a ja tylko patrzę na jego malinowe usta, które jeszcze wczoraj mnie całowały. –Możesz się na mnie nadal gniewać, możemy być dalej na siebie obrażeni, ale teraz chcę żebyś już nie płakała.
-Harry…-Szeptam, bo tylko tyle może wydobyć się z moich ust na chwilę obecną.
-Cii. –Przykłada mi palec do ust i uśmiecha się. Po chwili jestem już w jego silnych i ciepłych ramionach. Tego właśnie było mi trzeba. –Nie chcę żebyś płakała przeze mnie. Nie chcę cię ranić, ale jakoś samo zawsze tak wychodzi. –Jego głos jest zachrypnięty i kojący. –Obiecasz mi, że jeśli jeszcze raz będziesz płakała przeze mnie po prostu zakończysz nasz związek? –Wyrywam się z jego objęć i obracam żeby być twarzą w twarz.
-Harry nie mogę ci tego obiecać. –Kręcę głową. –Nie wiem, co ze mną zrobiłeś, ale nawet po tym jak mnie traktujesz nie potrafiłabym przejść obok ciebie obojętnie.
-Bella obiecaj mi.
-Nie Harry. –Mój głos zaczyna się trząść a do oczu napływają kolejne łzy.
-Spokojnie Bella. Spokojnie. –Przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło. Jestem z nim twarzą w twarz. Mam wielką ochotę pocałować go w te malinowe wargi. Patrzę raz w jego oczy raz na jego usta. Muszę być silniejsza.
-Harry lepiej będzie, jeśli sobie pójdziesz. –Szeptam. Nie chcę być taka słaba i ulegać jego słowom.
-Jak chcesz. –Odpowiada i praktycznie spycha mnie ze mnie. Wstaje z łóżka, ubiera buty i wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. Zapewne stracił już cierpliwość i myślał, że już mu ulegnę, ale na szczęście powstrzymałam się. 

Może się gniewać na mnie, ale dalej nie usłyszałam od niego słowa przepraszam. Chcę żeby on pierwszy to powiedział, bo w sumie on zaczął. Uśmiechnęłam się sama do siebie i znów położyłam. 

Resztę dnia spędziłam w łóżku walcząc z kacem i wszystkimi uczuciami, które kumulują się we mnie. W mojej głowie tylko krążył Harry i już miałam tego wszystkiego dość, więc przygotowałam się na jutrzejsze zajęcia i poszłam spać. 

Gdy obudził mnie budzik żadnej z dziewczyn nie było w pokoju. Chyba bardzo dosłownie potraktowały to, że chciałam zostać na trochę sama… 

Wypełzłam spod kołdry i zaczęłam przygotowywać się na zajęcia. Dziwnie było budzić się i nie widzieć żadnego sms. Tak bardzo tęskniłam za Harrym. Chciałabym teraz żeby przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie… Zapewne tak by było gdybym wczoraj go pocałowała i zapomniała o tym wszystkim.
Spakowałam notatnik do torby, zgarnęłam telefon z półki i poszłam na zajęcia. Na szczęście nigdzie po drodze nie spotkałam Harrego, więc odetchnęłam z ulgą. 

Zajęłam swoje miejsce i czekałam aż zjawi się profesor. Zapomniałam, że Harry także zapisał się na psychologię, co do dziś jest dla mnie bardzo dziwne. Styles usiadł ławkę dalej i pozwolił żeby dzieliła nas przestrzeń. Nagle zjawił się profesor i zaczęły się zajęcia. Cały czas czułam wzrok na sobie. Za każdym razem, gdy się odwróciłam Harry patrzył się na mnie. Zaczęło mnie to krępować. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Co zdarza się bardzo, bardzo rzadko. Do Sali wszedł kurier z wielkim bukietem czerwonych róż.
-Przepraszam czy tu znajduję się Isabella Collins? –Wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.
-Tak to ja. –Uniosłam rękę a kurier podszedł do mnie.
-Proszę podpisać. –Podał mi kartkę. Podpisałam imieniem i nazwiskiem i już byłam właścicielką ogromnego bukietu czerwonych róż. Nagle Harry wyszedł ze swojej ławki i chwycił moją dłoń. Moje serce przyspieszyło i poczułam, jak pocą mi się ręce.
-Isabella chciałem cię przeprosić za to wszystko, co powiedziałem. –Usłyszałam, jak z niektórych ust dziewczyn wydobywa się „aww”. Harry zrobił tak wiele. Wystarczyło tylko przyjąć przeprosiny i zapomnieć o całej sytuacji. 
____________________________
Chyba wyszedł jakiś chaotyczny, ale... W sumie sama nie wiem :) Oceńcie go sami! Pozdrawiam xx


5 kom=next!