Podnosi mnie a ja owijam nogi na jego biodrach i zachłannie
całuję jego usta.
-Boże tęskniłem za tym. –Mówi między naszymi pocałunkami. Ja
nic mu nie odpowiadam tylko skupiam się na jego miękkich ustach. –Jeśli nie
chcesz żeby to zaszło za daleko przerwij to teraz…
-Zamknij się Styles. –Odpowiedziałam i zdjęłam z niego bluzkę.
Harry zaśmiał się na głos i zdjął bluzkę ze mnie.
-Lubię jak jesteś taka. –Wymruczał mi do ucha a po moim
ciele momentalnie przeszły dreszcze i pojawiła się gęsia skórka. –Przepraszam Bella.
-Cii. –Przyłożyłam mu palec do ust. Harry położył mnie na
łóżku a ja od razu przyciągnęłam go do siebie. O moje krocze otarło się
wybrzuszenie w bokserkach Harrego. Uśmiechnęłam się, gdy Harry przygryzał i
lekko ssał moją skórę. Mój oddech stał się ciężki.
Nagle zadzwonił telefon Harrego, ale nawet nie pomyślał o
tym żeby odebrać.
-Nie odbierzesz? –Spytałam łapiąc powietrze.
-Wolę zająć się tobą. –Odparł zostawiając mokrą ścieżkę
pocałunków. Telefon dzwonił drugi raz.
-Odbiorę. –Harry nawet nie uniósł głowy tylko zaczął bawić
się moimi spodenkami od piżamy. –Słucham?
-Dobrze, że w końcu odebraliście. –Usłyszałam głos Danielle.
–Perrie jest w szpitalu. Przyjeżdżajcie, jak najszybciej. Wyślę wam adres sms.
-Okay. –Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
-Co jest? –Spytał patrząc na mnie.
-Perrie jest w szpitalu. Musimy jechać.
-Po, co?
-Bo to moja przyjaciółka i twoja koleżanka. –Odpowiedziałam ubierając
się. Harry pokiwał głową i zszedł z łóżka. –Przyjedziesz pode mnie? Ja skoczę
się ubrać.
-Jasne. –Mruknął pod nosem. O Boże! Już się o coś wkurza?!
Nic już mu nie odpowiedziałam tylko zgarnęłam jego T-shirt z łóżka i wyszłam z
jego pokoju.
Co mogło się jej stać? Mam nadzieję, że nie miała wypadku…
Tak bardzo się o nią martwię. W sumie ostatnio wiele z nią nie gadałam, bo
byłam zajęta sobą i Harrym. Jestem pieprzoną egoistką!
Wpadłam do pokoju i pobiegłam prosto do szafy. Ubrałam sobie
bieliznę, pierwsze lepsze spodnie i podkoszulek Harrego. Spięłam włosy w
wysokiego kucyka, ubrałam trampki nie zawiązując ich i zgarnęłam telefon z
łóżka.
Wyszłam przed akademik i akurat podjechał Harry. Od razu
wskoczyłam do samochodu i podałam mu adres szpitala. Na szczęście nie było to
daleko.
-Mój podkoszulek. –Powiedział po jakimś czasie milczenia.
-Pożyczyłam go sobie. –Odparłam i uśmiechnęłam się. –Chyba,
że masz coś przeciwko to mogę ci go zwrócić.
-Nie. Jest w porządku. Choć wolałbym żebyś teraz leżała w
moim łóżku całkiem naga i szeptała moje imię.
-Harry… -Powiedziałam uśmiechając się. Zapewne był zły o to,
że jedziemy do szpitala a nie pieprzymy się. –Przypomnij mi żebyśmy wrócili do
tego.
-Oczywiście. –Odpowiedział i położył rękę na moim udzie.
Położyłam swoją rękę na jego i splotłam nasze palce. Harry odwrócił się w moją
stronę i uśmiechnął się.
-Przypomnij mi także żebyś mi wytłumaczył, dlaczego się tak
zachowałeś wczoraj na imprezie. –Uśmiech znikł z twarzy Harrego.
-To naprawdę jest konieczne?
-Tak. –Odparłam i pocałowałam go w policzek. Niestety jego
cudowny uśmiech tym razem nie pojawił się. Przez resztę drogi jechaliśmy w
ciszy tylko radio zagłuszało tą ciszę.
Po jakimś czasie dotarliśmy do szpitala. Niestety trudno
było znaleźć miejsce do zaparkowania, więc przez parę minut jeździliśmy po
parkingu.
-Tam! –Krzyknęłam i wskazałam palcem. Harry dodał gazu i
dojechał pod wskazanie miejsce przeze mnie. –Nareszcie. –Powiedziałam odpinając
pas. Wysiadłam z samochodu i już miałam iść, ale przypomniałam sobie, że Harry
byłby zły, że nie poczekałam na niego. Styles zamknął samochód i dołączył do
mnie. –Możemy trzymać się za ręce?
-Po, co? –Spytał patrząc na mnie.
-Bo tak robią ludzie, którzy są ze sobą.
-Jeśli ma cię to uszczęśliwić to możemy. –Odpowiedział i
splótł nasze palce. Liam tam na pewno by się nie zapytał tylko od razu chwyciłby
Danielle i splótł ich palce. W ogóle, dlaczego porównuje nasz związek do
związku Li i Dani? Przecież ja nigdy nie zamieniłabym się z nikim. Nie
oddałabym nikomu mojego Harrego.
-Są na drugim piętrze. –Powiedziałam ciągnąc go za sobą po
schodach.
-Dlaczego nie wybierzemy windy? –Spytał zirytowany.
-Bo to nie wiele schodów i nie przepadam za windami.
-Dlaczego?
-Bo są małe i mam wrażenie, że brakuje mi tam tlenu. –Odparłam.
Harry zaśmiał się. Nie wiem, co było tu śmiesznego…
-Jesteś urocza kotku. –Powiedział przyciągając mnie bliżej
siebie.
W końcu pokonaliśmy wszystkie schody i moim oczom ukazała
się cała nasza paczka. Wszyscy byli prócz nas… Chciałam się wyrwać z uścisku
Harrego, ale niestety trzymał mnie za mocno i nie chciał puścić. Przecież nie
zamierzałam skoczyć do wodospadu tylko podbiec do przyjaciół. Wkurzało mnie to,
że jemu się wcale nie spieszyło i byłam uzależniona od niego.
W końcu podeszliśmy do nich. Wszyscy unieśli głowę i
popatrzyli się na nas.
-Wreszcie jesteście. –Powiedziała Danielle wstając. –Co tak
długo?
-Nie mieliśmy gdzie zaparkować. –Odparł Harry i usiadł
przywitał się z wszystkimi.
-Nie ważne. –Powiedziałam. –Mów lepiej, co z Perrie? Miała
wypadek?
-Nie. –Pokręciła głową. –Przedawkowała heroinę.
-Co? –Spytałam trochę za głośno, bo wszyscy podnieśli głowę.
–Ty jej dałeś tak dużo? –Podeszłam do Zayna wskazując na niego palcem.
-Nie. –Powiedział zmęczonym głosem. –Byliśmy na imprezie
wczoraj i ktoś się kręcił z narkotykami. –Mamrotał pod nosem. Nie mógł jej
dopilnować?
-I co? I pozwoliłeś jej wziąć? –Popatrzyłam na niego. Chyba
trochę mówiłam głośniej niż powinnam, ale byłam wkurzona. On powinien o nią
dbać. –Sam pewnie byłeś zjarany i nietrzeźwy.
-Kurwa Bella zejdź ze mnie. –Fuknął Zayn. Harry od razu
zerwał się z krzesła.
-Nie takim tonem Zayn. –Harry podszedł do Zayna.
-Harry. –Powiedziałam kładąc rękę na jego torsie. –Odpuść. –Styles
odwrócił twarz w moją stronę. Już był wkurwiony. Jego policzki były lekko
zaróżowione w oczach nie było iskierek.
-Ale... –Zaczął.
-Harry. –Powtórzyłam i odciągnęłam go na bok. –To moja wina…
Ja się trochę uniosłam a Zayn jest zmęczony. Nie powinnam była zaczynać tematu.
-Ale on tak nie może mówić do ciebie.
-Przecież nic złego nie powiedział. –Musiałam bronić Zayna,
na którego naskoczyłam minutę temu. Nie chciałam żeby Harry kłócił się ze
swoimi przyjaciółmi przeze mnie. –Już jest w porządku. –Uśmiechnęłam się i
pocałowałam go w policzek. Harry tylko pokiwał głową i odszedł ode mnie. Przymknęłam
oczy i nabrałam powietrza. Podeszłam do Zayna i położyłam rękę na jego
ramieniu.
-Przepraszam, że cię oskarżyłam.
-Nic się nie stało Bella. –Odpowiedział i uśmiechnął się. –Jest
w porządku.
-To dobrze. –Odparłam i uśmiechnęłam się do niego. Widać
było, że jest mega zmęczony i w ogóle nie spał. Harry siedział obok Louisa a ja
usiadłam obok Liama i Danielle. –Co z nią?
-Już w porządku. Na imprezie straciła przytomność, miała
problemy z oddychaniem. Gdy Zayn ją tu przywiózł wypłukali jej żołądek i
podłączyli do kroplówki. Obecnie śpi i na razie trzeba dać jej odpocząć.
-To stało się jak już zmyliście się z imprezy?
-Tak. Zayn zadzwonił do nas jak Perrie już była w szpitalu
pod kroplówką.
-Dzięki, że zadzwoniliście. –Powiedziałam i uśmiechnęłam
się.
-Spoko. –Odparła. –A tak w ogóle pewnie zadzwoniłam w
nieodpowiednim momencie?
-Czemu? –Spytałam.
-Bo słyszałam twój oddech i Harrego. –Odparła i uśmiechnęła się.
-Och… -Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się. –Taa to nie
ważne. Ważne, że zadzwoniłaś. –Powiedziałam. –Znaczy wiesz mi to nie
przeszkadza, ale temu obrażalskiemu niestety tak.
-Wiem. Bo jesteś jego a ja mu cię zabrałam.
-Nie mów tak. –Powiedziałam ściągając brwi. –Jestem jego,
jako dziewczyna. Przecież nie jestem jego własnością.
-Bella… On cię tak traktuje.
-Kochanie chodź do mnie. –Usłyszałam głos Harrego.
-Idź. –Powiedziała Danielle. –Nie
chcę żeby znów się denerwował na cały szpital.
-No tak. Ten jego kochany
temperamencik. –Wstałam z krzesła i podreptałam w stronę Harrego. On wskazał
miejsce obok siebie.
-Pewnie nic nie jadłaś i jesteś
głodna. –Oznajmił. Tak masz rację. Właściwie zapomniałam o tym, że nic nie
jadłam. –Chodź do bufetu kupimy sobie coś.
-Ale…
-Jak się obudzi to nas zawołają.
I tak teraz nic nie zrobisz. –Harry patrzył na mnie swoim przenikającym
wzrokiem. Tym razem to on mi nie dał dokończyć zdania.
-No to chodź. –Powiedziałam wstając
z plastikowego krzesła. –Idziemy do bufetu. Chce ktoś coś?
-Możesz wziąć mi kawę. –Powiedziała
Danielle.
-Mi wodę. –Uśmiechnął się Niall. –Najlepiej
jakąś dużą. Strasznie mnie suszy.
-Zayn chcesz coś? –Spytałam.
Malik podniósł głowę. Wyglądał strasznie.
-Taa umm możesz wziąć jakiegoś
batona. –Odparł i spuścił głowę. Nie mogłam patrzeć na niego. Było mi przykro,
że nakrzyczałam na niego. Podeszłam do niego i uklękłam przed nim. Usłyszałam,
jak Harry wypuszcza powietrzę i mogłabym się założyć, że jego gniew rośnie.
-Zayn wszystko będzie w porządku.
Dzięki temu, że tak szybko zareagowałeś. –Chcę go jakoś pocieszyć, ale wiem, że
to nic nie da. Zayn podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. –Jeśli Perrie
oddycha to znaczy, że wszystko będzie w porządku. Ma, o co walczyć.
-Dzięki Bella. –Powiedział i
przytulił mnie. Nie wiedziałam, że to zrobi…
-Spoko. –Odparłam i uśmiechnęłam się.
–Może chcesz coś do picia?
-Możesz wziąć wodę. –Powiedział.
Pokiwałam głową i wróciłam do Harrego. Widziałam, jak cała nasza paczka
odprowadza mnie wzrokiem aż nie znikłam. Czułam się źle, że uniosłam się i
zwaliłam winę na Zayna.
Idąc do bufetu chciałam chwycić
dłoń Harrego, ale on szybko ją wyrwał.
-Jesteś zły o Zayna?
-Tak. Bo po chuja płaszczyłaś się
przed nim… I do tego cię przytulił. –Stanęłam na środku korytarza. Harry
odwrócił się w moją stronę.
-Mam ci przypomnieć, kto się wczoraj
przymilał do jakiejś dziwki?! –Nie miałam zamiaru tak się denerwować, ale to
samo jakoś wychodzi.
-Kurwa przecież nic z nią nie
robiłem.
-Jakbym nie przyszła to
przeleciałbyś ją? –Harry podszedł do mnie i przyłożył mi dłoń do ust.
-Skończ Bella. –Wyszeptał patrząc
prosto w moje oczy. –Nie przeleciałbym jej. Nie wiem, czemu kurwa się zgodziłem
żeby usiadła na moich kolanach. Nie wiem, czemu trzymałem rękę na jej udzie.
Nie wiem kurwa. –Moje oczy wędrowały raz na jego usta raz na oczy. –Jak sobie
pomyślę, że mogłem cię stracić przez nią… Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. –Powiedział
i wziął rękę z moich ust. Odwrócił się, aby odejść.
-Harry, poczekaj. –Powiedziałam i
podbiegłam do niego. Harry odwrócił się w moją stronę a ja pocałowałam go. –Przepraszam,
że dzisiaj jestem taka drażliwa. –Wyszeptałam opierając czoło o jego tors.
-To pewnie przez twój okres. –Powiedział
a ja uśmiechnęłam się.
-Pewnie masz rację, ale jeszcze go nie mam. –Odpowiedziałam
i zaśmiałam się.
Idąc do bufetu tym razem Harry
splótł nasze palce razem i przyciągnął mnie tak blisko siebie jak tylko się
dało.
W szpitalnym bufecie kupiliśmy wszystko,
o co nas poprosili i coś dla mnie i Harrego.
-Już myślałem, że was
uprowadzili. –Powiedział Niall biorąc wodę ode mnie.
-Jednak jesteśmy cali i zdrowi. –Odpowiedziałam
i uśmiechnęłam się. Usiadłam na kolanach Harrego i zaczęłam powoli przeżuwać drożdżówkę.
Nagle podszedł do nas lekarz.
-Zayn Malik. –Powiedział a
chłopak od wstał tak szybko z krzesła jakby nagle odzyskał całą energię. –Możesz
iść do Perrie. Ale tylko ty. Nadal jest zmęczona.
-Wszystko z nią w porządku? –Spytałam.
-Oczywiście. Jak już powiedziałem
jest zmęczona i osłabiona, ale poza tym to wszystko w porządku.
-Dziękuję. –Powiedziałam. –To teraz
poczekamy aż Zayn wróci od Perrie. –Wszyscy pokiwali głowami i dalej
siedzieliśmy w ciszy.
Zayn po jakimś czasie w końcu
wyszedł od Perrie w lepszym stanie niż siedział z nami.
-I, co z nią? –Spytał Harry.
Pierwszy raz zaciekawił się jej zdrowiem odkąd tu jesteśmy.
-Już lepiej. Znów usnęła.
Powiedziałem jej, że jesteście tu wszyscy. Bardzo się ucieszyła. –Powiedział uśmiechając
się. –Powiedziała też żebym pojechał się przespać, ale tu chyba mogę nie?
-Stary lepiej cię odwiozę i
prześpisz się z parę godzin i będziesz jak nowo narodzony. –Louis wstał z
krzesła z propozycją.
-Zayn ma rację. –Poparł go Niall.
-Wy jedźcie a my tu zostaniemy. –Powiedział
Liam wskazując na niego i Danielle.
-Tak. Ja też tu zostanę z Harrym.
–Powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Dziękuje. Jesteście najlepsi. –Uśmiechnął
się. W jego oczach znów było życie. To było piękne, jak miłość wpływa na
człowieka.
Gdy Zayn, Louis i Niall pojechali
ja usiadłam między Liamem i Harrym. Byłam zmęczona. W sumie w nocy nie spałam
za wiele. Wtuliłam się w Harrego i przymknęłam oczy. Styles objął mnie swoim
ramieniem i przyciągnął najbliżej jak się dało, choć chyba już za wiele się nie
dało. Dostałam jeszcze całuska w czoło i odpłynęłam.
-Bella. –Usłyszałam zachrypnięty
głos Harrego. Otwarłam oczy i rozglądnęłam się. Nadal byłam w szpitalu.
-Co się stało? –Wyszeptałam ziewając
i przeciągając się.
-Zostaliśmy sami, bo Danielle i
Liam pojechali a lekarz mówił, że Perrie się obudziła i można iść do niej. –Od razu
zerwałam się z plastikowego krzesła.
-To chodź. –Powiedziałam ciągnąć
go za rękę. Harry oczywiście ociągał się, ale w końcu dotarliśmy do jej pokoju.
Leżała tam w szpitalnej pościeli i piżamie przypięta do kroplówki.
-Boże tak się martwiłam o ciebie.
–Podbiegłam do niej i przytuliłam ją.
-Nie uduś mnie. –Powiedziała zachrypniętym
głosem.
-Jasne. Przepraszam. –Uśmiechnęłam
się i usiadłam na jej łóżku. Harry stał oparty o ścianę i przyglądał się mi.
-Harry spokojnie nie zabiorę ci
jej. –Powiedziała patrząc na mojego Harrego.
-Wiem. Ale lubię patrzeć na nią. –Odparł
a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Perrie obiecaj mi, że więcej nie
weźmiesz tego. Kończymy z marihuaną.
-Obiecuję. –Powiedziała i słabo
uśmiechnęła się. –Jest Zayn?
-Pojechał się przespać, bo
wyglądał strasznie.
-Ale i tak był przystojny. –Uśmiechnęła
się. Nagle do pokoju wpadł Zayn.
-Dlaczego nikt nie dzwoni, że się
wybudziła? –Pewnie. Od razu pretensje.
-Spokojnie kochanie. Dopiero, co
się obudziłam. –Odpowiedziała.
-Dobra Bella zostawmy ich. –Usłyszałam
głos Harrego.
-Trzymajcie się. Jakby się cos
działo to dzwoń. –Powiedziałam do Zayna. On tyko pokiwał głową. Pożegnałam się
z nimi i wyszłam z pokoju.
-Która jest godzina?
-Dochodzi osiemnasta. –Harry schował
telefon do kieszonki.
-Nie mam ochoty na imprezę… Możemy
po prostu oglądnąć jakiś film?
-Oczywiście kotku. –Uśmiechnął się
i pocałował mnie w czoło. –Ale jak zostaniesz u mnie na noc?
-Oczywiście, że tak. –Odpowiedziałam
i przytuliłam go.
______________________________
Mam nadzieję, że już nie przypomina After. To fanfiction będzie całkiem inne od After :) Mam nadzieję, że się podobało?
5 kom=next!