poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 46

Na słowa Harrego pokiwałam głową. Poczułam się bardzo zmęczona, więc wtuliłam się w jego ciepły tors.
-Nie zasypiaj mi na kolanach - starałam się jeszcze kontaktować, ale na prawdę coraz mniej dawałam rady. Harry był taki wygodny i ciepły, a ja już chciałam spać. Nie walczyłam więcej tylko po prostu odpłynęłam do krainy, w której nie istnieją problemy. Są tylko piękne sny, w których jesteśmy kim chcemy...

Przebudziłam się i poczułam ogromny ból głowy. Przyłożyłam rękę  do czoła. Na dodatek było mi bardzo gorąco i poczułam, że zaraz zwymiotuje. Na szczęście Harry nie przytłoczył mnie swoim ciężarem, więc odkryłam się i pobiegłam do łazienki. Nie wiem, która była godzina i jak znalazłam się w łóżku, ale zapewne powinnam być wdzięczna Harremu.
Wstrząsnęło moim ciałem i zwymiotowałam. Potem kolejny raz... Poczułam, że na razie nie będę tego powtarzać, więc wstałam i opłukałam usta wodą. Usiadłam obok sedesu i przymknęłam oczy.
Czułam się jakby przejechał mnie czołg.
Usłyszałam, że Harry wstał. Otwarł drzwi do łazienki i przetarł oczy.
-W porządku? - spytał zaspanym głosem.
-Jasne, wracaj do łóżka - odparłam i posłałam mu uśmiech. Wyglądał bardzo seksownie. Miał pierwszy raz na sobie szare spodnie dresowe, które wisiały mu na biodrach. Nie miał na sobie koszulki, więc jego wytatuowane ciało było odsłonięte. Włosy miał zmierzwienie. Na sam jego widok ponownie się uśmiechnęłam.
-Co jest? Alkohol nie opuścił twojego organizmu? - przeczesał palcami włosy burząc ten seksowny nieład.
-Nie, po prostu seksownie wyglądasz - odpowiadam i przymykam oczy. Czuję, jak nadchodzą kolejne wymioty. Szybko zbieram się z podłogi i wymotuję do sedesu.
Czuję, jak Harry zgarnia moje włosy i je przytrzymuje. Jestem mu na prawdę wdzięczna. Tak wiele dla mnie robi.
Powoli odsuwam się od sedesu. Wyciągam rękę, żeby wesprzeć się na Harrym. On podnosi moje zmasakrowane ciało. Powoli podchodzę do zlewu i przepłukuję usta.
Potem wpadam na ciało Harrego i przytulam się do niego.
-Nie chcę już pić - mamroczę pod nosem i czuję się jeszcze bardziej wycieńczona niż parę minut wcześniej. Opadam na jego nagi tors. Chłopak łapie mnie w pasie i bierze na ręce. Zanosi do łózka i wkłada pod kołdrę.
-Oj mała - kręci głową i uśmiecha się do mnie. Sięga po telefon. - Jest 5.40 nie dasz mi spać, nie?
-Chyba nie - odpowiadam i zamykam oczy. Harry odgarnia moje włosy na bok i pozwala mi usnąć.

Budzę się znów po jakimś czasie. Otwieram oczy i dostrzegam Harrego, który patrzy się na mnie. Odwracam się na drugą stronę i dostrzegam butelkę z wodą. Unoszę się na rękach  i od razu po nią sięgam.
Opróżniam prawie połowę i znów kładę się do łóżka.
-Co tak patrzysz na mnie? - pytam.
-Nie mogę?
-No możesz - poprawiam swoją kołdrę, a on nadal patrzy na mnie. -Która godzina?
-Dochodzi 10, więc masz czas przed zajęciami.
-No tak. W końcu pasuje iść na zajęcia - mruczę pod nosem i uśmiecham się do niego. -Dlaczego nadal tak się we mnie wpatrujesz?
-Zastanawiam się nad tobą.
-Czemu?
-Zastanawiam się, co mi się spodobało w takiej alkoholiczce - odpowiada i uśmiecha się pokazując dołeczki.
-Spadaj - wystawiam mu środkowy palec i odwracam się do niego plecami. -Nie jestem alkoholiczką. Pije raz na jakiś czas. Poza tym jestem studentką, więc mogę.
-No nie gniewaj się - czuje, jak materac ugina się pod jego ciężarem. Po chwili już przytula się do mnie - chciałem zażartować, ale chyba moje maleństwo nie ma ochoty.
-Czuję, się jak gówno - odpowiadam. Harry oplata moje ciało.
-Może świeży prysznic dobrze ci zrobi?
-A pójdziesz ze mną? - wiem, że się w tej chwili uśmiecha.
-Tylko na to czekałem - odpowiada i schodzi z łóżka.
-Zanieś mnie! - krzyczę, na co się obraca i wyciąga moje zwłoki z łóżka. Nie czuję dzisiaj życia w sobie...
Harry zanosi mnie do łazienki i odkręca kurki od prysznica. Zdejmuje ze mnie wczorajsze ubrania i całuje mnie w czoło. Po czym sam się rozbiera.
Wchodzimy pod prysznic. Przytulam się do niego, a on wpycha mnie pod strumień gorącej wody.
-Parzy! - odskakuję na bok.
-No już nie marszcz tego noska - uśmiecha się do mnie i reguluje wodę - proszę księżniczko.
-Dziękuje - odpowiadam i znów wchodzę pod strumień wody. Teraz jest idealna.
Harry wyciska trochę żelu na gąbkę i delikatnie pieni moje ciało. Stoję do niego plecami i opieram się o jego tors. Szkoda, że między nami nie jest zawsze tak idealnie. Ale w sumie nikt nie ma idealnego życia, więc nie mogę być inna. Mam Harrego to powinno mi całkowicie wystarczyć.
Gdy moje całe ciało jest spienione, Harry spłukuje ze mnie całą pianę, a następnie wyciska trochę szamponu na rękę i delikatnie masuje włosy. Jest mi tak dobrze, że mruczę pod nosem.
-Będziesz musiała mi się odwdzięczyć - mówi przerywając moją błogość.
-Spokojnie - odpowiadam i spłukuję moje włosy. Od razu czuję się lepiej.
Teraz ja powtarzam te same czynności, co on. Gdy docieram do włosów muszę stanąć na palcach, bo niestety jest zbyt wysoki.
-Och pochyl się, bo nie dostaję - przewracam oczami. Harry uśmiecha się i łaskawie opuszcza głowę, więc mogę mu spienić włosy. Masuję jego głowę.
-Lubię, jak to robisz. Szczególnie jak ciągniesz mnie za włosy, gdy robię ci dobrze - znów na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech.
-Przestań - delikatnie uderzam go w ramię. Przypominam sobie, że przedwczoraj go pobili, więc już więcej mu nic nie robię. Jego oko nadal jest siwe, ale tak poza tym jest całkiem w porządku.
Harry spłukuje szampon z włosów.
-Już ci urosły włosy, będziesz musiał nosić tą chustkę na głowie.
-Albo po prostu je obetnę.
-Nie - szybko protestuje - lubię gdy są dłuższe. Mam przynajmniej za co ciągnąć - odpowiadam i teraz to ja się szeroko uśmiecham. Nachodzi mnie ochota pocałowania go.
Podchodzę do niego i staję na palcach, a następnie składam pocałunek na jego idealnych wargach. Gdy tylko się odsuwam z ust Harrego wydobywa się jęk.
-Co tak krótko? Miałem ochotę cię przelecieć pod prysznicem - chłopak przyciąga mnie do siebie i zostawia czułe pocałunki na ramieniu, a potem na szyi.
-Nie mamy gumki przy sobie - odpowiadam i staram się nie tracić rozumu. Przymykam oczy i delektuję się tą jego delikatnością. -Przestań - mój oddech mnie zdradza. Miało to być stanowcze, a wyszło skomlenie.
-Na pewno mam przestać? - pyta i ściska mój pośladek.
-Nie - teraz to ja się rzucam na jego usta. Harry uśmiecha się pod pocałunkiem i przybliża moją kobiecość do jego krocza - Harry - szepczę w jego usta - proszę - staram się żeby zabrzmiało to stanowczo. Chłopak schodzi do moich piersi i obdarza je pocałunkami - Harry - zdobywam się na stanowczość. Odpycham go od siebie. -Przestań - otwieram oczy i trzymam go na dystans. Jest ode mnie silniejszy, więc spokojnie mógłby odrzucić moją rękę.
-Ale dokończymy to - odpowiada i klepie mnie w tyłek aż podskakuję w miejscu.
-Oczywiście panie sprośny - przewracam oczami i zakręcam wodę.
-Podobało ci się.
-Przecież wiesz, że tak - odpowiadam i uśmiecham się do niego. Biorę ręcznik i owijam swoje ciało. Podaję ręcznik Harrego, który obwiązuje go na biodrach.
-Zaraz cię dorwę - słyszę głos Harrego, więc wybiegam z łazienki.  I tak nie mam gdzie uciec, więc biegnę prosto na łózko. Harry wskakuje na mnie i siada okrakiem. Unosi moje ręce do góry i pochyla się nade mną. -Nawet się nie musiałem wysilić - uśmiecha się. Woda skapuje z jego włosów  prosto na moją twarz. Harry pochyla się nade mną i całuje moje odkryte ciało. Mój oddech momentalnie staje się cięższy i przyspiesza. Jak to możliwe, że on tak nam nie działa?
Jednak to  wszystko nie trwa długo, bo mój telefon właśnie dzwoni.
-Poczekaj - ujmuję jego twarz, ale on nie chcę przestać - ale jesteś nachalny - mamroczę pod nosem i daję mu szybkiego buziaka po czym wyplątuje się spod jego uścisku i sięgam po telefon.
-Halo? - odbieram nie patrząc kto dzwoni.
-Bella nie rozłączaj się - słyszę głos mamy. Harry nadal mnie  całuje pomimo tego, że prosiłam żeby przestał. Odpycham go od siebie i poprawiam się na łóżku.
-Okay -szeptam do słuchawki.
-Proszę cię spotkajmy się. Porozmawiajmy jak dorośli.
-Dobrze - godzę się bez zastanowienia. Wszystkie złości mi przeszły i tęsknie za moimi rodzicami. Nie potrafię się gniewać na ludzi dzięki, którym żyję.
-To masz czas jutro?
-Tak. O której i gdzie?
-Możemy spotkać się w jakiejś kawiarni. O 18?
-W porządku. Wyślij mi adres, jak coś znajdziesz - mówię ze spokojem - to do zobaczenia.
-Pa córeczko - mówi i rozłączam się. Wstaję z łóżka i biorę świeże ubrania. Harry patrzy na mnie trochę zdezorientowany.
-Mama - mówię krótko i zdejmuję ręcznik , wycieram mokre ciało i zakładam na siebie bieliznę. Harry wchodzi do łazienki i robi to samo. Dziwnie się czuje, gdy on stoi obok mnie całkiem nagi.
Na pewno miej dziwnie niż parę miesięcy  temu, ale jednak nadal to uczucie jest we mnie.
-Co mówiła? - ubiera bokserki na pupę.
-Umówiłam się z nią jutro - odparłam ze spokojem. Naciągnąłem na pupę czarne rurki.
-O której?
-18 - biorę czarny podkoszulek Harrego i zakrywam resztę ciała.
-Nie pójdziesz tak na wykłady - mówi stanowczo.
-Dlaczego?
-Bella jest grudzień, nie ma ciepła - przewraca oczami i zakłada podkoszulek.
-To ubiorę jakaś bluzę na to, spokojnie - całuję go w policzek i rozczesuję włosy. Potem wychodzę z łazienki i biorę jakaś bluzę z kapturem. Zakładam ją i wracam do łazienki żeby zrobić makijaż.

Gdy kończę swoje przygotowania ubieram buty. Będę musiała wziąć jakieś zimowe ubrania z domu. Może rodzice mu jutro coś przywiozą? Muszę zadzwonić do mamy.
-Jesteś gotowy? - opieram się o ścianę w łazience.
-Już prawie. Nie moja wina, że sterczałaś tu jakąś godzinę.
-Przestań - podchodzę do niego i klepię go w pupę.
-Lubię jak mnie zaczepiasz.
-Nie zaczepiam - uśmiecham się do niego szeroko i przytulam się do niego - po prostu lubię twój tyłeczek - Harry śmieje się i wpuszcza mnie żebym mogła się wtulić w jego ciało. -Kocham cię.
-Ja ciebie też kochanie - odpowiada i całuje mnie w czoło - ty też masz cudowny tyłeczek - dodaje i ściska moją pupę.
-Dziękuje - odpowiadam i jeszcze raz go całuję.
Na prawdę mi na nim bardzo zależy i nie chciałabym go stracić... Lubię, jak jesteśmy tacy dla siebie. Po prostu czuli. Nie ma między nami kłótni. Taki związek wydaje się być idealny.
Opuszczamy łazienkę i idziemy na zajęcia.

W przerwach na uczelni idziemy z Harrym do kawiarenki, aby coś zjeść. Przypomniałam sobie, że wczoraj ani dzisiaj nic nie jadłam i że mój organizm potrzebuje pożywania. Nie wspomniałam o tym Harremu, bo wiem że złościłby się.

Po zajęciach byłam na prawdę wykończona. Wróciłam razem z Harrym. Tak dawno nie byłam na wykładach, ze już zapomniałam jak to jest.
Razem z Harrym wchodzimy do jego pokoju, ja idę prosto do łóżka i rzucam się na nie.
-Nie tak szybko mała.
-Czemu?
-Przebieraj się, muszę cię poduczyć samoobrony.
-Co? - patrzę na niego ze zdziwieniem - po co mi to?
-Każdy powinien posiadać taka wiedzę - Harry odkłada notes na półkę obok łózka i przebiera się w dresy. -No raz dwa kochanie.
-Ale jestem zmęczona - jęczę - muszę się wyspać, bo jutro mam spotkać się z mamą.
-No już przestań - Harry podchodzi do mnie i ciągnie mnie za nogi. Potem podnosi i stawia na ziemi, jak małe dziecko. - Mam cię przebrać? - unosi brew na co kręcę głową.
-Dam sobie radę - odpowiadam i rozbieram się przed nim, robiąc mu mały pokaz.
-No już mnie nie kuś kotku - dostaję znów klapsa w pupę.
-Auć - pocieram piekący pośladek i zmieniam ubrania. Harry potrafi być na prawdę bardzo uparty. Jakby zależało mu na moim zdrowiu to pozwoliłby mi się wyspać. Ledwo odespałam mojego kaca, a on mi każe uczyć się samoobrony.
Związuje włosy i staję przed nim. Nie chce mi się tego robić. Będę obojętna, więc może mu się znudzi. W sumie mam lepszy pomysł!
Harry podchodzi od tyłu i udaje, że mnie dusi, więc korzystam z chwili i ocieram się o jego pupę.
Od razu czuję, jak jego męskość wbija się w moja pupę.
-Każdy napastnik się od razu podnieci? - uśmiecham się sama do siebie.
-Nie kontroluję tego - Harry odpowiada, na co jeszcze szerzej się uśmiecham. Skoro wszystko idzie po mojej myśli korzystam z chwili i znów się o niego ocieram. -Gdy ktoś cię zaatakuje zamierzasz się ocierać o jego kutasa?
-Zapewne wtedy będę panikowała, ale twój nie daje spokoju mojemu tyłkowi - odpowiadam. Harry puszcza mnie i odwraca.
-No dobrze. Wygrałaś - uśmiecha się do mnie i przyciąga mnie do siebie po czym zachłannie całuje moje usta.
__________________________
Trochę spóźnione, ale Wesołych Świąt Wielkanocnych :*
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał pomimo tego, że za wiele się z nim nie dzieje... A tak w ogóle 10 tys. wejść!!! Dziękuje <3 :*
7 kom=next!

9 komentarzy:

  1. Właśnie ja lubię, jak jest tak spokojnie. Życie nie przynosi nam codziennie niesamowitych przygód. Dlatego tak lubię to Twoje opowiadanie, bo jest tak realistyczne. Co więcej, podziwiam Cię, bo Ja cały czas zabieram się, żeby zacząć pisać, a nie mogę. Czekam da dalszą część potęgi Twojej wyobraźni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział!
    Czasami trzeba tak jakby uspokoić całą sytuację takimi spokojnymi rozdziałami aby nie wyparował nam mózg od tych informacji konfliktów itd. ;)
    Mam nadzieję że w końcu Bella porozmawia jak dorosła osoba z rodzicami a nie jak dziecko....
    Życzę weny i z coraz większą niecierpliwością czekam na nexta!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Really, really good :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Calkiem spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy bedzie nowy ? :) tyle juz czekam :(

    OdpowiedzUsuń