-Ktoś go wydał, że sprzedaje narkotyki. Na dodatek znaleźli
sprzęt do narkotyków w jego pokoju –Harry potarł swoje skronie. Wyglądał na
naprawdę zmęczonego. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Po chwili poczułam
jak Harry mocno przyciska mnie do siebie i powoli oddycha. –Seksownie wyglądasz
w moim podkoszulku.
-Dziękuje –odpowiadam i uśmiecham się. –Pożyczę go sobie,
jeśli nie masz nic przeciwko.
-Oczywiście, że nie. Wolałbym go zedrzeć z ciebie i
kontynuować to, co nam przerwano –odsuwam się od niego i szeroko uśmiecham.
-Chyba innym razem. Jest już późno i jestem zmęczona… Ty
zapewne też.
-Tak chodźmy spać do mnie.
-Co? –patrzę na niego ze zdziwieniem.
-No chodźmy do mojego pokoju. Nie mam zamiaru spać z
Danielle –przypomniałam sobie, że nasze łóżka są zsunięte.
-Boże Harry przecież można spokojnie rozsunąć łóżka i iść
spać. Jest koło trzeciej nad ranem a ty mówisz żeby specjalnie iść do ciebie,
jakby nie dało się rozsunąć łóżek.
-Bo nie chce spać z Danielle.
-Nikt nie mówi, że będziesz –mówię i walczę z tym żeby nie
usnąć. Jestem padnięta. Zaczynam ziewać. Harry przyciąga mnie do siebie i
całuje w czoło.
-Chodź spać –szepcze mi do ucha a po moim ciele przebiega
gęsia skórka. Wychodzimy z łazienki i w miarę cicho przesuwamy łóżko. Dani
tylko coś mruczy pod nosem. Ona to ma sen!
Gdy wszystko w końcu jest gotowe wchodzę pod kołdrę. Harry
ściąga spodnie i podkoszulek. Zostaje w samych bokserkach.
-Idę się chociaż przemyć.
-Szybko, bo usnę bez ciebie. Twoja jest granatowa
szczoteczka do zębów i weź sobie nowy ręcznik ten z drugiej półki, bo tam są
moje.
-Dobrze kochanie –Harry całuje mnie w czoło i idzie do
łazienki. Po chwili już słyszę, jak leci woda. Ja walczę z tym żeby nie usnąć,
bo chce go wypytać jeszcze o Louisa.
Harry po jakimś czasie wychodzi z łazienki a ja otwieram
oczy. Minutę dłużej i już bym usnęła. Ponownie ziewam a Harry kładzie się obok
mnie. Ma mokre włosy.
Styles leży na plecach a ja położyłam się bokiem a głowę
podparłam ręką.
-Czemu nie idziesz spać?
-Bo chcę cię jeszcze wypytać o Lou. Co z nim teraz będzie?
-Ja niestety nic nie mogłem zrobić, bo jego rodziców jeszcze
nie było. Ale na razie będzie siedział w areszcie, bo muszą sprawdzić czy nie
sprzedał narkotyków nieletnim.
-Jak to sprawdzą? –pytam i delikatnie obrysowuję jego
tatuaże na klatce piersiowej.
-Nie wiem Bella. Jeśli się okaże, że sprzedał komuś
nieletniemu nie będzie za fajnie.
-Może dostać więcej?
-No tak… -Harry wypuszcza powietrze z płuc i wzrok przenosi
na mnie. Jestem wystarczająco blisko jego twarzy, aby dokładnie widzieć jego
oczy.
-Wiesz, że wszystko będzie dobrze? Jakoś się z tego wyplącze
a my może jakoś będziemy mogli pomóc -uśmiecham się i delikatnie muskam jego
usta.
-Wiem kotku –jego głos jest niski i zachrypnięty. –Dziękuje,
że jesteś teraz ze mną i nie gniewasz się o Eleanor.
-Dzisiaj już nie mam siły się gniewać o cokolwiek.
-Dobra chodźmy spać. Dobranoc Bella.
-Dobranoc Harry –nachylam się i zostawiam pocałunek na jego
miękkich wargach. Układamy się w pozycji łyżeczki żeby żadne z nas nie spadło z
łóżka. Niestety moje łózko nie jest tak duże jak Harrego.
-Kocham cię –słyszę po chwili jego głos. Od razu na sercu
robi mi się ciepło. Chciałabym teraz skakać z radości. Nigdy mi się nie znudzą
te dwa słowa wypowiadane przez niego.
-Ja ciebie też kocham –odpowiadam i splatam jego dłoń z moją. Znów jest idealnie, ale nie wiem na jak długo. Teraz nie będę się tym
przejmowała, bo jestem za bardzo zmęczona.
Słyszę irytującą melodię w moim telefonie, która oznacza, że
pora wstać. Mam ochotę rzucić tym telefonem. Harry coś tam pomrukuje pod nosem
a ja sięgam po telefon i wyłączam budzik. Staram się wygrzebać z objęć, ale
moje wiercenie pogorszyło tylko sytuacje. Harry jeszcze mocniej zacieśnił
uścisk i wtulił się we mnie.
-Harry muszę wstać na zajęcia –szeptam starając się obrócić.
–Harry… -podnoszę głos.
-Mamy dzisiaj na trzynastą zajęcia –odpowiada i ponownie
wtula się we mnie. Ach! No tak zapomniałam. Przestawiam budzik i znów staram
się usnąć. Nie muszę długo się męczyć, bo dalej jestem taka zmęczona, że
usypiam od razu.
Kolejny raz budzi mnie potrzeba. Muszę wyjść do ubikacji, bo
się zesikam pod siebie zaraz. Delikatnie się przekręcam i sprawdzam godzinę.
Spałam dodatkowo dwie godziny niż zazwyczaj. To w sumie całkiem dobry wynik.
Spoglądam na Harrego. Jego włosy są pokręcone, oczy ma zamknięte, usta lekko
rozchylone a jego klatka piersiowa powoli się unosi i opada. Mój ideał!
Jakimś cudem udaje mi się wyjść spod kołdry. Idę szybkim
krokiem do łazienki i załatwiam swoje potrzeby. Następnie przemywam twarz i
zęby. Rozczesuje włosy i układam je. Wychodzę z łazienki i wyciągam z szafy
leginsy i jakąś bluzę. Muszę iść do sklepu, bo nie mam nic do jedzenia. Ubieram
buty i po cichu wychodzę z pokoju.
Przypominam sobie, że trochę dalej niż sklep spożywczy jest
„Dunkin Donuts”. Po drodze chłonę widoki jesieni. Większość liści już spadło z
drzew i stworzyły żółto – czerwoną drogę. Niektóre już są zgrabione i
zapakowane do pomarańczowych worków, które mają przypominać dynie. No tak
zapomniałam, że Halloween się zbliża.
Chłonę promienie słoneczne i delektuje się idealną jesienną
pogodą. Nawet nie wiem, kiedy mi zleciała ta droga. Przeszłam więcej niż
zazwyczaj, ale wcale tego nie czułam.
Przed lokalem stoi kilka jesiennych ozdób. Wchodzę do środka
i od razu uderza mnie słodki smak. W środku tak samo są dynie i jakieś inne
jesienne ozdoby. Podchodzę i składam zamówienie.
Po jakimś czasie dostaje 10 pączków i dwie kawy. Płacę
rachunek i wychodzę z moją zdobyczą. Na sam zapach już jestem głodna. Chcę
tylko już być w moim pokoju i zajadać pączki. Czasem przydałby się samochód.
Chyba muszę sobie jakiś sprawić.
Wchodzę do pokoju i Harry otwiera oczy.
-Gdzie byłaś? –Pyta i przeciera oczy.
-W „Dunkin Donuts” –odpowiadam i wskazuję na torbę. –Wzięłam
nam pączki i kawę.
-Brzmi idealnie –mówi i uśmiecha się. Boże on jest taki
piękny! Podchodzę do niewielkiego stoliczka, kładę torby i wyciągam pączki oraz
kawę. W tym czasie Harry wędruje do łazienki w samych bokserkach. Z zachwytem
chłonę jego nagie ciało. Mogłabym siedzieć cały dzień i patrzeć na niego w
bokserkach.
-Co? – pyta a ja wzruszam ramionami.
-Lubię na ciebie patrzeć –odpowiadam a on uśmiecha się
ukazując swoje urocze dołeczki.
-To się cieszę –podchodzi do mnie i całuje mnie w czoło.
Lubię jak to robi. –Poczekaj na mnie chwileczkę.
-Okay –odpowiadam a on znika w łazience. Mija kilka minut i
wychodzi mój bożek. Jest ubrany w ten podkoszulek, w którym spałam. Jego włosy
są doprowadzone do ładu. Muszę przyznać, że takie w porannym wydaniu też są
słodkie i piękne. Harry siada obok mnie i pije kawę. Po chwili otwiera pudełko
z pączkami.
-Co to? –patrzy na pączki i uśmiecha się. Zerkam na nie. Są
w kształcie dyni.
-Halloween –odpowiadam i uśmiecham się.
-No tak. Zapomniałem o tym gównie –uśmiecha się i sięga po
pączka. Ja robię to samo. Smakują idealnie!
Po dwóch pączkach totalnie ustaję. Harry pochłania jeden za
drugim praktycznie za jednym razem.
-To pewnie za mało, jak dla ciebie nie?
-Jest w porządku –odpowiada i uśmiecha się. –Są pyszne. Dziękuje
kochanie za wspaniałe śniadanie –sięga po moją rękę i ciągnie mnie na swoje
kolana. Posłusznie siadam na jego kolanach i oplatam jego szyję. Harry nie
czeka dłużej tylko całuje mnie namiętnie. Jego język smakuje pączkami i kawą.
Wplatam palce w jego włosy i delikatnie za nie ciągnę. Harry cicho jęczy. Nagle
ktoś wchodzi do pokoju a ja odrywam się od niego.
-Kurwa –słyszę, jak wyrywa się z ust Harrego przekleństwo. Do
pokoju wchodzi Perrie.
-Boże, jak dawno cię nie widziałam –patrzę na nią ze zdziwieniem.
-Co z Louisem?
-Jest chwilowo w więzieniu –odpowiadam i wstaje z kolan Harrego.
Perrie jest spanikowana. –Ej spokojnie wyjdzie z więzienia, co jest?
-Nic, nic –kręci głową i podchodzi do stolika. Bierze kawę i
pije spory łyk.
-Kurwa to moja kawa –Harry burczy pod nosem.
-Oj nie wiedziałam –odpowiada i uśmiecha się do niego. Nagła
zmiana humoru? Nie rozumiem, co się tutaj dzieje. –Dobra idę dajcie mi znać,
jak Louis wyjdzie z więzienia.
-Jasne –mówię i stoję zdziwiona. Perrie wychodzi z pokoju. –Co
to było?
-Nie wiem –Harry patrzy na mnie zdziwiony. –Pewnie kupowała
od niego dragi.
-Ona nie ćpa.
-Bella ocknij się.
-Przecież ją znam i mieszkam.
-Ile razy w ciągu tygodnia śpi w swoim łóżku?
-Hmm –sama nie wiem… Chyba jednak mogłabym policzyć na
palcach ile ogólnie od rozpoczęcia roku spała w swoim łóżku. –Nie wiem.
-No właśnie. Jej częste zmiany humoru, nieobecność, panika
gdy dowiedziała się, że Lou jest w więzieniu… O czym to może świadczyć?
-Że nadal bierze narkotyki…
-Bam! Brawo kochanie –Harry podchodzi do mnie i całuje mnie w
czoło. –Nie zbawisz całego świata.
-Chyba nie, ale zawsze można próbować.
-Tak w ogóle dzwoniła Gemma. Chce dzisiaj iść z nami i mamą
wybierać dynie.
-Świetnie! –klaszczę w dłonie i uśmiecham się od ucha do
ucha.
-Mamy zajęcia…
-Możemy nie iść.
-Co proszę? Bella chcesz opuścić zajęcia? –Harry udaje
zdziwionego.
-Raz można –odpowiadam i ponownie się uśmiecham. Zakładam
ponownie trampki i spinam włosy w kucyka. Chowam telefon do kieszonki w bluzie.
–Jestem gotowa.
-Wiesz, że to będzie najnudniejsza rzecz w twoim życiu?
-Nieprawda. To będzie świetna zabawa –uśmiecham się do
niego.
-No tak. Z tobą może być. Dobra chodźmy –wychodzimy z pokoju
a ja cieszę się jak idiotka sama nie wiem czym. Samochód Harrego stoi na
parkingu. Chcę sobie sama otworzyć drzwi, ale zapomniałam, że teraz Harry
będzie mi je otwierał.
-Dziękuję – mówię i uśmiecham się. Siadam na wygodnym fotelu
i zapinam pasy. Harry zajmuje miejsce obok mnie i odpala samochód i
automatycznie włącza się głośna muzyka. –Jezus…
-Przepraszam – Harry szybko przycisza muzykę. –Dziewczyna Louisa
zaczęła mnie irytować, wiec słuchaliśmy muzyki.
-To dobrze –uśmiecham się w środku. Irytował ją! Nareszcie…
Jedziemy dość długo. Myślałam, że najpierw skoczymy do jego
domu a dopiero potem na wybieranie dyni, ale jednak nie. Więc droga mi się
dłużyła. W sumie lubie jeździć z Harrym samochodem i patrzeć na niego. Wygląda
tak pięknie i spokojnie jak jest skupiony. Zrobiłam mu znów kilka zdjęć i
przypomniałam sobie o tych, które znalazłam w jego szafce.
-Nie chodzisz już na treningi siatkówki? –Harry nagle
odwraca twarz w moją stronę. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-No jakoś tak wyszło, że nie mam czasu.
-Ja też nie byłem na kilku treningach, więc kiedyś będę
musiał wpaść.
-Mogę iść z tobą –Harry odszukuje mojej dłoni i splata nasze
palce.
-Będę miał większą motywacje wtedy, więc z chęcią cię wezmę
kochanie – ponownie się uśmiecham a Harry podnosi nasze dłonie i całuje moją rękę.
Jest taki uroczy!
Nagle Harry zjeżdża z drogi i skręca w żwirową dróżkę. Na
samym jej końcu znajduje się budynek oraz wielkie pole z różnorodnymi dyniami.
Harry parkuje samochód a ja dosłownie wyskakuje z niego. Od razu podbiega do
mnie Gemma i przytula mnie.
-Hey dawno cię nie widziałam –mówi i mocno mnie tuli do
siebie.
-Cześć. Masz rację minęło trochę czasu –dziewczyna mnie puszcza
z objęć. Harry dołącza do nas i obejmuje mnie w tali. Podchodzi do nas także
Anne. –Dzień dobry.
-Dzień dobry Bella. Witaj synku –Anne stara się przytulić
mnie i Harrego, ale on stoi i jak słup. Szkoda, że nie traktuje swojej mamy
lepiej.
-Cześć mamo i Gemmo –mówi znudzonym głosem. Ach ten jego
zapał!
-Gotowi jesteście?
-Jasne. Chodźmy. Nie mogę się doczekać! –Mówię podekscytowana.
-Taa będzie super zabawa.
-Harry zachowuj się.. Zrób to dla mnie.
-Dla ciebie wszystko kochanie –Harry przyciąga mnie i lekko
cmoka w usta a potem w nos.
-Chodźcie gołąbki! –słyszę głos Anne, która nas ponagla.
Harry przewraca oczami. Od wczoraj wszyscy nam przerywają nasze czułości. Mi
się chce już śmiać, ale wiem, że Harry gdyby miał moc zabijania wzrokiem na
pewno by to zrobił.
Ruszam przed siebie i ciągnę Harrego za sobą. Zapowiada się
super zabawa z naburmuszonym Harrym…
________________
Chyba trochę nudny wyszedł, ale czasem trzeba trochę spokoju... ;)
5 kom=next!
W tym linku: ( http://happytilldie-fanfiction.blogspot.com/p/imagine_2.html ) będziecie mogły znaleźć wszystkie Imagine, które napisałam. Jest tam na razie mój pierwszy Imagine. Postaram się dodać w miarę szybko wszystkie pozostałe.
Pamiętasz, jak niejednokrotnie Ci mówiłam, że Twoje opowiadanie odzwierciedla moje uczucia? Pierwszy raz tak nie jest poniekąd. Zerwałam z moim chłopakiem (co było najlepszą rzeczą, jaka mogła mi się przytrafić), a wczoraj zbliżyłam się znowu do mojego byłego (chyba jeszcze za czasów kotka opowiadałam Ci tą historię). Podniecenie i ekscytacja Belli jest porównywalna do mojej z wczoraj, jak przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Dlatego powiedziałam, że poniekąd. Zgadzam się jak najbardziej z tym, że ciągnie nie może się coś dziać, więc muszą być przestoje. Inaczej pisanie opowiadań nie miałoby sensu jak dla mnie. Jesteś genialną autorką i tego akurat nic nie zmieni. Czekam na kolejną część i życzę Ci weny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i nareszcie doczekałam się i imagine :D
OdpowiedzUsuńJutro mam cały wolny dzień bez szkoły więc postaram się przeczytać imagine i skomentować - teraz mi się nie chce :P
Dzięki za to , że długo nie musiałam czekać na kolejną część i czekam na next :)
Zielona.com
Nice ;D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam:
http://pisaneinpiracja.blogspot.com/