sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 50

Denerwuję się tym całym śledztwem mojego chłopaka. Czy jakakolwiek dziewczyna tak się zachowuje? Może bym go teraz nie śledziła gdyby on zachowywał się normalnie. Zazwyczaj gdy wychodzi na siłownię nie powtarza mi przez cały dzień, jak bardzo mnie kocha. Przeważnie nie używa tych dwóch słów więcej niż raz na dzień. Z pewnością coś tu nie gra... Już sama droga może mi powiedzieć, że nie jedzie na siłownię. No chyba, że ją zmienił.
Harry nagle zjeżdża z głównej ulicy i wjeżdża w ciemniejszą uliczkę. Niestety muszę jechać za nim. Mam tylko nadzieję, że nie zwracał szczególnej uwagi czy ktoś jedzie za nim czy nie. Harry zatrzymuje się pod jakimś budynkiem, a ja przejeżdżam dalej żeby nie wyglądało to aż tak podejrzanie. Może w śledztwie nie jestem najlepsza, ale chyba nie jest tak źle.
Parkuję samochód przecznicę dalej i wysiadam z niego. Okay muszę przyznać, że akurat ta ulica nie należy do najmilszych. W szczególności ta latarnia, która mruga i czuję się jakbym grała w cholernym filmie! Mam tylko nadzieję, że za chwilę nie zgasną światła, a ktoś napadnie mnie od tyłu.
Zamykam samochód, zanim jednak odchodzę jeszcze sprawdzam czy na pewno go zamknęłam. W końcu nie mój samochód i miał wrócić w jednym kawałku, a mnie zdecydowanie nie stać na kupowanie samochodu. Nawet mnie nie stać na mój wózek, a co dopiero na odkupienie czegoś takiego jak ma Niall.
Nabieram powietrza i otulam się bluzą, chowam kluczyki do kieszonki w spodniach i wracam pod miejsce, gdzie skręcał Harry. Jest tu sporo ludzi i wygląda to na bar. Harry pije? Nie, jeszcze nigdy nie czułam od niego alkoholu po "siłowni".
Popycham drzwi i wchodzę do pomieszczenia, w którym jest pełno ludzi. Ktoś mnie popycha, bo tamuję przejście, więc odsuwam się na bok i rozglądam dookoła. Ten bar przypomina trochę taką spelunę. Ściany są murowane, znajduje się tu wielki bar. Nagle słyszę głośny okrzyk ludzi i kieruję głowę w tamtą stronę. Moim oczom ukazuje się wielka klatka, w której odbywają się walki. Rozglądam się nerwowo szukając Harrego. Może po prostu przyjechał tu ją oglądnąć? Ale przecież by mi powiedział, prawda? Dociera do mnie, że przez chwilę wstrzymywałam oddech, więc go wypuszczam i ponownie nabieram. Tym razem już nie jest takie świeże i orzeźwiające. Wręcz przeciwnie. Jest ciepłe i czuć woń tytoniu oraz alkoholu. Podchodzę do baru. Może tam się czegoś dowiem.
-Co podać? - pyta łysy mężczyzna z brodą. Wygląda trochę przerażająco. Zapewne przez to, że ma tak głęboko osadzone oczy i lekko zakrzywione brwi.
-Nie potrzebuję niczego - odpowiadam, mężczyzna już ma odejść gdy łapię go za rękę - może mi pan powiedzieć, kto będzie dzisiaj walczył?
-Nie wiesz mała? - łysy koleś otwiera tak szeroko oczy, że w końcu je dostrzegam. Kręcę tylko przecząco głową.
-Nasza gwiazda Harry Styles i... - nie słyszę nic więcej prócz Harry Styles. Czuję, jakby ktoś uderzył mnie w klatkę piersiową tak, że nie mogę złapać oddechu. W głowie cały czas słyszę "nasza gwiazda Harry Styles". -Hey w porządku? - facet lekko mną wstrząsa.
-Jasne - odpowiadam i mrugam kilka razy. Harry walczy w klatce? Dlaczego mi nic nie powiedział?
-Tylko nie rozgłaszaj tego jakimś plotkarom. To są nielegalne walki, więc jeśli zależy ci na losie tego młodego chłopaka to wiesz - mówi, a ja tylko kiwam głową. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tym zależy.
-Co masz na myśli nielegalne?
-Mężczyźni którzy tutaj walczą są przedstawicielami różnych ludzi, którzy zamieszani są w jakieś brudne interesy.
-Mafia? - moje oczy są coraz większe. Dlaczego dowiaduje się to od łysego gościa zamiast od mojego chłopaka.
-No coś w tym rodzaju - odpowiada i uśmiecha się - może jednak się czego napijesz, jakoś tak zbladłaś.
-Nie dzięki - mówię i posyłam mu uśmiech - a co masz na myśli gwiazda?
-Styles radzi sobie zajebiście uważam, że jest do tego stworzony. Mógłby zająć się tym na legalu. Ma chłopak talent - mężczyzna dalej kontynuuje, ale nie wiem czy cokolwiek do mnie dociera. Jak mógł mi tego nie powiedzieć? Przecież nie poleciałabym na policję. Zależy mi na nim i z pewnością nie chciałabym żeby go przymknęli. Chociaż... może wtedy by zmądrzał.
-Współczuje mu.
-Dlaczego? 
-Jego dziewczyna nie wspiera go na żadnej walce, a dzisiaj zdecydowanie będzie jego najcięższa walka.
-Może ona nic nie wie? - odpowiadam bez zastanowienia. Musze jakoś bronić siebie i się nie ujawniać.
-W sumie nie zdziwiłbym się. Lepiej żeby się tu nie kręciła, bo podobno jego jedyna słabość to właśnie ta panienka. Chyba musi być zajebiście wyjątkowa, albo po prostu nieźle zakręciła mu w głowie.
-Skoro to jego jedyna słabość to rzeczywiście będzie lepiej jak się tu nie pokaże - mówię i przyglądam mu się. Jestem jego jedyną słabością? Znów zostaję zbombardowana masą informacji. Ten rok chyba przejdzie do historii. Nigdy nie pomyślałam, że przez 21 lat swojego życia dowiem się tak wiele, że aż odechce się żyć.
-Poproszę jednak piwo - mówię i już mam wyciągnąć pieniądze, gdy mężczyzna kręci głową.
-Na koszt firmy, miło się z tobą gadało a tak poza tym jesteś ładna - odpowiada i uśmiecha się szeroko. Łapię butelkę z piwem.
-Dzięki - mówię i odchodzę trochę dalej od barmana. Ciekawa jaka byłaby jego mina gdyby dowiedział się, że to ja jestem dziewczyną Harrego. To dlatego tak bardzo starał się mnie chronić przed tym wszystkim i nic mi nie mówił, a ja sama weszłam w paszczę lwa. W to wszystko wplątana jest mafia. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego na serio istnieje... Skoro mafia ma tu swój udział to rzeczywiście to nie jest bezpieczne. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie tu nie zna.
Jest tak wiele osób, że ciężko dopchać się bliżej miejsca walki, więc pozostaje na swoim miejscu z butelką piwa, gdy nagle światła gasną, a białe reflektory zaświecają się nad klatką. Nie wiem, co się dzieje więc uważnie skanuję pomieszczenie i czekam na Harrego z nadzieją, że to nie będzie on. Nadzieja matką głupich, tak wiem.
Słyszę męski głos, który mówi przez mikrofon. Jednak nie mogę skupić się na niczym innym tylko na usłyszeniu Harry Styles.
Do klatki wchodzi przeciwnik Harrego. Jest naprawdę ogromny. Harry przy nim to piórko. Zaczynam się martwić, bo przypominam sobie słowa barmana że to będzie ciężka walka. Już nawet nie muszę pytać dlaczego.
Po chwili dołącza do niego mój chłopak "Harry Kłamca Styles". Harry wchodząc do klatki ściąga podkoszulek, a wszystkie panienki piszczą na jego widok. O kochane! On jest zajęty. Mam ochotę podejść do każdej i zdzielić po twarzy, jednak muszę zebrać siły i się nie ujawniać. Przyglądam się Harremu. W tej klatce wygląda zdecydowanie inaczej. Na jego twarzy widoczna jest złość a przede wszystkim skupienie. Widzę, jak jego mięśnie się napinają. Harry opuszkami palców dotyka tatuaż, który zrobił dla mnie. Szepcze coś pod nosem a po chwili podskakuje, jakby coś z siebie strząsał. Potem rozgląda się po widowni i jego wzrok ląduje także na mnie. Odruchowo się cofam w ciemniejsze miejsce, aby mnie mnie poznał. Boże oby mnie nie poznał! Błagam.
Unoszę wzrok i na szczęście jego oczy są już skupione na przeciwniku. Przybijają sobie pięści i walka się rozpoczyna. Nie wiem po co brałam to piwo, jak nawet nie jestem w stanie nic przełknąć, a z pewnością alkohol. Przecież ten wielkolud go zabije!
Przez chwilę skaczą w klatce i szykują się do oddania ciosu. Pierwszy robi to przeciwnik Harrego, ale na szczęście robi unik. Okay Bella, oddychaj.
Harry przez pierwszą rundę nie atakuje zbyt wiele. Raczej blokuje albo unika ciosy. Jestem na jego walce pierwszy raz i jak dla mnie może przegrać byle był całkowicie zdrowy. Widzę jak oboje wstają, bo czeka ich jeszcze kolejna rudna. A może to ostania? Nie wiem. Nigdy nie zagłębiałam się w MMA, bo nigdy nie pomyślałabym że mój chłopak będzie się tym zajmował.
Ledwo zaczyna się runda, a przeciwnik Harrego uderza go z ogromną siłą. Harry zatacza się na siatkę, a ja głośno łapię powietrze i mam ochotę do niego podbiegnąć.
-Spokojnie da sobie radę, to twój pierwszy raz? - jakiś koleś uśmiecha się w moją stronę.
-Tak - odpowiadam i przyglądam mu się. Okay chyba nikt znajomy, albo po prostu ja go nie znam. Mam tylko nadzieję, że on także mnie nie zna. Nie czekam sekundy dłużej i przenoszę wzrok w stronę klatki. Widzę na twarzy Harrego krew.Nie wytrzymam tego dłużej...
Nagle Harry szybkim ruchem znajduję się przy swoim przeciwniku i uderza go w wszystkie możliwe miejsca. Koleś chyba jest tym zaskoczony, bo nie jest w stanie się obronić. Harry zdecydowanie teraz przeważa nad nim. Jest szybki, a jego uderzenia są mocne i precyzyjne. Harry wykonuje ostateczny cios i koleś zostaje znokautowany. Nagle wokół mnie wszyscy skaczą, biją brawa, wykrzykują imię mojego chłopaka. Kurczę, chyba serio jest gwiazdą.
-Mówiłem, że da sobie radę - mówi do mnie chłopak, który poprzednio mnie uspokajał.
-Jasne - odpowiadam i dociera do mnie, że on serio wygrał z tym wielkoludem i na mojej twarzy także pojawia się uśmiech. Gdy patrzę w stronę klatki nie ma już tam nikogo. Czuję jak mój telefon wibruje, więc wyciągam go z kieszonki. Odczytuję sms od Harrego.
"Wyjdź stąd i odjedź jak gdyby nigdy nic"
Cholera jasna! Jakim cudem on mnie zobaczył? Chowam telefon do kieszeni i opuszczam spelunę, a następnie wsiadam do samochodu i odjeżdżam jak gdyby nigdy nic. Jadę szybciej niż zamierzałam, ale zestresowałam się tą całą sytuacją... Znów tak wiele informacji spadło na mnie. To wszystko mnie przytłacza.

Oddaję kluczyki Niallowi i dziękuje mu za pożyczenie samochodu. Wracam do pokoju Harrego, gdzie on już na mnie czeka. Nadal na jego twarzy widnieje stróżka krwi. Chyba nie zajęli się nim tak jak powinni. Przekraczam próg i zdecydowanym krokiem idę w jego stronę.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Czemu mnie okłamywałeś przez ten cały czas? - czuję w sobie złość, więc po prostu się na nim wyładowuję. -Ty cholerny dupku! Walczysz w jakiś klatkach i pracujesz dla mafii, a ja dowiaduję się o tym od cholernego barmana?!
-Bella...
-Przestań Harry! Jesteś okropnym kłamcą! Może okłamujesz mnie też co do uczuć?! Jes... - już mam wykrzykiwać kolejne obelgi w jego stronę, gdy nagle przygniata mnie do ściany i mocno przyciska usta do moich. Chcę go odepchnąć, ale on musi być oczywiście silniejszy! Łapie moje nadgarstki i unosi je nad moją głowę. Czuję, jak złość powoli opuszcza moje ciało i po prostu odwzajemniam pocałunek. Po chwili Harry odsuwa się ode mnie.
-Przepraszam - szepcze w moje usta, puszcza moje nadgarstki i opiera swoje czoło o moje - nigdy nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, szczególnie gdy na głowie miałaś ważniejsze rzeczy.
-Harry ty też jesteś dla mnie ważny - odpowiadam - nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, a widząc to co tam się dzieję można spodziewać się najgorszego - wtulam się w jego ciało. Harry obejmuje mnie swoimi ramionami.
-Nie chciałem cię w to wplątywać, ponieważ oni wiedzą że jesteś moim słabym punktem. Nie chciałem żeby cię znali i mogli wykorzystać przeciwko mnie. Idzie mi całkiem nieźle i nie chcę rezygnować.
-Harry zadajesz się z mafią! - krzyczę i odpycham go od siebie, nie mogę patrzeć na tą jego zakrwawioną twarz, więc ciągnę go do łazienki.
-To nie mafia to ludzie, którzy po prostu... zajmują się nielegalnymi rzeczami.
-Mafia - mówię stanowczo i popycham go na sedes.
-To nie jest...
-To jest mafia Harry - przerywam mu i wyciągam apteczkę. Nie wygląda to najlepiej. Obawiam się, że może mieć rozcięty łuk brwiowy. Przez niego już wiem sporo o opatrywaniu ran. Mogłam iść na pielęgniarkę. Praktyki miałbym z głowy. -Gdybyś wrócił w takim stanie powiedziałbyś mi prawdę czy znów byś mnie okłamał?
-Szczerze mówiąc to nie wiem. Może w końcu przyznałbym się do prawdy - mówi i patrzy prosto w moje oczy - tak dla jasności nie chcę cię widzieć na moich walkach.
-Ale Harry...
-Nie Bella - głos Harrego jest stanowczy - nie chcę cię w to mieszać, rozumiesz?
-Nie - odpowiadam i ścieram do końca krew i przyklejam mu plaster na rozcięte miejsce po czym od razu wychodzę z łazienki. Harry wychodzi za mną i ciągnie mnie za rękę po czym obydwoje siadamy na łóżku.
-Bella rozumiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i mieszanie się w to nie będzie dla ciebie dobrym wyjściem?
-To może ty zrezygnuj - odpowiadam i chcę wziąć moje ręce i wstać, ale Harry jeszcze mocniej zaciska palce wokół mojego nadgarstka.
-Potrzebuję pieniędzy. Gdybym to przerwał to nie dość, że miałbym na karku... mafię, to na dodatek nie miałbym tyle pieniędzy, a serio ich potrzebuje.
-Na co Harry? Na mieszkanie? - kręcę głową i właśnie wszystko do mnie dociera. Kiedyś zastanawiałam się skąd miał pieniądze na telewizor. To już mam odpowiedź. -Skoro mieszkanie będziesz opłacał za swoje zdrowie to nie chce tam mieszkać.
-Nie na mieszkanie!
-To na co do cholery?! - obydwoje krzyczymy, a ja już mam coraz mniej siły. Nigdy tak długo się nie kłóciliśmy. Zazwyczaj któreś wychodziło i na tym się kończyło.
-Na Louisa! - puszcza moje nadgarstki i chowa twarz w dłoniach - obiecałem mu, ze wyciągnę go na święta. Obiecałem mu to! - przez chwilę dociera do mnie, jak to naprawdę go bolało, gdy go zamknęli. Wiem, że bardzo się lubili i traktowali siebie nawzajem jak bracia...
-Harry... - szepczę i wstaję z łóżka. Odciągam jego dłonie z twarzy i siadam na nim okrakiem. -Gdybyś mi tylko to wszystko powiedział - mówię i wtulam się w niego. Harry mocno mnie obejmuje i tak samo wtula się we mnie. -Przepraszam za to wszystko, wiem jak ci na nim zależy...
-To nie twoja wina - odpowiada i odkleja się ode mnie. Patrzy prosto w moje oczy - została mi tylko jedna walka i będę mógł z tego zrezygnować. Chyba...
-Jak to chyba?
-No wiesz, ostatnio nie spodobało się gdy odmówiłem handlu narkotykami - patrzę na niego i widzę, że ma mokry policzek. Wycieram miejsce po pojedynczej łzie i jest mi go bardzo żal. Każdy z nas ma swoje problemy, ale my chyba jesteśmy z nimi na pierwszym miejscu.
-Obiecasz mi, że nic ci się nie stanie? - szukam jakiegoś wsparcia w jego oczach. Chcę żeby powiedział, ze wszystko będzie dobrze, ale wiem że te słowa nie opuszczą jego ust.
-Obiecuję - odpowiada i delikatnie całuje moje usta. Nie mam siły na dalszą kłótnię, więc po prostu odwzajemniam jego pocałunek. Wplatam dłonie w jego włosy, a ona przysuwa mnie do siebie jak najbliżej i zamyka dzielącą nas przestrzeń.
-Kocham cię Harry - szepczę w jego usta nadal z przymkniętymi oczami, nasze czoła są oparte o siebie.
-Ja ciebie też Bella. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham - odpowiada i znów składa czuły pocałunek na moich ustach.

Po szybkim prysznicu nareszcie leżymy już w łóżku. Jestem cholernie zmęczona tym śledztwem i tą kłótnią, która ciągnęła się i ciągnęła. Ciekawi mnie to ile na świecie jest takich przyjaciół, którzy poszliby współpracować z mafią żeby tylko zapłacić kaucję za przyjaciela. W takich momentach dociera do mnie to, że nie wiem czy mnie by ktoś wykupił. Oczywiście liczyłabym na Harrego, ale jeśli nie bylibyśmy razem, czy zrobiłby to ktokolwiek inny?
Takie myśli są bardzo przygnębiające. Szczególnie wtedy, gdy tracisz kontakt ze swoimi przyjaciółkami, za które jeszcze kilka miesięcy wcześniej mogłabym zrobić to co robi Harry dla Lou. Danielle zarzuca mi to, że poświęcam cały mój czas Harremu i nie rozmawiamy już tak wiele jak wcześniej, a Perrie jeszcze nie zdążyła mi nic zarzucić bo chyba nie wie o tym pocałunku. Mam nadzieję, że jeśli ich związek się rozpadnie to nie przeze mnie. Będę najgorszą przyjaciółką w całym wszechświecie.
-O czym myślisz? - niski głos mojego chłopaka wyrywa mnie z nocnych przemyśleń. -Nie przestawaj rysować palcem po moim ciele - dodaje po chwili, a ja się uśmiecham. Przeważnie gdy leżymy wieczorami w łóżku i nie usypiamy od razu to zawsze obrysowuję jego tatuaże na torsie.
-O wszystkim myślę - odpowiadam i zerkam na niego - myślę o tym jakiego Louis ma wspaniałego przyjaciela.
-Przestań - Harry przewraca oczami.
-No wiesz chyba nie każdy by się tak zachował.
-Obiecałem mu - mówi i mocniej mnie obejmuje. Okay widzę, że to drażliwy temat, więc po prostu go zmieniam.
-Może zrobimy taką małą kolację świąteczną z naszymi przyjaciółmi. Będzie tak jak dawniej. Tylko nasza paczka - podnoszę głowę, aby widzieć jego reakcję.
-W sumie niezły pomysł - Harry całuje mnie w czoło - zrobimy ją w naszym mieszkaniu.
-Już nie mogę się doczekać - mówię i podnoszę się po czym całuję jego usta - ale się cieszę.
-Ja też - odpowiada i znów chce mnie pocałować, ale ja już wtulam się w niego - może z tej radości jeszcze jeden całus?
-Dobranoc skarbie - uśmiecham się pod nosem.
-Spadaj - odpowiada i spycha mnie z siebie po czym nagle znajduje się nade mną. Ręce kładzie po obu stronach, blokując mi jakąkolwiek ucieczkę. -Dobranoc, tak? - pyta po czym nachyla się i całuje mnie po szyi. O cholera...
-Mhm - mamroczę pod nosem. Muszę się skupić. On bardzo dobrze wie, jak na mnie działa i drań to wykorzystuje. Harry ssie moją skórę na szyi. -Harry - słyszę, że mój oddech mnie zdradza. Jest coraz cięższy.
-Tak kochanie? - pyta, a ja mogę założyć się że właśnie teraz uśmiecha się szeroko. Harry wkłada rękę pod kołdrę i wkłada pod mój podkoszulek. W sumie to jest jego podkoszulek, ale obecnie ja go noszę. -Chciałaś mi coś powiedzieć?
-Mhm - niestety nie jestem w stanie nic więcej z siebie wydusić, bo myślę tylko o jego ustach na mojej szyi i rękach, które wędrują po moim ciele. Jest mi tak dobrze...
Nagle jego ręka znika spod kołdry, a ja muszę obudzić się z tego rozkosznego amoku.
-To dobranoc skarbie - odpowiada i odwraca się do mnie plecami.
-Nienawidzę cię - burczę pod nosem i słyszę jego chichot po czym także odwracam się do niego plecami. To była kara za to, że nie pocałowałam go na dobranoc. Oto właśnie, jedyny w swoim rodzaju Harry Styles!
Po chwili czuję, jego ciepły tors na moich plecach, a następnie jego ręce które oplatają się wokół mojego ciała i odnajdują moją dłoń. Ja splatam nasze palce i czuje jak mój oddech się reguluje.
-Ja ciebie też nienawidzę - Harry całuje mnie w szyję, a ja tylko się uśmiecham i zamykam oczy. Muszę się wyspać, bo czeka mnie wiele pracy. Muszę przygotować dom na naszą małą wigilię i kupić coś przyjaciołom. Nie mogę zapomnieć o Alexie. Wiele dla mnie zrobił w tym roku. Poza tym trzeba będzie ustalić, co z główną Wigilią... Samo myślenie o tym od razu przyprawia mnie o słabość, więc po prostu o tym nie myślę i odpływam...
__________________
Wiem, że rzadko piszę, ale jakoś nie mam motywacji. Rozdział powstawał przez 3 dni i nie uważam go za idealny ani jakiś super. Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadnie Wam do gustu. W ogóle został jeszcze niecały miesiąc wakacji. Kiedy to zleciało? Mam nadzieję, że ciekawie i miło je spędziłyście. Dziękuje za wsparcie :*  
4 kom=next!

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci to po raz setny. Twoje rozdziały opisują dokładnie to, co dzieje się w moim związku. Też przechodzimy kryzys. Z tą różnicą, że mój Harry nie okazuje mi tak często uczuć, co jest bardzo irytujące. Teraz powoli wychodzimy na prostą. Oby. Co do wakacji to spędzam je głównie ze znajomymi, co bardzo mnie cieszy, bo teraz czeka mnie spóźniona matura, więc ładuję baterie. Twój rozdział jest rozgrzewką przed ponownym powrotem na 'tory'. Już myślałam, że zrezygnowałaś.
    Spodziewałam się mafii, nie spodziewałam się walk w klatce. Zaskakujesz. Twoja wyobraźnia jest ogromna, co jest niesamowite. Masz ogromny talent, a to, że czasami wypada się z formy jest normalne. Kochana, nie poddawaj się, bo Twoja inteligencja nie może się zmarnować. Trzymam kciuki i buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto czekać na takie cuda <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No to już wiadomo czym zajmował się Harry :) Nie mogę doczekac się tej wspólnej Wigilii pomimo tego, że na zewnątrz panują niezłe upały! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku wspaniały rozdział czekam na następny z niecierpliwością mam nadzieje ze pojawi się już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rodziłał tak samo ja twoje opowiadanie czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń