niedziela, 12 października 2014

Rozdział 25



-Ktoś go wydał, że sprzedaje narkotyki. Na dodatek znaleźli sprzęt do narkotyków w jego pokoju –Harry potarł swoje skronie. Wyglądał na naprawdę zmęczonego. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Po chwili poczułam jak Harry mocno przyciska mnie do siebie i powoli oddycha. –Seksownie wyglądasz w moim podkoszulku.
-Dziękuje –odpowiadam i uśmiecham się. –Pożyczę go sobie, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Oczywiście, że nie. Wolałbym go zedrzeć z ciebie i kontynuować to, co nam przerwano –odsuwam się od niego i szeroko uśmiecham.
-Chyba innym razem. Jest już późno i jestem zmęczona… Ty zapewne też.
-Tak chodźmy spać do mnie.
-Co? –patrzę na niego ze zdziwieniem.
-No chodźmy do mojego pokoju. Nie mam zamiaru spać z Danielle –przypomniałam sobie, że nasze łóżka są zsunięte.
-Boże Harry przecież można spokojnie rozsunąć łóżka i iść spać. Jest koło trzeciej nad ranem a ty mówisz żeby specjalnie iść do ciebie, jakby nie dało się rozsunąć łóżek.
-Bo nie chce spać z Danielle.
-Nikt nie mówi, że będziesz –mówię i walczę z tym żeby nie usnąć. Jestem padnięta. Zaczynam ziewać. Harry przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło.
-Chodź spać –szepcze mi do ucha a po moim ciele przebiega gęsia skórka. Wychodzimy z łazienki i w miarę cicho przesuwamy łóżko. Dani tylko coś mruczy pod nosem. Ona to ma sen!

Gdy wszystko w końcu jest gotowe wchodzę pod kołdrę. Harry ściąga spodnie i podkoszulek. Zostaje w samych bokserkach.
-Idę się chociaż przemyć.
-Szybko, bo usnę bez ciebie. Twoja jest granatowa szczoteczka do zębów i weź sobie nowy ręcznik ten z drugiej półki, bo tam są moje.
-Dobrze kochanie –Harry całuje mnie w czoło i idzie do łazienki. Po chwili już słyszę, jak leci woda. Ja walczę z tym żeby nie usnąć, bo chce go wypytać jeszcze o Louisa. 

Harry po jakimś czasie wychodzi z łazienki a ja otwieram oczy. Minutę dłużej i już bym usnęła. Ponownie ziewam a Harry kładzie się obok mnie. Ma mokre włosy. 

Styles leży na plecach a ja położyłam się bokiem a głowę podparłam ręką.
-Czemu nie idziesz spać?
-Bo chcę cię jeszcze wypytać o Lou. Co z nim teraz będzie?
-Ja niestety nic nie mogłem zrobić, bo jego rodziców jeszcze nie było. Ale na razie będzie siedział w areszcie, bo muszą sprawdzić czy nie sprzedał narkotyków nieletnim.
-Jak to sprawdzą? –pytam i delikatnie obrysowuję jego tatuaże na klatce piersiowej.
-Nie wiem Bella. Jeśli się okaże, że sprzedał komuś nieletniemu nie będzie za fajnie.
-Może dostać więcej?
-No tak… -Harry wypuszcza powietrze z płuc i wzrok przenosi na mnie. Jestem wystarczająco blisko jego twarzy, aby dokładnie widzieć jego oczy.
-Wiesz, że wszystko będzie dobrze? Jakoś się z tego wyplącze a my może jakoś będziemy mogli pomóc -uśmiecham się i delikatnie muskam jego usta.
-Wiem kotku –jego głos jest niski i zachrypnięty. –Dziękuje, że jesteś teraz ze mną i nie gniewasz się o Eleanor.
-Dzisiaj już nie mam siły się gniewać o cokolwiek.
-Dobra chodźmy spać. Dobranoc Bella.
-Dobranoc Harry –nachylam się i zostawiam pocałunek na jego miękkich wargach. Układamy się w pozycji łyżeczki żeby żadne z nas nie spadło z łóżka. Niestety moje łózko nie jest tak duże jak Harrego.
-Kocham cię –słyszę po chwili jego głos. Od razu na sercu robi mi się ciepło. Chciałabym teraz skakać z radości. Nigdy mi się nie znudzą te dwa słowa wypowiadane przez niego.
-Ja ciebie też kocham –odpowiadam i splatam jego dłoń z moją. Znów jest idealnie, ale nie wiem na jak długo. Teraz nie będę się tym przejmowała, bo jestem za bardzo zmęczona. 

Słyszę irytującą melodię w moim telefonie, która oznacza, że pora wstać. Mam ochotę rzucić tym telefonem. Harry coś tam pomrukuje pod nosem a ja sięgam po telefon i wyłączam budzik. Staram się wygrzebać z objęć, ale moje wiercenie pogorszyło tylko sytuacje. Harry jeszcze mocniej zacieśnił uścisk i wtulił się we mnie.
-Harry muszę wstać na zajęcia –szeptam starając się obrócić. –Harry… -podnoszę głos.
-Mamy dzisiaj na trzynastą zajęcia –odpowiada i ponownie wtula się we mnie. Ach! No tak zapomniałam. Przestawiam budzik i znów staram się usnąć. Nie muszę długo się męczyć, bo dalej jestem taka zmęczona, że usypiam od razu.

Kolejny raz budzi mnie potrzeba. Muszę wyjść do ubikacji, bo się zesikam pod siebie zaraz. Delikatnie się przekręcam i sprawdzam godzinę. Spałam dodatkowo dwie godziny niż zazwyczaj. To w sumie całkiem dobry wynik. Spoglądam na Harrego. Jego włosy są pokręcone, oczy ma zamknięte, usta lekko rozchylone a jego klatka piersiowa powoli się unosi i opada. Mój ideał! 

Jakimś cudem udaje mi się wyjść spod kołdry. Idę szybkim krokiem do łazienki i załatwiam swoje potrzeby. Następnie przemywam twarz i zęby. Rozczesuje włosy i układam je. Wychodzę z łazienki i wyciągam z szafy leginsy i jakąś bluzę. Muszę iść do sklepu, bo nie mam nic do jedzenia. Ubieram buty i po cichu wychodzę z pokoju. 

Przypominam sobie, że trochę dalej niż sklep spożywczy jest „Dunkin Donuts”. Po drodze chłonę widoki jesieni. Większość liści już spadło z drzew i stworzyły żółto – czerwoną drogę. Niektóre już są zgrabione i zapakowane do pomarańczowych worków, które mają przypominać dynie. No tak zapomniałam, że Halloween się zbliża. 

Chłonę promienie słoneczne i delektuje się idealną jesienną pogodą. Nawet nie wiem, kiedy mi zleciała ta droga. Przeszłam więcej niż zazwyczaj, ale wcale tego nie czułam. 

Przed lokalem stoi kilka jesiennych ozdób. Wchodzę do środka i od razu uderza mnie słodki smak. W środku tak samo są dynie i jakieś inne jesienne ozdoby. Podchodzę i składam zamówienie. 

Po jakimś czasie dostaje 10 pączków i dwie kawy. Płacę rachunek i wychodzę z moją zdobyczą. Na sam zapach już jestem głodna. Chcę tylko już być w moim pokoju i zajadać pączki. Czasem przydałby się samochód. Chyba muszę sobie jakiś sprawić. 

Wchodzę do pokoju i Harry otwiera oczy.
-Gdzie byłaś? –Pyta i przeciera oczy.
-W „Dunkin Donuts” –odpowiadam i wskazuję na torbę. –Wzięłam nam pączki i kawę.
-Brzmi idealnie –mówi i uśmiecha się. Boże on jest taki piękny! Podchodzę do niewielkiego stoliczka, kładę torby i wyciągam pączki oraz kawę. W tym czasie Harry wędruje do łazienki w samych bokserkach. Z zachwytem chłonę jego nagie ciało. Mogłabym siedzieć cały dzień i patrzeć na niego w bokserkach.
-Co? – pyta a ja wzruszam ramionami.
-Lubię na ciebie patrzeć –odpowiadam a on uśmiecha się ukazując swoje urocze dołeczki.
-To się cieszę –podchodzi do mnie i całuje mnie w czoło. Lubię jak to robi. –Poczekaj na mnie chwileczkę.
-Okay –odpowiadam a on znika w łazience. Mija kilka minut i wychodzi mój bożek. Jest ubrany w ten podkoszulek, w którym spałam. Jego włosy są doprowadzone do ładu. Muszę przyznać, że takie w porannym wydaniu też są słodkie i piękne. Harry siada obok mnie i pije kawę. Po chwili otwiera pudełko z pączkami.
-Co to? –patrzy na pączki i uśmiecha się. Zerkam na nie. Są w kształcie dyni.
-Halloween –odpowiadam i uśmiecham się.
-No tak. Zapomniałem o tym gównie –uśmiecha się i sięga po pączka. Ja robię to samo. Smakują idealnie! 

Po dwóch pączkach totalnie ustaję. Harry pochłania jeden za drugim praktycznie za jednym razem.
-To pewnie za mało, jak dla ciebie nie?
-Jest w porządku –odpowiada i uśmiecha się. –Są pyszne. Dziękuje kochanie za wspaniałe śniadanie –sięga po moją rękę i ciągnie mnie na swoje kolana. Posłusznie siadam na jego kolanach i oplatam jego szyję. Harry nie czeka dłużej tylko całuje mnie namiętnie. Jego język smakuje pączkami i kawą. 

Wplatam palce w jego włosy i delikatnie za nie ciągnę. Harry cicho jęczy. Nagle ktoś wchodzi do pokoju a ja odrywam się od niego.
-Kurwa –słyszę, jak wyrywa się z ust Harrego przekleństwo. Do pokoju wchodzi Perrie.
-Boże, jak dawno cię nie widziałam –patrzę na nią ze zdziwieniem.
-Co z Louisem?
-Jest chwilowo w więzieniu –odpowiadam i wstaje z kolan Harrego. Perrie jest spanikowana. –Ej spokojnie wyjdzie z więzienia, co jest?
-Nic, nic –kręci głową i podchodzi do stolika. Bierze kawę i pije spory łyk.
-Kurwa to moja kawa –Harry burczy pod nosem.
-Oj nie wiedziałam –odpowiada i uśmiecha się do niego. Nagła zmiana humoru? Nie rozumiem, co się tutaj dzieje. –Dobra idę dajcie mi znać, jak Louis wyjdzie z więzienia.
-Jasne –mówię i stoję zdziwiona. Perrie wychodzi z pokoju. –Co to było?
-Nie wiem –Harry patrzy na mnie zdziwiony. –Pewnie kupowała od niego dragi.
-Ona nie ćpa.
-Bella ocknij się.
-Przecież ją znam i mieszkam.
-Ile razy w ciągu tygodnia śpi w swoim łóżku?
-Hmm –sama nie wiem… Chyba jednak mogłabym policzyć na palcach ile ogólnie od rozpoczęcia roku spała w swoim łóżku. –Nie wiem.
-No właśnie. Jej częste zmiany humoru, nieobecność, panika gdy dowiedziała się, że Lou jest w więzieniu… O czym to może świadczyć?
-Że nadal bierze narkotyki…
-Bam! Brawo kochanie –Harry podchodzi do mnie i całuje mnie w czoło. –Nie zbawisz całego świata.
-Chyba nie, ale zawsze można próbować.
-Tak w ogóle dzwoniła Gemma. Chce dzisiaj iść z nami i mamą wybierać dynie.
-Świetnie! –klaszczę w dłonie i uśmiecham się od ucha do ucha.
-Mamy zajęcia…
-Możemy nie iść.
-Co proszę? Bella chcesz opuścić zajęcia? –Harry udaje zdziwionego.
-Raz można –odpowiadam i ponownie się uśmiecham. Zakładam ponownie trampki i spinam włosy w kucyka. Chowam telefon do kieszonki w bluzie. –Jestem gotowa.
-Wiesz, że to będzie najnudniejsza rzecz w twoim życiu?
-Nieprawda. To będzie świetna zabawa –uśmiecham się do niego.
-No tak. Z tobą może być. Dobra chodźmy –wychodzimy z pokoju a ja cieszę się jak idiotka sama nie wiem czym. Samochód Harrego stoi na parkingu. Chcę sobie sama otworzyć drzwi, ale zapomniałam, że teraz Harry będzie mi je otwierał.
-Dziękuję – mówię i uśmiecham się. Siadam na wygodnym fotelu i zapinam pasy. Harry zajmuje miejsce obok mnie i odpala samochód i automatycznie włącza się głośna muzyka. –Jezus…
-Przepraszam – Harry szybko przycisza muzykę. –Dziewczyna Louisa zaczęła mnie irytować, wiec słuchaliśmy muzyki.
-To dobrze –uśmiecham się w środku. Irytował ją! Nareszcie… 

Jedziemy dość długo. Myślałam, że najpierw skoczymy do jego domu a dopiero potem na wybieranie dyni, ale jednak nie. Więc droga mi się dłużyła. W sumie lubie jeździć z Harrym samochodem i patrzeć na niego. Wygląda tak pięknie i spokojnie jak jest skupiony. Zrobiłam mu znów kilka zdjęć i przypomniałam sobie o tych, które znalazłam w jego szafce.
-Nie chodzisz już na treningi siatkówki? –Harry nagle odwraca twarz w moją stronę. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-No jakoś tak wyszło, że nie mam czasu.
-Ja też nie byłem na kilku treningach, więc kiedyś będę musiał wpaść.
-Mogę iść z tobą –Harry odszukuje mojej dłoni i splata nasze palce.
-Będę miał większą motywacje wtedy, więc z chęcią cię wezmę kochanie – ponownie się uśmiecham a Harry podnosi nasze dłonie i całuje moją rękę. Jest taki uroczy!

Nagle Harry zjeżdża z drogi i skręca w żwirową dróżkę. Na samym jej końcu znajduje się budynek oraz wielkie pole z różnorodnymi dyniami. Harry parkuje samochód a ja dosłownie wyskakuje z niego. Od razu podbiega do mnie Gemma i przytula mnie.
-Hey dawno cię nie widziałam –mówi i mocno mnie tuli do siebie.
-Cześć. Masz rację minęło trochę czasu –dziewczyna mnie puszcza z objęć. Harry dołącza do nas i obejmuje mnie w tali. Podchodzi do nas także Anne. –Dzień dobry.
-Dzień dobry Bella. Witaj synku –Anne stara się przytulić mnie i Harrego, ale on stoi i jak słup. Szkoda, że nie traktuje swojej mamy lepiej.
-Cześć mamo i Gemmo –mówi znudzonym głosem. Ach ten jego zapał!
-Gotowi jesteście?
-Jasne. Chodźmy. Nie mogę się doczekać! –Mówię podekscytowana.
-Taa będzie super zabawa.  
-Harry zachowuj się.. Zrób to dla mnie.
-Dla ciebie wszystko kochanie –Harry przyciąga mnie i lekko cmoka w usta a potem w nos.
-Chodźcie gołąbki! –słyszę głos Anne, która nas ponagla. Harry przewraca oczami. Od wczoraj wszyscy nam przerywają nasze czułości. Mi się chce już śmiać, ale wiem, że Harry gdyby miał moc zabijania wzrokiem na pewno by to zrobił. 

Ruszam przed siebie i ciągnę Harrego za sobą. Zapowiada się super zabawa z naburmuszonym Harrym… 
________________
Chyba trochę nudny wyszedł, ale czasem trzeba trochę spokoju... ;) 


5 kom=next!
 
W tym linku: ( http://happytilldie-fanfiction.blogspot.com/p/imagine_2.html ) będziecie mogły znaleźć wszystkie Imagine, które napisałam. Jest tam na razie mój pierwszy Imagine. Postaram się dodać w miarę szybko wszystkie pozostałe.

7 komentarzy:

  1. Pamiętasz, jak niejednokrotnie Ci mówiłam, że Twoje opowiadanie odzwierciedla moje uczucia? Pierwszy raz tak nie jest poniekąd. Zerwałam z moim chłopakiem (co było najlepszą rzeczą, jaka mogła mi się przytrafić), a wczoraj zbliżyłam się znowu do mojego byłego (chyba jeszcze za czasów kotka opowiadałam Ci tą historię). Podniecenie i ekscytacja Belli jest porównywalna do mojej z wczoraj, jak przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Dlatego powiedziałam, że poniekąd. Zgadzam się jak najbardziej z tym, że ciągnie nie może się coś dziać, więc muszą być przestoje. Inaczej pisanie opowiadań nie miałoby sensu jak dla mnie. Jesteś genialną autorką i tego akurat nic nie zmieni. Czekam na kolejną część i życzę Ci weny. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i nareszcie doczekałam się i imagine :D
    Jutro mam cały wolny dzień bez szkoły więc postaram się przeczytać imagine i skomentować - teraz mi się nie chce :P
    Dzięki za to , że długo nie musiałam czekać na kolejną część i czekam na next :)
    Zielona.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie.
    Dopiero zaczynam:
    http://pisaneinpiracja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń