sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 37

Budzę się u boku Harrego kolejny raz. Muszę przyznać, że całkowicie mi się to podoba i coraz bardziej się do tego przyzwyczajam. Wygrzebuję się spod kołdry i objęć mojego chłopaka. Kieruje się prosto do łazienki.
Załatwiam swoje potrzeby i zabezpieczam się na krwawe dni, które są już bardzo blisko. Myję twarz i zęby, a następnie rozczesuję włosy. Po stałych czynnościach wracam do Harrego.
Całuję go w czoło, a on coś mruczy pod nosem.
-Dzień dobry kochanie - szeptam. On dalej ma zamknięte oczy, ale na jego ustach pojawia się słodki uśmiech. -Idę po coś na śniadanie.
-Sama nigdzie nie idziesz - opowiada i otwiera oczy. -Poczekaj. Ogarnę się i pójdziemy razem.
-Dobra, jak chcesz - uśmiecham się do niego i wstaję z łózka. Wybieram ubrania na dzisiaj i zaczynam się przebierać. Wiem, że Harry mnie obserwuje więc robię to powoli.
-Kurwa - mówi zaspanym głosem. Odwracam się w jego stronę i lekko przygryzam wargę. -Doprowadzisz mnie do szaleństwa swoim zachowaniem.
-Nie gadaj głupot - mówię i zakładam podkoszulek. -Koniec pokazu - uśmiecham się do niego, a on wygrzebuje się spod kołdry.
Idziemy razem do łazienki. Robię delikatny makijaż lekko zakrywając malinkę. Nadal są sine, ale korektor trochę je maskuje.
-Chcesz trochę pod oko? - macham Harremu przed twarzą korektorem.
-Nie kotku - odpowiada i zaczyna się śmiać. -Ubiorę po prostu ciemne okulary.
-Dobrze, jak chcesz.
-Ale dziękuje za propozycję - mówi i całuje mnie w czoło. Na moich ustach od razu gości uśmiech.

Gdy jesteśmy gotowi wychodzimy z mieszkania. Jest niedziela, więc jeszcze jeden wolny dzień od wykładów.
Jedziemy samochodem Harrego do jakiejkolwiek knajpki oddalonej od campusu.
Styles w knajpie ściąga okulary. Kelnerka z zaciekawieniem przygląda się mojemu chłopakowi. Jest mniej więcej w naszym wieku, więc jestem zazdrosna. Harry jest mój i tylko mój. Splatam nasze dłonie i przybliżam się do niego. Dziewczyna przenosi wzrok z mojego Harrego na mnie i skanuje moją postawę.
-Stolik dla dwojga - mówi Harry. Kelnerka o imieniu Jennifer znów gapi się na niego.
-Proszę za mną - odzywa się. Idziemy za Jennifer, która prowadzi nas w głąb sali. -Proszę, stolik dla dwojga. Jak już się zdecydujecie na coś zawołajcie mnie.
-Oczywiście - odpowiada Harry i uśmiecha się do kelnerki. Dziewczyna odpowiada mu tym samym i odchodzi od stolika kręcąc tyłkiem.
-Nawet z podbitym okiem dziewczyny lecą na ciebie - mówię i przeglądam kartę z jedzeniem.
-Nie bądź zazdrosna kochanie. Wiesz, że należę tylko do ciebie Bella.
-Wiem - odpowiadam pewnym siebie głosem i uśmiecham się do niego szeroko.

Po zjedzonym śniadaniu wracamy na campus. Chcieliśmy jeszcze pospacerować, ale niestety pogoda nam na to nie pozwoliła. Zaczęło padać, więc musieliśmy wrócić do pokoju Harrego. Jeszcze do tego wszystkiego zaczął boleć mnie brzuch, więc marzyłam tylko o tym żeby położyć się na łóżku i zwinąć w kulkę.
Weszliśmy do pokoju, ściągnęłam buty i od razu położyłam się na łóżko.
-Wszystko w porządku?
-Trochę boli mnie brzuch - odpowiadam i zwijam się w kulkę. Harry kładzie się obok mnie i przyciąga mnie do siebie.
-Mogę cokolwiek zrobić dla ciebie?
-Chyba tylko załatwić mi tabletki przeciwbólowe - uśmiecham się. Lubię, jak jest taki kochany i troszczy się o mnie. Harry podnosi mi bluzkę i zaczyna całować mój bolący brzuch. -Wiesz, że jesteś najlepszy?
-Wiem - odpowiada i całuje mnie w usta. -Wiesz, że cię kocham prawda?
-Wiem. Ja ciebie też kocham Harry - odpowiadam i delikatnie gładzę go po policzku.
Po tych czułych wyznaniach mój  chłopak idzie do łazienki po tabletki przeciwbólowe i przynosi mi je. Połykam tabletkę i popijam wodą.

Resztę dnia głownie spędzamy w łóżku rozmawiając, oglądając TV. Harry co jakiś czas masuje mój brzuch i koi ból. Jest cudownym chłopakiem.

W poniedziałek obydwoje odpuszczamy sobie wykłady. Ja nie mam siły podnieść się z łóżka, a Harry uznaje, że nie chce się pokazywać z podbitym okiem, więc zostajemy w jego pokoju kolejny dzień.

Nadchodzi wtorek i ja czuję się lepiej, ale Harry uznaje, że zostanie jeszcze dzisiaj w łóżku. Jego oko wygląda lepiej. Nie wygląda już tak źle, jak wczoraj. No, ale nie będę go zmuszała do niczego. Przygotowuję się i wcześniej wychodzę, aby jeszcze coś zjeść.
W drodze na campus spotykam Danielle i Liama.
-Hey - mówię i uśmiecham się do nich szeroko.
-Proszę, proszę kogo ja w końcu widzę? Odkąd pogodziłaś się z Harrym zniknęłaś - mówi Danielle i robi smutną minę.
-Przepraszam. Co tam u was słychać?
-Całkiem nieźle - odpowiada Liam. -Właśnie szliśmy coś zjeść. Idziesz z nami?
-Jasne - uśmiecham się do nich i idziemy do pobliskiej kafejki.
Każdy zamawia to na, co ma ochotę i w końcu biorę coś do ust. Nawet nie wiedziałam, że byłam taka głodna.
-Macie jakiekolwiek wieści do naszych przyjaciół?
-Ja wiem tylko, że Niall mówił, że Zayn ma dostać przepustkę na święto dziękczynienia - odpowiada Liam. Na imię "Zayn" czuję, jak moje serce mi przyspiesza.
-Co do Perrie to właśnie przyszedł list. Czekałam na ciebie i go nie otwierałam.
-Zaraz go przeczytamy - mówię i uśmiecham się do niej. - Ja wiem od Harrego, że Louis siedzi za kratkami cztery miesiące, a po wyjściu będzie pod nadzorem kuratora.
-Wow, ale się porobiło - mówi Liam. Ja i Danielle kiwamy głową i na chwile między nami jest cisza.
-Chciałabym żeby znów było tak jak rok temu - kończę jedzenie i uśmiecham się na wspomnienia.
-Tak... Ja też - odpowiada Danielle, a tym razem Liam kiwa głową.
-Dobra ja się zbieram. Do zobaczenia później - chłopak Danielle wstaje od stolika i całuje ją w czoło.
-Na razie Liam - mówię i uśmiecham się do niego. Chłopak odpowiada mi tym samym i wychodzi z kafejki. Dani od razu wyciąga list z torebki i siada bliżej mnie następnie otwiera list i rozkłada go.

" Droga B&D 
Nie wiem ile już tutaj siedzę, ale wiem jedno. Chcę już stąd wyjść. Dopiero teraz uzyskałam pozwolenie na napisanie listu. Uważali, że byłam załamana i mogłabym sobie zrobić krzywdę długopisem. Popierdoleni ludzie. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że bardzo tęsknie za Wami i chciałabym Was uściskać i znów pogadać na głupie tematy. W tym ośrodku zrozumiałam, że mam problem z narkotykami. Myślę, że terapia mi pomaga i jak najszybciej opuszczę to gówniane miejsce.Chciałam ci też Bella podziękować za uratowanie Zayna. Jeśli by wtedy nie przeżył na pewno nie byłabym wstanie żyć bez niego. Jesteście dla mnie wszystkim. Kocham Was i tęsknie za Wami bardzo. Chcę mi się płakać. Jeśli będę się dobrze sprawować w końcu będę mogła przyjmować gości. Postaram się uczynić to, jak najszybciej. Pozdrówcie wszystkich głupoli. Tęsknie... 
Perrie :) "  

Po przeczytaniu listu chce mi się płakać. Właśnie dotarło do mnie, jak bardzo mi brakuje mojej Perrie... Nieświadomie przytulam się do Danielle.
-Mi też jej brakuje - dziewczyna obejmuje mnie ramieniem i obydwie pociągamy nosem. Następnie chwile rozmawiamy o tym wszystkim i postanawiamy jej odpisać po wykładach.
Płacimy za posiłek i wychodzimy z kafejki i każda z nas idzie na swoje wykłady.

Po zajęciach znów spotykam się z Danielle i obydwie odpisujemy na list. Piszemy ogólnie, co u nas się zmieniło. Piszę, że znów się posprzeczałam z Harrym, ale już wróciliśmy do siebie. Danielle pisze, że u niej i u Liama nigdy nie było lepiej. Piszemy o Louise i Zaynie. Nie wiemy czy Perrie ma jakiekolwiek wiadomości o Maliku. Dodajemy też, że niestety mamy nową współlokatorkę - Ellie. Perrie na pewno ją zna, ale już nic nie komentuję. Jestem zła, że nikt mi nie chce nic o niej powiedzieć.

Gdy kończymy list idę go wysłać, a po drodze wstępuje do jakiegoś baru i biorę na wynos coś do jedzenia dla mnie i dla Harrego. W drodze do jego pokoju wyciągam telefon. Padła mi bateria. Niech to szlag. Wkładam go z powrotem do torby i delikatnie stukam w drzwi. Nie czekam dłużej niż dwie sekundy. Drzwi otwierają się i widzę złego Harrego.
-Gdzie ty się do cholery podziewasz?
-Byłam kupić kolację i byłam chwilę z Dani - odpowiadam i wchodzę do pokoju. -Na dodatek padł mi telefon.
-Kurwa Bella nawet nie wiesz, jak się martwiłem - Harry przyciąga mnie do siebie i mocno obejmuje.
-Przepraszam - mówię i zaczynam go całować. Na chwilę zapomniałam o tym całym gównie związanym z pobiciem Lucasa i Harrego.
-Nie przepraszaj, ale następnym razem nie zapominaj, że są ludzie którzy martwią się o ciebie.
-Oczywiście - odpowiadam i całuję go w policzek. Pożyczam ładowarkę Harrego i podpinam telefon do ładowania. Gdy urządzenie się włącza zaczynają przychodzić sms. 5 wiadomości i 11 nieodebranych połączeń. Chyba naprawdę się martwił. -Masz pozdrowienia od Perrie.
-Skąd wiesz?
-Dostałyśmy list od niej i właśnie po wykładach odpisywałyśmy na niego.
-Och - Harry kiwa głową -Jak z nią?
-Już lepiej, ale chyba traktują ją jak chorą psychicznie, a nie uzależnioną - odpowiadam i zabieram się za jedzenie.

Resztę dnia spędzamy na nic nie robieniu. W sumie nie zostało za wiele dnia, bo wróciłam koło 20 do pokoju, więc po godzinie poszliśmy wziąć prysznic i leżeliśmy w łóżku.
-Harry opowiesz mi o Ellie?
-Nie dasz mi z nią spokoju, prawda?
-Dopóki nie dowiem się wszystkiego to nie - przekręcam się tak żeby widzieć jego twarz.
-Okay mogę coś powiedzieć - uśmiecham się i wpatruję się w niego z zaciekawieniem. -No więc poznałem ją w tym buntowniczym wieku. Nagle zjawiła się w naszej szkole i przyczepiła do naszej paczki. Zakumplowała się z Perrie, więc musieliśmy ją przyjąć do siebie. Na początku nikt nie przepadał za nią, bo przez nią zmieniła się Perrie.
-Czyli nie zawsze była taka szalona?
-Nie - Harry uśmiecha się. -Zanim zjawiła się Ellie Perrie była grzeczną dziewczynką.
-Trudno w to uwierzyć - mówię, a Harry uśmiecha się.
-Gdy zauważyliśmy, że Perrie się zmienia powiedzieliśmy to jej, ale ona zaczęła pierdolić, że to nie przez Ellie i bla bla bla.
-Może to były ważne słowa - szturcham go w ramię i patrzę na niego ze złością.
-To co mówi Perrie nigdy nie jest ważne - przewracam oczami i czekam aż Harry zacznie kontynuować. - Gdy jakoś uwierzyliśmy w to, że Ellie nie jest przyczyną zmiany Perrie to teraz ja zostałem obiektem zainteresowań tej idiotki. Może nie uwierzysz, ale to właśnie dzięki niej jestem teraz jaki jestem.
-Dzięki niewinnej Ellie? To ona zmieniła cię w takiego aroganta i buntownika?
-Mhm. Ona nauczyła mnie palić, pić to z nią pierwszy raz się pieprzyłem.
-Och... - szeptam.
-Wystarczy ci na dziś.
-Harry - jęczę. To pewnie nawet nie jest połowa historii.
-Już wiesz więcej niż dziesięć minut temu Bella. Wystarczy ci na jakiś czas - mówi i uśmiecha się szeroko. - Już wiesz, że to ona zmieniła nas wszystkich w buntowników z tatuażami i kolczykami.
-Ale ty już nie nosisz swojego kolczyka.
-Bo przypominał mi Ellie. To ona mi go zrobiła, byliśmy pijani - kiwam głową i dociera do mnie ile ona musiała dla niego znaczyć. Chciałabym wiedzieć, co takiego zrobiła, że ją wszyscy znienawidzili. Co takiego mogła zrobić słodka, przestraszona Ellie?
-Obiecasz, że opowiesz mi kiedyś dalszą część historii?
-Obiecuję - odpowiada i całuje mnie w czoło. -Ale chcę żebyś wiedziała, że i tak ciebie kocham najbardziej i nikogo tak mocno nie kochałem, jak ciebie. Nawet Ellie.
-Ja ciebie też kocham najbardziej - uśmiecham się i unoszę się na rękach żeby go pocałować.
Gadamy jeszcze jakiś czas i idziemy spać.

Środa mija zdecydowanie zbyt szybko. Obydwoje idziemy na wykłady. Ja zaczynam coraz bardziej denerwować się jutrzejszym obiadem z okazji święta dziękczynienia. Nie wiem, co sobie ubrać. Nie mam takich eleganckich ubrań. Nie mogę się skupić przez to na wykładach. Jeszcze, co chwile wraca do mnie wczorajsza rozmowa o Ellie. Cały czas myślę, co ona takiego wykombinowała?

Po wykładach mówię Harremu o moim problemie, a on zaczyna się śmiać.
-Bella przestań. Możesz sobie ubrać nawet to, co masz teraz na sobie. Dla mnie będzie idealnie.
-Harry, ale to jest święto dziękczynienia. Nasi rodzice będą. To nie byle jaki obiad...
-Ja nie zamierzam się stroić.
-Ani mi się waż przyjść w czarnym podkoszulku. Proszę cię ubierz się elegancko, okay?
-Dlaczego?
-Proszę cię zrób to dla mnie - staję na palcach i całuję go. - Dziękuję, a teraz idę przygotować sobie coś na jutro.
-Zostawisz mnie?
-A mamy jutro coś przywieźć? Jakieś ciasto, czy cokolwiek?
-Nic mama nie wspominała. Zostawisz mnie teraz samego?
-Harry muszę się przygotować. Jak chcesz to możesz iść do mnie - odpowiadam.
-Chyba wolę iść do siebie - mówi i uśmiecha się. Wyciąga z kieszeni paczkę papierosów.
-To zostawiam cię samego z twoimi znajomymi - uśmiecham się do niego, a Harry przyciąga mnie do siebie i zaczyna całować. Jego ręką zjeżdża coraz niżej. Po chwili już ściska mój tyłek.
-Biegnij kotku.
-Do zobaczenia jutro kochanie - uśmiecham się i jeszcze daje mu całusa w policzek, a następnie odchodzę od mojego Harrego. Odwracam się, a on dalej stoi patrząc na mnie i wypuszcza dym.
-Seksownie wyglądasz! - krzyczę, a on szeroko się uśmiecha.
-Ty wyglądasz seksowniej - odpowiada i na moich ustach też gości szeroki uśmiech.


W pokoju nie ma nikogo. Nie za dobrze. Nie ma mi kto doradzić. Otwieram szafę i wpatruję się w nią oczekując jakiegokolwiek oświecenia. Nie wiem czy ubrać sobie sukienkę czy może dopasować coś do spódnicy?
Nie wiem ile stoję przed lustrem i mierze ubrania, ale zanim zaczynałam było jeszcze widno na zewnątrz. Teraz jest już ciemno i jestem głodna. Na szczęście do pokoju wchodzi Ellie z jedzeniem. Mam teraz mieszane uczucia w stosunku do niej. To ona zniszczyła dobrą naturę Harrego i teraz udaje, jakby nic nigdy się nie wydarzyło.
-Hey - dziewczyna wchodzi do pokoju -Wow... Co tu się stało?
-Szukam coś do ubrania na jutro - odpowiadam i siadam na podłodze na ubraniach. -Nie wiem czy ubrać sobie spódnice czy sukienkę.
-Spódnicę - odpowiada i podaje mi jedzenie.
-Dziękuję - odbieram od niej torbę z jedzeniem i zaczynam jeść. Ellie bierze moją skórzaną spódnicę i czarną koszulę z eleganckim kołnierzykiem.
-Tak będzie elegancko. Dodasz jeszcze coś od siebie w postaci biżuterii i ostrego makijażu i będzie świetnie.
-Naprawdę?
-Oczywiście - odpowiada i uśmiecha się.
-Dzięki - mówię przełykając jedzenie. -Ellie mogę się o coś zapytać?
-Jasne.
-Czemu udajesz, że nikogo nie znasz?
-Bo w przeszłości nie byłam zbyt dobra dla nich i to przeze mnie stali się tacy, jak są teraz. Chciałabym zacząć wszystko od nowa. Nie ma czym się chwalić.
-Mhm - kiwam głową i uśmiecham się do niej. Wyrzucam torbę po jedzeniu i sprzątam ubrania. Kurczę wystarczyło spytać Ellie i już bym na pewno więcej wyciągnęła od niej niż od Harrego. Prasuję ubrania na jutro i idę wziąć prysznic. Tak dawno nie spałam w swoim łóżku. Ale muszę przyznać, że i tak wolałabym być teraz w łóżku z Harrym.

Czwartek nadszedł nieubłaganie szybko. Gdy się budzę w pokoju nie ma nikogo. Przebudziłam się tak koło 6 nad ranem, jak ktoś już wstał. Zapewne dziewczyny wróciły do swoich rodzin. Wygrzebuję się z łóżka i patrzę na zegarek. Jest 11.40.
"Hey kochanie. Na którą mam być gotowa?"
"O 14 mamy tam być, więc tak na 13 bądź gotowa xx"
Odkładam telefon na półkę i wyciągam z szafki jakieś krakersy. Jem kilka, a następnie idę pod prysznic.
Ubieram świeżą bieliznę i zaczynam prostować włosy.
Gdy kończę prostować włosy jest już 12.20 więc ubieram się. Zakładam czarną, skórzaną spódnicę do tego elegancką czarną koszulę z ozdobnym kołnierzykiem i złotymi guziczkami, zakładam zakolanówki potem wracam do łazienki i zabieram się za makijaż.
Gdy jestem prawie przy końcu ktoś wchodzi do mojego pokoju.
-Bella? - słyszę głos Harrego.
-W łazience! - odkrzykuję i robię ostatnie poprawki. Perfumuję ciało, gdy Harry wchodzi do łazienki.
-O kurwa - wyrywa się z ust Harrego. Odwracam się w jego stronę. Harry ma na sobie czarne trampki, czarne zwężane spodnie, biały podkoszulek i czarną marynarkę. Na szyi wisi krzyż i literka "B". 
-Może być? - pytam.
-Wyglądasz zjawiskowo - odpowiada i chce mnie pocałować, ale ja odsuwam się od niego.
-Zepsujesz makijaż kochanie - mówię i wychodzę z łazienki. Harry przewraca oczami. Ubieram buty i w końcu jestem gotowa.
-Dobra chodź, bo już jest po 13.

Wychodzimy z pokoju i idziemy na parking, gdzie stoi samochód Harrego. Zaczynam się denerwować spotkaniem z moimi rodzicami i w ogóle całym tym obiadem.
Jazda samochodem leci jeszcze szybciej niż zazwyczaj. Nawet nie wiem, kiedy jesteśmy już pod domem Harrego. W drzwiach stoi już mama Harrego. Jest trochę przed 14, mój chłopak pędził jak na wyścigach samochodowych zupełnie nie wiem dlaczego.

Harry otwiera mi drzwi i wysiadam z samochodu. Anne czeka już na nas na werandzie.
-Jak dawno was nie widziałam - mówi i przytula nas.
-Panią tez miło widzieć - odpowiadam, a ona uśmiecha się szeroko.
-Żadna pani tylko Anne. Wyglądasz prześlicznie Bella. Nie mogę się napatrzeć.
-Dziękuję, pani też wygląda pięknie - uśmiecham się do niej.
-Synku ty też wyglądasz jak człowiek - mama Harrego się uśmiecha, a on przewraca oczami.
-O twoi rodzice Bella - Anne wskazuje na przyjeżdżający samochód. Odwracam się i dostrzegam mój samochód. Za kierownicą siedzi tata, a obok niego mama. Ale się za nimi stęskniłam!
Ledwo wysiadają z samochodu, a ja biegnę w ich stronę i wpadam w ich ramiona.
-Bella, kochanie! -woła mama i wtula się we mnie. -Ale zmizerniałaś.
-Wydaje ci się - mówię i prowadzę ich na werandę. Witają się z Harrym i Anne. Widzę, jaki Harry jest spięty, więc splatam nasze dłonie i przybliżam się do niego.
-Wejdźmy do środka, nie będziemy przecież stali na werandzie.
Wchodzimy do środka i już czuję zapach indyka. Ale cudownie pachnie! Mama przywiozła ze sobą ciasto dyniowe. W jej wykonaniu jest najlepsze!

Od tych wszystkich zapachów już zdążyłam zgłodnieć. Nasi rodzice prowadzą ożywioną konwersację w kuchni, a my przygotowujemy do końca stół.
-Mamo długo jeszcze? - pyta Harry opierając się o framugę drzwi.
-Już siadajcie z Bella. Już podaję - słyszę odpowiedź Anne, więc zajmuje miejsce przy stole. Obok mnie siedzi Harry. Na przeciwko nas miejsce zajmują moi rodzice. Obok Harrego siada jego mama. Mój tata pomaga Anne w krojeniu indyka. Przez chwilę rozmowa dotyczy ogólnych rzeczy, ale niestety Harry postanawia wejść na grząski teren.
-Chciałbym zamieszkać z państwa córką - mówi stanowczo.
-Harry... - szeptam i kręcę głową. Wiem, że to się dobrze nie skończy.
-Naturalnie, że zamieszkacie razem po ślubie - odpowiada mama spokojnie.
-Co kurwa? - z ust Harrego wyrywa się niekontrolowane przekleństwo. Chyba to wszystko nie skończy się najlepiej...
________________________________
No w końcu wrzucam rozdział. Po ciężkim tygodniu nauki dopadła mnie wena i coś tam napisałam. Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Zapraszam do zaobserwowania mojego bloga. Dziękuję :)

6 kom=next!






 
 

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział
    To chyba najdłuższy który do tej pory czytałan( to dobrze)
    Szkoda że skończył się w takim momencie
    Życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU !

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, przeczytałam już w nocy, ale nie byłam w stanie napisać. Zrobiłaś trochę powtórzeń, ale nie są rażące. Już dawno nie miałam jak wytknąć Ci jakiegokolwiek błędu. No i jest tylko jeden. Szczerze? Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji z Ellie, jestem pod wrażeniem. Jestem ciekawa, co ta dziewczyna jeszcze zrobiła. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak o niej myślę, to zawsze staje mi przed oczami Elizabeth Olsen. Wiem, dziwne. Kurcze, warto było czekać na ten rozdział. W między czasie wchodziłam parę razy na Twojego bloga żeby zobaczyć, czy o mnie czasem nie zapomniałaś. Jestem od niego uzależniona. No i ta akcja z Harry'm na koniec… mistrzostwo! Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwościa czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdzial! ciekawe co jeszcze sie stanie na tej kolacji... juz nie moge sie doczekac!!! Zycze weny i z coraz wieksza niecierpliwoscia czekan na nexta!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Końcówka zaskoczyła mnie najbardziej.
    Bardzo fajny rozdział, super piszesz, opisujesz swoje opowiadanie.
    Już nie mogę się doczekać, jak zakończy się ta konwersacja przy stole... Pisz szybciutko <3
    Joasia

    OdpowiedzUsuń