Od wydarzenia w knajpce minął tydzień. Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem, ale chodzenie na wykłady pozwoliło mi zapomnieć choć na chwilę o tym i wrócić do normalnego życia. Nie mogłam zapomnieć, że nadal jestem studentką, która opuściła już zbyt wiele zajęć. Nie mogę pozwolić na to żeby mnie wyrzucili, bo nie chce mi się ruszyć tyłka na zajęcia. Na psychologii nie jest trudno, więc spokojnie dam sobie radę. Jeszcze tylko dwa lata i będę mogła zacząć pracę... Okay nie ma co tak wybiegać na przód. Muszę myśleć o teraźniejszości, bo w niej mam wiele do myślenia.
Na domiar tego wszystkiego za tydzień święta Bożego Narodzenia, a ja nadal nie mam wymyślonego prezentu dla Harrego. Mam po prostu czarną dziurę w głowie. Nie wiem, co mu kupić. Harry nie przejawia jakiegokolwiek zainteresowania. Normalnego zainteresowania. Będę musiała mu dać coś od siebie. W ostatecznym wypadku dam mu siebie.
Uśmiecham się sama do siebie na tą myśl, gdy nagle ktoś macha mi rękami przed oczami.
-Ziemia do Belli - mrugam kilka razy i dostrzegam Danielle.
-Hey - odpowiadam i przenoszę wzrok na nią - zamyśliłam się nad prezentem dla Harrego.
-Chodźmy do mnie, tam nad czymś pomyślimy.
-Jest Ellie?
-Raczej jej nie będzie - odpowiada i patrzy na mnie, tak jakby czekała na wyjaśnienia.
-Nie uporałam się jeszcze z tym wszystkim. Zmieniłam nastawienie do niej, ale chyba jest po prostu za wcześnie na to wszystko - mówię i wstaję z murku.
Zrobiło mi się zimno, nawet o tym nie myślałam. W końcu jest grudzień. Muszę się przyzwyczajać do cieplejszych ubrań i chłodniejszych dni. W sumie będę miała pretekst żeby jak najczęściej przytulać się do Harrego.
Wchodzimy do mojego byłego pokoju. Tak naprawdę on nadal jest mój, ale ja po prostu sypiam u Harrego. Za niedługo przeprowadzimy się do naszego wspólnego mieszkania, ale teraz Harry powiedział, że zawiesili prace, bo idą święta. Nie bardzo to wszystko rozumiem, ale jakoś muszę się z tym uporać. Jeśli nadal będę przy Harrym nie przeszkadza mi brak mieszkania.
Siadam na moim łóżku i wyciągam nogi przed siebie. Danielle odkłada notatnik obok swojego łóżka i siada obok mnie.
-Perrie za niedługo przyjeżdża.
-Skąd wiesz? - przenoszę wzrok na nią i staram się nie myśleć o Harrym. Jednak przebywanie z nim cały czas jakoś mnie przyzywczaiło, że gdybym o cokolwiek poprosiła on będzie obok. Jednak teraz go nie ma i pewnie zastanawia się gdzie jestem. Będe musiała mu napisać żeby się nie martwił.
-Bella? - Danielle trąca mnie w ramię, a ja mrugam kilkakrotnie. -Słuchałaś mnie?
-Przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiadam i uśmiecham się do niej - więc co z tą Perrie? - Danielle przez chwilę patrzyła na mnie jakby nad czymś myślała.
-Dzwoniła do mnie i mówiła mi, że dostaje przepustkę na tydzień. Ma wiele zakazów i jeśli ich nie będzie przestrzegała to nie będzie dobrze.
-Dziwnie się tego słucha. Mam wrażenie, że jest w więzieniu a nie na odwyku... - kręcę głową z niedowierzaniem. Mam tylko nadzieję, że tam jej pomogą - a wiesz, co z Zaynem?
-Tak. Zayn już jest na wolności - przy ostatnim słowie zrobiła w powietrzu cudzysłów. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Zayn ma o wiele mniej zaostrzony odwyk niż Perrie. No w sumie ja się na tym nie znam. Nie wiem na jakiej podstawie określają uzależnienie. Nie chcę wskazywać, kto przedawkował i prawie umarł.
-Muszę się z nimi zobaczyć. Stęskniłam się... Za Louisem też - dodaję po chwili i cicho wzdycham. Nie wiedziałam, że to wszystko aż tak się potoczy. Jednak życie nigdy nie jest przewidywalne i banalne. Jestem ciekawa co mnie czeka.
-Tak ja też - odpowiada i uśmiecha się do mnie - Bella, mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne.
-Ostatnio zauważyłam, że wiele rzeczy robisz z Harrym. Rozumiem, że jesteście parą i on cię wiele teraz wspiera, jednak... trochę mi przykro, bo spychasz mnie na drugi plan.
-To nie prawda - odpowiadam i prostuje się - jestem teraz z tobą.
-I myślisz o Harrym. Nie chcę nic mówić, ale trochę uzależniłaś się od jego osoby.
-Przestań Dani - kręcę głową - nie uzależniłam się od nikogo. Po prostu spędzam z nim wiele czasu tak jak ty z Liamem.
-Bella, każdy z nas ma swoje życie i żadne z nas nie przesiaduje cały czas u drugiej osoby.
-Sugerujesz coś? - zakładam ramiona i marszczę brwi.
-Chcę ci tylko powiedzieć, że świat po za Harrym Stylesem istnieje Bella.
-Przecież ja to doskonale wiem - mówię i przewracam oczami.
-Tak? To czemu wydaje mi się, że Harry ma swoje życie, a twoje jest uzależnione od niego. Nie dzwonił jeszcze ani nie pisał? Lepiej sprawdź, bo nie chcę żeby potem miał pretensje do mnie że zabieram mu jego dziewczynę.
-Danielle to nie jest tak... on po prostu się martwi - patrzę na nią. Jest wyraźnie zmartwiona. Mam swoje życie, tak samo jak Harry. Wyciągam telefon. Kilka wiadomości i nieodebranych połączeń.
-Tak jakby cię jeszcze interesowało coś poza nim to dostałam się na kurs taneczny w Nowym Jorku.
-Wow! - robię wielkie oczy i przytulam ją - gratuluję ci i bardzo się cieszę. Nie mówiłaś nic o tańczeniu...
-No właśnie Bella. Nie miałam kiedy... - Danielle opuszcza głowę, a do mnie dociera to wszystko co mi powiedziała. Może rzeczywiście ma rację.
-Przepraszam - szepczę i przenoszę wzrok na moje ręce - to jakoś jest silniejsze ode mnie, nie potrafię nad tym zapanować.
-Może mieszkanie z nim to nie jest najlepszy pomysł.
-Nie wiem. Nie chcę o tym teraz gadać. Na razie mi nic nie przeszkadza - odpowiadam stanowczo, a Danielle tylko kiwa głową. Wiem, że ona uważa inaczej i już podzieliła się ze mną tą uwagą, ale ja wiem swoje.
-Dobra, więc miałyśmy coś wymyślić na prezent dla... Harrego - jego imię, jakoś ciężko przechodzi jej przez usta. Okay teraz ona trochę przesadza. Puszczam to mimo uszu i kiwam głową. Prezent dla niego to będzie trudna rzecz do wymyślenia. Ogólnie jestem kiepska w prezentach dla innych.
Zaczynamy wymieniać różne pomysły i tak mija nam czas.
-Nie... To też raczej nie dla niego - odpowiadam i podpieram podbródek na dłoniach. Nie wiem ile czasu minęło, ale według mnie chyba wieczność. Już nie mogę znaleźć sobie pozycji do siedzenia, bo już wszystkie wykorzystałam.
Przez chwilę między nami zapada cisza. Jednak tę ciszę przerywa osoba, która wpada do pokoju. Podnoszę głowę i widzę Harrego. Jest zdenerwowany.
-Czemu nie odpisujesz? - Harry patrzy na mnie rozgniewanym wzrokiem.
-Cześć Harry - mówi Danielle i widzę jej wzrok.
-Nie miałam czasu spojrzeć na telefon, rozmawiałam z Danielle.
-Ile to jest odpisać na SMS? - chłopak unosi ręce w górę. Podnoszę się z łóżka i podchodzę do niego. Staję na palcach i opieram się o jego tors po czym zostawiam na jego ustach czuły pocałunek.
-Przepraszam - mówię i widzę, jak jego oczy łagodnieją. Dotykam jego policzka opuszkami palców - następnym razem odpiszę, obiecuję - dodaję i posyłam mu uśmiech. Harry całkowicie ulega i obejmuje mnie swoimi ramionami i mocno tuli do siebie. Albo mi się zdaje, albo wszyscy wokół mnie dzisiaj stanowczo przesadzają z wszystkim?
-W sumie miałam się zbierać, więc chodź Harry - odsuwam się od niego i podchodzę do Danielle - dzięki za wspólnie spędzony czas. Gdy się czegoś więcej dowiesz o Perrie, daj znać. Do zobaczenia - mówię i całuję ją w policzek.
-Jasne, a ty przemyśl to wszystko. - odpowiada i uśmiecha się do mnie. Gdy widzę, że Harry nie ma zamiaru żegnać się z moją przyjaciółką, opuszczamy mój dawny pokój.
-Co masz przemyśleć? - słyszę głos Harrego, gdy ledwo zdążyłam zamknąć drzwi.
-Nic takiego - odpowiadam szybko i podchodzę do niego z uśmiechem na twarzy. Nie mogę dać po sobie nic poznać.
-Jesteś pewna? - chłopak splata nasze dłonie i przyciąga mnie najbliżej siebie.
-Tak. Jestem pewna na sto procent - mówię i wtulam się w jego ciepłe ciało.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Może moja przyjaciółka ma rację, co do mojego chłopaka. Wydaje mi się, że Harry dzisiaj trochę przesadził... Albo po prostu się martwił o ciebie - podpowiada mi mój umysł. Zastawiam się nad tym chwilę. Może rzeczywiście się martwił? W ostatnim tygodniu wszędzie chodził za mną i powtarzał, że mnie obroni. Zapewne jest to związane z jego tajemniczymi zniknięciami, o których miał mi powiedzieć. Gdy zgarnęłam go z bocznej uliczki i wyglądał jak siedem nieszczęść nie zastanawiałam się co on tam robił. Jednak gdy mnie oświecił, że spłacał długi za Louisa byłam wtedy zła. Potem okazało się, że jeszcze wszystkiego mi nie powiedział i raczej nie ma zamiaru.
-Bella? - słyszę głos Harrego i zdaję sobie sprawę, że jesteśmy już w pokoju. Kurczę, muszę przestać się wyłączać, bo wtedy tracę świadomość. -Jesteś już ze mną?
-Tak, przepraszam. Zamyśliłam się - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. -Wiedziałeś, że Zayn wyszedł?
-Tak.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-Nie widziałem takiej potrzeby - odpowiada stanowczo i lustruje mnie wzrokiem.
-Och - wzdycham i siadam na łóżku - Harry, to co wydarzyło się między nami to był zwykły impuls, byliśmy pijani - przenoszę wzrok na niego i staram się żeby on zrobił to samo - to ciebie kocham Harry. Nie jego. Ciebie i tylko ciebie. Zayn jest moim przyjacielem tak samo jak twoim. Kiedy to zrozumiesz? - chłopak podchodzi do mnie i rozsuwa moje nogi, aby stanąć między nimi. Pochyla się nade mną i ujmuje moją twarz.
-Chyba nigdy - mówi niskim głosem i zatapia się w moich ustach. Kładę dłoń na jego karku i mocniej przyciskam jego usta do moich. Zdążyłam się już za nim stęsknić. Po chwili brunet odrywa się od moich ust - Ja ciebie też kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - mówi prosto w moje usta, po czym opiera czoło o moje i tak trwamy jakiś czas.
Po chwili czułości idziemy wziąć prysznic i potem prosto do łóżka. Jestem zmęczona. Nie wiem czym, ale po prostu jestem. Wtulam się w ciepłe ciało Harrego i obrysowuje jego tatuaże na torsie.
-Za niedługo święta - zaczyna Harry.
-Nawet nie mów, nie mogę wymyślić dla ciebie prezentu - przerywam mu, Harry śmieje się.
-To nic trudnego kochanie. Wystarczysz mi tylko ty.
-Nie. To zbyt proste. To nie będzie prezent, bo już mnie masz - mówię i unoszę głowę, aby go widzieć. Chłopak patrzy się na mnie.
-To jeszcze masz trochę czasu - mówi i całuje mnie w czoło - ja mam dla ciebie w sumie dwa prezenty.
-Och nie, nie dołuj mnie aż tak - wzdycham i odwracam głowę.
-Skarbie nie przejmuj się tym wszystkim - mówi i znów się śmieje - to tylko gówniana zasada. Ja mogę dać ci to już. Nie muszę tego robić w święta.
-Nie. Daj mi czas. Wymyślę coś z pewnością - odpowiadam szybko i całuje go w tors. - Boje się tych świąt.
-Czemu?
-To nie będą już te święta, gdzie wszyscy jesteśmy w moim domu i jesteśmy szczęśliwi. Nawet nie wiem, jak one będą teraz wyglądać. Nie chcę usiąść przy stole z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku. Mam dość kłamania.
-Masz rację. Pomyślimy nad tym. Mamy jeszcze cały tydzień.
-Okay, więc ja idę spać bo nie mam już siły.
-Ja też. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham - odpowiadam i znów odchylam głowę żeby móc go pocałować. Gdy tylko odrywam się od jego ust ponownie układam się wygodnie na jego klatce piersiowej i zamykam oczy, aby w końcu odpłynąć i sobie odpocząć.
Ranek nastaje zdecydowanie za szybko. Budzik nachalnie dzwoni i czeka, aż jego właściciel w końcu się obudzi i wyłączy go. W ciągu nocy odkleiłam się od Harrego i teraz śpię na skraju łóżka. Jednak mój chłopak nawet nie pozwoli mi uciec w łóżku, bo jest opleciony wokół mojego ciała. Przynajmniej jest mi ciepło i nie chce mi się wstawać.
-Wyłącz to gówno - słyszę zirytowany głos Harrego, więc od razu sięgam po telefon i wyłączam budzik. Zaczynam się wiercić, aby wydostać się spod jego objęć - gdzie ty się wybierasz?
-Jest już koło 11 więc muszę się ogarnąć na zajęcia.
-Musisz iść?
-Tak, ty też musisz - odpowiadam i chcę podnieść jego rękę z mojego ciała, ale jemu chyba nadal to nie odpowiada - Harry - teraz to ja mam zirytowany głos. Jeśli teraz nie wstanę to za chwilę także tego nie zrobię.
-No dobra - burczy pod nosem i uwalnia mnie z objęć. Wychodzę spod kołdry i momentalnie robi mi się chłodno. Nachylam się nad nim i całuję go w czoło.
-Dzień dobry marudo - mówię i uśmiecham się do niego szeroko. Harry otwiera oczy i przez chwilę patrzy się na mnie. Na jego ustach pojawia się uśmiech i za chwilę urocze dołeczki w policzkach.
-Dzień dobry poranny ptaszku - odpowiada i przewraca się na bok.
-Poranny... - kręcę głową i idę do łazienki.
Tam wykonuje wszystkie poranne czynności, które są niezbędne abym mogła wyjść z pokoju i wyglądać jak człowiek. Następnie wychodzę z łazienki i ubieram buty oraz zabieram swój notatnik.
-Już idziesz? - Harry podnosi się z łóżka i podchodzi do mnie.
-No tak. Zjem coś w kawiarence - odpowiadam i przyglądam mu się. -Wszystko okay? - wygląda na lekko przestraszonego.
-Tak - odpowiada i przyciąga mnie do siebie - po prostu wychodzisz beze mnie.
-Harry mam 21 lat, chyba jestem w miarę usamodzielniona - uśmiecham się, ale wewnątrz zaczynam się trochę tym martwić. Chyba nie zachowuje się dziecinnie i bezmyślnie żeby dawać mu powody do myślenia, że potrzebuję stałej opieki.
-Wiem, ale wolę cię mieć przy sobie.
-To tak jak ja, ale każdy z nas ma swoje życie - uśmiecham się i staję na palcach, aby go pocałować - przyjdź na uczelnię to wtedy nie będziemy osobno.
-Jasne. Do zobaczenia kochanie - mówi i mocno wtula się we mnie. Okay nie rozumiem o co mu chodzi, ale niech tak będzie jak mówi. Uśmiecham się do niego i wychodzę z pokoju, aby udać się do kawiarenki i potem na zajęcia.
Harry jednak postanawia przyjść na zajęcia co mnie bardzo cieszy, ponieważ on także chodzi kiedy chce a z pewnością nie jest dla niego najlepsze. Siedzi obok mnie na zajęciach z psychologii i nie szczędzi sobie uczuć. Na szczęście gdy tylko wykładowca przychodzi Harry prawie zabiera łapska ode mnie. Jest mi się trudniej skupić na wykładach niż zazwyczaj, ale chyba powinnam dać sobie radę. W końcu jestem już przyzwyczajona do Harrego. Znam go ponad rok, a jestem z nim około czterech miesięcy.
Po zajęciach wychodzimy na zewnątrz, gdzie właśnie zaczął padać śnieg. Należę do tych osób, które bardzo się z tego powodu cieszą i lubią zimie. Uśmiecham się szeroko do Harrego.
-Z czego się cieszysz?
-Pada śnieg - mówię, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. -Zrobię ci zdjęcie, idź tam - popchnęłam go, bo ten jego entuzjazm zgasiłby wszystkich, którzy chcą cokolwiek osiągnąć w swoim życiu.
-Po co?
-Bo chce twoje zdjęcia - odpowiadam i wyciągam telefon - a teraz dla mnie uśmiechnij się kochanie - zachęcam i czekam, aż na jego twarzy pojawi się szeroki uśmiech i dołeczki. Niestety nie doczekałam się dołeczków, Harry obdarował mnie tym uśmiechem, który mówi " rób już to gówniane zdjęcie".
-Jeszcze my obydwoje - podbiegam do niego, a on tylko przewraca oczami - och daj spokój to tylko zdjęcia - karcę go, na co on przysuwa się do mnie i całuje mnie w policzek, a ja zdążam uchwycić ten moment. Pokazuję mu zdjęcie - widzisz jak ładnie.
-Bo nie widać mojej twarzy - odpowiada i uśmiecha się do mnie.
-Jedno normalne, o wiele cię nie proszę... - jęczę.
-Okay - mówi lekko zirytowany. Gdyby mógł to pewnie wyrzuciłby ten telefon jak najdalej się da i jeszcze by go podeptał.
Wtulam się w niego i uśmiecham się do aparatu, na twarzy Harrego także pojawia się szeroki uśmiech.
-Dziękuję - chowam telefon do kieszonki i całuję jego usta.
-Proszę bardzo - odpowiada i przyciąga mnie do siebie, a następnie idziemy do jego pokoju.
Po zajęciach robię sobie ciepłą herbatę, aby się rozgrzać i zaczynam przeglądać moje notatki. Jest już ich dość sporo, wiec warto coś powtórzyć. Nagle Harry wychodzi z łazienki i bierze swoją torbę na siłownie.
-Wychodzę - informuje mnie po czym kuca przy łóżku i patrzy prosto w moje oczy. -Kocham cię, wiesz o tym prawda?
-Oczywiście - odpowiadam i całuję go w nos - idziesz na siłownię?
-Taa.
-Okay to miłej zabawy - mówię - kocham cię Harry - dodaję. Chłopak już miał wyjść gdy nagle się wrócił i pocałował mnie na pożegnanie. Dobra znów mam jakieś dziwne odczucia. Mam wrażenie, że on wcale nie idzie na siłownię. Nigdy jakoś tak uczuciowo się nie żegnał ze mną, gdy miał wyjść po prostu na siłownię. Macham mu na pożegnanie i tylko czekam, aż odejdzie odpowiedni kawałek. Wybiegam z pokoju i biegnę prosto do pokoju Nialla i Liama.
-Hey, mogę pożyczyć samochód? - pytam i łapię pierwsze lepsze klucze.
-Jasne, tylko niech wróci w całości - odpowiada Niall i uśmiecha się do mnie.
-Dzięki - mówię. Wybiegam na zewnątrz, widzę jak Harry właśnie wyjeżdża z parkingu. Odwracam się w stronę drzwi, gdy światła przez chwilę mnie oświetlają. Mam tylko nadzieję, że Styles nie skupiał się na osobie stojącej przy drzwiach.
Nie czekam chwili dłużej tylko biegnę w stronę samochodu Nialla. Otwieram drzwi i wsiadam do samochodu. Wkładam kluczyki do stacyjki i odjeżdżam z piskiem opon. Na szczęście śnieg zdążył stopnieć, a temperatura jeszcze nie spadła nisko, tak abym mogła wpaść w poślizg.
Opuszczam parking i jadę w tą samą stronę, którą wybrał Harry. Gdy tylko odnajduję jego BMW, które powoli jedzie do celu, ja także zwalniam.
_______________________
Mam
nadzieję, że się podobało tym osobom, które jeszcze zostały ze mną.
Dziękuje za wszystko i pozdrawiam. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam :)
4 kom=next!
ale super, już myślałam, że jednak zrezygnowałaś mimo tego maila. Nawet nie wiesz jak się cieszę mogąc to czytać. Jestem Twoją wielką fanką (co za pewnie wiesz). W żadnym wypadku mnie nie zawiodłaś! Mam nadzieję, że teraz będziesz częściej dodawała notki. Czekam z niecierpliwieniem na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJejku już myslalam, ze nic nie napiszesz. Bałam się, że już przestaniesz pisać i nie dowiem się, co porabia Harry. A tu proszę, kolejny rozdział i wiem, co Harry porabia po nocach :D Czekam z wielką niecierpliwością! Udanych wakacji :*
OdpowiedzUsuńOczywiście , że nie zawiodłaś i ty razem :) Bardzo udany rozdział i życzę ci również udanych wakacji w których częściej być dodawała notatki :*
OdpowiedzUsuńSzkoda ze to juz koniec mam nadzieje ze wiesz że opowiadanie jest wspaniałe i dużo ludzi je uwielbia ! Może jednak zdecydujesz się na drugą część ? Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń