wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 41

Harrego język nachalnie naciska na moje usta, więc lekko je otwieram. Trochę mi nie wygodnie, więc zmieniam pozycję i siadam na nim okrakiem. Harry całuje mnie delikatnie po szyi. Czuję, jak po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszczyk.
-Tęskniłem za tobą skarbie - szepcze w przerwach.
-Ja za tobą też - mruczę i przymykam delikatnie oczy. Nagle mój telefon zaczyna wibrować. Wiem, że jest tam pewnie milion nie odebranych połączeń i wiadomości, wiec to ignoruję.
Hary ściąga mi bluzkę i zaczyna całować moje piersi. Chłopak spycha mnie z siebie, następnie delikatnie opada na mnie. Czuję, jego wybrzuszenie w spodniach, więc delikatnie unoszę biodra i ocieram się. Z ust Harrego wydobywają się ciche jęki. W dole mojego brzucha czuję ucisk.
-Tak bardzo cię pragnę - mruczy mi do ucha na, co moje ciało jeszcze bardziej reaguje. Mój oddech jest ciężki i przyspieszony. Nagle znów dzwoni mój telefon. Nie chcę tego przerywać, ale skoro dzwoni kolejny raz zapewne to jest coś ważnego.
-Nie - Harry nakazuje i chce mnie przytrzymać, ale jestem szybsza i udaje mi się wyrwać. Mój oddech nadal jest trochę przyspieszony. Sięgam po telefon i nie patrząc kto dzwoni odbieram.
-Halo?
-Cześć kochanie - słyszę głos mojego taty. Znów wszystko do mnie wraca i mam ochotę się rozłączyć - Proszę cię nie rozłączaj się. Chciałem ci tylko powiedzieć, że mama jest w szpitalu.
-Słucham? - Harry marszczy brwi i patrzy na mnie.
-Przyjedź jak tylko chcesz... Nie musisz, bo wiem... - nie daję mu dokończyć.
-W którym szpitalu?
-Przyślę ci sms.
-Okay - odpowiadam i rozłączam się. Może i mnie okłamywali przez tyle lat, ale nadal są moimi rodzicami i najbliższymi osobami. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś któremuś z nich się stało. Wstaję z łózka i naciągam bluzkę na siebie.
-Coś się stało? - pyta Harry wstając z łóżka.
-Moja mama jest w szpitalu. Zawieziesz mnie?
-Jasne - odpowiada i bierze kluczyki. Dostaję sms z nazwą szpitala. To trochę jazdy, ale nie ważne. Pokazuję Haremu adres. On kiwa głową i nagle przyciąga mnie do siebie.
-Wszystko będzie dobrze, wiesz o tym prawda? - pyta i całuje mnie w czoło. Totalnie mnie tym zaskoczył, ale w pozytywny sposób. Podoba mi się to, jak dzisiaj mnie traktuje i mam nadzieję, że będzie mnie tak częściej traktował nie tylko dzisiaj.
-Jeśli tylko mam cię przy sobie to wiem, że będzie dobrze - odpowiadam, a on uśmiecha się. Wiem, że mnie często rani, ale chcę żeby wiedział, ze jest dla mnie ważny pomimo tego wszystko. Zależy mi na nim i bardzo go kocham.

Opuszczamy pokój Harrego i idziemy na parking. Modlę się żeby nikogo nie spotkać. Nie mam ochoty na rozmowy. Muszę tylko pogadać z Danielle i ją przeprosić. Biedna nie miała z tym nic wspólnego, a ja wszystkich wsadziłam do jednego worka. Do worka kłamców i zdrajców. Czuję się z tym źle, ale wiem, że teraz najważniejsze jest zdrowie mojej mamy.
W czasie drogi do szpitala niewiele rozmawiamy. Tak jest dobrze. Lubię między nami ciszę. Nie czuję dyskomfortu, gdy nastaje taka cisza. Jest wtedy dobrze.
Harry sięga po moją dłoń. Odwracam się w jego stronę i uśmiecham.
-Kocham takiego Harrego, wiesz?
-Jakiego? - pyta i przelotnie patrzy na mnie.
-Takiego. Dzisiaj dużo mnie przytulasz i całujesz i troszczysz się o mnie i jesteś kochany - uśmiecham się, unoszę nasze splecione dłonie i delikatnie muskam.
-W sumie nie lubię siebie takiego. Wydaję mi się, że jestem słaby, ale jeśli ciebie to uszczęśliwia to będę taki tylko dla ciebie.
-Kocham cię - mówię i widzę, jak na jego twarzy pojawia się uśmiech i dołeczki.
-Ja ciebie też kocham Bella - odpowiada i chce mnie pocałować w policzek, ale go odpycham.
-Patrz na drogę! - krzyczę i nagle samochód wypełnia śmiech Harrego.
-Jaka władcza, podoba mi się to - uśmiecham się na te słowa i odwracam się w stronę szyby patrząc na zamazany obraz.

Po jakimś czasie dojeżdżamy pod szpital. Ledwo Harry gasi samochód ja wyskakuję z niego i już mam biec do budynku.
-Hey może poczekasz na mnie? - słyszę zirytowany głos Harrego.
-To się pospiesz - odpowiadam. Styles zamyka samochód i idzie do mnie. Nawet jego sposób chodzenia jest pociągający. Dociera do mnie o czym myślę i szybko odganiam te myśli. Chłopak podchodzi do mnie i splata nasze dłonie. To wszystko, co teraz czuję jest przez Harrego i te jego wolne pocałunki godzinę wcześniej. On pobudził moje wewnętrzne zmysły i mam ochotę rzucić się na niego na tym parkingu.
Wchodzimy do szpitala i ciągnę Harrego za sobą w stronę recepcji.
-Przepraszam, gdzie leży Eva Collins?
-Na drugim piętrze pokój 206 - odpowiada recepcjonistka. Zanim odchodzę od recepcji widzę, jak patrzy na Harrego.
-Dziękuję - mówię przez zęby - chodź kochanie - mówię stanowczo i w miarę głośno. Harry przenosi wzrok na mnie i uśmiecha się szeroko. Odchodzimy od recepcji, a on obejmuje mnie w tali.
-Lubię, jak jesteś o mnie zazdrosna kochanie - mruczy mi do ucha, a ja posyłam mu uśmiech.
-Lubię walczyć o swoje - odpowiadam, a na jego twarzy rośnie jeszcze większy uśmiech.
Jedziemy windą na drugie piętro, bo Harry uznaje, że skoro jest winda on nie będzie chodził pieszo. W windzie jedziemy tylko my. Harry stoi blisko mnie, a ja z niewiadomych powodów zaczynam ciężej oddychać. Nadal utrzymuje, że to jego wina.
-Nie wiedziałem, że tylko mój dotyk tak działa na ciebie.
-To przez te windy. Są takie małe - bronię się, a on znów się uśmiecha. Dzięki niemu mogę zapomnieć o tym wszystkim, co się teraz dzieje.
-Oczywiście to wina windy - mówi niskim głosem. On wie, jak to działa na mnie. Na szczęście drzwi się rozsuwają i opuszczamy to pełne napięcia seksualnego metalowe pudełko. Styles znów przyciąga mnie do siebie i szukamy sali 206.

Gdy w końcu odnajdujemy pokój i stoimy przed nim boję się tam wejść. Boję się zobaczyć rodziców i dowiedzieć, co się stało mamie. Boje się wszystkiego.
-Wchodzisz? - pyta Harry, a ja delikatnie kiwam głową - zostanę tutaj.
-Nie - odpowiadam szybko - potrzebuję cię.
-Dobrze - mówi i całuje mnie w czoło. Potem delikatnie stukam w drzwi i naciskam klamkę. Chłopak delikatnie wpycha mnie do środka. Na szczęście nie widzę żadnych makabrycznych scen. Mama rozmawia z tatą i nie wygląda jakby jej coś dolegało.
-Dzień dobry - mówię cicho i wraca do mnie scena, gdzie stoję w akademiku i mama mówi, że Ellie to moja siostra.
-Córeczko - mama szepta i widzę, jak do jej oczu napływają łzy. Odruchowo chwytam dłoń Harrego i przybliżam się do niego. Jak małe dziecko bojące się jakiegoś potwora i szukające bezpieczeństwa u rodzica.
-Wszystko w porządku mamo? - pytam mrugając kilka razy, aby odgonić od siebie łzy.
-Już tak - odpowiada. Chcę ją przytulić i powiedzieć, że ją kocham, ale nie potrafię się ruszyć. Czuję, jakby ktoś zacementował moje nogi i nie pozwolił się stąd ruszać.
-Więc, co ci dolegało?
-Mama miała stan przed zawałowy - wtrąca tata.
-Och - szeptam i patrzę na Harrego. Jego twarz nie wyraża za wiele emocji, ale nagle mnie od siebie odpycha i popycha w stronę łóżka mamy. Dzięki niemu dociera do mnie, że mam całkowicie sprawne nogi. Patrzę na niego, a on tylko kiwa głową. Podchodzę do łózka mamy i delikatnie biorę jej dłoń. Dziwnie się czuję...
-Już jest wszystko w porządku, tak? - pytam i patrzę na rodziców.
-Raczej tak. Całe szczęście, że szybko zareagowaliśmy - mówi mama i uśmiecha się do mnie.
-Pójdę po coś do bufetu - słyszę głos Harrego. Odwracam wzrok i proszę go żeby został - Spokojnie Bella, zaraz wrócę. Chcesz coś?
-Wodę - odpowiadam drżącym głosem. Boże zachowuję się jak dziecko... Natychmiast muszę się ogarnąć! Przecież to tylko moi rodzice, którzy mnie okłamywali przez całe moje życie, ale w porządku.
-Od kiedy tu leżysz?
-Od wczoraj - odpowiada tata - nie odbierałaś telefonów, cały czas miałaś wyłączoną komórkę, nie dawałaś znaków życia... Nawet Harry nie mógł skontaktować się z tobą. Rozumiem, że byłaś na nas zła, ale mogłaś nam chociaż wysłać sms, że z tobą wszystko w porządku.
-Nadal jestem zła - mówię i puszczam dłoń mojej mamy - I jak widzicie wszystko ze mną w porządku... Ja przynajmniej nie odzywałam się do was przez kilka dni, a wy okłamywaliście mnie przez całe moje życie! - pozwalam wziąć emocjom górę.
-Bella my...
-No, co? To było dla mojego dobra?!
-Uspokój się - nakazuje tata, a ja czuję jak po moich policzkach płynął łzy.
-Mam prawo zachowywać się tak. Do cholery okłamywaliście mnie, że mam siostrę! To nie to samo, co okłamywanie dziecka, że piesek zaginął gdy tak naprawdę nie żyje! - mój oddech jest przyspieszony. Wycieram łzy z policzków. Do pokoju wchodzi Harry. -Och i tak żeby was nie okłamywać postanowiłam zamieszkać z Harrym!
-Bella - moja mama patrzy na mnie i widzę, że płacze. Ja wybiegam z pokoju najdalej jak mogę. Wybiegam przed szpital i łapczywie łapię świeże powietrzę. Wiem, że zachowałam się jak nastolatka, ale chyba miałam do tego prawo.
Każdy popełnia błędy, ale okłamywanie swojej córki przez całe życie to chyba przekroczyło wszystkie granice. Z tego, co wiem to nawet nie zamierzali i o tym wspomnieć... To boli.
Nagle czuje, jak ktoś ciągnie mnie do siebie. Odwracam się i widzę Harrego.
-Przykro mi skarbie - szepta, a ja wtulam się w jego wielkie ciało i znów uwalniam emocje. Wybucham płaczem. Harry mocniej mnie obejmuje i delikatnie kołysze. -Wiesz, że wszystko się ułoży? Teraz tylko musisz przebrnąć przez najcięższe dni, a potem już z górki.
-Mam nadzieję, ale chciałabym żeby to minęło, jak najszybciej.
-Wiem kochanie - odpowiada i wyciera mi łzy - chcesz tam wrócić?
-Nie - kręcę głową.
-To wracamy do domu?
-Tak. Czymkolwiek jest ten dom - odpowiadam i idę w stronę samochodu Harrego.

W drodze powrotnej usypiam. To wszystko mnie wykończyło. Wydawało mi się, że rzucę się im w ramiona i oni powiedzą, że wszystko będzie dobrze, ale nie potrafiłam tego zrobić.
Czuję, jak ktoś mnie podnosi. Otwieram niechętnie oczy i widzę twarz Harrego.
-Nie chciałem cię budzić - szepta, a ja się uśmiecham.
-W porządku - mówię zachrypniętym głosem - i tak mnie możesz zanieść na górę.
-Dobrze księżniczko - odpowiada. Wyciąga mnie z samochodu i zamyka go. Następnie unosi mnie, a ja oplatam dłonie wokół jego szyi.
-Jeśli będzie ci ciężko to powiedz.
-Dobrze - odpowiada i całuje mnie w czoło. Moje powieki jeszcze są ciężkie, ale nie chcę już spać.
Harry stawia mnie przed drzwiami do jego pokoju. Otwiera go i wchodzimy. Od razu kładę się na łózko i zwijam w kłębek.
-Chcesz coś zjeść?
-Mam ochotę na jakiegoś fast fooda - uśmiecham się.
-To pojadę, zostaniesz sama?
-Jasne - odpowiadam i uśmiecham się do niego. Harry poprawia włosy i opuszcza pokój. Sięgam po telefon. Widzę wiadomość od Alexa, więc postanawiam mu odpisać.
"Wszystko w porządku?"
"Tak już jest lepiej. Dziękuje Alex. A z tobą wszystko w porządku, jak oko?"
Nie wiem, kiedy dostałam wiadomość od niego, ale od razu dostaję odpowiedź.
"Muszę przyznać, że Harry potrafi uderzyć :) Pusto tu bez ciebie..."
"Dasz sobie jakoś radę Alex :)"
"Możliwe... Miłej nocy Bella"
"Dziękuję i nawzajem :)"
Odkładam telefon na półkę i sięgam po laptopa Harrego. Postanawiam nam poszukać jakiegoś mieszkania. W końcu nie mogę wiecznie mieszkać z nim w akademickim pokoju. Nie wiem jeszcze, jak za to wszystko zapłacimy. Najwyżej pójdę do pracy.

Jakiś czas już przeglądam różne oferty i nie mogę znaleźć nam nic odpowiedniego. Żadne mieszkanie jakoś mnie nie poruszyło.
Nagle do pokoju wchodzi Harry. Odwracam głowę i uśmiecham się do niego. Jest cały i nic mu się nie stało. Chociaż tyle. Jednak i tak wcześniej zdążyłam dotrzeć już krew na jego knykciach.
-Hey - mówię i wstaję po ciepłe jedzenie z McDonalda.
-Co robiłaś?
-Szukałam nam mieszkania - odpowiadam, a na jego twarzy kwitnie uśmiech.
-Czyli ty tak na poważnie z tym?
-No tak - rozpakowuję jedzenie i zaczynam jeść.
-To ja mam dla nas kilka mieszkań, ale dzisiaj jest już za późno żeby je oglądnąć.
-Naprawdę?
-No tak. Wiedziałem, że to nastąpi prędzej czy później, więc w tamtym tygodniu coś przeglądałem i znalazłem nam kilka. Tylko ty musisz zdecydować które będzie najlepsze.
-A co z pieniędzmi?
-Spokojnie. Nie myśl o tym na razie - mówi i całuje mnie w czoło.
-Będę musiała iść do pracy.
-Hey mówiłem nie myśl o tym na razie - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie. Kładę jedzenie na bok i siadam na nim okrakiem.
-Dokończmy to, co zaczęliśmy - szeptam i przygryzam moją wargę.
___________________________
Przepraszam, ze tak późno, ale jakoś tak wyszło, że nie miała czasu :) Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i zachęcam do zostawienia komentarzy także pod tym. Pozdrawiam xx
7 kom=next!

8 komentarzy:

  1. Gratuluje niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow... Ale mnie to wciągneło :) zarąbiste dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty :** kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestes najlepsza ;* oby szybko pojawil sie nowy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I takie spokojne rozdziały też są przydatne. Chociaż Ty tym podgrzewasz atmosferę, bo nie mówisz nam dlaczego rodzice Belli oddali Ellie, czym zajmuje się Harry… jak widać lubisz testować nasza cierpliwość. No i ta pikanteria między nimi… nic dodać, nic ująć. Cudo. Czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Matkoooooo cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń