niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 33



Nie wiem, co mu powiedzieć, więc siedzę i milczę.
-Więc całowaliście się?
-Tak – szeptam, a do moich oczu napływają łzy. Harry siedzi i kiwa głową. Oczekiwałam trochę innej reakcji. –Harry?
-W porządku… - mówi i wstaje. Wiem, że nie jest w porządku. Czekam tylko na jego wybuch. Harry podchodzi do drzwi i je otwiera. Ze spokojem wychodzi z pokoju, ale zanim zamyka drzwi patrzy na mnie. – Nie wiedziałem, że z ciebie taka kurwa, kochanie – uśmiecha się i tym razem zamyka już drzwi. Ja słyszę, jak moje serce rozpada się na milion drobnych kawałeczków. –Kurwa mać! – słyszę jeszcze donośny głos Harrego, wzdrygam się na jego dźwięk. 

Odkładam resztę jedzenia i czuje… W sumie nic nie czuje. Czuję się, jakbyś ktoś uderzył mnie mocno w głowę i nie wiem, co mam robić. To wszystko było takie dziwne… W sumie Harry mi już raz powiedział, że jestem „pierdoloną szmatą”, więc teraz nie powinnam się czuć tak bardzo źle. 

Wstaję z łóżka i podchodzę do szafy. Wyciągam z niej wszystkie moje ubrania. Ściągam podkoszulek Harrego z siebie i kładę go na łóżko. Ubieram jakiś mój podkoszulek, a resztę ubrań pakuję do reklamówki. Znajduję karteczkę i długopis.
Myślę, że tak będzie dla nas lepiej, jeśli odejdę od ciebie. Przepraszam. B.”
Kładę karteczkę na zdjętym podkoszulku i czuję, jak po moim policzku płynie łza. Przypominam sobie też o naszyjniku od niego. Nie wiem, co z nim zrobić. Chciałabym go zatrzymać, ale wiem, że za każdym razem jak popatrzę na niego to będzie mi się chciało płakać. 

Decyduję się na ściągnięcie wisiorka. Ręce mi się trzęsą, więc trochę czasu schodzi mi zanim go zdejmę. Gdy w końcu mi się udaje, kładę go obok karteczki. Przecieram mokre policzki dłonią, biorę telefon i reklamówkę z ubraniami i wychodzę z pokoju. Czuję jakbym zaraz miała zwymiotować. Szybkim krokiem idę wracam do mojego pokoju i modle się żeby nikogo w nim nie było. 

Naciskam klamkę, a drzwi się nie otwierają. Znak, że nikogo nie ma. Wyciągam kluczyk z koperty i otwieram drzwi. Wchodzę do pokoju i rzucam reklamówkę na bok. Zamykam drzwi i osuwam się na dół. Podciągam nogi pod brodę i zaczynam płakać. Słone łzy spływają po moich policzkach. Czuję się beznadziejnie. Jestem winna. Teraz to ja nawaliłam, ja go zraniłam. 

Nie mam siły wstać, więc praktycznie czołgam się do łazienki i zamykam w niej. Puszczam wodę i rozbieram się, a następnie wchodzę pod prysznic z nadzieją, że zmyję z siebie to beznadziejne poczucie winy… Chciałabym cofnąć czas i nigdy tego nie zrobić. Świadomość, że Harry nigdy nie przyciągnie mnie do siebie i nie pocałuje w czoło jeszcze bardziej mnie dobija. Już nigdy nie zobaczę jego szerokiego uśmiechu. Nawaliłam na całej linii i straciłam najważniejszą osobę w moim życiu… On nigdy mnie nie zdradził, a ja okazałam się szmatą…

Wychodzę spod prysznica, wycieram się i ubieram z powrotem te same ubrania. Wychodzę z łazienki i kładę się na łóżku. Przykrywam kołdrą aż po głowę. Kulę się i znów płaczę. Gdy już jestem zmęczona usypiam… 

Budzę się z ogromnym bólem głowy. Dociera do mnie, co się stało. Głowa mi pęka. Jedyne, o czym mogę myśleć to tabletka. Rozglądam się po pokoju.
-Hey – mówię zachrypniętym głosem. Danielle unosi głowę i patrzy na mnie z uśmiechem. – Dasz mi jakąś aspirynę?
-Jasne – odpowiada i wstaje od stołu. Po chwili przynosi mi wodę i tabletkę. Podnoszę się i szybko łykam tabletkę. –Płakałaś?
-Tak – mówię i do moich oczu znów napływają łzy. – Odeszłam od Harrego.
-Co? Przecież… Co on znów zrobił?
-Tym razem to ja nawaliłam… - podnoszę głowę i patrzę na nią. Czuję, jak po moim policzku znów płynie łza. Danielle ociera ją opuszkiem palca. Siada na moim łóżku i mocno mnie tuli do siebie. –Jestem szmatą Danielle – łkam.
-To nie prawda Bella. Nawet tak nie mów, rozumiesz?
-Ale to prawda – wybucham jeszcze głośniejszym płaczem. Dani mocniej mnie oplata i delikatnie nas kołysa.
-Cokolwiek zrobiłaś nie masz prawa się tak nazywać.
-Całowałam się z Zaynem! – unoszę głos, bo chcę żeby ona to zrozumiała, jaka jestem.
-Z Zaynem? – Danielle powtarza, jak echo. Zaraz pewnie odsunie mnie od siebie i zwyzywa jeszcze bardziej…
-Tak – szeptam, a ona gładzi moje plecy.
-Byliście pijani… A Harrego oczywiście nie było. Nie myśl tak o sobie Bella… Jesteś cudowną dziewczyną.
-Nieprawda. Jestem najgorsza Danielle…
-Jesteś najlepsza, proszę cię nie mów już tych głupstw – gładzi moje włosy. Ja jeszcze kilka razy powtarzam, że jestem najgorszą szmatą, a Danielle zaprzecza. 

Po jakimś czasie nie mam już siły. Lezę na jej kolanach, a ona gładzi moje włosy.
-Kocham cię Danielle.
-Ja ciebie też Bella. Prześpij się trochę – gładzi teraz mój policzek. Podnoszę się i wchodzę pod kołdrę. Ona siada przy mnie i znów gładzi moje włosy i całuje mnie w czoło. –Będzie dobrze… - szepta i delikatnie się uśmiecha. Ja wiem, że to tylko puste słowa, ale każdy potrzebuje je usłyszeć. 

Resztę dnia spędzam w łóżku płacząc. Już nie tak głośnym płaczem, jak przy Danielle, ale łzy same płyną po moich policzkach. Na szczęście Ellie nie pyta się, co się stało. Możliwe, że Harry pobiegł do niej i powiedział jej wszystko i teraz ona uważa mnie za totalną sukę. 

Rano budzę się i do mojej głowy dociera, że jest niedziela i nie muszę nigdzie wychodzić. Leże cały dzień w łóżku i nic nie jem. Przytulam się do wielkiego pluszaka, którego dostałam od Harrego. Mój telefon od wczoraj milczy. Zastanawiam się, jak Harry się czuje? Co teraz robi i czy nadal jestem dla niego kimś ważnym…

Nadchodzi poniedziałek, a ja nie mam ochoty wychodzić z łóżka. Wczoraj nic nie zjadłam, dzisiaj też nawet nie jestem głodna. Zaczynam zajęcia po południu, więc mogę leżeć w łóżku. Myślę o Harrym. Znowu. Dzisiaj już nie płaczę, bo chyba nie mam czym. Koło 12 wstaję z łóżka. Postanawiam wziąć się w garść i już więcej o tym nie myśleć. Widocznie tak miało być. 

Wybieram ubrania i idę do łazienki. Wyglądam naprawdę, jak wrak człowieka. Jestem biała i mam zapuchnięte czerwone oczy. Wczoraj się nie myłam, więc nie jestem zbyt świeża. Jestem strasznie zmarniona na twarzy. Biorę szybki prysznic, nakładam makijaż żeby, chociaż w małym stopniu zakryć to, jak wyglądam. Ubieram czarne rurki i jakiś czarny sweterek. Myje zęby, rozczesuje włosy i wychodzę z łazienki. Biorę notatnik i telefon. Już mam wychodzić, gdy przypominam sobie o okularach. Zakładam na nos czarne okulary i maszeruję przez campus. Mam nadzieję, że nie spotkam nigdzie Harrego… 

Kurczowo ściskam mój notatnik i patrzę pod nogi. Nigdy bym nie pomyślała, że człowiek może się aż tak bardzo źle czuć. Wyrzuty sumienia jeszcze bardziej mnie dobijają… Unoszę głowę i dostrzegam jego. Harry. Do moich oczu napływają łzy. Mrugam szybko żeby się ich pozbyć. Harry idzie w moim kierunku i patrzy na mnie. Mam jakąś nadzieję, że się do mnie odezwie, ale niestety… Mija mnie i trąca ramieniem dość mocno, tak że wypuszczam z dłoni notatnik. 

Schylam się znów z nadzieją, że mi pomoże, ale niestety nic. Ktoś jednak się schyla i mi podaje notatnik. Alex.
-Dzięki – odbieram od niego notatnik i staję z nim twarzą w twarz.
-Dawno się nie widzieliśmy – mówi, a ja kiwam głową. – Bella wszystko w porządku? – podnoszę okulary i zakładam je na głowie. Alex patrzy na mnie z przerażeniem? –Jezus, co ci się stało?
-Rozstałam się z Harrym – odpowiadam i mam ochotę rzucić mu się w ramiona i powiedzieć żeby uciekał ode mnie, bo przy mnie nie spotka go nic dobrego.
-Wrócicie do siebie.
-Nie tym razem – kręcę głową. –Ale dzięki, że się mnie przestraszyłeś. Myślałam, że kosmetyki choć trochę zatuszowały to, jak bardzo źle wyglądam…
-Coś zatuszowały, ale ja wiem, jak wyglądałaś kiedyś. Wyglądasz jakbyś wróciła z… sam nie wiem kąd.
-Dzięki – powtarzam i staram się nie rozpłakać przy nim.
-Nie ma sprawy – odpowiada i uśmiecha się do mnie. Lubię go. – Wpadniesz na trening? Nie chcę żebyś siedziała sama w pokoju i płakała.
-Harry.
-Spokojnie. Nie pojawił się odkąd zagrał swój mecz – znów się uśmiecha. –Wpadnij w czwartek o 19 na stadion.
-Przemyślę to – odpowiadam i uśmiecham się do niego. Naprawdę się uśmiecham. –Dziękuje Alex.
-Nie ma sprawy – odpowiada i dotyka mojego ramienia. –Zawsze do usług –mówi i odchodzi zostawiając mnie samą. Gdy on mnie opuszcza udaję się w końcu na zajęcia.

Wracam wieczorem z zajęć i cieszę się, że Harry opuścił dzisiejszą psychologię. Trochę mnie to zabolało, jak dzisiaj obojętnie przeszedł obok mnie i trącił mnie ramieniem, jak jakąś obcą dziewczynę… Zraniłam go, wiem. 

Wracam do pokoju i postanawiam coś zjeść. W sumie niewiele jem. Dziubie danie, które zrobiła dla mnie Danielle.
-Widziałam go dzisiaj.
-I jak?
-Przeszedł obok mnie, jak obok kupy gówna – odpowiadam i uśmiecham się. Mam dość użalania się nad sobą. Wstaję od stołu, biorę telefon i wychodzę z pokoju. Idę do pobliskiego baru i zamawiam drinki. Może alkohol mi jakoś pomoże… Czuję się, jak stary mężczyzna zmęczony życiem, który aż musi się napić. Wypijam kilka drinków. Odczuwam już, że jestem pijana. Nie miałam takiego zamiaru, ale tak wyszło. Zostawiam pieniądze z napiwkiem i wychodzę z baru. Chciałabym wiedzieć, co on teraz robi…
Wracam do pokoju i kładę się na łóżku.
-Piłaś? – odwracam się w stronę Danielle.
-Troszeczkę – mamroczę pod nosem i pokazuje palcami.
-Właśnie widzę. Cuchnie od ciebie alkoholem… -Danielle patrzy na mnie z litością. Nie chcę tego. Czuje jak ściąga mi buty i przykrywa kocem. –Śpij – szepcze, a ja już nie mam siły jej odpowiedzieć, bo odpływam.

Rano budzę się z bólem głowy. Cholera znów piłam. Jak tak dalej pójdzie to zostanę alkoholiczką. Jeszcze tego mi brakuje. Wygrzebuje się spod kołdry i idę po jakieś picie. Opróżniam pół butelki i gryzę kawałek bułki, a następnie połykam tabletkę przeciw bólową. 

Tak samo jak wczoraj idę wziąć prysznic, wymalować się i ogólnie ogarnąć. Postanawiam odpuścić sobie dzisiejsze wykłady z psychologii, więc nie spieszę się w moich przygotowaniach. Psikam się perfumami i wychodzę z pokoju. 

W drodze na wykłady spotykam Alexa.
-Bella śmierdzisz alkoholem – mówi i krzywi się.
-Nie przesadzaj – odpowiadam i uderzam go w ramię. –Jest dzisiaj jakaś impreza?
-Na pewno coś jest w okolicy. Wybierasz się?
-Chyba tak – odpowiadam i idę na zajęcia. Przeżywam to trochę inaczej niż inne dziewczyny. Miałam dwa dni słabości, ale nigdy więcej… 

Po zajęciach przygotowuję się do wyjścia na imprezę.
-Impreza w tygodniu?
-Jasne – odpowiadam i wychodzę. Idę piechotą. Nie wiem, jak wrócę. Możliwe, że nie wrócę i prześpię się na kogoś podwórku. Docieram na imprezę. Kojarzę większość ludzi z Halloweenowej imprezy, choć urwał mi się film. Dołączam do piwnego ping-ponga. Całkiem nieźle mi idzie. Musiałam się rozgrzać. Następnie idę znów bić rekordy.
-Wrócił nasz mistrz – słyszę. Wszyscy patrzą na mnie, a ja uśmiecham się do nich i zajmuje miejsce. Chłopak nalewa wódkę do kieliszków, a ja czekam tylko na „START”. 

Nie wiem ile już wypiłam, ale kręci mi się w głowie. Idę na parkiet potańczyć żeby trochę alkohol ze mnie wyparował, ale nie idzie mi to najlepiej. Zataczam się na prawo i lewo, obijam się o ludzi aż w końcu się przewracam. Ktoś pomaga mi wstać, a ja chichotam pod nosem. Ktoś podnosi mnie z ziemi.

-Dziękuje – bełkocze pod nosem i idę w stronę alkoholu. Piję jeszcze parę drinków i film mi się urywa…

Budzę się u siebie w pokoju. Nie wiem, jak tu się znalazłam. Ostatnie, co pamiętam to mój przewrót i jak ktoś mnie podniósł. Znów powtarzam to samo. Wypijam pół butelki wody, biorę kęsa bułki, połykam tabletkę, idę pod prysznic, ogarniam się i znów zajęcia. 

Czuję się lepiej niż dwa dni wcześniej. Jeśli nie zobaczę Harrego to będzie jeszcze lepiej. Gdy go nie widzę nie czuję się winna. Cały campus już wie, że coś między nami nie gra, ale mnie to nie obchodzi. To nie są ich sprawy.
Po zajęciach znów postanawiam wyjść na imprezę, ale Danielle mnie powstrzymuje.
-Co ty wyprawiasz Bella?
-Korzystam z życia – odpowiadam i uśmiecham się do niej.
-Co zrobiłaś z moją Bellą? Nie stawaj się bezuczuciowa przez chłopaka…
-Nic z nią nie zrobiłam. Po prostu przestałam się przejmować – odpowiadam i chcę wziąć ubrania, ale Danielle wyciąga mi je z rąk. –Co ty wyprawiasz?!
-Powstrzymuję cię przed głupotami. Bella to nie jesteś ty! –Danielle rzuca ubrania we mnie i wchodzi do łazienki. Ja stoję i patrzę się w drzwi. Ma rację. To nie jestem ja… To jakaś bezuczuciowa, pusta, zraniona dziewczynka. Przyciskam ubrania do ciała i zdaję sobie sprawę, jaka byłam głupia. Alkohol nie pomógł mi w niczym. Jedynie zapomniałam o tym wszystkim na jakiś czas. To nie jest dobre wyjście, do niczego dobrego mnie nie doprowadzi. Danielle ma rację… Nagle dostaje sms. Wyciągam telefon i muszę przyznać, że czuję rozczarowanie, jak widzę napis „Gemma”.
„Spotkanie w piątek aktualne?”
„Jasne” – odpisuje jej i chowam telefon do kieszonki. Idę w stronę łóżka i siadam na nim. W moje oczy rzuca się zdjęcie z budki. Biorę je do ręki i przyglądam się nam. Byliśmy na nich naprawdę szczęśliwi. Dwie zakochane osoby… Odkładam zdjęcie i przytulam się do miśka… Znów jest mi smutno i brakuje mi Harrego. Tak bardzo za nim tęsknie… Nadal go kocham i nigdy nie przestanę. Chciałabym żeby Zayn nigdy tego mu nie powiedział. Zapewne teraz leżałabym obok niego, a on patrzył by na mnie swoimi zielonymi oczami, które tak bardzo kocham!

Danielle opuszcza łazienkę, więc idę i biorę prysznic. Dociera do mnie, że nawet o niego nie walczyłam tylko zrezygnowałam. Byłam głupia. Od razu mogłam się starać, teraz jest już za późno. Wychodzę z łazienki i idę spać. 

Znów powtarzam mój rytuał tylko teraz nie muszę brać tabletki i nie wypijam pół butelki. Czuję się lepiej niż wczoraj. Ogarniam się i idę na zajęcia. Po zajęciach idę na trening Alexa. Na boisku go jeszcze nie ma, więc idę do szatni. Delikatnie otwieram drzwi i wchodzę do szatni. Moim oczom ukazuję się Harry. Zamieram. Moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Harry stoi w samych spodenkach. Odwracam wzrok i powoli się wycofuje.
-Przepraszam już wychodzę – mówię, a on patrzy na mnie. Odwracam się i już mam wychodzić, gdy słyszę jego głos.
-Bella, poczekaj – odwracam się i nie wiem, co mam robić. Dawno się tak dziwnie nie czułam w jego obecności.
-Nie zachowujmy się jakbyśmy się nie znali.
-Masz rację – mówię i podchodzę do niego. Przecież ja go kocham, a on chyba mnie. Nie raz uprawialiśmy seks, więc teraz nie możemy udawać, że się nie znamy.
-Bella… -Harry zaczyna, ale ja jestem szybsza.
-Przepraszam Harry. Tak bardzo cię przepraszam. Masz rację jestem kurwą – zanim kończę moje zdanie Harry ujmuje moją twarz i całuje mnie. Całuje mnie tak, jakby od tego zależało nasze życie.
-Nie jesteś – odrywa się ode mnie i opiera czoło o moje. –Przepraszam, że to powiedziałem, ale chyba chciałem cię zranić.
-W porządku – odpowiadam i gładzę go po policzku. Tak bardzo mi tego brakowało… Wiem, że nie powinniśmy się całować. Nie powinniśmy nawet do siebie wracać. Prędzej czy później i tak się pokłócimy, albo któreś z nas kogoś mocno zrani. Widzę, że na jego szyi wisi literka „B”.
-Gdy wróciłem do pokoju i zobaczyłem ten liścik to… - Harry zamyka oczy, a ja nie mogę patrzeć, jak on cierpi.
-Harry nie możemy wrócić do siebie.
-Ale ja nie istnieje bez ciebie – jego słowa dobijają mnie.
-Nieprawda – kręcę głową i głaszczę go po policzku. –Nie możemy wrócić do siebie, bo i tak znów się pokłócimy czy zdradzimy.
-Możemy nad tym pracować.
-To jest bez sensu, takie krążenie w kółko – mówię z łzami. –Lepiej tak będzie dla nas.
-Nie decyduj za nas oboje – mówi i kładzie głowę na moim ramieniu.
-Tak będzie lepiej – szeptam i staram się nie rozpłakać.
-Kocham cię Bella.
-Ja ciebie też kocham, najbardziej na świecie i dlatego nie chcę cię ranić – odsuwam się od niego i widok Harrego mnie załamuje. Mam ochotę rzucić się w jego ramiona i stać tak całą wieczność. –Pójdę już… - powoli oddalam się od niego. Stoję do niego plecami i czuję, jak po moich policzkach płyną łzy.
-Nie odchodź – słyszę jego łamiący się głos. Otwieram drzwi i wychodzę zostawiając go tam samego… Zamykam drzwi i mam ochotę się rozpaść. 
______________________________

Miał trochę inaczej wyjść, no ale… Nie jestem idealną pisarką… 
Jeśli się Wam podoba to polecajcie innym i komentujcie. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! 


6 kom=next!
 

6 komentarzy:

  1. Nikt nie jest idealny, ale wierz mi, że Tobie do tego ideału bardzo blisko. Powiem Ci szczerze, że moim zdaniem, jest to jeden z lepszych rozdziałów, jaki wyprodukowałaś i już Ci mówię dlaczego. Jest on cholernie naturalny. Odzwierciedla rzeczywistość tak bardzo, że to aż boli. To najbardziej mi się w nim podoba. Strasznie skojarzył mi się z serialem "Skins". Alkohol jest dla mnie znanym rozwiązaniem po rozstaniu, tylko ja się tak świetnie z tym maskowałam, że nawet moi rodzice tego nie zauważyli. Po miesiącu sama się przyznałam, bo stwierdziłam, że potrzebuję pomocy. Dla mnie ten rozdział jest cudowny. Ta opisana rutyna jest… nie wiem, idealna. A to, że ona nie chce do niego wrócić… ten masochizm… nie mam słów. Dziś masz mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow to bylo niesamowite!!! i takie ... wzruszajace. ciagle placze :) mam nadzieje zew koncu jakos do siebie wroca;) Zycze weny!! I z niecierpliwoscia czekam na nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. a i zapomnialam WESOLYCH SWIAT!!

    OdpowiedzUsuń
  4. nieziemskie - zielona.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju! Mam nadzieję, że jednak do siebie wrócą i będą szczęśliwi. Czas pokaże :)
    Wesołych świąt, weny i udanego Sylwestra!
    W ramach możliwości dodaj coś przed 31 ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń