czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 34



Cofam się od drzwi i patrzę na nie. Czuje jak w moich oczach wzbierają łzy. Mrugam i od razu spływają mi po policzku. Nie, to nie może się tak skończyć! Podchodzę do drzwi i już mam nacisnąć klamkę, ale jednak się powstrzymuję. Ponownie się od nich cofam i tym razem biegnę w stronę wyjścia. Wpadam na kogoś. Podnoszę głowę i przez zapłakane oczy dostrzegam Alexa.
-Przepraszam, ale dzisiaj nie mogę zostać – mówię, a on patrzy się na mnie. Jest zdezorientowany. Wpadam w jego ramiona i po chwili się odsuwam.
-Bella wszystko w porządku? – pyta. Ja kręcę głową i dalej biegnę przed siebie. Czuję, jak w środku rozpadam się po raz kolejny na milion kawałeczków. Nie wiem, gdzie mam się podziać. Chcę być sama…
Wybieram chyba najdziwniejszą opcję, jaką mogę wybrać – Kościół. Szybkim krokiem zmierzam do pobliskiego Kościoła. O dziwio wiem, gdzie się znajduje. Po drodze mijam ludzi, którzy patrzą na mnie ze współczuciem, a inni ze zdziwieniem. Ocieram łzy ręką i wchodzę do świątyni. Siadam w jednej z ławek i cicho łkam.
-Boże, kompletnie nie wiem, co mam robić – szeptam i kręcę głową. –Chyba się w tym wszystkim pogubiłam.
Nigdy bym nie pomyślała, że wyląduje w Kościele. Ale może właśnie tego potrzebowałam. Samotności i ciszy. Jestem osobą wierzącą, ale nie jestem z tych osób, które chodzą do Kościoła w każdą niedzielę. 

Na moje nieszczęście pojawił się ksiądz.
-Mogę usiąść? – spytał. Nie mogłam mu odmówić. Kiwnęłam głową i zrobiłam dla niego miejsce. Ksiądz podał mi chusteczkę. Był starszym mężczyzną. Miał zmarszczki na twarzy, włosów nie miał za wiele, ale za to pogodny, szczery uśmiech. –Co cię trapi, dziecko?
-Miłość – odpowiedziałam, a on uśmiechnął się.
-Ach, miłość. Coś tak rzadkiego w tych czasach… Niech zgadnę. Rzucił cię?
-Nie – wyszeptałam i wytarłam łzy chusteczką. –To ja to zrobiłam.
-Ale nadal go kochasz i uważasz, że powinnaś do niego wrócić.
-Dokładnie – odwróciłam twarz w jego stronę. - Miałam okazję wrócić do niego, ale ciągle krążylibyśmy w kółku. Za każdym razem któreś z nas raniłoby…
-Ale pomimo tego i tak wrócilibyście do siebie.
-Bo chyba się kochamy.
-Prawdziwa miłość wszystko przetrwa. Nawet najgorsze kłótnie. Jeśli czujesz to wszystko tu – położył rękę na swojej piersi – to jest to prawdziwe uczucie, dziecko.
-Ale nie chcę go ranić.
-Nikt tego nie chcę. Czasem nie panujemy nad tym, co mówimy, robimy. Tacy są już ludzie. Możemy się zmienić, tylko trzeba dać sobie szansę. Nie wolno wszystkiego skreślać.
-Ja już to zrobiłam. Skreśliłam nas pomimo tego, że nie dałam nam szansy. Kolejnej szansy.
-Dawanie szansy po szansie nic nie da – uśmiechnął się. –Dajcie sobie ostatnią szansę, jeśli teraz nie wyjdzie to dopiero was skreśl.
-Tak mam zrobić?
-Nie musisz. Dałem ci tylko przykład – odpowiedział i znów się uśmiechnął. –Nie skreślaj niczego od razu – ksiądz wstał i dotknął mojego ramienia. –Wybieraj mądrze, dziecko.
-Postaram się – uśmiecham się do niego. –Dziękuje – mówię, a ksiądz tylko posyła mi ciepły uśmiech. Kto by pomyślał, że pójdę do Kościoła i będę rozmawiała z księdzem o swoim miłosnym życiu? Na pewno nie ja. To wszystko jest takie pokręcone. Nawet to, że siedzę tutaj i rozmawiam z księdzem, jak z moim psychologiem. 

Może ksiądz ma rację. Może powinniśmy dać sobie ostatnią szansę? Przecież ostatnio nie było tak źle między nami… Ale oczywiście coś się musiało stać. Tym razem to ja wszystko spieprzyłam. 

Nabieram powietrza do płuc i patrzę się przed siebie. Kocham go. To na pewno wiem. Wiem też, że nie będę mogła normalnie bez niego funkcjonować. Zawsze będę potrzebowała jego dotyku, pocałunku, słów. Zawsze będę potrzebowała Harrego. Psychicznie i fizycznie. Już zdążyłam się od niego uzależnić…

Wychodzę z Kościoła z jakimś postanowieniem. Przemyślę jeszcze to wszystko jeden dzień i mam nadzieję, że Harry też nas od razu nie skreślił, jak ja to zrobiłam. Gdy przypomnę sobie jego twarz od razu chce mi się płakać. Był taki smutny i bezbronny, jakbym odebrała mu coś ważnego. Widocznie ja też jestem dla niego ważna… Jakbym nie była to nie mówiłby, że mnie kocha! Boże, ale ze mnie idiotka! On mnie kocha, a ja go ranię i skreślam!

Chcę pobiec do niego i wtulić się w jego silne ramiona, chcę żeby mi powiedział, że te kilka dni to był po prostu zły sen i nic się nie wydarzyło. Nie poszliśmy na imprezę tylko zostaliśmy w pokoju i leniuchowaliśmy razem… Wiem, że tak się nie stanie, bo to nie film tylko życie.

Wracam do akademika, wchodzę do pokoju i siadam na moim łóżku. Danielle wyciąga słuchawki z uszu i patrzy na mnie.
-Wróciliście do siebie?
-Nie – odpowiadam i patrzę na nią. – Chciał do mnie wrócić, ale powiedziałam, że to bez sensu i odeszłam od niego potem poszłam do Kościoła.
-Do kościoła?
-Tak – kiwam głową i teraz patrzę się w ścianę.
-Bella wróć do niego. Nie mogę patrzeć na taką wersję ciebie. Dziwnie to mówić, ale bez Harrego nie jesteś prawdziwą Bellą. On już jest częścią twojego życia i nie zmienisz tego.
-Przestań – szepczę i czuję, jak mój podbródek się trzęsie. Zaraz się rozpłacze. –Tak bardzo go kocham – podciągam nogi pod brodę i kiwam się powoli.
-Bella zaczynam się martwić o ciebie. Jeśli oboje chcecie do siebie wrócić, to jaki jest problem?
-Bo i tak któreś z nas powie coś czego nie chce i znów się rozstaniemy.
-Takie już są związki Bella.
-Ale ty i Liam nie jesteście tacy, jak my.
-Bo my jesteśmy spokojniejszymi ludźmi. Wy macie swoje temperamenty, obydwoje jesteście uparci. Ty jesteś damską wersją Harrego a on męską wersją ciebie.
-Ładne, kiedy to wymyśliłaś? – uśmiecham się do niej.
-Teraz. Mówię to, co o was myślę. Uważam też, że powinniście wrócić do siebie, bo obydwoje siebie potrzebujecie. Bez siebie nie jesteście tymi samymi osobami…
-Czuję, jakby Birdy napisała piosenkę „Terrible Love” o mnie i Harrym – odpowiadam, a Danielle chichocze pod nosem. Wstaję z łóżka i biorę moją piżamę, a następnie idę pod prysznic. Jest wcześnie, ale z takim nastrojem to raczej już nigdzie nie pójdę. 

Po ciepłym prysznicu wchodzę pod kołdrę. Przeglądam na telefonie moje zdjęcia Harrego i żałuje, że nie wróciłam do niego. Tak bardzo go potrzebuję. Chciałabym żeby teraz pocałował mnie w czoło i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Nagle dostaję sms. 

„Wiem, że skończyłaś ze mną, ale wiedz, że gdy będziesz czegoś potrzebowała przyjdź do mnie. Dla mojego ZING zrobię wszystko xx”

Czytam sms i uśmiecham się do telefonu. Chyba naprawdę mu na mnie zależy. Biedny przecież ma tatuaż powiązany ze mną. Wiedziałam, że to głupota.
Dziękuje Harry. Będę o tym pamiętała…xx”
„Błagam Cię, przemyśl jeszcze to wszystko. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Chcę Cię mieć przy sobie Bella…”
„Obiecuję, że przemyślę. Dzisiaj o tym dużo myślałam. Dobranoc, Harry”

Zastanawiałam się czy dodawać, że go kocham… W sumie nie wiem, dlaczego tego nie napisałam. Mam nadzieję, że on to wie.
„Dobranoc Skarbie. Kocham Cię nawet, jeśli ty już mnie nie kochasz. Bez Ciebie nie istnieję.”
A jednak nie wie, że go kocham.
„Ja Ciebie też kocham, nigdy nie przestałam.”
Bez sensu są te nasze rozstania skoro i tak się kochamy i wrócimy do siebie. Jedynie nie potrzebnie cierpimy. Widocznie tacy już jesteśmy. Czytam jeszcze kilka razy nasze wiadomości i czuje zmęczenie, więc odkładam telefon na półkę i zamykam oczy. Chcę już usnąć i nie myśleć o tym wszystkim. 

Budzę się rano. Mrugam kilka razy i dociera do mnie szara rzeczywistość. Znów chcę iść spać i zapomnieć o tym całym bałaganie w moim życiu miłosnym. Sięgam po telefon. Żadnego sms. Godzina 11.20. 

Wygrzebuję się spod kołdry. Dzisiaj mam się zobaczyć z Gemmą i pomóc jej ustalać coś ze ślubem. W ogóle nie mam na to ochoty, a tym bardziej nastroju. Ale nie chcę jej odmawiać. Potrzebuję kontaktu z kimś „świeżym”.

Robię moje stałe czynności. Zajęcia mam dopiero o 13, więc po ogarnięciu się idę do pobliskiej kafejki na jakieś śniadanie. Muszę coś jeść. Nie mogę się głodzić, bo to mi nic nie da. Chyba i tak trochę schudłam przez ten szalony tydzień.

Zamawiam jakąś kanapkę i kawę. Muszę się pobudzić. Siadam przy stoliku i znów myślę. To jest chyba moje ulubione zajęcie ostatnio. Moje myśli wędrują ku Louisowi, Perrie i nawet myślę o Zaynie, choć nie mam ochoty o nim myśleć. Ale i tak chciałabym żeby oni wszyscy wrócili i żebyśmy byli znów wszyscy razem. 

Wszystko dzieje się tak szybko. Nawet nie wiem, kiedy minęły dwa miesiące. Zanim się obejrzę będą święta. Za niedługo Święto Dziękczynienia. Ugh! Czas zdecydowanie leci za szybko… Kończę moje jedzenie i dopijam kawę następnie opuszczam kafejkę. 

Wychodzę na zewnątrz i dostrzegam, że zbierają się ciemne chmury. Nawet nie pomyślałabym, że może padać. Szybko idę do Sali w razie gdyby zaczęło padać. Zapomniałam, że dzisiaj psychologia. W Sali siedzi już Harry i jego wzrok odnajduje mój. Obok niego jest wolne miejsce. Chcę usiąść obok niego, ale nie wiem nawet jak się mam zachowywać.
-Wolne? – słyszę, jak jakaś dziewczyna pyta się Harrego i wskazuje na miejsce obok niego. Po campusie chodzą plotki, że ja i Harry to przeszłość.
-Nie – Harry odwarkuje dziewczynie. Rozumiem, że ja tam mam usiąść. Podchodzę do niego i mocno ściskam notatnik w rękach. Harry śledzi każdy mój ruch swoimi szaro zielonymi oczami.
-Wolne? – miało to być pytanie, a wyszedł cichy szept.
-Oczywiście – Harry odpowiada, a ja siadam obok niego. Nigdy w życiu nie czułam się dziwniej. Nie wiem, co jest między nami, nie wiem jak się zachować, nie wiem co powiedzieć, więc wybieram spokojne siedzenie i milczenie. –Bella – odwracam twarz w jego stronę i patrzę na niego. –Wrócimy do siebie prawda?
-Chyba tak – odpowiadam, a on spuszcza wzrok. Chyba oczekiwał innej odpowiedzi. Do Sali wchodzi wykładowca. Szmery cichną i zaczynają się wykłady. W ogóle nie mogę się na nich skupić. Siedzenie tutaj półtorej godziny będzie totalną bezsensownością. 

Od czasu do czasu zerkam na Harrego. Za każdym razem, gdy popatrzę na niego on się patrzy na mnie swoimi smutnymi oczami. Jest mi go tak bardzo żal. 

Po wykładach uciekłam od niego, jak najszybciej. Znów nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Wpadłam do swojego pokoju i na szczęście zastałam Danielle.
-Hey. Mógłby mnie Liam gdzieś podwieźć?
-Jasne. Tylko daj mi znać o której.
-Okay – odpowiedziałam i wpadłam do łazienki. W sumie nawet ja nie wiem, o której. Wysłałam sms do Gemmy. Dziewczyna od razu odpisała mi gdzie i o której. Okazało się, że mam jeszcze dwie godziny do spotkania, więc wyszłam z łazienki i zaczęłam przeglądać Internet. Tak rzadko to robię… 

Godzina minęła mi tak szybko, że ledwo zdążyłam ogarnąć portale społecznościowe, a już musiałam odejść od laptopa. Wybieram na dziś koszulę w kratę i czarne rurki. Jest dzisiaj chłodno i deszczowo. W końcu jesień. 

Zabieram ubrania do łazienki i przygotowuję się. Spinam włosy w kucyk i robię kreski na oku. Ubieram wybrane ubrania, myję zęby, psikam się perfumem i wychodzę z łazienki. Ubieram czarne trampki i wyciągam z szafy skórzaną kurtkę. Do pokoju wchodzi Liam. Danielle całuje go na powitanie, a ja tylko przytulam. W sumie nawet nie mam ochoty już całować żadnych przyjaciół, prócz Harrego. Ale on jest moim chłopakiem.

W drodze na spotkanie z Gemmą wymieniamy parę zdań z Liamem. Ogólnie gadamy na typowe tematy.
-Przyjechać po ciebie? – w sumie nie mam za daleko. Jak się okazało to nie całe 30 minut drogi.
-Dam ci znać – odpowiadam. –Dziękuję Li.
-Nie ma sprawy – mówi i uśmiecha się. Zamykam drzwi i Liam odjeżdża. Wchodzę do kafejki i  od razu dostrzegam Gemmę ze stertami gazet i papierów.
-Hey – podchodzę do niej. Dziewczyna wstaje od stołu i przytula mnie.
-Cześć. Nareszcie jesteś. Tęskniłam za tobą.
-Ja za tobą też – odpowiadam i uśmiecham się.
-Zamówiłam ci sok, bo nie wiedziałam, co będziesz chciała.
-Sok jest w porządku – mówię i uśmiecham się. Gemma przyniosła laptopa, gazety i jakieś projekty. Dzisiaj ustalimy mniej więcej wygląd jej sukni i jaką dekorację. My tylko wybierzemy, a dekoracją Sali zajmie się dekoratorka, a suknię będzie miała szytą na zamówienie.
-Oczywiście musimy też wybrać suknie dla druhen – mówi i wskazuje na kolejny katalog.
-Jasne – kiwam głową i popijam sok. Tego jest tak wiele. Ja chyba nigdy nie chcę wychodzić za mąż.
-Mamy z Ashem dwie koncepcje. Albo czarno biało albo całkiem odwrotnie. Na świeżym powietrzu tak naturalnie i kwieciście.
-No ja bym wybrała czarno biało, ale w sumie to wasze wesele – uśmiecham się do niej – A tak w ogóle to będzie twój najszczęśliwszy dzień, więc wybierzmy kolory.
-Masz racje – Gemma uśmiecha się szeroko. W jej policzkach pojawiają się dołeczki. Ona i Harry są tak do siebie podobni!

Nie wiem, ile spędzamy czasu w kafejce, ale gdy patrzę przez okno jest już ciemno. Potem zerkam na telefon i widzę godzinę 20.54. Jesteśmy tu ponad 3 dobre godziny i w sumie ustaliłyśmy niewiele. Wybrałyśmy suknie dla druhen i w jakim stylu będzie wesele. I mniej więcej mamy zrobioną suknię Gemmy. Tak wiele jeszcze zostało do zrobienia… To nie moje wesele, ale już mnie to wszystko przeraża. Ile to będzie kosztować. No, ale wesele się powinno mieć raz w życiu!
-Podwieźć cię?
-Nie, przejdę się. Nie pada, a mam nie daleko – odpowiadam i uśmiecham się.
-Dziękuję i do zobaczenia Bella. Pozdrów Harrego!
-Do zobaczenia. Jasne, pozdrowię go – odpowiadam i macham jej na pożegnanie. Nie wspomniałam nic o naszej sytuacji, bo w sumie sama nie wiem, co jest obecnie między nami…

Powoli ruszam w kierunku campusu, gdy nagle słyszę, jak ktoś mnie woła. Odwracam się i dostrzegam chłopaka. Nie znam go. Rozglądam się dookoła. Oczywiście nikogo nie ma prócz nas.
-Bella Collins? – chłopak podchodzi do mnie. Ja niepewnie kiwam głową. Uliczna latarnia oświeca jego twarz. Nie znam go. –Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy.
-Kim jesteś? – pytam i patrzę prosto w jego ciemne oczy. Nie wygląda na miłego gościa.
-Kolegą Harrego i chcę żebyś mu coś przekazała.
-Nie jesteśmy już razem.
-Gówno mnie to obchodzi! – powoli odsuwam się od niego, ale on łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. –Przekaż mu, że ma się z tego wycofać.
-Z czego?
-On będzie wiedział, o co chodzi kotku – głaszczę mój policzek, a ja staram mu się wyrwać. – Powiedz mu, że jeśli nie zrezygnuje to twoje życie będzie zagrożone.
-Moje? – patrzę na niego i czuję, że moje nogi uginają się pode mną.
-Twoje. Bo na tobie najbardziej mu zależy. W sumie nie dziwie się. Jesteś piękna.
-Jeszcze coś? – patrzę na niego, a on kładzie rękę na moim pośladku. Chyba sobie kurwa żartuje! Dobra… Teraz, albo nigdy. Z całych sił wymierzam kopa w jego kroczę. Chłopak zgina się w pół, a ja szybko wyciągam telefon i wybieram numer do Harrego. Proszę cię odbierz!
-Bella.
-Harry przyjedź, proszę cię – mówię szybko, bo widzę, że chłopak podnosi się i wbija we mnie wzrok. Podaję mu adres i rozłączam się.
-Ty mała dziwko! –chłopak warczy. Chcę uciec, ale moje nogi niestety nie współpracują ze mną. Zamiast nóg mam dwie waty i modlę się żeby Harry przyjechał, jak najszybciej. Dlaczego nie chciałam wrócić z Gemmą? Chłopak już jest przy mnie. Ujmuje mój podbródek i unosi go do góry mocno ściskając. –Stylesa też tak traktujesz?
-Gówno cię to obchodzi!– odpowiadam i wyrywam się. On przytrzymuje moje ramię.
-Jaka wyszczekana. Harry lubi takie – uśmiecha się. –Ale wiem, że nie lubi, jak ktoś bawi się jego zabawkami.
-Nie jestem jego zabawką.
-To nie lubi, jak ktoś bawi się jego dziwkami – chłopak śmieje się.
-Nie jest moją dziwką, Lucas – słyszę znajomy głos. Chłopak mnie puszcza, a ja od razu biegnę do Harrego. Wpadam w jego ramiona, a on mocno tuli mnie do siebie.
-W porządku, kochanie? – pyta czułym głosem, a ja kiwam głową.
-Nie znałem cię od tej strony Styles!
-Zostań tu – mówi i całuje mnie w czoło. Wiem, co zaraz się wydarzy… 
________________________

Mam nadzieję, że się podobało. Dziękuje za ponad 6 tyś. wyświetleń. Dziękuje też, że czytacie te wypociny :) :*

6 kom=next!
 

10 komentarzy:

  1. Jeżeli ludzie się kochają, to do siebie wracają. Tak jak ja i mój były/ aktualny chłopak. Rozdział perełka. Przeczytałam jednym tchem. Dawno mnie żaden tak nie wciągnął. Wiesz co jest ciekawe? Właśnie chciałam zamknąć laptopa, a z boku pojawia się powiadomienie. Myślę sobie - Ewa. I co? Ewa! Jakie cudowne zakończenie dnia i to wszystko dzięki Tobie. Dawno czegoś tak dobrego nie napisałaś. Akcja… i Harry zbawiciel. Prawie, jak Jezus. Ten kościół skojarzył mi się z tym, że wczoraj wieczorem chciałam iść na cmentarz, ale był zamknięty xd Koniec o mnie. CUDO!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny jest ;)) szkoda, że urwany w takim momencie. No zobaczymy, co będzie dalej. Już nie mogę się doczekać!! Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz.
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział szkoda ze taki krótki można by go czytać godzinami brawo czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ♥♥ czekam na next. Weny dużo życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnia scena ♥♥♥♥ rodem z mojej ulubionej książki co oczywiście na plus
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś okropna a zarazem genialna. Ta końcówka. Jak możesz nam to robić kończyć w takim momencie. Dajcie mi już następny bo zwariuje.
    PS:Masz wielki talent dziewczyno
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ten jest chyba najlepszy że wszystkich ♥♥ Perełka

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudeńko !!! Serio. Jestem ciekawa co Harry zrobi..

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow super rozdzial!!! Mam nadzieje ze wroca do siebie jak najszybciej! a i mam nadzieje ze nikt nie zostanie skrzywdzony.... Zycze weny i z niecierpliwoscia czekam na nexta!!! mam nadzieje ze bedzie jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne !! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału - zielona.com

    OdpowiedzUsuń