sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 53

Wygodniej rozsiadam się na krześle i obserwuję chłopaka, który krząta się w kuchni. Harry nawet nie zdążył zdjąć zimowego płaszcza, tak samo jak ja. Po prostu jak dla mnie za wiele wrażeń. Nigdy by mi nawet przez myśl nie przeszło, że ktokolwiek zechce urządzić dla mnie mieszkanie i to jeszcze trafiając w mój gust bez żadnej konsultacji.
Odsuwam krzesło i wstaję, Harry momentalnie odwraca wzrok w moją stronę.
-Płaszcz - mówię i ściągam swój z ramion i podchodzę do niego.
-Ja to zrobię - odpowiada.
-Ty zajmij się jedzeniem, a ja w tym czasie chociaż odwieszę płaszcze - chłopak przewraca oczami i w końcu zdejmuje płaszcz i daje mi go.
Wiem, że on chciałby wszystko za mnie robić, jednak mam nogi i ręce i potrafię zanieść nasze okrycia na odpowiednie miejsce. W mieszkaniu jest tak cicho, że gdy idę słychać stukot moich obcasów. Nie wiem czy przywyknę do tego, że jest tak cicho. Na campusie mieszka kilkaset osób przez, co było naprawdę głośno. Nieustanne imprezy i dość głośne powroty mieszkańców do mieszkań było czasem uciążliwe.
Wracając do kuchni jeszcze raz rozglądam się po salonie, nie mogąc się nadziwić jego idealnością. Nawet nie chcę wiedzieć ile to wszystko kosztowało.
-Siadaj, bo już podaję do stołu - Harry uśmiecha się do mnie. Zajmuje swoje miejsce i nie mogę się nadziwić temu wszystkiemu. Poczynając od urządzonego mieszkania, a kończąc na moim chłopaku, który właśnie nakłada na mój talerz makaron i polewa go sosem do spaghetti. Uśmiecham się i gdy do moich nozdrzy wdziera się zapach jedzenia odczuwam, że jestem bardzo głodna. Jak zwykle dzisiaj nie miałam czasu na zjedzenie czegoś porządnego.
-Gotowałem sam, więc mam nadzieję, że się nie zatrujesz - Harry siada na przeciwko mnie.
-Wygląda smacznie - odpowiadam i tak szczerze to denerwuję się tym wszystkim. W końcu pierwszy raz jemy kolację ubrani w eleganckie stroje, a Harry nie zachowuje się jak Harry.
-No to smacznego kochanie - Harry wpatruje się we mnie i widzę, że znów jest spięty.
Nie wiem dlaczego to tak na nas wpływa. Chyba najlepiej obydwoje czujemy się w zwykłych ubraniach bez tych wszystkich "poważnych" rzeczy. Jednak z drugiej strony czuję się jak królewna, która odnalazła swojego księcia i on dba o nią tak jak powinien. Czy wszystkie związki tak wyglądają?
-I jak? - pyta, gdy biorę pierwszy kęs. Tak dawno nie jadłam czegoś tak... zwykłego. Po prostu zwyczajny obiad, który mama często gotowała.
-Idealne - odpowiadam i delektuję się ciepłym jedzeniem - możesz zrobić na jutrzejszą kolację z naszymi przyjaciółmi.
-Pomyślę o tym - odpowiada i w międzyczasie nalewa nam szampana do kieliszków. Wznosimy toast za nas, za nasz dom i może w końcu obydwoje trochę się rozluźnimy, bo w końcu jesteśmy już ze sobą pół roku a znamy się półtorej roku. Już nie jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi.
Gdy kończymy jeść czuję się tak pełna, że chce mi się spać. Może nie zjadłam za wiele, jednak jak dla mnie było zbyt dużo. Harry nadal nie rozluźnił się do końca. Wstaję z mojego krzesła i siadam na jego kolanach okrakiem.
-Skarbie nie denerwuj się tak. Przecież wiesz, że mieszkanie spodobało mi się, a kolacja była przepyszna i w ogóle zaskoczyłeś mnie z tym wszystkim i to, co zrobiłeś dla mnie sprawiło, że czuję się idealnie - mówię to co czuję. Uśmiecham się do niego po czym zatapiam się w jego ustach - Bardzo cię kocham - dodaję, a na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech i znów mnie całuje. Obejmuję go i pogłębiam pocałunek, czuję jak pod moim dotykiem znów się rozluźnia. To cudowne uczucie, że ktoś pod twoim dotykiem po prostu odpręża się.
-Nawet nie wiesz, jak to wszystko mnie stresowało - odpowiada, gdy odrywa się od moich ust - Gemma wymyśliła cały ten syf z różami i świeczkami.
-Domyśliłam się, bo gdybyś ty coś takiego wymyślił to pomyślałabym, że jest z tobą coś nie tak - chichoczę pod nosem, chyba szampan zbyt szybko uderzył mi do głowy. Zapewne przez to, że nie jadłam za wiele. -Ale raz na jakiś czas może być coś z tobą nie tak - dodaję i zatapiam się w jego ustach delikatnie ocierając się o niego. Czuję jak Harry uśmiecha się i wędruje dłońmi pod moją sukienkę i kładzie je na moich pośladkach po czym mocno je ściska. Z moich ust wydobywa się cichy jęk, ale on po chwili odrywa się ode mnie.
-Muszę posprzątać - szepcze w moje usta. Nasze oddechy są przyspieszone. Otwieram oczy i widzę, jak się szczerzy.
-Dobrze - odpowiadam i uśmiecham się do niego. Wiem, w co sobie pogrywa. Nie raz robiłam tak ja. Zaczynałam go całować i podniecać, a potem po prostu go zostawiałam. Ściągam z niego marynarkę i rozpinam kilka guzików koszuli, potem podwijam jego rękawki, Harry nadal nie przestaje się uśmiechać - żeby ci się dobrze zmywało - uśmiecham się szeroko i schodzę z niego.
-Dziękuje - odpowiada i daje mi mocnego klapsa w pupę. Z moich ust wydobywa się niekontrolowany pisk.
-Harry! - chichoczę pod nosem i uderzam go w ramię, choć wiem że nawet go to nie zabolało. Chłopak zbiera naczynia, a ja dopijam resztki szampana. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale niestety już za późno.
Ściągam w końcu buty i sięgam po telefon i uwieczniam to wszystko na zdjęciach, a szczególnie to że Harry zmywa naczynia. To już nigdy może się nie powtórzyć. Podchodzę do niego i od tyłu obejmuję go w pasie. Bez wysokich szpilek czuję się przy nim taka mała.
-Kocham cię, wiesz? - mamrotam pod nosem i uśmiecham się szeroko. Kurdę chyba rzeczywiście jestem pijana, świat trochę wiruje mi przed oczami, ale mrugam kilka razy starając się odgonić ten niezbyt wyraźny obraz.
-Wiem skarbie - Harry odkłada naczynia na suszarkę i odwraca się w moją stronę - może chcesz się umyć?
-Nie - odsuwam się od niego i przyglądam mu się - Boże, ale jesteś seksowny - uśmiecham się do niego i znów się przybliżam się po to by rozpiąć jego koszulę. Harry stoi i powstrzymuje uśmiech. Jednak w mojej głowie następuje szybka zmiana planów i zapinam jego koszulę z powrotem. Sięgam po mój telefon i włączam muzykę - chcę potańczyć! - chichoczę pod nosem i podchodzę do niego, ale on jak zawsze nie jest chętny. -Za mało wypiłeś.
-A ty za dużo - Harry odpowiada i przyciąga mnie do siebie po czym obejmuje mocno w pasie. Dzięki Bogu, nie ufam teraz swoim nogom.
-Ja ciebie też kocham - mówi i całuje mnie mocno - a teraz chodź, idziemy się umyć.
-Ale...
-Wiem, jutro potańczymy, dobrze? - Harry mówi jak do małego dziecka. Po chwili sięgam po telefon i wyłączam muzykę. Odsuwam się od niego i splatam nasze dłonie i idziemy do łazienki.
Harry zostawia mnie w łazience, po  czym wychodzi z niej. Słyszę jak kieruje się do naszej sypialni. Rozglądam się dookoła i nie mogę się nadziwić. Ciekawe jak długo zajmie mi to całe chłonięcie widoków. Podczas rozglądania się wokół dostrzegam siebie w lustrze. Pijana, ale szczęśliwa. Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze. Nawet nie wyglądam tak źle. Nagle do łazienki wchodzi Harry.
-Tu masz świeże ubrania, ręcznik wisi przy prysznicu.
-A ty gdzie się wybierasz? - pytam i patrzę na niego  z zaciekawieniem.
-Chcę ci dać trochę przestrzeni,  w końcu będziemy mieszkali razem. Ja... nie chcę żebyś się mną znudziła - Harry przeczesuje włosy. Jest zdenerwowany.Gdybym wiedziała, że tyle nerwów będzie kosztować go to wspólne mieszkanie, raczej bym się nie zgodziła.
Podchodzę do niego i wtulam się w niego.
-Harry, nigdy mi się nie znudzisz. Poza tym jestem nietrzeźwa i potrzebny jest ktoś, kto mi pomoże ustać na nogach pod prysznicem - mówię po czym całuję go w policzek. Na jego ustach od razu pojawia się uśmiech.
Co się z nim dzieje? Od kiedy jest jakimś innym Harrym? Gdzie podział się mój bad boy?
-No dobra - odpowiada i rozbiera mnie po czym sam zdejmuje ubrania i wchodzimy pod prysznic. Chłopak starannie obmywa moje ciało, a ja delektuję się jego dotykiem. Między nami jest idealnie i chciałabym żeby tak zostało. Jednak, gdy między nami jest idealnie to zawsze kończy się czymś bardzo złym.
Gdy obydwoje jesteśmy odświeżeni Harry obwija moje ciało ręcznikiem po czym pomaga mi wyjść spod prysznica. Gdy się odwracam w jego stronę na jego biodrach wisi już ręcznik. Jest naprawdę przystojny i czasem dziwię się dlaczego to właśnie mnie wybrał spośród tylu pięknych dziewczyn.
Wycieram swoje ciało, a Harry w międzyczasie idzie po świeże ubrania dla siebie.
Odwieszam ręcznik na jego miejsce i zakładam dresowe spodnie oraz podkoszulek Harrego, który sam mi przyniósł. Jest świeży więc nim nie pachnie. Zmywam resztki makijażu i myję zęby.
-Idę się już położyć - mówię i podchodzę do niego po czym staję na palcach i zostawiam pocałunek na jego ustach. Harry uśmiecha się szeroko.
Wychodzę z łazienki i idę prosto  do sypialni. Oświetlone zdjęcie nad łóżkiem przywołuje wspomnienia z randki w wesołym miasteczku. Uśmiecham się i wchodzę pod kołdrę. Ciekawe jak wszystko się teraz potoczy. Jak często będziemy się kłócić... Tak bardzo tego się obawiam. Nienawidzę się z nim kłócić jednak czasem jest to nieuniknione. Chciałabym żeby między nami było tak jak jest teraz, chciałabym żeby Harry troszczył się o mnie tak jak dzisiaj i w końcu czymś się przejmował. Jednak z drugiej strony nie chcę żeby się zmieniał. W końcu pokochałam go takiego jaki był kilka miesięcy wcześniej. Chyba już sama nie wiem czego chcę.
Nagle drzwi się otwierają i wchodzi Harry. Ma na sobie także spodnie dresowe, jednak na jego torsie nie ma żadnej koszulki. Po chwili chłopak leży już obok mnie, a ja wtulam się w jego ciepły tors.
-Dziękuje za dzisiaj - mamrotam pod nosem i czuję jak moje powieki są coraz cięższe.
-Ja też dziękuje - odpowiada i całuje mnie w głowę - śpij już Bella.
-Ty też, dobranoc.
-Kocham cię - Harry mruczy pod nosem. Chcę mu odpowiedzieć, ale nie mogę. Moje powieki są zamknięte, a umysł nie chce już ze mną współpracować. W końcu mam już wszystko, co chciałam. Mianowicie mojego ukochanego obok i mogę spokojnie odpłynąć.

Otwieram oczy, drzwi od sypialni są uchylone przez które wpada trochę jasnego światła. Harrego nie ma obok mnie. Sięgam po telefon, który wskazuję godzinę 8.58. Wygrzebuję się spod kołdry i czuję, że boli mnie głowa. Staję na podłodze i idę w kierunku kuchni skąd unosi się smakowity zapach. W kącie salonu stoi niewielkie drzewko świąteczne, a obok niego leżą torby z zakupami. Wchodząc do kuchni zastaje Harrego, który znów coś gotuje. A dokładniej to smaży.
-Dzień dobry - mówię i uśmiecham się.
-Miałaś zostać w łóżku - odpowiada niezadowolony - myślałem, że się nie obudzisz.
-Zimno mi było - uśmiecham się i podchodzę do niego. Dlaczego jest niezadowolony? Przykładam mu rękę do czoła.
-Co robisz?
-Muszę sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. Drugi raz przygotowujesz jedzenie dla mnie, wstałeś wcześniej i kupiłeś nawet choinkę - wymieniam i nie mogę w to uwierzyć. Kto zabrał mojego Harrego?
-Staram się - odpowiada i przekręca klasycznego amerykańskiego naleśniczka.
-Jestem pod ogromnym wrażeniem Harry, naprawdę - mówię i kiwam głową. - Dlaczego miałam zostać w łóżku? - pytam i odsuwam wszystkie szuflady i szafki w celu znalezienia czegoś na głowę.
-Chciałem ci przynieść śniadanie do łóżka - odpowiada dumnie i nagle podaje mi aspirynę.
-To urocze z twojej strony, ale nie przyzwyczaja mnie do takich luksusów - biorę od niego tabletkę i od razu popijam.
-Siadaj i nie marudź - mówi i wskazuje miejsce przy wysepce kuchennej. Nic nie mówiąc zajmuje wskazane miejsce i od razu dostaję kilka naleśników z syropem klonowym.
-Dziękuję - mówię i przysuwam talerz po czym zaczynam jeść. Są naprawdę smakowite. -Dlaczego utrzymywałeś w tajemnicy to, że tak dobrze radzisz sobie w kuchni?
-To nie pasowało do mnie - odpowiada i śmieje się po czym siada obok mnie i obydwoje jemy rozmawiając o dzisiejszej świątecznej kolacji. Trochę żałuję tego, że nie zaprosiłam Alexa ani Ellie. Jednak Harry pewnie nie byłby zbytnio zadowolony z tego. Poza tym jutro jest Boże Narodzenie, a ja nadal nie wiem gdzie je spędzę i z kim.
Po śniadaniu idę do łazienki i robię podstawowe czynności by choć trochę doprowadzić się do porządku. Mój żołądek jest pełny. Nie wiem kiedy ostatnio zjadłam porządną kolację i śniadanie. Może w końcu zacznę jeść normalnie i przybiorę na wadze i nikt nie będzie mi tego wypominał przy każdym spotkaniu.
Gdy wychodzę z łazienki Harry rozpakowuję torby, które stały obok choinki. Okazało się, że są to po prostu ozdoby. Podchodzę do niego.
-Ubieramy choinkę? - pytam i uśmiecham się szeroko. We mnie właśnie obudziło się dziecko, które cieszy się z takich rzeczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio ubierałam choinkę.
-Oczywiście - Harry prostuje się i przyciąga mnie do siebie po czym dostaję w końcu od niego buziaka. -Gdy tylko ubierzemy choinkę muszę jechać po resztę naszych rzeczy.
-Ja też chcę pojechać - odpowiadam i przypominam sobie, że muszę zabrać pudełko z zegarkiem dla Harrego i wszystkie inne drobne bibeloty, które kupiłam dla przyjaciół.
-Nie musisz, Louis ma mi pomóc - mówi ze spokojem.
-W trójkę uwiniemy się szybciej - nie daję za wygraną. W końcu nie może znaleźć mojego prezentu dla niego, nad którym myślałam tyle czasu.
-No dobra - mówi i marszczy brwi przyglądając mi się z zaciekawieniem.
-No co? Chcę tylko pomóc - odpowiadam i sięgam po pierwszą bombkę. Zanim jednak ją wieszam Harry uwiecznia to na zdjęciu. Ja jako dziewczyna muszę zrobić sobie jeszcze kilka zdjęć przy czym zmuszam Harrego by stanął ze mną przed obiektywem. W końcu ja też chcę mieć jego zdjęcia.
Ubieranie choinki zajmuje nam mniej czasu niż myślałam. Po godzinie już kończymy ubieranie choinki, która moim zdaniem wygląda całkiem dobrze i ubieramy się po czym wychodzimy z mieszkania. Oczywiście musimy przyzwyczaić się do zamykania go, bo w akademiku nie mieliśmy takiego zwyczaju. Wychodzimy na zewnątrz, gdzie stoi bestia Harrego czyli czarne BMW x6. Od razu do niego wsiadam, bo na zewnątrz jest zimno i do tego zaczyna padać śnieg.
Droga mija mi znacznie szybciej niż wczoraj. Zapewne dlatego, że tym razem wiem gdzie jadę i nie mam żadnej opaski na oczach. W radiu lecą same świąteczne piosenki, więc Harry po chwili nie wytrzymuje i wyłącza radio. Nasz temat to jutrzejsze Boże Narodzenie. Mój chłopak jak zawsze zapomniał mnie poinformować o bardzo ważnych rzeczach. Na przykład takich jak to, że jutrzejsze święto spędzamy u jego mamy, która na dodatek zaprosiła moich rodziców. Nie wiem czy jestem na to gotowa. Najchętniej spędziłabym cały dzień w naszym nowiutkim mieszkaniu.
Gdy przyjeżdżamy na campus od razu dostrzegam Louisa. Harry ledwo gasi samochód, a ja wyskakuję z niego i biegnę prosto do chłopaka po czym wpadam w jego ramiona.
-Bella - mówi ucieszony i mocno mnie przytula - stęskniłaś się?
-No jasne - odpowiadam i odsuwam się od niego. Jest szczuplejszy, ma trochę dłuższe włosy a po kolczykach, które miał na twarzy już nawet nie ma śladu. Nagle obok mnie pojawia się Harry i wita się ze swoim przyjacielem.
-Dobrze, że między wami w porządku - mówi i wskazuje na nasze dłonie, które nieświadomie spletliśmy.
-Taa nawet mieszkamy razem - Harry mocniej przyciska mnie do siebie, bo zaczynam się trząść - poza tym przyjdź na naszą świąteczną kolację. Będą wszyscy.
-Jasne, mam coś przynieść?
-Nie. Tylko siebie - odpowiadam i posyłam mu szeroki uśmiech.
-Chodźmy do środka, bo jest kurewsko zimno - Harry mówi i czuję, jak sam się trochę trzęsie. Wszyscy zgodnie wchodzimy do środka.
Pierwsze co pakuję do torby to prezent dla Harrego, po który tak w sumie tu przyjechałam. Pakujemy wszystko, co nasze. Louis z Harrym rozmontowują telewizor i wynoszą go razem do samochodu. Ja pakuję pozostałe rzeczy i także je wynoszę. Choć raz jestem wdzięczna za to, że Harry wydał pieniądze na tak ogromny samochód z tak pojemnym bagażnikiem. Taki samochód raczej nadaje się na większą rodzinę, ale w końcu nigdy nic nie wiadomo. Od razu do głowy wpada moja miesiączka, której dawno nie miałam. Ale z pewnością nie jestem w ciąży, bo zawsze się zabezpieczamy i z pewnością nie miałam żadnych objawów. Nie chcę martwić Harrego więc po prostu pójdę do lekarza.
Po jakimś czasie w końcu udaje nam się wszystko spakować.
-Jeszcze moje rzeczy z mojego starego pokoju.
-Już je wziąłem, są w mieszkaniu - odparł Harry i podziękował Louisowi.
-Przyjdź na 18 - mówię i uśmiecham się do niego po czym żegnam się z nim.
Wsiadam do samochodu i zapinam pas. Harry nie wsiada przez jakiś czas, jednak gdy wsiada to razem z nim woń papierosów.
-Palisz? - pytam ze zdziwieniem. W końcu nigdy tak do końca nie widziałam go z papierosem.
-Okazjonalnie - odpowiada i uśmiecha się do mnie. Przekręca kluczyk w stacyjce i w końcu włącza się ogrzewanie. Zdążyłam już zmarznąć.
-Ile zapłaciłeś kaucji za Louisa?
-Nie ważne. Wywalczyłem te pieniądze, Louis wyszedł, temat zakończony - Harry włączył radio i to oznaczało, że definitywne zakończył rozmowę na ten temat.
Nie mam ochoty rozmawiać na żaden inny temat. Myślę więc o tym, co przygotować na dzisiejszą kolację. Nawet nie wiem co mamy w lodówce i czy mamy cokolwiek. Jeśli nie to wyślę Harrego do sklepu. Poza tym nasi znajomi mają coś przynieść. Już nie mogę się doczekać kiedy ich wszystkich znów zobaczę.

Rozpakowanie tego wszystkiego zjada nam trochę cennego czasu, jednak musimy to zrobić bo potrzebujemy naszych rzeczy. Zapisuję Harremu na karteczce co ma kupić i wysyłam go do sklepu, a sama zajmuję się rozpakowaniem trochę naszych rzeczy. Gdy kończę rozkładanie ubrań do szaf zdaję sobie sprawę, że Harry ma same czarne podkoszulki i parę bluz. Ach i nie mogę zapomnieć o tej jednej, eleganckiej koszuli! Będę musiała mu coś kupić... No własnie, muszę zacząć pracować. W końcu chcę jakoś płacić za rachunki, dawno nie sprawdzałam mojego stanu konta. Przedtem rodzice systematycznie wpłacali pieniądze na moje konto. Nie potrzebowałam ich za wiele. Jednak po tej kłótni i tym wszystkim to nie wiem czy nadal moje konto istnieje. Muszę sobie wszystko spisać, co potrzebuję wykonać. Z pewnością iść do lekarza i sprawdzić konto.
Siedzę w pokoju i wkładam ostatnie rzeczy do szafy, gdy nagle do pokoju wpada Harry. Jest zły, już to widzę.
-Coś się stało? - pytam i podchodzę do niego. Nawet nie zdjął butów ani płaszcza.
-Czemu się nie zamknęłaś?
-Bo wiedziałam, że za chwilę wrócisz - odpowiadam i biorę od niego siatkę z zakupami - poza tym co mogło mi się stać? Przecież... - już mam kończyć, że żadna mafia tu nie wpadnie i mnie nie zabije jednak nie mogę tego powiedzieć. Niestety mój chłopak postanowił zbratać się z mafią i brać udział w nielegalnych walkach by pomóc wyjść z więzienia swojemu przyjacielowi. Odwracam się w jego stronę, on tylko stoi i szybko oddycha. Jego wzrok jest wlepiony we mnie i nadal jest zły.
-Przepraszam - podchodzę do niego - następnym razem zamknę drzwi na klucz - dodaję i całuję go w policzek.
-W porządku - odpowiada i mija mnie zdejmując po drodze ubrania.
Następnie Harry zajmuje się przygotowaniem Spaghetti, które wczoraj tak dobrze mu wyszło, a ja pakuję drobne prezenty dla przyjaciół. Harremu nawet udało się zakupić jakieś stroiki i dekoracje świąteczne. Moglibyśmy włączyć nawet muzykę świąteczną jednak wiem, że to już byłaby przesada.
Pakuję prezent dla Harrego i idę schować go w bezpieczne miejsce. Dam mu go jutro, tak jak na tradycję przystało.
Gdy kończę pakować prezenty idę do kuchni i pomagam Harremu. Przygotowuję sztućce, szklanki, robię sałatkę i potem idę się przygotować. W końcu to też uroczysta kolacja, jednak wiem że będzie znacznie luźniej niż wczoraj podczas naszej romantycznej kolacji.
Wybieram czarne rurki, biały podkoszulek który wprawiam w spodnie i do tego czarny żakiet. Elegancko, ale luźno. Już nie mam ochoty dusić się w sukienkach, a pewnie jutro będę musiała znów jakąś na siebie ubrać. Wchodzę do łazienki, spinam włosy w "luźnego koka", który zajmuje mi więcej niż sobie to wyobrażałam. Zawsze na Internecie dziewczyny mają takie ładne niechlujne koczki, jednak mi to praktycznie nie chce wyjść. Gdy kończę mordować się z włosami zabieram się za makijaż. Z nim także nie przesadzam, w końcu nie lubię mieć na sobie dużo kosmetyków, Harry też tego nie lubi.
Zajmuje mi to wszystko więcej niż sądziłam, ale gdy tylko kończę idę prosto do kuchni.
-Pięknie wyglądasz Bella - Harry odrywa się od garnków i podchodzi do mnie po czym zatapia się w moich ustach. Dlatego na przykład nie maluję się szminką, bo nic by mi z niej nie zostało.
-Dziękuję - odpowiadam i gładzę jego policzek - idź się przygotuj, ja się tym zajmę - mówię i wskazuję na garnki. Chłopak kiwa głową i opuszcza kuchnię.
Kończę jego spaghetti, przygotowuję stół i w sumie wszystko jest gotowe. Już mam iść sprawdzić telefon czy aby nikt się do mnie nie dobijał, ale nagle słyszę dzwonek do drzwi.
-Już idę! - krzyczę i jestem podekscytowana. Własnie przyjmiemy naszych przyjaciół w naszym mieszkaniu. Jak to cudownie brzmi.
Podchodzę do drzwi i je otwieram. Moim oczom ukazują się uśmiechnięci przyjaciele. Liam, Danielle, Perrie i Louis. Wpuszczam ich do mieszkania i witam się. Brakuje jeszcze tylko Nialla i Zayna. Po chwili wyłania się z pokoju mój ukochany, który także wita się z przybyłymi gośćmi.
-Oprowadzę was - mówię do nich, choć wiem że najbardziej jest zadowolona Perrie i Danielle. Louis i Liam idą razem z Harrym do kuchni, bo zbytnio ich nie interesuje mieszkanie.
Zabieram dziewczyny i oprowadzam je po idealnym mieszkaniu. One tak samo jak ja są zauroczone tym miejscem.
-Bella tu jest idealnie - mówi Danielle i dotyka mebli w naszej sypialni.
-Ale urocze! - Perrie wskazuje na wielkie, podświetlone zdjęcie z naszej pierwszej randki. Uśmiecham się pod nosem. Na sam koniec zabieram je do kuchni, gdzie zajmują miejsca przy stole. Okazuje się, że jest już cała nasza grupka i możemy zaczynać. Niall z Zaynem przywieźli pizze i alkohol, choć Perrie i Zayn pewnie nie będą mogli pić. W sumie byli na odwyku z powodu narkotyków, a nie alkoholu. Witam się z chłopakami, a następnie razem z Harrym nakładamy na talerze jedzenie, które zrobił Harry.
Siadam przy stole i zaczynam jeść.
-Specjalność Harrego - mówię dumnie i uśmiecham się szeroko. Wszyscy wyglądają na zaskoczonych, a Harry na zawstydzonego?
Kładę dłoń na jego kolanie i mocno ściskam. Jego wzrok skupia się na mnie, więc posyłam mu uśmiech. W końcu nasi przyjaciele nigdy nie powiedzieliby, że Harry potrafi coś ugotować i to jeszcze jadalnego.
-Mam nadzieję, ze nas nie zatrujesz - mówi Niall i klepie go po plecach.
Wszyscy śmieją się pod nosem, a Harry rzuca jakiś złośliwy komentarz w jego stylu. Zanim wracam do jedzenia przyglądam się wszystkim, którzy zebrali się wokół stołu. Każdy z nas się zmienił, każdy ruszył swoją własną ścieżką. Może nie wszyscy wybrali tą odpowiednią, ale takie jest własnie życie. Nie jest idealnie. Życie stawia nam mnóstwo przeszkód które musimy pokonać, a gdy to zrobimy czujemy się dobrze.
Nigdy bym nie pomyślała, że tak własnie spędzę dzień przed Bożym Narodzeniem. W gronie przyjaciół, w moim mieszkaniu... Uśmiecham się i wracam do jedzenia, bo zdaję sobie sprawę, że tylko ja nie jem. Wracam do rzeczywistości i zaczynam z powrotem jeść.
Po jedzeniu sprzątamy razem  z dziewczynami, a chłopaki siedzą przy stole i zawzięcie o czymś rozmawiają.
-Harry się zmienił - Perrie mówi ściszonym głosem i lekko popycha mnie swoim biodrem.
-Też to zauważyłam - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Ale ty skarbie musisz coś jeść, bo miłość cię nie nasyci - Danielle pojawia się obok mnie i patrzy na mnie ze zmartwieniem - nie chcę żebyś wpadła w anoreksję.
-Spokojnie przecież normalnie jem - odpowiadam i posyłam jej uśmiech. Fakt ostatnimi czasy trochę schudłam i może nawet przez to nie miesiączkuję, ale na pewno nie mam żadnej anoreksji.
Wkładam ostatni talerz do zmywarki i podchodzę do stolika. Obejmuję Harrego i całuję go w policzek.
-Może otworzymy prezenty? - pytam i zerkam na wszystkich.
-Świetny pomysł! - Perrie uśmiecha się szeroko. Dziwnie tak, gdy Zayn jest osobno a Perrie osobno. Jestem przyzwyczajona do tego, że oni są przyklejeni do siebie. Jednak jeśli uznali, że tak będzie lepiej to nie mieszam się w to. Ale mam nadzieję, że mój pocałunek z Zaynem nie wpłynął na ich rozstanie, nie wybaczyłabym sobie tego.
Bierzemy piwo i idziemy do salonu, gdzie znajdują się małe prezenty. Gdyby każdy chciał kupić każdemu coś wartościowego to wydałby majątek. Uznaliśmy, że każdy kupi coś symbolicznego i taniego. W końcu żadne z nas nie pracuję, a nawet niektórzy już nie studiują.
Wszyscy siadają na sofie, ja muszę zająć się rozdawaniem prezentów. Harry wyciąga telefon i robi mi kilka zdjęć uznając, że są przeurocze.
Biorę prezent za prezentem i wręczam naszym przyjaciołom. Ja dostałam album ze zdjęciami od Danielle i Perrie i jakieś małe ozdoby do mieszkania od innych.
-Hey kochanie, będziemy musieli to wykorzystać! - Harry mnie woła, więc unoszę wzrok i dostrzegam, że właśnie macha mi pudełeczkiem pełnym prezerwatyw. Śmieję się pod nosem, a chłopaki zaczynają gwizdać.
-Cóż za pomysłowy prezent - mówię i zerkam na wszystkich, bo nie wiem kto mógł dać mu taki prezent, ale obstawiam, że któryś z chłopaków. Jednakże nie zdziwiłabym się gdyby była to Perrie.
-Dziękuję wszystkim za prezenty i za to, że jesteście tu razem z nami - mówię i uśmiecham się.
-Aww - dziewczyny podchodzą do mnie i obejmują mnie. Po chwili dołączają do nas chłopcy.
-Ja też się cieszę - słyszę głos Louisa i chce mi się płakać.
Moje marzenia własnie się spełniły. Wszyscy jesteśmy razem, nikt się nie kłóci, każdy się uśmiecha. Może to nie są takie święta, jakie każdy by chciał, ale są takie jakie chciałam ja... Wiem, że to za kilka dni się zmieni, każdy pójdzie w swoją stronę, zajmie się swoim życiem. Dlatego właśnie tak to wszystko przeżywam.
Gdy przyjaciele odsuwają się ode mnie, ja wycieram policzki.
-Dobra koniec tych czułości - Harry mruczy pod nosem i przewraca oczami po czym przyciąga mnie do siebie i obejmuje w pasie.
-Ktoś tu jest zazdrosny - Niall chichoczę pod nosem, a reszta kiwa głową z aprobatą na słowa Nialla. No niestety nikt już nic nie poradzi, że mój ukochany jest nawet zazdrosny o naszych przyjaciół. Wiem, że Harry może się zaraz zdenerwować więc muszę interweniować.
-Może chodźmy na patio?
-Macie nawet patio? - Danielle jest zaskoczona, a ja kiwam głową i prowadzę znajomych do patio, które znajduję się przy kuchni.. Jest całe przeszklone. Nawet sama w nim jeszcze nie byłam, więc zobaczę je razem z przyjaciółmi.
Wychodzimy na niewielkie, przeszklone patio w który króluje mnóstwo roślin. Jest także w nim miejsce do siedzenia i wiszą światełka. Tu też jest idealnie. Rozglądam się, ale nie mogę dostrzec nigdzie Harrego.
-Zaraz wrócę - mówię i wychodzę z patio, przechodzę przez kuchnie i słyszę że z kimś rozmawia. Już mam się wrócić, bo wiem że nie wypada podsłuchiwać jednak ciekawość wygrywa.
-To ile zostało ci walk? - słyszę głos Louisa.
-Powiedziałem Belli, że jedna ale to nieprawda. Szef chce żebym stanął jeszcze do jednej walki, uważa że dam sobie radę z tym najlepszym kolesiem.
-O kurwa - Louis chyba nie jest zadowolony. Co to w ogóle znaczy? Harry mnie kolejny raz oszukał. Nie chcę już nic więcej słyszeć, więc po prostu wracam do naszych znajomych, a mój humor kompletnie się zmienia. Dlaczego znów mnie oszukał i to na taki temat? Zapewne nie powie mi, że ma dwie walki. Na dodatek jeszcze jakąś poważną. Nie mam już siły na te jego kłamstwa. Jestem nimi naprawdę zmęczona.
-Wszystko w porządku? - pyta Zayn, przenoszę na niego wzrok.
-Oczywiście - odpowiadam i posyłam mu uśmiech.
Tak naprawdę to już nie jest w porządku. Ani trochę.
_______________________
Taki trochę spokojniejszy rozdział, niewiele się wydarzyło. Pisałam go bardzo długo przez brak  czasu. Jednak  na następny rozdział planuję coś smutnego, więc mam nadzieję, że jesteście ciekawe. Bardzo dziękuję za cierpliwość i mam nadzieję, że będziecie ze mną do końca opowieści! :) 

4 kom=next!

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 52

Czy kiedykolwiek wydawało wam się, że wasze życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i nie przypomina waszego dawnego życia? Nawet w najmniejszym stopniu? Jeśli nie, to macie po prostu szczęście. Ja nadal nie rozumiem, jak moje normalne, nudne życie mogło zmienić się w coś takiego. Minęły zaledwie cztery miesiące, a ja odkryłam tyle "brudnych" sekretów mojej rodziny, że gdy tylko o tym pomyślę robi mi się słabo. Mam siostrę, ja byłam dzieckiem które jednak zawsze chcieli i to mnie obdarowali całą swoją miłością. Mam chłopaka, którego kocham najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez niego, jednak coś jest w nim nie tak. Czasem zastanawiam się czy wszystkie dziewczyny podczas kłótni są poniżane tak jak ja, albo po prostu traktowanie jak przedmiot?
Nie wspomnę już o moich przyjaciołach. Louis jest w więzieniu, Zayn i Perrie zaliczyli odwyk narkotykowy, Niall coraz mniej odzywa się do nas, Danielle ma szansę zaistnieć dzięki swoim umiejętnościom tanecznym, o których ja nawet nie wiedziałam... Jestem na siebie cholernie zła za to, że tak traktuje ludzi, którzy wiele mi pomogli. Czy to aby nie jest też sprawa Harrego?
Ostatnio coraz więcej nad tym wszystkim myślę. Przez ten natłok wrażeń, nawet nie miałam czasu zastanowić się, co tak właściwie wydarzyło się w moim życiu. Właśnie mam taką okazję, bo Harry wiezie mnie na spotkanie z moimi przyjaciółkami, którym zaczęłam poświęcać zbyt mało czasu przez tego chłopaka, który odwrócił moje życie do góry nogami.
-Bella - słyszę jego głos i czuję, jak jego dłoń wędruje na moje udo. Mrugam kilka razy i przenoszę na niego wzrok - znów się wyłączyłaś, wszystko w porządku skarbie? - Harry przenosi dłoń na moją twarz i delikatnie ją gładzi. Ja wtulam się w nią i przymykam oczy, a na moje usta wkrada się uśmiech.
-W jak najlepszym skarbie - odpowiadam i nachylam się żeby go pocałować. Harry pogłębia pocałunek i już chce mnie przysunąć do siebie, ale ja nie daję mu wygrać. - Jestem umówiona, spóźnię się - mówię i odsuwam się od niego z wielkim uśmiechem.
-Nienawidzę, gdy spędzamy czas osobno.
-Ja też, ale to tylko kilka godzin.
-Daj znać, kiedy mam po ciebie przyjechać. Miłej zabawy - Harry nachyla się i jeszcze raz całuje moje usta.
-Dziękuje, do zobaczenia skarbie - odpowiadam i wysiadam z samochodu. Harry cały czas patrzy na mnie tęskniącym wzrokiem. Posyłam mu uśmiech i zamykam za sobą drzwi od samochodu po czym odwracam się i wchodzę do galerii handlowej.
Rozumiem, że trudno jest rozstać się z drugim człowiekiem, ale gdybym miała spędzać z nim każdą wolną chwilę to nie miałabym nikogo więcej prócz niego. Kocham go, ale każdy potrzebuje chwilę oddechu od drugiej osoby. Poza tym Harrego zawsze jest pełno. Jeszcze za niedługo zamieszkamy razem, więc takie chwilowe przerwy będą dobre, bo wiem że po jakimś czasie on zacząłby mi działać na nerwy. Czasem wydaje mi się, że Harry chciałby mnie mieć tylko dla siebie. A przecież na czymś takim związek nie polega i on musi to zrozumieć.
Odnajduję miejsce, gdzie mam zobaczyć się z dziewczynami. Nie muszę długo się rozglądać. Przy stoliku widzę dwie dziewczyny. Danielle i Perrie rozmawiają i śmieją się. Wyglądają na szczęśliwe, a mnie przypomina się początek gdy przyjechałam na campus. Wtedy dziewczyny były razem i też były rozbawione. Nikt wtedy nie myślał o tym, co wydarzy się potem. Wydawało się, że to będzie wspaniały czas spędzony na campusie i oczywiście razem z wieloma idealnymi wspomnieniami. Jednak to wszystko totalnie się zmieniło i można tylko wspominać te dobre momenty.
Podchodzę do dziewczyn, które odwracają głowę w moją stronę i patrzą na mnie z wielkim uśmiechem. Ja w oczach mam łzy. Sama nie wiem dlaczego. Pewnie moja tęsknota za Perrie w końcu wypłynęła ze mnie, bo wcześniej nawet nie miałam czasu się nad tym zastawiać. Dziewczyna podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.
-Nie płacz głupia! - Perrie gładzi moje plecy, a ja wtulam się w jej ciało. Przybrała trochę na wadze. Nie jest już wygłodzona jak miesiąc temu.
-Przepraszam - mówię i odsuwam się od niej po czym wycieram mokre policzki i przyglądam się jej. Oczy dziewczyny są jasne, pełne nadziei, jej uśmiech jest szczery i prawdziwy, jej cała twarz jest inna. Nie ma cieni pod oczami i wystających kości. Perrie wygląda w końcu jak zdrowa dziewczyna, która nigdy nie miała problemów z narkotykami.
-Pachniesz Stylesem - Perrie marszczy nos i uśmiecha się do mnie - poza tym schudłaś i jesteś jakaś blada, wszystko w porządku? - dziewczyna jak zawsze bombarduje mnie pytaniami, a ja na razie potrafię się tylko uśmiechnąć.
-Cieszę się, że wróciłaś - mówię i siadam przy stoliku witając się z Danielle.
Nawet nie wiedziałam, jak bardzo brakowało mi takich rozmów z moimi przyjaciółkami. Nasza rozmowa porusza wszystkie możliwe tematy. Opowiadam im o tym, co zrobiła moja mama, kim jest dla mnie Ellie. Dzielę się z nimi moimi obawami związanymi z Harrym, a one momentalnie zmieniają miny i zaczynają mnie przekonywać, że on nie jest dla mnie i mnie zniszczy. Nie mam siły się z nimi kłócić, więc tylko wszystko przyjmuję do siebie. Przemyślę to. Ostatnio wiele myślę, więc z pewnością poruszę ten temat w mojej głowie. Poza tym już i tak sporo myślę o tym związku  wiele więcej niż wcześniej.
Po jakimś czasie rozmów postanawiamy iść na zakupy. W końcu ja nadal nie mam nic dla Harrego i muszę kupić drobne, symboliczne prezenty dla każdego kto będzie na naszej niewielkiej Wigilii.
Wchodzimy do kolejnego sklepu, a ja totalnie nie wiem, co kupić dla mojego ukochanego. On prawie wszystko ma. Mogłabym mu kupić jakiś nowy podkoszulek, ale wolę nie ryzykować. Jednak myślę, że zwykły czarny podkoszulek byłby dla niego idealny. Rozglądam się wokół i dostrzegam różne zegarki. Może właśnie kupie dla niego zegarek. To totalnie nie będzie w jego stylu jednak w tej chwili nic innego nie przychodzi mi do głowy. Podchodzę do gablotki i rozglądam się.
-Zegarek? - Danielle podchodzi do mnie.
-Nie wyobrażam sobie tego dupka w czymś tak eleganckim - Perrie dorzuciła swoje "trzy grosze".
-Ej! On nie jest dupkiem - mówię i uśmiecham się do nich. W sumie to tylko zegarek, więc albo mu się spodoba albo nie. -Poza tym nic innego nie przychodzi mi do głowy, a on mi wcale nie chce pomóc. Mówi, że nic nie chce i ja mu wystarczam.
-Od kiedy on jest taki romantyczny?
-Od kiedy jest ze mną - odpowiadam i dostrzegam zegarek w którym już się zakochałam. Jest zwykły, klasyczny. Ma czarny skórzany pasek, dużą czarną tarcze i srebrne wskazówki. Myślę, że ten będzie idealny. Akurat podchodzi do nas sprzedawca, więc proszę o niego. Dziewczynom też się podoba, więc myślę że i Harremu się spodoba. W końcu on nie lubi niczego z przesadą. Zawsze podobają mu się klasyczne rzeczy, więc taki zegarek z pewnością mu się spodoba.
-Możemy też wygrawerować jakiś napis z tyłu na tarczy - mówi sprzedawca i podaje mi zegarek. W sumie ciekawa propozycja.
-Ile to zajmie?
-Półtorej godziny - odpowiada sprzedawca i uśmiecha się do nas. Przypominam sobie cokolwiek, co mogłoby się nadać na grawer. Coś tam w głowie mam, więc decyduję się na to. Sprzedawca podaje mi karteczkę, abym zapisała co chcę. Podnoszę długopis i starannie piszę: "Don't spare time to be happy. -Bella". Oddaję karteczkę i mam nadzieję, że zdążę odebrać prezent.
Gdy wchodzimy do kolejnego sklepu Perrie nagle zatrzymuje się.
-Muszę wam coś powiedzieć - zaczyna chyba od najgorszych słów, jakie ktokolwiek może usłyszeć. Od razu w mojej głowie pojawia się milion rzeczy, które mogły się wydarzyć - rozstałam się z Zaynem - mówi po chwili dziewczyna i uśmiecha się do nas blado. Ja patrzę na Danielle, a potem na Perrie.
-Jak to? - pytam i podchodzę do niej. Chwytam ją za dłoń i delikatnie ją gładzę.
-Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Widocznie nie jest nam dane przebywać w tym samym towarzystwie. Ostatnio jak się widzieliśmy to skończyliśmy na odwykach.
-To będzie niezręcznie jutro, na naszej Wigilii?
-Nie przejmuj się tym - Perrie kręci głową - rozstaliśmy się w przyjaznych okolicznościach, więc raczej dziwnie i sztywno nie będzie - mówi na co ja ją przytulam. Po chwili dołącza do mnie Danielle. Ja sobie nie wyobrażam, że rozstaję się z Harrym. Nie mogłoby do mnie dotrzeć to, że nigdy nie będę mogła chwycić jego dłoni czy przytulić się do niego. Wszystkie moje poranki wyglądałyby dziwnie. Nie widziałabym jego twarzy, która podczas snu wygląda zupełnie inaczej niż gdy się obudzi. Nie słyszałabym jego porannego zachrypniętego głosu...Nie. Zdecydowanie sobie tego nie wyobrażam.
Odsuwam się od niej i szczerze zaczynam ją podziwiać. Pomimo tego, że miała problemy z narkotykami - prawie sobie z tym poradziła, teraz jeszcze rozstała się ze  swoją miłością - dla dobra ich obojgu. Ja już wiem, że nie potrafiłabym odejść od Harrego i nawet nie muszę się nad tym zastawiać. Ale wiem, że można zmienić swoje życie w tak krótkim czasie zdecydowanie na dobre.
Chodzenie po centrum handlowym jest idealnym pożeraczem czasu. Półtorej godziny mija tak szybko, a my na szczęście kończymy zakupy i możemy spokojnie odebrać mój prezent dla Harrego. Jestem tak wykończona, że mam ochotę wrócić na campus i rzucić się do łóżka. Wyciągam telefon i widzę kilka wiadomości. Wszystkie od Harrego. Głównie pyta się co teraz robimy, czemu nie odpisuję, że bardzo tęskni i mnie kocha. Ostatnia jest ciekawa: "Wróć z Danielle i Liamem na campus, ja muszę coś załatwić". Mam nadzieję, że nie idzie na kolejną walkę, bo ja dłużej tego nie zniosę. Dopiero jako tako zaczyna goić się jego łuk brwiowy, a nie daj Boże on poleci już na kolejną walkę. Doceniam to, co robi dla Louisa jednak ja mam tego już serdecznie dość. Poza tym miał już z tym skończyć...
Po kilkugodzinnym chodzeniu po sklepach w końcu wracamy na campus. Jest już po 16, więc mam prawo być totalnie padnięta. Dobrze, że zjadałam coś w centrum handlowym, bo raczej mi by się nie chciało już nic robić do jedzenia. Poza tym gotowanie na campusie to żadna przyjemność, dlatego tak niewiele jem, albo żywię się fast foodem.
Tak jak prosił Harry, wracam z Danielle i Liamem, Perrie także wraca z nami. W końcu po nią też nie bardzo ma kto przyjechać, więc wracamy wszyscy razem. Cieszę się, że chociaż Danielle trafiła na swojego idealnego chłopaka. Z tego, co wiem to Liam i Danielle nie kłócą się za wiele, chłopak zawsze ją we wszystkim wspiera i tak samo moja przyjaciółka wspiera swojego chłopaka. Obydwoje tworzą miłą i spokojną atmosferę. Po prostu chce się z nimi przebywać. Teraz widzę, jak Liam sięga po jej dłoń i mocno zaciska, gdy dziewczyna opowiada co dokładnie dzisiaj robiła. Jestem ciekawa czy Liam leci z Danielle na jej warsztaty taneczne. Mam nadzieję, że ich związek się nie rozpadnie, bo akurat jak dla mnie oni są idealnie stworzeni dla siebie.
Znów przyłapuje się nad tym, że ciągle myślę. W samochodzie nie muszę się za wiele odzywać, więc mogę wrócić do mojej ostatnio ulubionej czynności. Jestem ciekawa gdzie podziewa się mój chłopak, który tak bardzo za mną tęsknił, ale nie mógł po mnie przyjechać. Staram się być spokojna i nie denerwować jednak to jest silniejsze ode mnie. Gdy tylko sobie pomyślę, że Harry znów jest w tej cholernej knajpie i walczy w jakiejś klatce dla pieprzonej mafii to po prostu aż wszystko w środku mnie się gotuje. Będzie mi się musiał porządnie wytłumaczyć. Jutro jest nasza wspólna wigilia i nie chcę żeby ktoś był na siebie pogniewany. Poza tym w końcu muszę zdecydować, co zrobię w tą prawdziwą Wigilię, która jest za trzy dni. Na dodatek nawet nie wiem w jakim stanie jest nasze mieszkanie, a mam zamiar przyjąć tam jutro gości. Będę musiała pojechać tam jeszcze dzisiaj, ale to jak wróci mój chłopak.
Gdy jesteśmy już na campusie Liam pomaga nam z wszystkimi zakupami. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo moje zakupy jednak okazały się większe niż powinny. Wpadam do pokoju i rzucam wszystko na łóżko. Już mam zamiar wyciągnąć telefon, jednak widzę na półce obok łóżka białą karteczkę i niedbałe pismo Harrego. Unoszę ją i czytam "Ubierz sobie coś seksownego i bądź gotowa na 19. Kocham - Harry". Pewnie będzie chciał mnie jakoś udobruchać przez to, że zniknął. Nie mam siły na dąsanie się, więc po prostu zrobię tak, jak on będzie chciał. Rozpakowuję zakupy i wszystko segreguję. Pudełko z zegarkiem chowam głębiej w szafie z moimi ubraniami i kładę się na łóżko. Mam jakąś godzinę na sen, więc postanawiam tego nie zmarnować. Gdy tylko zamykam oczy od razu odpływam...
Wibrowanie mojego telefonu wybudza mnie z cudownego snu. Z zamkniętymi oczami sięgam po urządzenie i wyłączam go. Jest 17.40 więc na spokojnie będę mogła sobie coś przygotować. Zwlekam się z łóżka i podchodzę do szafy, gdzie znajduje się część moich ubrań. Nie mam za wiele do wyboru. Moja garderoba składa się z dziewięćdziesięciu procent czarnych ubrań, więc wyciągam pierwszą lepszą czarną sukienkę. Biorę świeżą bieliznę i idę do łazienki. Odkręcam kurki z wodą i zdejmuję ubrania po czym wchodzę pod ciepły strumień. Szybko opłukuję moje ciało i staram się pobudzić do życia, ale zmęczenie i tak daje o sobie znać.
Zakręcam kurki i wychodzę spod prysznica, osuszam swoje ciało i zakładam świeżą bieliznę a na to czarną sukienkę z koronkowymi rękawami. Spinam włosy i robię prosty makijaż. Potem spięte włosy - rozpuszczam i przeczesuję. Włosy układają się w proste pasma. Całość zajmuje mi więcej czasu niż myślałam. Jest kilka minut przed 19. Wychodzę z łazienki i zakładam rajstopy i na sam koniec buty na obcasie. Nagle słyszę jak drzwi ustępują i do pokoju wchodzi Harry z wielkim bukietem czerwonym róż. Uśmiecham się szeroko i przyglądam mu się. Harry założył zwężane czarne dżinsy do tego białą koszulę i czarną marynarkę. Na to wszystko przyrzucił czarny płaszcz. Jego włosy znacznie urosły, więc ma w nich czarną bandanę.
-Wyglądasz ślicznie - podchodzi do mnie i przyciągam mnie do siebie po czym zatapia się w moich ustach. Od razu w moje nozdrza wdziera się cudowny zapach jego perfum.
-Dziękuję. Ty wyglądasz bardzo przystojnie - odpowiadam i uśmiecham się do niego, zerkam na jego usta na których zostało trochę mojej czerwonej szminki, więc po prostu ją ścieram.
-Och i to dla ciebie - chłopak podaje mi duży bukiet czerwonych róż. -Przepraszam, że nie mogłem cię odebrać, ale coś mnie zatrzymało.
-Dziękuje i nie przejmuj się, Liam nas bezpiecznie przywiózł - odpowiadam a on wyciąga coś z kieszeni. Zerkam na jego rękę i widzę opaskę na oczy. -Harry?
-Spokojnie, muszę ci to założyć bo tam gdzie cię zabieram to niespodzianka - chłopak wygląda na zdenerwowanego, ale skoro tak wiele robi to muszę mu po prostu zaufać.
-No dobrze - odpowiadam i oddaję się w jego ręce.
Po chwili nie widzę już nic. Harry trzymając mnie za rękę wyprowadza mnie z naszego pokoju. Następnie czuję, jak zimne grudniowe powietrze wdziera się w każdy zakamarek mojego ciała. Przylegam do chłopaka, jednak na nie długo. Harry otwiera drzwi i pomaga mi wsiąść do samochodu, które także nim pachnie.
Nie wiem ile jedziemy, ale przez całą drogę mam zasłonięte oczy, a Harry nie chce nic powiedzieć. Mówi, że niespodzianka to niespodzianka i śmieje się ze mnie. Chociaż on ma z tego jakąś rozrywkę. Doceniam to, że się stara ale mnie jako kobietę po prostu zżera ciekawość.
W końcu po jakimś czasie samochód zatrzymuje się i mój chłopak pomaga wysiąść mi ze swojego wielkiego samochodu. Ja jak głupia mocno ściskam bukiet, który mogłam zostawić w pokoju. Po chwili wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia i znów wychodzimy po schodach. Nagle zatrzymujemy się i chłopak ściąga mi przepaskę z oczu.
Mrugam kilka razy, by przyzwyczaić wzrok do jasności. Stoję przed drewnianymi drzwiami z wielką, czerwoną kokardą. Zerkam na Harrego, a on tylko uśmiecha się szeroko. Właśnie stoimy przed naszym mieszkaniem. Chłopak podaje mi klucze.
-Wesołych świąt skarbie - uśmiecha się do mnie i owija moje ciało całując mnie w czoło.
-To jest prezent dla mnie?
-No tak - odpowiada - zająłem się naszym mieszkaniem tak jak obiecałem - dodaje i nie przestaje się uśmiechać - no, otwieraj - ponagla mnie.
Wkładam kluczyk w dziurkę i słyszę jak mechanizm klika. Naciskam na klamkę i powoli otwieram drzwi. Zawsze to ja chciałam urządzić mieszkanie, albo mieć jakiekolwiek słowo. Trochę zaczynam się martwić, że mieszkanie wcale mi się nie spodoba i będę musiała udawać szczęśliwa.
Przechodzę przez próg i od razu się zakochuje. Po wejściu od razu wchodzi się do salonu. Podłoga pokryta jest ciemnym drewnem. Ściany są kremowe jednak główna ściana pokryta jest ciemno-czerwoną cegłą, na której znajduję się telewizor i obok niego duży drewniany regał na książki. Ogólnie w salonie panują ciepłe kolory i drewniane meble, co sprawia że salon jest przytulny i chciałoby się w nim spędzić wieczność. Już mam wejść do kuchni, jednak Harry ciągnie mnie na prawo, gdzie znajduje się łazienka.
-I jak pierwsze wrażenia? - Harry staje przed drzwiami do łazienki i widzę na jego twarzy zdenerwowanie.
-Jest cudownie - mówię i całuję go w usta. Jego oczy momentalnie się rozpromieniają, zdenerwowanie z jego twarzy znika i wraca mój szczęśliwy Harry. Wchodzimy do łazienki, która jest tak samo idealna jak salon. W łazience królują czarne kolory. Podłoga pokryta jest białymi płytkami w kolorze ecru natomiast ściany pokryte są szarą farbą. Na prawo znajdują się na całej długości ściany czarne blaty. Ogólnie mieszkanie nie jest duże więc wszędzie jest przytulnie. Na blacie stoi zlew w kształcie misy a nad nim znajduje się duże lustro, które oświetlone jest wbudowanymi światłami w sufit. Na przeciwko znajduje się duży, przeszklony prysznic, który w niczym nie przypomina campusowego prysznicu. Oraz czarny sedes.
-Czemu nic nie mówisz? - chłopak chwyta mnie za ręke.
-Bo tu jest tak pięknie, że aż nie wiem co powiedzieć. Na początku się obawiałam, ale teraz wszystko minęło. Tu jest po prostu idealnie.
-Nawet ne wiesz, jak bardzo się cieszę - odpowiada i ciągnie mnie do sypialni z tego, co pamiętam. Harry idzie pierwszy i otwiera mi drzwi. Moim oczom ukazuje się sypialnia marzeń. Główną ścianę znów zdobi ciemno-czerwona cegła oraz nasze czarno białe zdjęcie z pierwszej randki, które jest powiększone i oświetlone wbudowanymi światełkami. Uśmiecham się pod nosem. Natomiast tutaj królują czarne dodatki. Na głównej ścianie znajduje się duże, metalowe łóżko z wieloma poduszkami. Obok pięknego łóżka znajdują się czarne nakastliki na których stoją lampki. Po lewej stronie w ścianę wbudowana jest szafa, a na przeciwko łóżka znajduję się wielkie, masywne biurko na którym stoi komputer i nasze zdjęcia w ramkach.
-Aż chce mi się spać - mówię i chwytam go za rękę, chłopak splata nasze palce i przyciąga mnie do siebie.
-Później, teraz jeszcze kuchnia - mówi i ciągnie mnie do ostatniego pomieszczenia. Wchodzimy do ostatniego pomieszczenia i to, co tam widzę totalnie mnie zaskakuje. Pierwsze co dostrzegam biały drewniany stół, a na nim świeczki, talerze, szampan oraz płatki róż.
-Co się stało z moim chłopakiem? - pytam i trącam go biodrem. Harry wygląda na trochę zawstydzono, przeczesuje swoje włosy i poprawia je.
-Gemma mi pomagała - mówi i niepewnie patrzy na mnie - ale pomysł był cały mój - szybko dodaje, jakby chciał się obronić.
-Jest idealnie, naprawdę - odpowiadam szybko i wtulam się w niego. Czuję jak pod moim dotykiem spięte ciało chłopaka powoli się rozluźnia. -Wspaniały prezent na święta, kocham cię skarbie i bardzo ci dziękuję za to wszytko. Jest idealnie - patrzę w jego oczy i gładzę po policzku, a potem zatapiam się w jego miękkich ustach. Chłopak przenosi dłoń na mój pośladek i delikatnie go ściska.
-Podziękowania potem - odsuwam się od niego i przygryzam swoją wargę. Harry unosi dłoń do moich ust i uwalnia wargę. Odwracam się od niego i rozglądam po kuchni. W niej też główna ściana jest z cegły. Jednak tym razem z jaśniejszej niż w poprzednich pomieszczeniach. W kuchni króluje białe drewno z jasno-brązowymi dodatkami. Cały dom jest tak idealnie urządzony, że mam ochotę nigdy z niego nie wychodzić. Nawet nie chcę wiedzieć ile to wszystko kosztowało... Będę musiała mu oddać te pieniądze, jednak na razie nie będę poruszała tego tematu, bo wiem że się zdenerwuje i cała miła atmosfera pryśnie, jak bańka mydlana.
-Więc siadaj królewno, ja podam do stołu - mówi i odsuwa mi krzesło. Idę w stronę stołu z wielkim uśmiechem. Nigdy bym nie pomyślała, że Harry zrobi coś takiego właśnie dla mnie.
___________________________
Dziękuje za cierpliwość. Kolejny rozdział będzie na pewno bardziej świąteczny. Jeśli pojawi się odpowiednia ilość komentarzy to może zdążę z publikacją akurat w święta. Mam nadzieję, że ten rozdział nie był zbyt nudny. Dziękuje za wszystko i zapraszam do komentowania oraz udostępniania swoim znajomym!
 4 kom=next!

piątek, 2 października 2015

Rozdział 51


UWAGA! 
Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Budzę się. Odruchowo szukam Harrego, jednak nie ma go w łóżku. Podnoszę się i łapię powietrze. Harry siedzi na fotelu z podpartą głową i wpatruje się we mnie.
-Czemu nie śpisz? - pytam zachrypniętym głosem i wygrzebuję się spod kołdry. Na zewnątrz jest jeszcze ciemno. Nie wiem, która godzina.
Podchodzę do niego i siadam na jego kolanach po czym wtulam się w jego klatkę piersiową. Natychmiast jego ręce owijają się wokół mnie.
-Ciepła jesteś - mruczy mi do ucha, a ja przymykam oczy.
-Co robisz? - ponawiam swoje pytanie. Niestety walczę z tym żeby nie usnąć. Jestem taka zmęczona, sama nie wiem czym. Chyba ostatnie wydarzenia po prostu mnie wykończyły.
-Przytulam mój największy skarb - odpowiada a ja uśmiecham się pod nosem.
-Harry... - mamroczę pod nosem i mocniej wtulam się w jego chłodny tors. On całuje mnie w głowę.
-Nie martw się mną - odpowiada i nagle czuję jak wstajemy. Po chwili już kładzie mnie z powrotem do łóżka. Gdy już ma odejść łapię go za rękę.
-Połóż się ze mną.
Materac ugina się pod jego ciężarem. Ja naciągam na nas kołdrę i wtulam się w niego. Splatam nasze nogi, a dłonie kładę na jego ciele. Przymykam oczy i staram się nie usnąć. Może Harry potrzebuję z kimś pogadać?
-Więc nie dowiem się czemu nie śpisz? - nadal pytam go o to samo.
-Po prostu myślę o wszystkim i nie daje mi to spać - odpowiada, jedną ręką głaszcze moją. Zaraz znów usnę, a Harry właśnie odpowiedział na moje pytanie.
-W nocy najlepiej się myśli - mamroczę pod nosem - ale chodź spać - mówię i podnoszę się ,całuję jego linię szczęki i policzek.
-Dobrze to śpijmy - mówi i widzę w ciemności, jak na jego twarzy pojawia się leniwy uśmiech. Ja także uśmiecham się do niego i wracam do poprzedniej pozycji i usypiam.

Budzę się ponownie, jednak tym razem jest już jasno, a Harry śpi obok mnie. Jest mi go żal budzić, więc jakimś cudem udaje mi się wyślizgnąć z jego objęć. Podchodzę do okna i widzę, że na zewnątrz jest biało i nadal pada śnieg. Uśmiecham się sama do siebie, gdy nagle czuję jak ręce owijają się wokół mojego ciała, a ciepła klatka piersiowa dotyka moje plecy. Mój uśmiech się poszerza, bo wiem że to Harry.
-Czemu wstałeś? - pytami opieram głowę o niego, Harry kładzie głowę na moim ramieniu.
-Było mi zimno bez ciebie - odpowiada swoim zachrypniętym głosem, a ja nadal się uśmiecham. Czy może być zawsze tak idealnie? W obecnej chwili jestem bardzo szczęśliwa i nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego. Gdyby go nie było, moje życie byłoby po prostu nudne.
-Nadal mam problem z prezentem dla ciebie - zaczynam, a Harry się śmieje.
-Już ci mówiłem że wystarczysz mi ty.
-Ale to nie jest prezent, bo mnie już masz - odwracam się w jego stronę i ujmuję jego twarz - po prostu jestem w tym słaba - dodaję i zdejmuję dłonie z jego twarzy po czym opuszczam głowę w dół.
-Bella nie przejmuj się takimi rzeczami - Harry podnosi mój podbródek i się śmieje - przecież to tylko jakaś gówniana tradycja, możesz mi nawet kupić coś do żarcia i to też będzie prezent, bo nie zapłacę za to - uśmiecham się na jego słowa i staję na palcach, aby go pocałować.
Harry podnosi mnie i zanosi do łóżka.
-Poleżmy sobie - przykrywa nas kołdrą i blokuje jakąkolwiek ucieczkę.
-Musimy dokończyć remont domu, powiadomić wszystkich o naszej wigilii, kupić coś do jedzenia, jakieś prezenty... Nie ma czasu na leżenie - wyliczam, a Harry kładzie dłoń na moje usta.
-Cii nie przejmuj się mieszkaniem - mówi - teraz sobie poleżmy, poza tym jestem trochę obolały i jakiś masaż by mi się przydał - dodaje.
Patrzę na jego twarz, mój wzrok wędruje na jego łuk brwiowy. Opuszkiem palców przejeżdżam po ranie. Chłopak zaciska szczękę i powoli odsuwa się ode mnie.
-Przepraszam - szepczę i całuję go w usta.
-Już przeszło - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie.

Jakiś czas leżymy w łóżku i obdarzamy się malutkimi pocałunkami. Jeszcze chyba nigdy nie leżeliśmy o tak w łóżku i nic nie robiliśmy. Podoba mi się to. Skupiam się na nim i nie myślę o niczym innym. Miał rację. Chociaż na chwilę udało mi się zapomnieć o tym wszystkim, co mnie czeka.
Poza tym dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo Harry jest urzekający. Jego niebiesko zielone oczy są jedyne w swoim rodzaju, usta które tak bardzo lubię całować są zwykłe a jednak idealne. Nie mogę zapomnieć o dołeczkach, które dodają mu słodkości i uroku. Za maską tego niegrzecznego chłopca kryje się wrażliwy i uroczy chłopiec. Kocham go. Tak po prostu. Całą sobą go kocham i nie potrafię żyć bez niego.

Jakimś cudem Harry mnie puszcza wolną, więc ubieram się i idę na ostatnie dwie godziny zajęć. Niestety on znów je opuszcza, co mnie zaczyna martwić. Nie podoba mi się to, że tak wiele opuścił zajęć, ale niestety nie mogę na niego wpłynąć...
Po zajęciach postanawiam wybrać się do jakiegoś sklepu z grami, bo wiem że Alex lubi gry. Po drodze spotykam kilka utrudnień, bo niestety muszę podróżować autobusem. Właśnie takie rzeczy potwierdzają to, jak ważne jest posiadanie samochodu.
W międzyczasie wymieniam kilka sms i uprzedzam mojego przyjaciela, że wpadnę do niego w odwiedziny.
Wysiadam z autobusu i zmierzam w kierunku pokoju Alexa, gdy dostaję wiadomość od Harrego gdzie się podziewam. Od razu mu odpisuję.
"Będę za pół godziny :)".
Chowam telefon do torebki i kieruję się w stronę mieszkania mojego przyjaciela. Chociaż jemu było łatwo coś kupić na prezent. Dawno go nie widziałam. W sumie chyba od mojej kłótni z Harrym. Nawet nie pamiętam, o co wtedy poszło... Wiem tylko, że to była najcięższa kłótnia przez którą prawie rozstaliśmy się. Nie chcę do tego wracać, więc jak najszybciej odganiam od siebie te wspomnienia. Pomimo tego, że dość często się kłócimy zawsze do siebie wracamy. Obawiam się, że kiedyś do siebie nie wrócimy, a ja nie będę w stanie normalnie funkcjonować bez niego. Harry tak bardzo zagnieździł się w moim życiu, że po prostu jest częścią mnie. A bez jakiejkolwiek części człowiek nie potrafi normalnie funkcjonować. Wzdycham i staję w końcu przed drzwiami. Unoszę dłoń i lekko stukam w nie. Nie muszę czekać długo, bo od razu się otwierają. Moim oczom ukazuję się Alex. Zmienił się. Wygląda na bardziej umięśnionego, ma na sobie czarną bluzę i podwinięte rękawki, które ukazują jego tatuaże. Włosy są wysoko postawione ogólnie na jego głowie panuje "nieład artystyczny".
-Bella! - chłopak wciąga mnie do mieszkania i umieszcza w swoich objęciach. Wtulam się w niego i uśmiecham szeroko.
-No cześć - mówię i odsuwam się. Na jego twarzy widnieje ogromny uśmiech i ten słodki jeden dołeczek. Alex jest przystojny i uroczy, ale nigdy nie byłby w stanie zastąpić Harrego. Wyciągam z torebki grę, którą kupiłam.
-Wesołych świąt - mówię i podaję mu ją, -Mam nadzieję, że jeszcze nie masz tej części.
-Wow dziękuję - odpowiada i odbiera ode mnie pudełko z grą - ale naprawdę nie musiałaś, ja nie mam nic dla ciebie, mogę skoczyć coś kupić.
-Daj spokój - śmieje się i znów wlepiam w niego wzrok - chodzisz na siłownię?
-No tak - odpowiada i przewraca oczami - a ty jesz coś? Bardzo zmizerniałaś Bella, nie podoba mi się to - mówi i marszczy brwi - powiedz mi tylko, że to jest jakaś dieta, a normalnie nie wiem co ci zrobię...
-Spokojnie - odpowiadam i śmieję się - miałam kilka kłopotów, ale to już na inne spotkanie - dodaję i siadam na sofie.
-Z Harrym? - Alex zakłada ręce, a ja tylko kręcę głową.
-Rodzinne problemy, ale jak już wspomniałam to dłuższy temat - odpowiadam i robię miejsce obok siebie - siadaj przecież nie gryzę.
-Boje się, że jak cię dotknę to po prostu się złamiesz - Alex patrzy na mnie z przerażeniem. Odkąd weszłam do jego pokoju on ani razu się nie uśmiechnął. Chyba za bardzo się mną martwi, a zupełnie nie ma czym. Alex odchodzi a ja odwracam się i patrzę, jak wyciąga jakieś łakocie. Przewracam oczami. Po chwili wraca z nimi i siada obok mnie.
-Masz coś zjeść - mówi i kładzie całą reklamówkę słodyczy na moich kolanach - ja niestety nie mogę słodkiego, więc musiałem wszystko schować. A mogę się założyć, że ty nic nie jadłaś.
-Alex.. - patrzę na niego, jednak nic to nie daje.
Wygrzebuję jakąś słodkość i zaczynam jeść. Z każdym kęsem uśmiech mojego przyjaciela rośnie i w końcu nie patrzy się na mnie spod byka. Teraz przynajmniej zaczynamy gadać o wszystkim i o niczym. Okazało się, że dostał stypendium sportowe dzięki grze w piłkę na uczelni. Jestem z niego bardzo dumna i jest mi przykro, że to kolejna osoba którą tak zaniedbałam. Wszystko przez to, że teraz w moim życiu tak wiele się dzieje. Przegapiłam dostanie się na studia taneczne Danielle i prawie wszystkie mecze mojego przyjaciela. Jak wiele jeszcze przegapię przez to, że nie mam dla nich czasu? Sama nie wiem...
 Mija jakiś czas, a ja słyszę dzwonek mojego telefonu. Wyciągam go z torebki i widzę, że dzwoni Harry. Zanim jednak odbieram telefon on już przestaje dzwonić. Patrzę na zegarek. Minęła już godzina...
-Muszę lecieć.
-Jasne - mówi Alex i wstaje z kanapy - to bardzo dziękuję za prezent i proszę cię jedz, dobra?
-Oczywiście - odpowiadam i przytulam go - wesołych świąt.
-Wesołych - odpowiada i gładzi moje plecy. Odsuwam się od niego i opuszczam jego pokój.
Alex mieszka tak blisko, a ja nie mogę znaleźć nawet pięć minuta aby do niego zaglądnąć. Nawet ostatnio z nim nie pisałam ani on nie dzwonił do mnie. Postanowienie na kolejne dni mojego życia to więcej dbać o przyjaciół.

Wchodzę do pokoju. Harry leży na łóżku i gra na konsoli.
-Przepraszam, ale zasiedziałam się u Alexa.
-Och... - Harry kiwa głową i widzę jego minę. Jest obrażony. -U Alexa... -Harry powtarza po mnie i uśmiecha się pod nosem. Przewracam oczami i rzucam torbę na bok. Harry i jego chora zazdrość.
Wdrapuję się na łóżko i siadam na nim okrakiem. On nadal nie zwraca ne mnie uwagi, choć już tak bardzo nie jest zapatrzony w ekran.
-Kochanie - mówię powoli - nie musisz być zazdrosny, wiesz że jestem cała twoja - mówię i zaczynam całować go po szyi oraz całkowicie "przypadkiem" ocieram się o jego krocze.
Zmarszczka między jego oczami powoli zanika, a jego wzrok wędruje na mnie. Nagle całkowicie niespodziewanie Harry zrzuca mnie z siebie i kładzie dłoń na mojej szyi. Trochę jestem zdenerwowana jego zachowaniem. Nie dusi mnie, jednak ręką na szyi która jest gotowa do duszenia każdego przestraszy.
-Masz rację - Harry pochyla się nade mną i bierze dłoń z gardła po czym zaczyna zostawiać tam drobne pocałunki - jesteś tylko moja, nikt mi cię nie odbierze - chłopak mówi pewnym głosem i patrzy w moje oczy.
-Twoja - powtarzam i uśmiecham się do niego. Potem wszystko dzieje się w jednym momencie. Jego usta już są przyciśnięte do moich i w międzyczasie pozbywamy się ubrań z siebie. Harry jest dzisiaj trochę brutalny. Ostro wchodzi we mnie, pierwszy raz czuję to tak dobitnie.
-Moja - Harry wchodzi we mnie i powtarza cały czas to słowo. Dzisiaj czuję to jakoś mocniej. Nie mam co zrobić z dłońmi, więc przenoszę na jego plecy i mocno wbijam w jego skórę. Chłopak syczy, a ja szukam jakiekolwiek z nim kontaktu. Harry otwiera oczy. Są ciemniejsze i dzikie.  Nie mogę skupić się na jego oczach i twarzy, bo jestem praktycznie na granicy.
-Harry - jęczę i przymykam oczy.  Z ust mojego chłopaka wydobywają się jęki i przekleństwa. W jednym momencie czuję, jak przyjemność rozlewa się po moim ciele. Szczęka Harrego rozluźnia się, opiera spocone czoło o moje.
-Moja - znów powtarza to słowo szepcząc.
-Twoja - odpowiadam po raz kolejny pewna siebie. Jego usta są blisko moich, więc wyczuwam jego uśmiech na swoich ustach.
-Kocham cię - szepczę w jego usta, a on delikatnie muska moje wargi.
-Ja ciebie bardziej - odpowiada.

Po tym wszystkim bierzemy razem prysznic i zamawiamy jedzenie na wynos. Alex byłby ze mnie dumny. Choć w sumie śmieciowe jedzenie nie należy do tych najlepszych. Gdy tylko będziemy mieli swoje mieszkanie będę jadła regularnie i zdrowo. Jestem zmęczona, ale muszę popatrzyć na jakiekolwiek notatki. W końcu za niedługo trzeba będzie zdawać jakieś egzaminy, a ja nawet nie mam do tego głowy. Jeszcze nikt nie wie o wigilii, ani nie mamy zrobionego mieszkania, a tym bardziej zupełnie nie wiem co zrobić z główną wigilią.
Siadam z nogami skrzyżowanymi pod kołdrą i przeglądam moje notatki. Nagle Harry obejmuje mnie od tyłu. Wkłada dłoń pod moją koszulkę i powoli jeździ palcem po skórze. Przymykam oczy.
-Mmm - mruczę pod nosem - lepiej przestań, bo usnę.
-To chodź spać - mówi i ciągnie mnie za koszulkę.  Kładę się na poduszce, a on podpiera głowę i patrzy się na mnie.
-Jesteś piękna - mówi i dotyka palcem moich ust.
-Przestań - odpowiadam i zakrywam twarz dłonią jak nastolatka. Harry zabiera ręce z mojej twarzy i uśmiecha się do mnie.
-Więc co tam u Alexa? - nagła zmiana tematu dziwi mnie.
-W porządku - odpowiadam - nakarmił mnie słodyczami, uważa że schudłam.
-Ja też tak uważam. Dlatego zamówiłem nam śmieciowe jedzenie - odpowiada i uśmiecha się.
-Harry... Co dzisiaj stało się z tobą?
-Kiedy?
-Podczas no wiesz... - odpowiadam. Boże czemu zachowuję się jak typowa nastolatka?
-Podczas seksu? - pyta i uśmiecha się szeroko - Nie wiem, byłem zły i pozwoliłem temu uczuciu po prostu przejąć moje ciało - mówi i marszczy brwi.
-Przydusiłeś mnie...
-Przepraszam kochanie - jego uśmiech znika z twarzy - zrobiłem to bez myślenia, przepraszam... - szepcze i powoli całuje moje usta.
-W porządku. Tylko nie rób tego więcej.

Noc mija szybko i spokojnie. Po krótkiej rozmowie z Harrym wróciłam do swojej "nauki". Nie miałam za wiele tego wszystkiego. W sumie moja frekwencja na wykładach nie była zadowalająca. Wszystko przez moje problemy rodzinne. Boje się, że nie zaliczę drugiego roku. Teraz muszę się wziąć w garść i zacząć chodzić na zajęcia. Harrego też muszę jakoś wyciągnąć.
Postanowienie nie jest takie łatwe. Na zewnątrz jest zimno i pada śnieg. Natomiast tu - w łóżku jest po prostu cudownie.
Jednak odnajduję w sobie jakąś siłę i wygrzebuję się z łóżka, idę do łazienki i doprowadzam do porządku. Potem budzę Harrego i każe mu iść do łazienki, bo za chwilę wychodzimy. Dziwi mnie jego zachowanie. Wstaje z łóżka bez żadnego narzekania i idzie do łazienki. Po kilkunastu minutach wychodzi i jest gotowy do wyjścia. Daję mu w nagrodę buziaka i wychodzimy na zajęcia.
W drodze na uczelnię spotykamy Liama i Danielle. Witamy się z nimi i mówimy im o wspólnej wigilii. Są naprawdę zachwyceni.
-Perrie wróciła.
-Widziałaś się z nią? - pytam.
-Dzisiaj, idziesz ze mną?
-Oczywiście - odpowiadam i uśmiecham się szeroko - a Zayn? - pytam. Harry ściska moją rękę i odwraca głowę. No tak, nie powinnam pytać się o niego w obecności mojego chłopaka. W końcu całowałam się z Zaynem.
-Od kilku dni jest już na przepustce - mówi Liam, a ja tylko kiwam głową.
-Co z Niallem i Louisem? - pyta Liam.
-Louis ma wyjść w dzień naszej wspólnej wigilii - odpowiada Harry - z Niallem dawno nie gadałem - kiwamy wszyscy głowami. Chyba żadne z nas dawno się z nim nie widziało.
-Dobra to jeszcze się zgadamy, a ty mi napisz o której widzimy się z Perrie - mówię do Danielle i żegnam się z nimi.
Nadal się martwię. Znów niewiele zrobiłam. Na szczęście już poinformowałam dwie osoby o naszym pomyśle. Nie jest tak źle. Jednak czeka mnie jeszcze dużo pracy. W mieszkaniu nie ma za wiele. Zajmę się tym wszystkim dzisiaj wieczorem po spotkaniu z dziewczynami. Nie mogę doczekać się by zobaczyć Perrie. Tęskniłam za nią...
_______________________
Wiem, że długo czekałyście i przepraszam. Rozdział też nie wyszedł zachwycająco, ale jest :) Mam dla Was dobrą wiadomość, wymyśliłam już zakończenie tego opowiadania! Zostawcie motywujący komentarz! Dziękuję za wyrozumiałość i cierpliwość. 
4 kom=next!

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 50

Denerwuję się tym całym śledztwem mojego chłopaka. Czy jakakolwiek dziewczyna tak się zachowuje? Może bym go teraz nie śledziła gdyby on zachowywał się normalnie. Zazwyczaj gdy wychodzi na siłownię nie powtarza mi przez cały dzień, jak bardzo mnie kocha. Przeważnie nie używa tych dwóch słów więcej niż raz na dzień. Z pewnością coś tu nie gra... Już sama droga może mi powiedzieć, że nie jedzie na siłownię. No chyba, że ją zmienił.
Harry nagle zjeżdża z głównej ulicy i wjeżdża w ciemniejszą uliczkę. Niestety muszę jechać za nim. Mam tylko nadzieję, że nie zwracał szczególnej uwagi czy ktoś jedzie za nim czy nie. Harry zatrzymuje się pod jakimś budynkiem, a ja przejeżdżam dalej żeby nie wyglądało to aż tak podejrzanie. Może w śledztwie nie jestem najlepsza, ale chyba nie jest tak źle.
Parkuję samochód przecznicę dalej i wysiadam z niego. Okay muszę przyznać, że akurat ta ulica nie należy do najmilszych. W szczególności ta latarnia, która mruga i czuję się jakbym grała w cholernym filmie! Mam tylko nadzieję, że za chwilę nie zgasną światła, a ktoś napadnie mnie od tyłu.
Zamykam samochód, zanim jednak odchodzę jeszcze sprawdzam czy na pewno go zamknęłam. W końcu nie mój samochód i miał wrócić w jednym kawałku, a mnie zdecydowanie nie stać na kupowanie samochodu. Nawet mnie nie stać na mój wózek, a co dopiero na odkupienie czegoś takiego jak ma Niall.
Nabieram powietrza i otulam się bluzą, chowam kluczyki do kieszonki w spodniach i wracam pod miejsce, gdzie skręcał Harry. Jest tu sporo ludzi i wygląda to na bar. Harry pije? Nie, jeszcze nigdy nie czułam od niego alkoholu po "siłowni".
Popycham drzwi i wchodzę do pomieszczenia, w którym jest pełno ludzi. Ktoś mnie popycha, bo tamuję przejście, więc odsuwam się na bok i rozglądam dookoła. Ten bar przypomina trochę taką spelunę. Ściany są murowane, znajduje się tu wielki bar. Nagle słyszę głośny okrzyk ludzi i kieruję głowę w tamtą stronę. Moim oczom ukazuje się wielka klatka, w której odbywają się walki. Rozglądam się nerwowo szukając Harrego. Może po prostu przyjechał tu ją oglądnąć? Ale przecież by mi powiedział, prawda? Dociera do mnie, że przez chwilę wstrzymywałam oddech, więc go wypuszczam i ponownie nabieram. Tym razem już nie jest takie świeże i orzeźwiające. Wręcz przeciwnie. Jest ciepłe i czuć woń tytoniu oraz alkoholu. Podchodzę do baru. Może tam się czegoś dowiem.
-Co podać? - pyta łysy mężczyzna z brodą. Wygląda trochę przerażająco. Zapewne przez to, że ma tak głęboko osadzone oczy i lekko zakrzywione brwi.
-Nie potrzebuję niczego - odpowiadam, mężczyzna już ma odejść gdy łapię go za rękę - może mi pan powiedzieć, kto będzie dzisiaj walczył?
-Nie wiesz mała? - łysy koleś otwiera tak szeroko oczy, że w końcu je dostrzegam. Kręcę tylko przecząco głową.
-Nasza gwiazda Harry Styles i... - nie słyszę nic więcej prócz Harry Styles. Czuję, jakby ktoś uderzył mnie w klatkę piersiową tak, że nie mogę złapać oddechu. W głowie cały czas słyszę "nasza gwiazda Harry Styles". -Hey w porządku? - facet lekko mną wstrząsa.
-Jasne - odpowiadam i mrugam kilka razy. Harry walczy w klatce? Dlaczego mi nic nie powiedział?
-Tylko nie rozgłaszaj tego jakimś plotkarom. To są nielegalne walki, więc jeśli zależy ci na losie tego młodego chłopaka to wiesz - mówi, a ja tylko kiwam głową. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tym zależy.
-Co masz na myśli nielegalne?
-Mężczyźni którzy tutaj walczą są przedstawicielami różnych ludzi, którzy zamieszani są w jakieś brudne interesy.
-Mafia? - moje oczy są coraz większe. Dlaczego dowiaduje się to od łysego gościa zamiast od mojego chłopaka.
-No coś w tym rodzaju - odpowiada i uśmiecha się - może jednak się czego napijesz, jakoś tak zbladłaś.
-Nie dzięki - mówię i posyłam mu uśmiech - a co masz na myśli gwiazda?
-Styles radzi sobie zajebiście uważam, że jest do tego stworzony. Mógłby zająć się tym na legalu. Ma chłopak talent - mężczyzna dalej kontynuuje, ale nie wiem czy cokolwiek do mnie dociera. Jak mógł mi tego nie powiedzieć? Przecież nie poleciałabym na policję. Zależy mi na nim i z pewnością nie chciałabym żeby go przymknęli. Chociaż... może wtedy by zmądrzał.
-Współczuje mu.
-Dlaczego? 
-Jego dziewczyna nie wspiera go na żadnej walce, a dzisiaj zdecydowanie będzie jego najcięższa walka.
-Może ona nic nie wie? - odpowiadam bez zastanowienia. Musze jakoś bronić siebie i się nie ujawniać.
-W sumie nie zdziwiłbym się. Lepiej żeby się tu nie kręciła, bo podobno jego jedyna słabość to właśnie ta panienka. Chyba musi być zajebiście wyjątkowa, albo po prostu nieźle zakręciła mu w głowie.
-Skoro to jego jedyna słabość to rzeczywiście będzie lepiej jak się tu nie pokaże - mówię i przyglądam mu się. Jestem jego jedyną słabością? Znów zostaję zbombardowana masą informacji. Ten rok chyba przejdzie do historii. Nigdy nie pomyślałam, że przez 21 lat swojego życia dowiem się tak wiele, że aż odechce się żyć.
-Poproszę jednak piwo - mówię i już mam wyciągnąć pieniądze, gdy mężczyzna kręci głową.
-Na koszt firmy, miło się z tobą gadało a tak poza tym jesteś ładna - odpowiada i uśmiecha się szeroko. Łapię butelkę z piwem.
-Dzięki - mówię i odchodzę trochę dalej od barmana. Ciekawa jaka byłaby jego mina gdyby dowiedział się, że to ja jestem dziewczyną Harrego. To dlatego tak bardzo starał się mnie chronić przed tym wszystkim i nic mi nie mówił, a ja sama weszłam w paszczę lwa. W to wszystko wplątana jest mafia. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego na serio istnieje... Skoro mafia ma tu swój udział to rzeczywiście to nie jest bezpieczne. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie tu nie zna.
Jest tak wiele osób, że ciężko dopchać się bliżej miejsca walki, więc pozostaje na swoim miejscu z butelką piwa, gdy nagle światła gasną, a białe reflektory zaświecają się nad klatką. Nie wiem, co się dzieje więc uważnie skanuję pomieszczenie i czekam na Harrego z nadzieją, że to nie będzie on. Nadzieja matką głupich, tak wiem.
Słyszę męski głos, który mówi przez mikrofon. Jednak nie mogę skupić się na niczym innym tylko na usłyszeniu Harry Styles.
Do klatki wchodzi przeciwnik Harrego. Jest naprawdę ogromny. Harry przy nim to piórko. Zaczynam się martwić, bo przypominam sobie słowa barmana że to będzie ciężka walka. Już nawet nie muszę pytać dlaczego.
Po chwili dołącza do niego mój chłopak "Harry Kłamca Styles". Harry wchodząc do klatki ściąga podkoszulek, a wszystkie panienki piszczą na jego widok. O kochane! On jest zajęty. Mam ochotę podejść do każdej i zdzielić po twarzy, jednak muszę zebrać siły i się nie ujawniać. Przyglądam się Harremu. W tej klatce wygląda zdecydowanie inaczej. Na jego twarzy widoczna jest złość a przede wszystkim skupienie. Widzę, jak jego mięśnie się napinają. Harry opuszkami palców dotyka tatuaż, który zrobił dla mnie. Szepcze coś pod nosem a po chwili podskakuje, jakby coś z siebie strząsał. Potem rozgląda się po widowni i jego wzrok ląduje także na mnie. Odruchowo się cofam w ciemniejsze miejsce, aby mnie mnie poznał. Boże oby mnie nie poznał! Błagam.
Unoszę wzrok i na szczęście jego oczy są już skupione na przeciwniku. Przybijają sobie pięści i walka się rozpoczyna. Nie wiem po co brałam to piwo, jak nawet nie jestem w stanie nic przełknąć, a z pewnością alkohol. Przecież ten wielkolud go zabije!
Przez chwilę skaczą w klatce i szykują się do oddania ciosu. Pierwszy robi to przeciwnik Harrego, ale na szczęście robi unik. Okay Bella, oddychaj.
Harry przez pierwszą rundę nie atakuje zbyt wiele. Raczej blokuje albo unika ciosy. Jestem na jego walce pierwszy raz i jak dla mnie może przegrać byle był całkowicie zdrowy. Widzę jak oboje wstają, bo czeka ich jeszcze kolejna rudna. A może to ostania? Nie wiem. Nigdy nie zagłębiałam się w MMA, bo nigdy nie pomyślałabym że mój chłopak będzie się tym zajmował.
Ledwo zaczyna się runda, a przeciwnik Harrego uderza go z ogromną siłą. Harry zatacza się na siatkę, a ja głośno łapię powietrze i mam ochotę do niego podbiegnąć.
-Spokojnie da sobie radę, to twój pierwszy raz? - jakiś koleś uśmiecha się w moją stronę.
-Tak - odpowiadam i przyglądam mu się. Okay chyba nikt znajomy, albo po prostu ja go nie znam. Mam tylko nadzieję, że on także mnie nie zna. Nie czekam sekundy dłużej i przenoszę wzrok w stronę klatki. Widzę na twarzy Harrego krew.Nie wytrzymam tego dłużej...
Nagle Harry szybkim ruchem znajduję się przy swoim przeciwniku i uderza go w wszystkie możliwe miejsca. Koleś chyba jest tym zaskoczony, bo nie jest w stanie się obronić. Harry zdecydowanie teraz przeważa nad nim. Jest szybki, a jego uderzenia są mocne i precyzyjne. Harry wykonuje ostateczny cios i koleś zostaje znokautowany. Nagle wokół mnie wszyscy skaczą, biją brawa, wykrzykują imię mojego chłopaka. Kurczę, chyba serio jest gwiazdą.
-Mówiłem, że da sobie radę - mówi do mnie chłopak, który poprzednio mnie uspokajał.
-Jasne - odpowiadam i dociera do mnie, że on serio wygrał z tym wielkoludem i na mojej twarzy także pojawia się uśmiech. Gdy patrzę w stronę klatki nie ma już tam nikogo. Czuję jak mój telefon wibruje, więc wyciągam go z kieszonki. Odczytuję sms od Harrego.
"Wyjdź stąd i odjedź jak gdyby nigdy nic"
Cholera jasna! Jakim cudem on mnie zobaczył? Chowam telefon do kieszeni i opuszczam spelunę, a następnie wsiadam do samochodu i odjeżdżam jak gdyby nigdy nic. Jadę szybciej niż zamierzałam, ale zestresowałam się tą całą sytuacją... Znów tak wiele informacji spadło na mnie. To wszystko mnie przytłacza.

Oddaję kluczyki Niallowi i dziękuje mu za pożyczenie samochodu. Wracam do pokoju Harrego, gdzie on już na mnie czeka. Nadal na jego twarzy widnieje stróżka krwi. Chyba nie zajęli się nim tak jak powinni. Przekraczam próg i zdecydowanym krokiem idę w jego stronę.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Czemu mnie okłamywałeś przez ten cały czas? - czuję w sobie złość, więc po prostu się na nim wyładowuję. -Ty cholerny dupku! Walczysz w jakiś klatkach i pracujesz dla mafii, a ja dowiaduję się o tym od cholernego barmana?!
-Bella...
-Przestań Harry! Jesteś okropnym kłamcą! Może okłamujesz mnie też co do uczuć?! Jes... - już mam wykrzykiwać kolejne obelgi w jego stronę, gdy nagle przygniata mnie do ściany i mocno przyciska usta do moich. Chcę go odepchnąć, ale on musi być oczywiście silniejszy! Łapie moje nadgarstki i unosi je nad moją głowę. Czuję, jak złość powoli opuszcza moje ciało i po prostu odwzajemniam pocałunek. Po chwili Harry odsuwa się ode mnie.
-Przepraszam - szepcze w moje usta, puszcza moje nadgarstki i opiera swoje czoło o moje - nigdy nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, szczególnie gdy na głowie miałaś ważniejsze rzeczy.
-Harry ty też jesteś dla mnie ważny - odpowiadam - nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, a widząc to co tam się dzieję można spodziewać się najgorszego - wtulam się w jego ciało. Harry obejmuje mnie swoimi ramionami.
-Nie chciałem cię w to wplątywać, ponieważ oni wiedzą że jesteś moim słabym punktem. Nie chciałem żeby cię znali i mogli wykorzystać przeciwko mnie. Idzie mi całkiem nieźle i nie chcę rezygnować.
-Harry zadajesz się z mafią! - krzyczę i odpycham go od siebie, nie mogę patrzeć na tą jego zakrwawioną twarz, więc ciągnę go do łazienki.
-To nie mafia to ludzie, którzy po prostu... zajmują się nielegalnymi rzeczami.
-Mafia - mówię stanowczo i popycham go na sedes.
-To nie jest...
-To jest mafia Harry - przerywam mu i wyciągam apteczkę. Nie wygląda to najlepiej. Obawiam się, że może mieć rozcięty łuk brwiowy. Przez niego już wiem sporo o opatrywaniu ran. Mogłam iść na pielęgniarkę. Praktyki miałbym z głowy. -Gdybyś wrócił w takim stanie powiedziałbyś mi prawdę czy znów byś mnie okłamał?
-Szczerze mówiąc to nie wiem. Może w końcu przyznałbym się do prawdy - mówi i patrzy prosto w moje oczy - tak dla jasności nie chcę cię widzieć na moich walkach.
-Ale Harry...
-Nie Bella - głos Harrego jest stanowczy - nie chcę cię w to mieszać, rozumiesz?
-Nie - odpowiadam i ścieram do końca krew i przyklejam mu plaster na rozcięte miejsce po czym od razu wychodzę z łazienki. Harry wychodzi za mną i ciągnie mnie za rękę po czym obydwoje siadamy na łóżku.
-Bella rozumiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i mieszanie się w to nie będzie dla ciebie dobrym wyjściem?
-To może ty zrezygnuj - odpowiadam i chcę wziąć moje ręce i wstać, ale Harry jeszcze mocniej zaciska palce wokół mojego nadgarstka.
-Potrzebuję pieniędzy. Gdybym to przerwał to nie dość, że miałbym na karku... mafię, to na dodatek nie miałbym tyle pieniędzy, a serio ich potrzebuje.
-Na co Harry? Na mieszkanie? - kręcę głową i właśnie wszystko do mnie dociera. Kiedyś zastanawiałam się skąd miał pieniądze na telewizor. To już mam odpowiedź. -Skoro mieszkanie będziesz opłacał za swoje zdrowie to nie chce tam mieszkać.
-Nie na mieszkanie!
-To na co do cholery?! - obydwoje krzyczymy, a ja już mam coraz mniej siły. Nigdy tak długo się nie kłóciliśmy. Zazwyczaj któreś wychodziło i na tym się kończyło.
-Na Louisa! - puszcza moje nadgarstki i chowa twarz w dłoniach - obiecałem mu, ze wyciągnę go na święta. Obiecałem mu to! - przez chwilę dociera do mnie, jak to naprawdę go bolało, gdy go zamknęli. Wiem, że bardzo się lubili i traktowali siebie nawzajem jak bracia...
-Harry... - szepczę i wstaję z łóżka. Odciągam jego dłonie z twarzy i siadam na nim okrakiem. -Gdybyś mi tylko to wszystko powiedział - mówię i wtulam się w niego. Harry mocno mnie obejmuje i tak samo wtula się we mnie. -Przepraszam za to wszystko, wiem jak ci na nim zależy...
-To nie twoja wina - odpowiada i odkleja się ode mnie. Patrzy prosto w moje oczy - została mi tylko jedna walka i będę mógł z tego zrezygnować. Chyba...
-Jak to chyba?
-No wiesz, ostatnio nie spodobało się gdy odmówiłem handlu narkotykami - patrzę na niego i widzę, że ma mokry policzek. Wycieram miejsce po pojedynczej łzie i jest mi go bardzo żal. Każdy z nas ma swoje problemy, ale my chyba jesteśmy z nimi na pierwszym miejscu.
-Obiecasz mi, że nic ci się nie stanie? - szukam jakiegoś wsparcia w jego oczach. Chcę żeby powiedział, ze wszystko będzie dobrze, ale wiem że te słowa nie opuszczą jego ust.
-Obiecuję - odpowiada i delikatnie całuje moje usta. Nie mam siły na dalszą kłótnię, więc po prostu odwzajemniam jego pocałunek. Wplatam dłonie w jego włosy, a ona przysuwa mnie do siebie jak najbliżej i zamyka dzielącą nas przestrzeń.
-Kocham cię Harry - szepczę w jego usta nadal z przymkniętymi oczami, nasze czoła są oparte o siebie.
-Ja ciebie też Bella. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham - odpowiada i znów składa czuły pocałunek na moich ustach.

Po szybkim prysznicu nareszcie leżymy już w łóżku. Jestem cholernie zmęczona tym śledztwem i tą kłótnią, która ciągnęła się i ciągnęła. Ciekawi mnie to ile na świecie jest takich przyjaciół, którzy poszliby współpracować z mafią żeby tylko zapłacić kaucję za przyjaciela. W takich momentach dociera do mnie to, że nie wiem czy mnie by ktoś wykupił. Oczywiście liczyłabym na Harrego, ale jeśli nie bylibyśmy razem, czy zrobiłby to ktokolwiek inny?
Takie myśli są bardzo przygnębiające. Szczególnie wtedy, gdy tracisz kontakt ze swoimi przyjaciółkami, za które jeszcze kilka miesięcy wcześniej mogłabym zrobić to co robi Harry dla Lou. Danielle zarzuca mi to, że poświęcam cały mój czas Harremu i nie rozmawiamy już tak wiele jak wcześniej, a Perrie jeszcze nie zdążyła mi nic zarzucić bo chyba nie wie o tym pocałunku. Mam nadzieję, że jeśli ich związek się rozpadnie to nie przeze mnie. Będę najgorszą przyjaciółką w całym wszechświecie.
-O czym myślisz? - niski głos mojego chłopaka wyrywa mnie z nocnych przemyśleń. -Nie przestawaj rysować palcem po moim ciele - dodaje po chwili, a ja się uśmiecham. Przeważnie gdy leżymy wieczorami w łóżku i nie usypiamy od razu to zawsze obrysowuję jego tatuaże na torsie.
-O wszystkim myślę - odpowiadam i zerkam na niego - myślę o tym jakiego Louis ma wspaniałego przyjaciela.
-Przestań - Harry przewraca oczami.
-No wiesz chyba nie każdy by się tak zachował.
-Obiecałem mu - mówi i mocniej mnie obejmuje. Okay widzę, że to drażliwy temat, więc po prostu go zmieniam.
-Może zrobimy taką małą kolację świąteczną z naszymi przyjaciółmi. Będzie tak jak dawniej. Tylko nasza paczka - podnoszę głowę, aby widzieć jego reakcję.
-W sumie niezły pomysł - Harry całuje mnie w czoło - zrobimy ją w naszym mieszkaniu.
-Już nie mogę się doczekać - mówię i podnoszę się po czym całuję jego usta - ale się cieszę.
-Ja też - odpowiada i znów chce mnie pocałować, ale ja już wtulam się w niego - może z tej radości jeszcze jeden całus?
-Dobranoc skarbie - uśmiecham się pod nosem.
-Spadaj - odpowiada i spycha mnie z siebie po czym nagle znajduje się nade mną. Ręce kładzie po obu stronach, blokując mi jakąkolwiek ucieczkę. -Dobranoc, tak? - pyta po czym nachyla się i całuje mnie po szyi. O cholera...
-Mhm - mamroczę pod nosem. Muszę się skupić. On bardzo dobrze wie, jak na mnie działa i drań to wykorzystuje. Harry ssie moją skórę na szyi. -Harry - słyszę, że mój oddech mnie zdradza. Jest coraz cięższy.
-Tak kochanie? - pyta, a ja mogę założyć się że właśnie teraz uśmiecha się szeroko. Harry wkłada rękę pod kołdrę i wkłada pod mój podkoszulek. W sumie to jest jego podkoszulek, ale obecnie ja go noszę. -Chciałaś mi coś powiedzieć?
-Mhm - niestety nie jestem w stanie nic więcej z siebie wydusić, bo myślę tylko o jego ustach na mojej szyi i rękach, które wędrują po moim ciele. Jest mi tak dobrze...
Nagle jego ręka znika spod kołdry, a ja muszę obudzić się z tego rozkosznego amoku.
-To dobranoc skarbie - odpowiada i odwraca się do mnie plecami.
-Nienawidzę cię - burczę pod nosem i słyszę jego chichot po czym także odwracam się do niego plecami. To była kara za to, że nie pocałowałam go na dobranoc. Oto właśnie, jedyny w swoim rodzaju Harry Styles!
Po chwili czuję, jego ciepły tors na moich plecach, a następnie jego ręce które oplatają się wokół mojego ciała i odnajdują moją dłoń. Ja splatam nasze palce i czuje jak mój oddech się reguluje.
-Ja ciebie też nienawidzę - Harry całuje mnie w szyję, a ja tylko się uśmiecham i zamykam oczy. Muszę się wyspać, bo czeka mnie wiele pracy. Muszę przygotować dom na naszą małą wigilię i kupić coś przyjaciołom. Nie mogę zapomnieć o Alexie. Wiele dla mnie zrobił w tym roku. Poza tym trzeba będzie ustalić, co z główną Wigilią... Samo myślenie o tym od razu przyprawia mnie o słabość, więc po prostu o tym nie myślę i odpływam...
__________________
Wiem, że rzadko piszę, ale jakoś nie mam motywacji. Rozdział powstawał przez 3 dni i nie uważam go za idealny ani jakiś super. Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadnie Wam do gustu. W ogóle został jeszcze niecały miesiąc wakacji. Kiedy to zleciało? Mam nadzieję, że ciekawie i miło je spędziłyście. Dziękuje za wsparcie :*  
4 kom=next!

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 49

Na początku chciałam Was poinformować, że dokończę opowiadanie. Nie będzie tak długie jak miało być. Trochę przyspieszę akcję. Dziękuje osobom, które zostawiły komentarz choć było ich niewiele w porównaniu do wyświetleń rozdziału.

Od wydarzenia w knajpce minął tydzień. Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem, ale chodzenie na wykłady pozwoliło mi zapomnieć choć na chwilę o tym i wrócić do normalnego życia. Nie mogłam zapomnieć, że nadal jestem studentką, która opuściła już zbyt wiele zajęć. Nie mogę pozwolić na to żeby mnie wyrzucili, bo nie chce mi się ruszyć tyłka na zajęcia. Na psychologii nie jest trudno, więc spokojnie dam sobie radę. Jeszcze tylko dwa lata i będę mogła zacząć pracę... Okay nie ma co tak wybiegać na przód. Muszę myśleć o teraźniejszości, bo w niej mam wiele do myślenia.
Na domiar tego wszystkiego za tydzień święta Bożego Narodzenia, a ja nadal nie mam wymyślonego prezentu dla Harrego. Mam po prostu czarną dziurę w głowie. Nie wiem, co mu kupić. Harry nie przejawia jakiegokolwiek zainteresowania. Normalnego zainteresowania. Będę musiała mu dać coś od siebie. W ostatecznym wypadku dam mu siebie.
Uśmiecham się sama do siebie na tą myśl, gdy nagle ktoś macha mi rękami przed oczami.
-Ziemia do Belli - mrugam kilka razy i dostrzegam Danielle.
-Hey - odpowiadam i przenoszę wzrok na nią - zamyśliłam się nad prezentem dla Harrego.
-Chodźmy do mnie, tam nad czymś pomyślimy.
-Jest Ellie?
-Raczej jej nie będzie - odpowiada i patrzy na mnie, tak jakby czekała na wyjaśnienia.
-Nie uporałam się jeszcze z tym wszystkim. Zmieniłam nastawienie do niej, ale chyba jest po prostu za wcześnie na to wszystko - mówię i wstaję z murku.
Zrobiło mi się zimno, nawet o tym nie myślałam. W końcu jest grudzień. Muszę się przyzwyczajać do cieplejszych ubrań i chłodniejszych dni. W sumie będę miała pretekst żeby jak najczęściej przytulać się do Harrego.

Wchodzimy do mojego byłego pokoju. Tak naprawdę on nadal jest mój, ale ja po prostu sypiam u Harrego. Za niedługo przeprowadzimy się do naszego wspólnego mieszkania, ale teraz Harry powiedział, że zawiesili prace, bo idą święta. Nie bardzo to wszystko rozumiem, ale jakoś muszę się z tym uporać. Jeśli nadal będę przy Harrym nie przeszkadza mi brak mieszkania.
Siadam na moim łóżku i wyciągam nogi przed siebie. Danielle odkłada notatnik obok swojego łóżka i siada obok mnie.
-Perrie za niedługo przyjeżdża.
-Skąd wiesz? - przenoszę wzrok na nią i staram się nie myśleć o Harrym. Jednak przebywanie z nim cały czas jakoś mnie przyzywczaiło, że gdybym o cokolwiek poprosiła on będzie obok. Jednak teraz go nie ma i pewnie zastanawia się gdzie jestem. Będe musiała mu napisać żeby się nie martwił.
-Bella? - Danielle trąca mnie w ramię, a ja mrugam kilkakrotnie. -Słuchałaś mnie?
-Przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiadam i uśmiecham się do niej - więc co z tą Perrie? - Danielle przez chwilę patrzyła na mnie jakby nad czymś myślała.
-Dzwoniła do mnie i mówiła mi, że dostaje przepustkę na tydzień. Ma wiele zakazów i jeśli ich nie będzie przestrzegała to nie będzie dobrze.
-Dziwnie się tego słucha. Mam wrażenie, że jest w więzieniu a nie na odwyku... - kręcę głową z niedowierzaniem. Mam tylko nadzieję, że tam jej pomogą - a wiesz, co z Zaynem?
-Tak. Zayn już jest na wolności - przy ostatnim słowie zrobiła w powietrzu cudzysłów. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Zayn ma o wiele mniej zaostrzony odwyk niż Perrie. No w sumie ja się na tym nie znam. Nie wiem na jakiej podstawie określają uzależnienie. Nie chcę wskazywać, kto przedawkował i prawie umarł.
-Muszę się z nimi zobaczyć. Stęskniłam się... Za Louisem też - dodaję po chwili i cicho wzdycham. Nie wiedziałam, że to wszystko aż tak się potoczy. Jednak życie nigdy nie jest przewidywalne i banalne. Jestem ciekawa co mnie czeka.
-Tak ja też - odpowiada i uśmiecha się do mnie - Bella, mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne.
-Ostatnio zauważyłam, że wiele rzeczy robisz z Harrym. Rozumiem, że jesteście parą i on cię wiele teraz wspiera, jednak... trochę mi przykro, bo spychasz mnie na drugi plan.
-To nie prawda - odpowiadam i prostuje się - jestem teraz z tobą.
-I myślisz o Harrym. Nie chcę nic mówić, ale trochę uzależniłaś się od jego osoby.
-Przestań Dani - kręcę głową - nie uzależniłam się od nikogo. Po prostu spędzam z nim wiele czasu tak jak ty z Liamem.
-Bella, każdy z nas ma swoje życie i żadne z nas nie przesiaduje cały czas u drugiej osoby.
-Sugerujesz coś? - zakładam ramiona i marszczę brwi.
-Chcę ci tylko powiedzieć, że świat po za Harrym Stylesem istnieje Bella.
-Przecież ja to doskonale wiem - mówię i przewracam oczami.
-Tak? To czemu wydaje mi się, że Harry ma swoje życie, a twoje jest uzależnione od niego. Nie dzwonił jeszcze ani nie pisał? Lepiej sprawdź, bo nie chcę żeby potem miał pretensje do mnie że zabieram mu jego dziewczynę.
-Danielle to nie jest tak... on po prostu się martwi - patrzę na nią. Jest wyraźnie zmartwiona. Mam swoje życie, tak samo jak Harry. Wyciągam telefon. Kilka wiadomości i nieodebranych połączeń.
-Tak jakby cię jeszcze interesowało coś poza nim to dostałam się na kurs taneczny w Nowym Jorku.
-Wow! - robię wielkie oczy i przytulam ją - gratuluję ci i bardzo się cieszę. Nie mówiłaś nic o tańczeniu...
-No właśnie Bella. Nie miałam kiedy... - Danielle opuszcza głowę, a do mnie dociera to wszystko co mi powiedziała. Może rzeczywiście ma rację.
-Przepraszam - szepczę i przenoszę wzrok na moje ręce - to jakoś jest silniejsze ode mnie, nie potrafię nad tym zapanować.
-Może mieszkanie z nim to nie jest najlepszy pomysł.
-Nie wiem. Nie chcę o tym teraz gadać. Na razie mi nic nie przeszkadza - odpowiadam stanowczo, a Danielle tylko kiwa głową. Wiem, że ona uważa inaczej  i już podzieliła się ze mną tą uwagą, ale ja wiem swoje.
-Dobra, więc miałyśmy coś wymyślić na prezent dla... Harrego - jego imię, jakoś ciężko przechodzi jej przez usta. Okay teraz ona trochę przesadza. Puszczam to mimo uszu i kiwam głową. Prezent dla niego to będzie trudna rzecz do wymyślenia. Ogólnie jestem kiepska w prezentach dla innych.
Zaczynamy wymieniać różne pomysły i tak mija nam czas.

-Nie... To też raczej nie dla niego - odpowiadam i podpieram podbródek na dłoniach. Nie wiem ile czasu minęło, ale według mnie chyba wieczność. Już nie mogę znaleźć sobie pozycji do siedzenia, bo już wszystkie wykorzystałam.
Przez chwilę między nami zapada cisza. Jednak tę ciszę przerywa osoba, która wpada do pokoju. Podnoszę głowę i widzę Harrego. Jest zdenerwowany.
-Czemu nie odpisujesz? - Harry patrzy na mnie rozgniewanym wzrokiem.
-Cześć Harry - mówi Danielle i widzę jej wzrok.
-Nie miałam czasu spojrzeć na telefon, rozmawiałam z Danielle.
-Ile to jest odpisać na SMS? -  chłopak unosi ręce w górę. Podnoszę się z łóżka i podchodzę do niego. Staję na palcach i opieram się o jego tors po czym zostawiam na jego ustach czuły pocałunek.
-Przepraszam - mówię i widzę, jak jego oczy łagodnieją. Dotykam jego policzka opuszkami palców - następnym razem odpiszę, obiecuję - dodaję i posyłam mu uśmiech. Harry całkowicie ulega i obejmuje mnie swoimi ramionami i mocno tuli do siebie. Albo mi się zdaje, albo wszyscy wokół mnie dzisiaj stanowczo przesadzają z wszystkim?
-W sumie miałam się zbierać, więc chodź Harry - odsuwam się od niego i podchodzę do Danielle - dzięki za wspólnie spędzony czas. Gdy się czegoś więcej dowiesz o Perrie, daj znać. Do zobaczenia - mówię i całuję ją w policzek.
-Jasne, a ty przemyśl to wszystko. - odpowiada i uśmiecha się do mnie. Gdy widzę, że Harry nie ma zamiaru żegnać się z moją przyjaciółką, opuszczamy mój dawny pokój.
-Co masz przemyśleć? - słyszę głos Harrego, gdy ledwo zdążyłam zamknąć drzwi.
-Nic takiego - odpowiadam szybko i podchodzę do niego z uśmiechem na twarzy. Nie mogę dać po sobie nic poznać.
-Jesteś pewna? - chłopak splata nasze dłonie i przyciąga mnie najbliżej siebie.
-Tak. Jestem pewna na sto procent - mówię i wtulam się w jego ciepłe ciało.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Może moja przyjaciółka ma rację, co do mojego chłopaka. Wydaje mi się, że Harry dzisiaj trochę przesadził... Albo po prostu się martwił o ciebie - podpowiada mi mój umysł. Zastawiam się nad tym chwilę. Może rzeczywiście się martwił? W ostatnim tygodniu wszędzie chodził za mną i powtarzał, że mnie obroni. Zapewne jest to związane z jego tajemniczymi zniknięciami, o których miał mi powiedzieć. Gdy zgarnęłam go z bocznej uliczki i wyglądał jak siedem nieszczęść nie zastanawiałam się co on tam robił. Jednak gdy mnie oświecił, że spłacał długi za Louisa byłam wtedy zła. Potem okazało się, że jeszcze wszystkiego mi nie powiedział i raczej nie ma zamiaru.
-Bella? - słyszę głos Harrego i zdaję sobie sprawę, że jesteśmy już w pokoju. Kurczę, muszę przestać się wyłączać, bo wtedy tracę świadomość. -Jesteś już ze mną?
-Tak, przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. -Wiedziałeś, że Zayn wyszedł?
-Tak.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-Nie widziałem takiej potrzeby - odpowiada stanowczo i lustruje mnie wzrokiem.
-Och - wzdycham i siadam na łóżku - Harry, to co wydarzyło się między nami to był zwykły impuls, byliśmy pijani - przenoszę wzrok na niego i staram się żeby on zrobił to samo - to ciebie kocham Harry. Nie jego. Ciebie i tylko ciebie. Zayn jest moim przyjacielem tak samo jak twoim. Kiedy to zrozumiesz? - chłopak podchodzi do mnie i rozsuwa moje nogi, aby stanąć między nimi. Pochyla się nade mną i ujmuje moją twarz.
-Chyba nigdy - mówi niskim głosem i zatapia się w moich ustach. Kładę dłoń na jego karku i mocniej przyciskam jego usta do moich. Zdążyłam się już za nim stęsknić. Po chwili brunet odrywa się od moich ust - Ja ciebie też kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - mówi prosto w moje usta, po czym opiera czoło o moje i tak trwamy jakiś czas.
Po chwili czułości idziemy wziąć prysznic i potem prosto do łóżka. Jestem zmęczona. Nie wiem czym, ale po prostu jestem. Wtulam się w ciepłe ciało Harrego i obrysowuje jego tatuaże na torsie.
-Za niedługo święta - zaczyna Harry.
-Nawet nie mów, nie mogę wymyślić dla ciebie prezentu - przerywam mu, Harry śmieje się.
-To nic trudnego kochanie. Wystarczysz mi tylko ty.
-Nie. To zbyt proste. To nie będzie prezent, bo już mnie masz - mówię i unoszę głowę, aby go widzieć. Chłopak patrzy się na mnie.
-To jeszcze masz trochę czasu - mówi i całuje mnie w czoło - ja mam dla ciebie w sumie dwa prezenty.
-Och nie, nie dołuj mnie aż tak - wzdycham i odwracam głowę.
-Skarbie nie przejmuj się tym wszystkim - mówi i znów się śmieje - to tylko gówniana zasada. Ja mogę dać ci to już. Nie muszę tego robić w święta.
-Nie. Daj mi czas. Wymyślę coś z pewnością - odpowiadam szybko i całuje go w tors. - Boje się tych świąt.
-Czemu?
-To nie będą już te święta, gdzie wszyscy jesteśmy w moim domu i jesteśmy szczęśliwi. Nawet nie wiem, jak one będą teraz wyglądać. Nie chcę usiąść przy stole z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku. Mam dość kłamania.
-Masz rację. Pomyślimy nad tym. Mamy jeszcze cały tydzień.
-Okay, więc ja idę spać bo nie mam już siły.
-Ja też. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham - odpowiadam i znów odchylam głowę żeby móc go pocałować. Gdy tylko odrywam się od jego ust ponownie układam się wygodnie na jego klatce piersiowej i zamykam oczy, aby w końcu odpłynąć i sobie odpocząć.

Ranek nastaje zdecydowanie za szybko. Budzik nachalnie dzwoni i czeka, aż jego właściciel w końcu się obudzi i wyłączy go. W ciągu nocy odkleiłam się od Harrego i teraz śpię na skraju łóżka. Jednak mój chłopak nawet nie pozwoli mi uciec w łóżku, bo jest opleciony wokół mojego ciała. Przynajmniej jest mi ciepło i nie chce mi się wstawać.
-Wyłącz to gówno - słyszę zirytowany głos Harrego, więc od razu sięgam po telefon i wyłączam budzik. Zaczynam się wiercić, aby wydostać się spod jego objęć - gdzie ty się wybierasz?
-Jest już koło 11 więc muszę się ogarnąć na zajęcia.
-Musisz iść?
-Tak, ty też musisz - odpowiadam i chcę podnieść jego rękę z mojego ciała, ale jemu chyba nadal to nie odpowiada - Harry - teraz to ja mam zirytowany głos. Jeśli teraz nie wstanę to za chwilę także tego nie zrobię.
-No dobra - burczy pod nosem i uwalnia mnie z objęć. Wychodzę spod kołdry i momentalnie robi mi się chłodno. Nachylam się nad nim i całuję go w czoło.
-Dzień dobry marudo - mówię i uśmiecham się do niego szeroko. Harry otwiera oczy i przez chwilę patrzy się na mnie. Na jego ustach pojawia się uśmiech i za chwilę urocze dołeczki w policzkach.
-Dzień dobry poranny ptaszku - odpowiada i przewraca się na bok.
-Poranny... - kręcę głową i idę do łazienki.
Tam wykonuje wszystkie poranne czynności, które są niezbędne abym mogła wyjść  z pokoju i wyglądać jak człowiek. Następnie wychodzę z łazienki i ubieram buty oraz zabieram swój notatnik.
-Już idziesz? - Harry podnosi się z łóżka i podchodzi do mnie.
-No tak. Zjem coś w kawiarence - odpowiadam i przyglądam mu się. -Wszystko okay? - wygląda na lekko przestraszonego.
-Tak - odpowiada i przyciąga mnie do siebie - po prostu wychodzisz beze mnie.
-Harry mam 21 lat, chyba jestem w miarę usamodzielniona - uśmiecham się, ale wewnątrz zaczynam się trochę tym martwić. Chyba nie zachowuje się dziecinnie i bezmyślnie żeby dawać mu powody do myślenia, że potrzebuję stałej opieki.
-Wiem, ale wolę cię mieć przy sobie.
-To  tak jak ja, ale każdy z nas ma swoje życie - uśmiecham się i staję na palcach, aby go pocałować - przyjdź na uczelnię to wtedy nie będziemy osobno.
-Jasne. Do zobaczenia kochanie - mówi i mocno wtula się we mnie. Okay nie rozumiem o co mu chodzi, ale niech tak będzie jak mówi. Uśmiecham się do niego i wychodzę z pokoju, aby udać się do kawiarenki i potem na zajęcia.

Harry jednak postanawia przyjść na zajęcia co mnie bardzo cieszy, ponieważ on także chodzi kiedy chce a z pewnością nie jest dla niego najlepsze. Siedzi obok mnie na zajęciach z psychologii i nie szczędzi sobie uczuć. Na szczęście gdy tylko wykładowca przychodzi Harry prawie zabiera łapska ode mnie. Jest mi się trudniej skupić na wykładach niż zazwyczaj, ale chyba powinnam dać sobie radę. W końcu jestem już przyzwyczajona do Harrego. Znam go ponad rok, a jestem z nim około czterech miesięcy.
Po zajęciach wychodzimy na zewnątrz, gdzie właśnie zaczął padać śnieg.  Należę do tych osób, które bardzo się z tego powodu cieszą i lubią zimie. Uśmiecham się szeroko do Harrego.
-Z czego się cieszysz?
-Pada śnieg - mówię, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. -Zrobię ci zdjęcie, idź tam - popchnęłam go, bo ten jego entuzjazm zgasiłby wszystkich, którzy chcą cokolwiek osiągnąć w swoim życiu.
-Po co?
-Bo chce twoje zdjęcia - odpowiadam i wyciągam telefon - a teraz dla mnie uśmiechnij się kochanie - zachęcam i czekam, aż na jego twarzy pojawi się szeroki uśmiech i dołeczki. Niestety nie doczekałam się dołeczków, Harry obdarował mnie tym uśmiechem, który mówi " rób już to gówniane zdjęcie".
-Jeszcze my obydwoje - podbiegam do niego, a on tylko przewraca oczami - och daj spokój to tylko zdjęcia - karcę go, na co on przysuwa się do mnie i całuje mnie w policzek, a ja zdążam uchwycić ten moment. Pokazuję mu zdjęcie - widzisz jak ładnie.
-Bo nie widać mojej twarzy - odpowiada i uśmiecha się do mnie. 
-Jedno normalne, o wiele cię nie proszę... - jęczę.
-Okay - mówi lekko zirytowany. Gdyby mógł to pewnie wyrzuciłby ten telefon jak najdalej się da i jeszcze by go podeptał.
Wtulam się w niego i uśmiecham się do aparatu, na twarzy Harrego także pojawia się szeroki uśmiech.
-Dziękuję - chowam telefon do kieszonki i całuję jego usta.
-Proszę bardzo - odpowiada i przyciąga mnie do siebie, a następnie idziemy do jego pokoju.

Po zajęciach robię sobie ciepłą herbatę, aby się rozgrzać i zaczynam przeglądać moje notatki. Jest już ich dość sporo, wiec warto coś powtórzyć. Nagle Harry wychodzi z łazienki i bierze swoją torbę na siłownie.
-Wychodzę - informuje mnie po czym kuca przy łóżku i patrzy prosto w moje oczy. -Kocham cię, wiesz o tym prawda?
-Oczywiście - odpowiadam i całuję go w nos - idziesz na siłownię?
-Taa.
-Okay to miłej zabawy - mówię - kocham cię Harry - dodaję. Chłopak już miał wyjść gdy nagle się wrócił i pocałował mnie na pożegnanie. Dobra znów mam jakieś dziwne odczucia. Mam wrażenie, że on wcale nie idzie na siłownię. Nigdy jakoś tak uczuciowo się nie żegnał ze mną, gdy miał wyjść po prostu na siłownię. Macham mu na pożegnanie i tylko czekam, aż odejdzie odpowiedni kawałek. Wybiegam z pokoju i biegnę prosto do pokoju Nialla i Liama.
-Hey, mogę pożyczyć samochód? - pytam i łapię pierwsze lepsze klucze.
-Jasne, tylko niech wróci w całości - odpowiada Niall i uśmiecha się do mnie.
-Dzięki - mówię. Wybiegam na zewnątrz, widzę jak Harry właśnie wyjeżdża z parkingu. Odwracam się w stronę drzwi, gdy światła przez chwilę mnie oświetlają. Mam tylko nadzieję, że Styles nie skupiał się na osobie stojącej przy drzwiach.
Nie czekam chwili dłużej tylko biegnę w stronę samochodu Nialla. Otwieram drzwi i wsiadam do samochodu. Wkładam kluczyki do stacyjki i odjeżdżam z piskiem opon. Na szczęście śnieg zdążył stopnieć, a temperatura jeszcze nie spadła nisko, tak abym mogła wpaść w poślizg.
Opuszczam parking i jadę w tą samą stronę, którą wybrał Harry. Gdy tylko odnajduję jego BMW, które powoli jedzie do celu, ja także zwalniam.
_______________________
Mam nadzieję, że się podobało tym osobom, które jeszcze zostały ze mną. Dziękuje za wszystko i pozdrawiam. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam :)   

4 kom=next!