sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 38

-Harry! - mama mojego chłopaka upomina go, ale on puszcza to mimo uszu.
-Co za różnica czy teraz czy po ślubie?
-Jesteśmy chrześcijanami - moja mama mówi ze spokojem. Jestem zdziwiona, że jest spokojna i opanowana - a z tego, co wiem to chrześcijanie dopiero po ślubie mieszkają razem i tak dalej.
-Po chuj jakiś ślub. Jedynie zmieniasz nazwisko i nosisz jakiś pierścionek, który nic oznacza.
-Harry proszę cię - znów odzywa się mama Harrego. Ja chyba nie chce zabierać głosu w tej dziwnej rozmowie.
-No to mamy odmienne zdania - mama uśmiecha się do niego.
-Wie pani co? I tak już śpimy razem ze sobą - pierwszy raz czerwienie się - Bella nocuje u mnie często.
-Bella - moja mama patrzy na mnie ze zdziwieniem, a tata dławi się kawałkiem indyka.
-Ja... - zaczynam, ale w sumie nie wiem, co chciałam powiedzieć, więc tylko spuszczam głowę na dół. Harry gwałtownie wstaje od stołu.
-Czy państwu się to podoba czy nie i tak będziemy mieszkali razem wcześniej niż przed ślubem. Kocham państwa córkę i nie obchodzi mnie jakaś wiara... A tak na obronę mojej dziewczyny to wy tez nie jesteście święci!
-Harry wystarczy już! - mama Harrego piorunuje go wzrokiem, a on tylko wzrusza ramionami i odchodzi od stołu. Unoszę głowę i patrzę na moich rodziców. Co Harry miał na myśli?
-O czym on mówi?
-Nie ważne - odpowiada mama. Czyli jednak coś ukrywają przede mną. Czuję się w tym momencie bardzo źle. Mój chłopak wie o czymś o czym ja nie wiem...

Ja też wstaję od stołu, ale nie tak gwałtownie, jak Harry.
-Przepraszam - szeptam i szybkim krokiem opuszczam jadalnie i wychodzę z domu. Chcę uciec stąd, jak najdalej, ale nie znam tych okolic, więc siadam na schodach. Od razu otula mnie zimne powietrze. W sumie nie chce mi się płakać. Nie wiem, jak się ma czuć dziecko oszukiwane przez nie wiadomo ile lat...
Zastanawia mnie tylko o, co chodzi. Harry o tym wie. On nie zna moich rodziców, a oni nie znają jego. Chyba, że znów wszyscy udają, że się nie znają, a tak na prawdę wiedzą o sobie wszystko. Kurwa. Nawet nie wiadomo kto mówi prawdę i komu powinnam teraz ufać.
Otulam kolana i patrzę przed siebie. W końcu pękam i czuje, jak po moim policzku płynie samotna łza. Godzina przygotowania poszła na marne.
Nagle przede mną pojawia się postać. Unoszę głowę i patrzę na Harrego. Chłopak siada obok mnie, śmierdzi od niego papierosami.
-Przepraszam za to wszystko - mówi. Wstaję i siadam mu na kolanach, zarzucam ręce na szyje i wtulam się w jego ciepłe ciało.
-Przyjmuje przeprosiny - szeptam. Harry mocniej mnie obejmuje i całuje w czoło. Teraz czuję jego wodę kolońską pomieszaną z papierosami i miętową gumą do żucia. -Nie powinieneś zaczynać tego tematu.
-Wiem - odpowiada - teraz już wiem, dlaczego nie chciałaś zamieszkać ze mną. Zaczynać temat z twoją mamą to był błąd. Nie wiedziałem, że jest tak bardzo wierząca.
-No niestety jest. Nie wiem czy przejdzie u niej to moje nocowanie u ciebie. Pierwszy raz się zawstydziłam przy rodzicach.
-Przepraszam. Nie powinienem tego mówić.
-W porządku. Nie wiedziałeś, jaka była sytuacja.
-Ale mogłem trzymać język za zębami. Zepsułem cały świąteczny obiad.
-Może jeszcze da się go uratować - odsuwam się trochę od niego tak żeby widzieć, jego twarz. Widzę, że już wrócił mój uroczy i kochany Harry. Nie ma już tego zgniewanego i zirytowanego  Stylesa. Jego ciemna strona schowała się.
-Wątpię. Mama się pewnie teraz za mnie wstydzi a tata przewraca w grobie - uśmiecha się, ale wiem, że źle się z tym czuje. Widzę to po nim. Kciukiem unoszę jego głowę i czule całuje jego miękkie usta.
-Niestety taki już jesteś, ale i tak cię kocham - uśmiecham się do niego i jeszcze raz, tym razem wolnej całuje go.
-Ja ciebie też kocham, kochanie - Harry delikatnie przygryza moja wargę i gładzi moje udo. -Seksownie dziś wyglądasz - szepta mi do ucha. Momentalnie na moim ciele pojawia się gęsia skórka.
-Dziękuje kotku - odpowiadam i uśmiecham się. W między czasie bawię się jego wisiorkiem czyli literką. -Przynajmniej dowiedziałam się, jaki masz pogląd na ślub i te sprawy.
-Nie myśl, że nie chciałbym żebyś wyszła za mnie. Wręcz przeciwnie - uśmiecha się - chciałbym żebyś była moją żoną, ale jeszcze nie teraz.
-Ale już chciałbyś mieszkać ze mną.
-No tak - kiwa głową. - Jeśli twoi rodzicie nadal nie wyrażą na to zgody, albo nie zaakceptują tego to mogę nawet wziąć ślub z tobą dzisiaj.
-Głupi jesteś - śmieję się. Na ustach Harrego też tryumfuje szeroki uśmiech. Nieświadomie poprawił mi humor i dzięki niemu zapomniałam o kłamstwach rodziców.
-Po prostu zakochany - odpowiada i tym razem on mnie całuje. -Mam ochotę ściągnąć z ciebie tą spódniczkę - jego lekko zachrypnięty głos przyprawia mnie o mały zawał serca.
-To zrób to.
-Tutaj? - Harry unosi jedną brew, a ja przygryzam wargę.
-Tak - odpowiadam i uśmiecham się szeroko. Ręka Harrego wędruje pod spódnicę i zatrzymuję rękę na udach.
-Hey! - słyszę znajomy głos z oddali, więc odwracam głowę i dostrzegam Gemmę.
-Jak zawsze coś spierdoli - Harry wyciąga szybko rękę spod spódnicy, a ja wstaję z jego kolan. Na początku nie mogę poznać Gemmy. Zrobiła sobie niebiesko-fioletowe włosy.
-Wow! Co za zamiana! - podchodzę do niej i przytulam ją. -Ślicznie wyglądasz - uśmiecham się szeroko.
-Dziękuję. Ty też ślicznie, jak zawsze - odpowiada. Harry podchodzi do nas. Witamy się z jej narzeczonym. -Czemu jesteście na zewnątrz?
-Tak wyszło - Harry wzrusza ramionami.
-Co zrobiłeś?
-Z mamą Belli mamy odmienne zdanie na pewne sprawy.
-Och Harry... - Gemma kręci głową i chwyta Ashtona za rękę. -Chodźmy do środka.

Wchodzimy w czwórkę do jadalni. Nasi rodzice prowadzą ożywioną konwersację. Gdy wchodzimy do pomieszczenia ich oczy kierują się w naszą stronę, a rozmowa ucisza się.
-Dzień dobry - zaczyna Gemma. Dziewczyna wita się ze swoją mamą, potem z moimi rodzicami. y dyskretnie z Harrym opuszczamy jadalnie i idziemy do salonu. Obydwoje nie mamy ochoty tam być, więc po co się męczyć?
Siadam na kanapie, a Harry kładzie się na sofie. Głowę kładzie na moich kolanach. Włączamy telewizję, w której i tak nic nie ma. Bawię się włosami Harrego i staram się skupić na jakimkolwiek filmie. Jest mi trudno, bo Harry cały czas skacze po kanałach.
-Ale gówno. Jak zawsze kurwa - ciągnę go mocniej za loka.
-Hamuj te przekleństwa - nachylam się i całuję go.
-Dla ciebie wszystko kochanie - odpowiada, a ja uśmiecham się szeroko.
-Chcecie ciasto? - słyszę głos mojej mamy.
-Zaraz przyjdziemy - odpowiadam i przewracam oczami. -Nie mam ochoty tam wracać.
-Trzeba było nie mówić, że tam wrócimy - odpowiada i wstaję z sofy. Poprawia włosy, które mu zburzyłam. Wygląda seksowniej. -Chodź księżniczko - podaje mi dłoń. Wyłączam telewizor i splatam nasze dłonie. Wchodzimy do jadalni i znów wszystkie oczy skierowane są na nas.
-Chciałbym przeprosić za moje zachowanie - zaczyna Harry. Muszę przyznać, że trochę mnie tym zaskoczył.
-W porządku - odpowiada mój tata, moja mama także mu przytakuje.
-Siadajcie i jedzcie - zabiera głos moja mama. W sumie nie zdążyłam zjeść indyka, wiec jestem głodna. Kroję sobie wielki kawałek ciasta dyniowego i zajadam.

Po jakimś czasie rodzinne spotkanie dobiega końca. Gemma i Ashton wracają do swojego domu, a reszta nas zostaje w domu Harrego. Moi rodzice będą tu nocowali. Jest dopiero 18, a ja już padam na twarz.
-To jak będzie z pokojami?
-Mogę ustąpić wam mojej sypialni - mówi Anne do moich rodziców.
-Przestań - mama macha ręką. - Możemy się przespać nawet na kanapie w salonie.
-Są dwa wolne pokoje. Możecie spać w pokoju Gemmy.
-I już mamy rozwiązanie - mówi mój tata. Ja siedzę obok Harrego i przyglądam się całej rozmowie.
-A my będziemy spali u mnie - Harry zabiera głos.
-No nie wiem... - zaczyna mama i patrzy na mnie. Ja nie wiem, co mam odpowiedzieć. Chciałabym spać z Harrym, jak robię to każdego wieczoru. Czuję się przy nim bezpiecznie.
-Niech już pani odpuści. I tak śpimy ze sobą. To nic złego spać w jednym łóżku z osobą, którą się kocha - patrzę na reakcje rodziców. Moja mama niezauważalnie kiwa głową, a tata ma taki sam wyraz twarzy, jak przed chwilą. Zawsze z mimiki taty trudno było cokolwiek odczytać.
-Dobrze. Dzisiaj się na to zgodzę, ale proszę... W pozostałe dni nie zostawaj na noc u Harrego. Dobrze Bella?
-Dobrze - odpowiadam. Po, co w ogóle kłamie? I tak od razu po powrocie będę nocowała u Harrego. Może mojej mamie będzie lepiej żyć ze świadomością, że nocuję u siebie, bo przecież dałam jej moje słowo.
Nagle dzwoni telefon Harrego. Wyciąga go z kieszeni i wychodzi z pokoju. Tata włącza telewizor i wszyscy przenosimy wzrok na płaski telewizor.
-Bella możemy porozmawiać? - mama szepta w moją stronę. Kiwam głową i opuszczamy pokój. Idziemy do kuchni. -Ciężko jest cię złapać samą. Harry cały czas cię pilnuje.
-Taki już jest - uśmiecham się do niej i siadam na barowym stołku. Mama siada obok mnie i ujmuje moją dłoń.
-Harry ma rację. Nie jesteśmy tacy święci, jakich zgrywamy - na twarzy mojej mamy pojawia się nerwowy śmiech. -Nie chcę już bardziej psuć tego wieczoru, więc jeszcze dzisiaj ci tego nie powiem. Ale chcę żebyś wiedziała, że cię bardzo kocham.
-Czemu to mówisz?
-Chcę żebyś wiedziała to. I chcę żebyś przysięgła, że po poznaniu prawdy nie zostawisz nas.
-Przerażasz mnie... - szeptam i patrzę na nią z przerażeniem.
-Przepraszam. Nie mogę ci tego teraz powiedzieć. Dowiesz się w odpowiednim czasie.
-Dlaczego nie teraz?
-Chciałabym być z tobą sam na sam - mama się uśmiecha i wskazuje na Harrego, który siedzi na fotelu i patrzy się na mnie.
-Och - kiwam głową. Mama ma rację. Harry cały czas jest przy mnie.
-Widać, że wam zależy na sobie... To jest piękne, że w tych czasach istnieje takie prawdziwe uczucie. Po tym, jak Harry zaczął tą rozmowę, która doprowadziła do dziwnej sytuacji między nami wszystkimi i tak byłaś w niego wtulona.
-Widziałaś nas?
-Chciałam iść do ciebie, ale Harry mnie uprzedził - uśmiecha się, a ja kiwam głową - widziałam, jak byłaś w niego wtulona a on obejmował cię.
-Kocham go...
-To dobrze. Mam nadzieję, że cię nigdy nie zrani.
Och mamo... Gdybyś wiedziała ile razy on mnie zranił...

Resztę wieczoru spędzamy przed telewizorem oglądając dość ciekawy film. Mama Harrego pierwsza odpada. Przed 23 idzie wziąć prysznic, a następnie kładzie się spać. Jakiś czas później moja mama nas opuszcza, a na sam koniec mój tata. Potem uznajemy, że i tak nie ma nic ciekawego w telewizji, więc idziemy obydwoje pod prysznic. Wszyscy już śpią, więc swobodnie bierzemy prysznic i idziemy spać. Jestem tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy usypiam.


Budzą mnie głosy dochodzące z dołu. Otwieram oczy i sięgam po telefon. Dochodzi dopiero 9. Harry nadal śpi. Dlaczego on ma taki twardy sen? Chwilę go obserwuje, a potem zdaje sobie sprawę, że już nie usnę. Nie chce go budzić, ale niestety nie mogę wyjść, bo Harry przywalił mnie swoją ręką.
Nudzę się, więc obrysowuje każdy jego tatuaż.
-Czemu już nie śpisz małpko? -poranny głos Harrego jest niesamowity.
-Małpko? - uśmiecham się szeroko, a on otwiera swoje zielono niebieskie oczy.
-Tak. Kochana małpko, lepiej?
-Lepiej - odpowiadam i uśmiecham się szeroko. -Jak mnie wypuścisz, to będziesz mógł dalej sobie spać.
-Nie chcę żebyś mnie opuszczała - odpowiada i mocniej mnie obejmuje. -Teraz już nigdy nie wyjdziesz stąd.
-Mogę zacząć krzyczeć - uśmiecham się, a Harry głośno się śmieje. Zabiera swoją rękę z mojego ciała i odczuwam ulgę. Wygrzebuję się spod kołdry i ubieram ubrania. Następnie schodzę na dół i jem śniadanie.
Wszyscy zachowują się tak, jakby wczorajsza wymiana zdań nie miała miejsca. Trochę irytujące, bo ja nadal pamiętam dziwne gadanie mojej mamy i jakieś pieprzony sekrety mojej rodzinki...

Po jakimś czasie dołącza do nas Harry. Mój nie poranny ptaszek. Jestem zdziwiona, że wstał o tak wczesnej porze.
Wszyscy wspólnie decydujemy o tym, że pojedziemy do sklepów. Dzisiaj jest Black Friday, więc warto się wybrać. Można upolować niezłe rzeczy. Harry oczywiście coś mruczy pod nosem i nie jest za bardzo zadowolony. Mój tata także. Ale niestety trzy kobiety przeciwko dwóm mężczyznom. Są przegłosowani.

Gdy wszyscy są gotowi jedziemy na zakupy. Ja jadę z Harrym, a nasi rodzice jadą razem. Moglibyśmy jechać jednym samochodem, ale w końcu wyszło inaczej.
Na dodatek nie mogliśmy znaleźć wolnego miejsca na parkingu. Jest dopiero 11, a ludzi jest bardzo dużo.
Nareszcie udaje się Harremu znaleźć miejsce parkingowe i w końcu możemy iść na zakupy. Muszę znaleźć cos mu na prezent. Raczej dzisiaj mu nic nie znajdę ani nie kupię, bo założę się, że nie opuści mnie na krok.
W sumie nawet nie wiem, co mu kupić na gwiazdkę. Na obecną chwilę nic nie przychodzi mi do głowy...

Po kilku godzinach stania w kolejce mam już dość tych zakupów. Nawet w pieprzonym KFC jest dużo ludzi. Wydaje mi się, że za niedługo braknie wszystkim tlenu w tych wszystkich sklepach... Odpuszczamy sobie KFC i idziemy poszukać innej restauracji z mniejszą kolejką.
Niestety wszędzie jest wszystko zapchane, więc idziemy do pierwszej lepszej i bierzemy byle co.
-To nie był dobry pomysł.
-Mówiłem - odpowiada Harry, a ja przewracam oczami. Niestety muszę przyznać mu rację. Nie lubię, gdy on ma rację.

Gdy kończymy jedzenie spotykamy naszych rodziców, którzy są obładowani torbami z zakupami. W większości wszystko nosi mój tata. My mamy zaledwie trzy torby, w których znajdują się ubrania. Nie miałam weny na chodzenie po sklepach i stania w tych wszystkich kolejkach.

Po kilkugodzinnym chodzeniu po sklepach uznajemy, że już nie mamy siły. Rodzice upierają się, że to oni chcą odstawić mnie do akademika. Harry odwozi swoją mamę, a rodzice odwożą mnie. Droga dłuży mi się. Gdy jadę z Harrym czas mija mi tak szybko. Gdy jadę z moimi rodzicami czuję się jakbyśmy stali w miejscu.

Po jakimś czasie w końcu jesteśmy pod akademikiem. Rodzice upierają się, że chcą wejść ze mną.  Pewnie muszą wszystko skontrolować. Ten Black Friday wziął mi całą energię, więc wolnym krokiem zmierzam do mojego pokoju... W końcu jesteśmy. Naciskam klamkę i drzwi się otwierają. Od razu rzucają mi się kolorowe włosy Ellie. Dziewczyna odwraca głowę i zamiera. To chyba jakieś żarty... Oni też się znają?
-Ellie... - szepta mama.
-Znacie się? - jestem zdezorientowana.
-Bella... - mama uśmiecha się nerwowo. - Nie wiem czy będzie inny czas na powiedzenie tego, co musi być powiedziane. Ellie to twoja siostra.
Czuję się, jakby nagle wszystko się zatrzymało, a w mojej głowie tylko brzmią słowa mojej mamy... Moja siostra...
-Słucham?!
___________________________
W końcu w miarę wyjaśniło się kim jest Ellie! Ale mogę Wam powiedzieć, że to jeszcze nie wszystko. Jeszcze nasza Ellie ma kilka sekretów :) Pozdrawiam i zapraszam do komentowania!


6 kom=next!

6 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    Oapałacało się czekać:)
    Teraz czekam na kolejny next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow niesamowity rozdział ;) czekam na next - Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Co? Siostra? A to ci niespodzianka! Rozdział- wspaniały! Czekam na nexxta :))

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja pierdole! Ellie to jej siostra! wow!!! kompletnie sie tego nie spodziewalam!! jestem tak bardzo ciekawa co on teraz zrobi.... moze gdzies ucieknie..ale gdzie do Harregp jak go pewnie jeszcze nie ma.. moze znowu do kosciola?.. zycze mnostwa weny oraz z niecierpliwoscia czekam na nexta!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdzial z niecierpliwoscia czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy bedzie next?

    OdpowiedzUsuń