-Poradzisz sobie? –Tata popatrzył na te wszystkie walizki i
pudła.
-Tak. Możesz jechać. Wiem, że śpieszysz się. –Odpowiedziałam
i uśmiechnęłam się. W końcu moi przyjaciele na pewno dotarli już na campus, bo
dzisiaj jest impreza powitalna. W tym roku przyjechałam trochę później,
ponieważ w wakacje pracowałam, aby mieć na swoje wydatki tutaj.
-Na pewno? –Popatrzył na mnie. –Pomogę ci, chociaż to
wnieść.
-Tato… Przecież mam przyjaciół, którzy mi pomogą. –Uśmiechnęłam
się. Kto by pomyślał, że mój tata jest taki uparty?
-No dobrze, ale jakby mama pytała to zaniosłem wszystko i
nawet chciałem pomóc ci rozpakować się, dobra?
-Ach! To chodzi o mamę. –Zaśmiałam się. –Powiem jej
wszystko, ale z tym rozpakowywaniem to nie przesadzajmy. W to na pewno by nie
uwierzyła.
-Masz rację. –Uśmiechnął się i przytulił mnie. –To uważaj na
siebie i do zobaczenia dopiero na Święta?
-No tak. Chyba, że wcześniej bym chciała was odwiedzić. Wy
też uważajcie na siebie. –Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. Pomimo
tego, że nie byłam już małym dzieckiem lubiłam obdarzać rodziców całusami lub
po prostu ich przytulać. Zawsze miałam z nimi dobry kontakt i nie chciałam tego
psuć a tym bardziej, że nawet nie miałam powodu, aby to psuć. Wiem, że wiele
osób chciałoby mieć takie dobre relacje. W tym wieku to jest trudne…
Tata wsiadł do samochodu i odjechał a ja jeszcze pomachałam
mu na pożegnanie. Dobra teraz jakoś trzeba to wtransportować do pokoju. Pozostaje
mi tylko zwołać dziewczyny. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wysłałam sms
Danielle, która na pewno miała telefon przy sobie.
Nie musiałam długo czekać, bo za jakiś czas dwie szczupłe
dziewczyny wybiegły krzycząc moje imię. Po chwili już wszystkie się tuliłyśmy
do siebie.
-I znów zaczynamy wspólny rok. –Powiedziała podekscytowana
Perrie. Popatrzyłam na nią i dostrzegłam trochę nieobecny wzrok u niej.
-Perrie już jarałaś? –Spytałam śmiejąc się.
-Cii…-Dziewczyna przyłożyła mi palec do ust. –Niall coś
przyniósł a ja wzięłam na rozluźnienie.
-Okay. –Uniosłam ręce w geście obronnym. –Pomożecie mi?
-Jasne. –Odpowiedziała Danielle. –Wiesz zawsze zastanawiam się,
po co ci tyle tych rzeczy. Zostaje coś u ciebie w pokoju?
-Tak… Coś. –Uśmiechnęłam się. Wzięłyśmy moje rzeczy i
udałyśmy się do naszego pokoju. Na moim łóżku leżał rozwalony Niall.
-Bella. –Powiedział uśmiechając się. –Miło cię znowu
widzieć.
-Ciebie też Niall. A tak w ogóle spadaj ze swoją śmierdzącą
dupą z mojego łóżka! –Chłopak zaśmiał się. Podeszłam do niego i zepchnęłam go z
materaca. Ten tylko leżał i śmiał się. –Dużo wypaliliście? –Niall w końcu
podniósł się.
-Tylko troszkę. Tobie też by się przydało. –Odparł i
uśmiechnął się. –Spadam. Wpadniecie na imprezkę prawda?
-Jasne. –Odpowiedziałam i pomachałam mu. Rok temu robiłyśmy
to samo, co teraz. Rozpakowywałyśmy moje ubrania i rzeczy. –Dlaczego zawsze tak
wcześnie jesteście?
-Żebyśmy zdążyły się rozpakować i pomóc ci rozpakować twoje
rzeczy zanim rok studencki się skończy. –Powiedziała Danielle a Perrie zaczęła
się śmiać.
-Ha ha ha… Bardzo śmieszne. –Odpowiedziałam i uśmiechnęłam
się.
W tym roku rozpakowywanie poszło nam o wiele szybciej niż
rok temu. W sumie wzięłam chyba mniej rzeczy niż w tamtym roku. Już dziewczyny
nie musiały mi pomagać w doborze ubrać czy makijażu. Przez cały poprzedni
semestr odnalazłam swój styl oraz inne rzeczy.
-Idę do łazienki. –Powiedziałam zabierając swoje
przygotowane ubrania. Dziewczyny pewnie nawet nie usłyszały, bo właśnie modliły
się do szafy czekając aż je olśni w sprawie ubioru.
Już miałam wchodzić pod prysznic, gdy dostałam SMS.
„Mam nadzieję, że tata z wszystkim ci pomógł?” Wiadomość
była od mamy. Uśmiechnęłam się do ekranu i odpisałam mamie to, co powiedziałam
tacie. Trzymałam z nim czasem mały sojusz. Mama jeszcze odpisała życząc miłego wieczoru.
Po krótkim sms-owaniu wskoczyłam pod szybki prysznic, aby
odświeżyć się po podróży na campus. Nie zajęło mi to zbyt długo, więc po orzeźwieniu
się wskoczyłam od razu w przygotowany zestaw na dzisiejszy wieczór.
Postanowiłam, że dziś włosy zostawię proste. Na oczach zrobiłam „kocią” kreskę
a usta podkreśliłam czerwoną szminką. Po zakończonych czynnościach wyszłam z
łazienki.
-Mrau! –Krzyknęła Perrie patrząc na mnie od stóp do głowy.
-Wyglądasz prześlicznie. Będziemy musiały cię pilnować żeby
ktoś cię nie porwał i nie zgwałcił. –Powiedziała Danielle patrząc na mnie.
-Spokojnie. Nikt mnie nie porwie. –Odpowiedziałam i zaśmiałam
się. –Jeszcze tylko buty. –Podeszłam do mojej walizki, gdzie zostały.
Wyciągnęłam czarne lity z ćwiekami.
-Ja też takie chcę. –Perrie zrobiła smutną minę.
-Pożyczę ci, ale nie dziś. –Uśmiechnęłam się i założyłam buty
na nogi. –No ja jestem gotowa, teraz czekam na was.
-Porwałaś nam łazienkę to teraz sobie poczekasz. –Powiedziała
Perrie.
-Nie moja wina, że modliłyście się do szafy. –Zaśmiałam się.
Perrie poszła do łazienki a ja zostałam sam na sam z Danielle, więc
postanowiłyśmy odpowiedzieć sobie nasze wakacje. U mnie w sumie nic ciekawego
się nie działo po za moją letnią pracą, która i tak była beznadziejnie nudna.
Po jakimś czasie dziewczyny w końcu były gotowe, więc
mogłyśmy udać się na imprezę, która odbywała się niedaleko, więc mogłyśmy iść
pieszo.
Zanim zaczęłam imprezę przywitałam się z wszystkimi.
Brakowało mi tylko Harrego.
-Gdzie Styles? –Spytałam starając się przekrzyczeć muzykę.
-Ma być, ale trochę później. –Odpowiedział Louis a ja tyko
pokiwałam głową. W sumie stęskniłam się za tym sarkastycznym dupkiem.
Nasza relacja jest dość dziwna. Na początku totalnie nie
przepadaliśmy za sobą, ale stopniowo zaczęło się to zmieniać. Wstyd było przyznać,
ale czasem byłam o niego zazdrosna… Czasem bolało mnie też to, że całował się z
byle, kim na imprezach. Nie wiem dlaczego. Obecnie jesteśmy przyjaciółmi.
Dobrymi przyjaciółmi.
Koniec rozmyślania o Harrym! W końcu jestem na imprezie i
czas zabawić się. Poszłam od razu po pierwszego drinka na rozluźnienie. Kurde! Trochę
przesadziłam, wyszedł za mocny, ale jakoś da się go wypić. Wypijam powoli znaną
mi wódkę z sokiem, która przepala mi przełyk. Rok temu zakrztusiłabym się, ale
nie teraz.
Gdy jestem już wystarczająco wstawiona mogę ruszyć na
parkiet. Wtedy taniec sam przychodzi. Na dodatek usłyszałam moją ulubioną
piosenkę. „Hardwell Dare You” często towarzyszyła mi podczas przerwy
wakacyjnej. Piosenka wypełniła całe pomieszczenie a ja oddałam się jej.
Uniosłam ręce w górę i przymknęłam oczy. Zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Ktoś
mnie lekko popchnął, ale w końcu tak wiele przestrzeni nie ma. Po chwili
poczułam ręce na moich biodrach. Szeroko otworzyłam oczy i dostrzegłam burzę
loków i ten charakterystyczny kolczyk w wardze.
-Proszę, proszę kto wrócił na uniwerek? –Uśmiechnął się
ukazując dołeczki.
-Harry! –Pomimo tego, że miałam buty na obcasie musiałam
stanąć na palcach. Serio Harry był wysoki! –Stęskniłam się! –Krzyknęłam przytulając
się do niego.
-Ja też tęskniłem. –Odpowiedział i ponownie uśmiechnął się. –Mogę
porwać cię z parkietu na drinka?
-Nie proszę… To moja ulubiona piosenka, zatańcz ze mną! –Gdybym
nie była wstawiona prawdopodobnie wcale bym nie tańczyła ani nie krzyczała do
osoby stojącej bardzo blisko mnie. Harry po chwili zgodził się i przyciągnął
mnie do siebie. Uśmiechnęłam się szeroko i znów piosenka mnie poniosła. Po
chwili tuliłam się do Harrego, skakałam, śpiewałam a Styles tylko uśmiechał
się.
Moja ulubiona piosenka dobiegła końca.
-Teraz jestem cała twoja!
-Uważaj, co mówisz. –Odpowiedział i pociągnął mnie za rękę w
stronę barku z drinkami.
-Bo, co? Chciałbyś mnie wykorzystać? –Zaśmiałam się opierając
się o niego. Kurde te buty to chyba nie był dobry pomysł.
-Nie kuś Bella. –Uśmiechnął się i oblizał swoje wargi.
-Głupek! –Walnęłam go w ramię i zachichotałam. Wzięłam
czerwony kubek i pierwszą lepszą wódkę. Zaczęłam lać i nie miałam zamiaru
unieść butelkę w górę.
-Bella nie przesadzaj. –Harry odebrał mi butelkę a ja
wygięłam usta w grymasie.
-O jesteście tu. –Usłyszałam głos Danielle.
-No jesteśmy. –Uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam dolewać
sok do wódki.
-Dobrze, że jesteś Harry. Miałam się nią opiekować, ale
zniknęła mi gdzieś z oczu. –Harry zmarszczył brwi. –Wiesz… jej strój jest…
-Kuszący? –Dokończył za nią.
-Hey! Ja też tu jestem! –Powiedziałam popijając z czerwonego
kubka wybuchową mieszankę.
-Dobra pilnuj jej. Ufam ci Harry i nie zawiedź mnie.
-Jasne. Przecież nic jej nie zrobię. –Uśmiechnął się a Danielle
znikła.
-Harry…
-Co? –Chłopak popatrzył na mnie.
-Chyba chcę do domu. –Odpowiedziałam. Jezu! Nawet nie
rozumiałam, co sama mówię. Harry wziął ode mnie kubek.
-To chodź, odwiozę cię.
-Poczekaj. –Powiedziałam zanim znikł mi z oczu. Wzięłam
jeszcze dwa ostanie łyki. –Kurwa! Kto robi takie mocne drinki?
-Ty Bella. –Styles zaśmiał się i chwycił mnie za rękę.
Przeprowadził mnie przez tłum i wyszliśmy na zewnątrz. Chłodne powietrze
oplotło moje rozgrzane, spocone ciało. Potarłam moje nagie ramiona i
przybliżyłam się do Harrego.
-Daleko zaparkowałeś?
-Nie… Tutaj. –Wskazał na samochód.
-Zmieniłeś samochód? –Popatrzyłam na czarnego Mustanga.
-No tak. –Odpowiedział i pomógł mi dojść do samochodu i
wsiąść. Jezu jak tu nisko sufit i w ogóle jakoś tak ciasno. Wolałam jego
poprzedni samochód. Po chwili Harry dołączył do mnie.
-I jak ci się podoba? –Spytał. Widziałam iskierki w jego
oczach. Chyba podobał mu się samochód. Ja za dużo wypiłam żeby kłamać, więc
słowa same wypływały z moich ust.
-Wolałam poprzedniejszego. Większy był. –Śmiech Harrego
wypełnił cały samochód.
-Do, czego jest ci potrzebny większy samochód? –Styles
uniósł brwi ku górze.
-Ty myślisz tylko o jednym! –Chciałam unieść ręce ku górze, ale nie za
bardzo mogłam to wykonać. Po chwili Harry włączył ogrzewanie. W sumie nie było
tak zimno, ale chwilowa podróż do samochodu wystarczająco mnie zawiało. Do
mojego pokoju nie było, daleko. –Harry… Wiesz, że jesteś seksowny?
-Tak zdaję sobie z tego sprawę. –Odpowiedział. Obróciłam
głowę w jego stronę i dostrzegłam ten charakterystyczny dołeczek, który
pojawiał się, gdy uśmiechał się. – Może zatrzymasz te przemyślenia dla siebie,
co? Nie chcę żebyś potem żałowała czegoś, co powiesz.
-Coś ty taki opiekuńczy dzisiaj?
-Ktoś musi się tobą zaopiekować. –Odpowiedział. Nagle
znaleźliśmy się już pod akademikiem. Chłopak ponownie pomógł mi wysiąść. Przez
jedną chwilę mnie nie asekurował i już bym zaliczyła glebę. –Oj Bella, kto
namówił cię na ubranie tych butów?
-Isabelle Collins. –Odparłam a Harry zaśmiał się. –Nie ma w
tym nic śmiesznego. Moje nogi zapewne pokryte są bąblami.
-Wiesz, że to twoja wina.
-Wiem. Nie musisz mnie uświadamiać.
-Język ci się plącze. –Harry miał niezły ubaw ze mnie.
-Odczep się. Wypiłam o dwa łyki za dużo. –Weszliśmy w końcu
do pomieszczenia. Już tak niewiele zostało… Styles objął mnie jedną ręką w
talii, aby lepiej mnie asekurować. Podeszliśmy pod drzwi do mojego pokoju.
-A, co to za słodkie zdjęcie? –Harry wskazał na zdjęcie,
które wisiało na drzwiach wejściowych do naszego pokoiku. Były różne zdjęcia, ale
Perrie uparła się żeby dać jedno moje, gdy pierwszy raz się upiłam i robiłam
śmieszne miny.
-Przestań się nabijać ze mnie… -Rzuciłam mu wzrok zabójcy a
on uniósł ręce ku górze. –Wyciągnij klucz. Jest właśnie w kopercie pod tym
zdjęciem. –Chłopak wyciągnął klucz i otworzył w końcu te drzwi a ja pobiegłam
prosto do mojego łóżka potykając się kilka razy o moje nogi. Po chwili już
leżałam na moim łóżeczku. –Jak dobrze! –Przymknęłam
oczy. Poczułam, że Harry ściąga mi buty.
-To ja będę się zbierał.
-Nie! –Krzyknęłam otwierając oczy. –Nie zostawia się
przyjaciela w takim stanie. –Uśmiechnęłaś się.
-No nie wiem. Podobno nie wykorzystuje się przyjaciółki w
takim stanie. Mam rację?
-Harry… -Zaśmiałam się. Ten jak zawsze tylko o jednym.
-Kusisz cały wieczór tą swoją krótką, skórzaną spódniczka. –Styles
oblizał wargi i popatrzył na mnie swoim głodnym wzrokiem.
_________________________
Co sądzicie o tym rozdziale? Mam nadzieję, że spodobał się Wam? Zostawcie opinie w komentarzach :) Z góry dziękuję bardzo :*
Jezus Maria chce jeszcze i to już! To jest troche jak moje poprzednie wakacje za wyjątkiem zielska, bo tego nie tykam :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny !
OdpowiedzUsuńPER-FECT !
Czekam na next ! :P
@Zielona.com
Jejku, świetny! Tyle się działo. Pisz szybciutko następny ;)
OdpowiedzUsuńJoasia
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńno ej w takim momencie???
OdpowiedzUsuń