niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 48

 Proszę o przeczytanie notatki pod rozdziałem!

-Bella - moja mama zaczyna, a złość i frustracja zaczynają wypełniać moje ciało.
-Chcieliśmy tylko wszystko wyjaśnić - dokańcza za nią mój tata.
Przenoszę wzrok z mamy na niego. Nie wiem czy mam na to wszystko siłę. Chciałabym mieć już to za sobą, ale z minuty na minutę to wszystko staje się cięższe niż myślałam.
Przenoszę wzrok na Harrego, który patrzy na mnie. Wszyscy patrzą na mnie i dociera do mnie, że teraz ja zadecyduję, co się wydarzy.
-Okay - odpowiadam tylko i na twarzy mojej mamy i taty widnieje ulga. Chyba nie tyko ja chciałabym mieć to wszystko za sobą.
-Dzień dobry - mówi moja siostra, która właśnie postanowiła zaburzyć prawie cały spokój i harmonię tego spotkania. Boże tak bardzo mam tego dość. Chcę już stąd iść i wyjechać z kraju. Zapomnieć o tym wszystkim, odciąć się i zacząć nowe życie. Ale chyba wymagam zbyt wiele, prawda?
-Więc, co jeszcze chcecie mi powiedzieć w jej obecności? - pytam, a Harry mocniej ściska moją dłoń na znak żebym odpuściła ten szyderczy ton i po prostu wysłuchała ich wszystkich.
-Chcieliśmy żebyś nie była zła na Ellie, ponieważ ona niczemu nie jest winna - zaczyna mama i chwyta jej dłoń. Od razu chce mi się wymiotować. Nagle mamy wszyscy udawać szczęśliwą rodzinkę? Serio nie mam na to wszystko ochoty.
-Jeśli mam być na kogoś zła to mogę być zła tylko na was - mówię i przenoszę wzrok na mamę, a potem wpatruję się w tatę. Dlaczego on tak niewiele mówi? To nie on jest głową rodziny i to nie on powinien to wszystko załatwiać i godzić spory?
Dlaczego wydaje mi się, że to mama miała większy wpływ na tą decyzję? Na oddanie Ellie i urodzenia mnie.
-No tak - odpowiada mama i wypuszcza powietrze.
-Ja chciałam tylko wiedzieć - zaczyna Ellie i chyba wszyscy teraz skupiamy się na niej - dlaczego oddaliście mnie i za rok już pojawiła się Bella? Nagle byliście gotowi na dziecko? Czy po prostu musieliście pocieszyć się utratą mnie? - jej ton jest ostry. Nie wiedziałam, że właśnie w tym momencie stanę po stronie mojej siostry.
-Ellie - zaczyna znów mama. Czemu mnie to nie dziwi?
-Może niech tata coś powie - rzucam przewracam oczami, a on podnosi głowę i wygląda na zmartwionego. -Więc?
-Więc... - zaczyna tata i wydaje się, jakby szukał odpowiednich słów - nie mam siły owijać niczego w bawełnę. Im szybciej wam wszystko powiem tym będzie lepiej - mówi na co marszczę brwi. Jestem trochę zdezorientowana tym wszystkim. Mama przenosi wzrok na tatę. Jest przerażona?
Boże zaraz zwariuję z nimi wszystkimi. Chcę już znać całą gównianą prawdę i iść stąd. Niczego więcej nie pragnę.
-Gdy Eva była w ciąży sam o tym nie wiedziałem. Wyznała mi to kilka dni przed ślubem.Gdy tylko mi to powiedziała byłem zdziwiony - tata odchrząkuje - bo my jeszcze nie mieliśmy okazji do... zbliżenia. - mówi, a moje oczy robią się większe. Ellie ma innego ojca? Moja mama upuszcza głowę i przykłada palce do skroni - Prawda jest taka, że Ellie nie jest moim dzieckiem. Oddaliśmy ją, bo ja tego nie mogłem zaakceptować. Nie chciałem brać z waszą matką ślubu, ale obiecała mi, że mnie już nie zdradzi i da mi dziecko z moimi genami... - tata kręci głową, a moje oczy chyba znów podwajają swój rozmiar. Jeśli to w ogóle możliwe. -Zachowałem się jak samolub. Wiem to, ale teraz właśnie płacę swoją cenę przez te wszystkie kłamstwa.
Przenoszę swój wzrok na mojego chłopaka, który tam samo patrzy na mojego ojca ze zdziwieniem.
-O kurwa - wyryw się z jego ust. Nikt nie patrzy na Harrego tylko nadal na mojego ojca.
Po słowach Harrego zapada między nami wszystkimi cisza. Słychać tylko ludzi, którzy przebywają razem z nami w lokalu. Nikt z nas nie jest w stanie niczego z siebie wydobyć.
-No to się wyjaśniło - mówi Ellie z zachrypniętym głosem. Unoszę głowę i patrzę na nią. Wygląda jakby miała się rozpłakać - więc ja nadal nie poznałam swojego ojca. Dowiem się kim on jest, mamo?- ostatnie słowo bardziej akcentuje. Mama podnosi głowę i patrzy na nią.
-Przepraszam, muszę wyjść - mówi i wstaję od stolika, a następnie wychodzi z budynku.
No to chyba znów się nie dowiemy całej prawdy. Mój tata patrzy w swoje dłonie, Ellie wygląda jakby miała za chwilę wybuchnąć. Nie wiem czy ze złości czy ze smutku.
Do mnie powoli dociera, że moja mama zdradziła tatę. Momentalnie wraca do mnie to, że całowałam się z Zaynem. Czy to oznacza, że będę taka sama jak ona?
-Macie moje ubrania zimowe? - te słowa opuszczają moje usta, a ja sama się dziwię, że właśnie po tym wszystkim spytałam o ubrania. Jezu.
-Są w samochodzie - odpowiada automatycznie tata.
-Chcę już stąd iść - mówię do Harrego. Chłopa od razu przenosi na mnie wzrok i szybko kiwa głową.
-Okay, chodźmy - odpowiada i dziękuje mu w duchu, że się ze mną zgodził.
-Mogę wziąć te ubrania? - odkąd tata mi to powiedział nie rozumiem swoich czynów i słów. Nie myślę o tym, co mówię. Myślę tylko o tym, że moja mama zdradziła tatę, tak samo jak ja zdradziłam Harrego.
-Bella! - Harry mną delikatnie wstrząsa. Mrugam kilka razy i dociera do mnie, że właśnie wychodzimy, a ja nadal siedzę.
-Tak - mówię i wstaję, aby mój chłopak mógł wyjść.
-Podrzucić cię gdzieś? - słyszę głos Harrego po czym dociera do mnie, że mówi do mojej siostry. Przyrodniej siostry. To tłumaczy, dlaczego słabo jesteśmy podobne. W sumie chyba mamy podobny gust do chłopaków...
-Przejdę się - odpowiada i posyła mu uśmiech. Harry tylko kiwa głową i przyciąga mnie do siebie. Już zazdrość miała we kiełkować, jednak zupełnie bez powodu.
Tata kładzie dłoń na ramieniu Ellie.
-Przepraszam, że tak wyszło - mówi do dziewczyny i wyciąga banknoty po czym kładzie je na stoliku i odchodzi. Chciałabym teraz przytulić Ellie. Robi mi się jej żal. Nie dość, że od wielu lat mieszka w różnych rodzinach zastępczych to na dodatek, gdy myślała, że już odnalazła swoich rodziców okazuje się, że jednak jeszcze to nie koniec jej poszukiwań.
Wyrywam się z uścisku Harrego i podchodzę do niej. Chłopak jest zdezorientowany.
-Przykro mi Ellie - mówię i przytulam ją. Przez pierwszą sekundę wydaje mi się, że odepchnie mnie i powie żebym spadała, jednak ona odwzajemnia uścisk i wtula się we mnie. Nie wiem, co więcej powiedzieć, więc po prostu milczę.
Po chwili odsuwam się od niej.
-Dziękuje Bella i przepraszam za to całe zamieszanie - mówi i wstaje od stolika. Uśmiecha się. Ale to nie jest uśmiech, który powinno nazywać się uśmiechem. To jest tylko uniesienie kącików ust.
-Może jednak cię podwieźć?
-Dam sobie radę - odpowiada i widzę, że właśnie kolejnej osobie zawalił się świat. Bardzo dobrze wiem, jak to jest.
-Gdyby coś się działo to dzwoń - patrzę na nią, a ona tylko kiwa głową. Wypuszczam powierzę i odchodzę od niej. Mam małe wyrzuty sumienia, że zostawiam ją w takim stanie. Mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie jej nic głupiego do głowy.
Harrego nie ma już w budynku. Wychodzę na zewnątrz, gdzie czeka na mnie razem z moim ojcem. Mama siedzi w samochodzie i nawet nie podnosi głowy.
Podchodzę do dwóch mężczyzn, którzy są najbliższymi mężczyznami w moim życiu.
-Przepraszam cię córeczko, że to wszystko tak się potoczyło - zaczyna tata, a ja tylko wpadam w jego ramiona. On od razu oplata moje ciało i mocno się we mnie wtula.
-Nie jesteś samolubem tato - mówię przez łzy. Dziwię się, że tak długo wytrzymałam. Ostatnio zdarza mi się coraz częściej płakać. -To, co zdarzyło się już się nie odstanie. Musimy żyć dalej i przede wszystkim zrobić kolejny krok i jakoś  się z tym uporać. Nikt nie chciałby być zdradzony. - tata odsuwa mnie od siebie i patrzy prosto w moje oczy.
-Najgorsze w tym wszystkim było to, że dowiedziałem się o tym kilka dni przed ślubem - mówi - ale masz rację, teraz gdy już wszystko wiecie i jesteśmy wszyscy zranieni musimy jakoś żyć dalej. Zrozumiem jeśli przestaniesz się do mnie odzywać.
-Przestań - odpowiadam i wycieram mokre policzki. -Wiem tylko, że potrzebuję czasu na przemyślenie tego wszystkiego.
-Chyba każdy z nas - mówi  i całuje mnie w czoło - przepraszam cię, za te wszystkie lata kłamstw.
-Kocham cię tato.
-Ja ciebie też kocham córeczko - odpowiada i mocno mnie jeszcze raz przytula.
*
Podróż do akademika ciągnie się. Pierwszy raz podróż samochodem razem z Harrym ciągnie mi się tak bardzo. Patrzę w szybę i myślę o tym, co ja bym zrobiła na miejscu taty. 
Nie wiem czy potrafiłbym zaufać osobie, która mnie zdradziła... Wracam wstecz do mojego związku z Harrym. Jesteśmy ze sobą jakieś cztery miesiące, a obydwoje zdążyliśmy się tak mocno zranić i zdradzić. Choć Harry nie posunął się do pocałunku. Kręcę głową i zaciskam oczy, żeby się nie rozpłakać. 
Nie chcę być podobna do mojej matki. Chcę być w całości podobna do taty. Tylko i wyłącznie do niego. Mój ojciec jest naprawdę świetnym człowiekiem. Jestem dumna, z tego, że to własnie on jest moim ojcem. 
Ale to nie zmienia faktu, że zdradziłaś Harrego, tak jak twoja matka zdradziła twojego ojca - podpowiada mi złośliwy głosik w głowie. Wzdycham.
Czuję, jak dłoń zaciska się na moim udzie.
-Kochanie. - słyszę stanowczy głos Harrego. Odwracam głowę i widzę z jaką troską się we mnie wpatruje. -Nie spytam czy wszystko w porządku, bo wiem, że nie, ale rozprasza mnie to twoje wzdychanie i to, że nie odezwałaś się odkąd wsiadłaś do samochodu. O czym cały czas myślisz?
-O tym, że jetem do niej podobna - odpowiadam i splatam nasze palce.
-W jakim sensie?
-Też cię zdradziłam - mówię i odwracam wzrok. Tym razem to Harry wzdycha.
-Nie myśl o sobie w taki sposób. Ciebie odróżnia to, że tylko całowałaś się z Zaynem. Nie pieprzyłaś się z nim i nie jesteś w ciąży - ponownie patrzę na niego. Wiem, że to nie jest łatwy temat dla niego, ale sam chciał wiedzieć o czym myślisz.
-Nie zmienia to faktu, że jednak cię zdradziłam. 
-Ja też nie byłem tobie wierny z samego początku - odpowiada. Od razu wraca do mnie sytuacja, gdy na jego kolanach siedziała dziewczyna, a on gładził ją po udzie.
-Nie chcę już o tym gadać - odpowiadam stanowczo. Harry zjeżdża na pobocze.
-Bella - mówi - popatrz na mnie - nakazuje mi. Patrzę prosto w jego oczy, a serce mi bije szybciej niż sekundę temu. Dlaczego boję się tego, co powie? -Nie chcę pamiętać o przeszłości. To jest zamknięty rozdział w naszym związku. Kocham cię każdą częścią siebie, kocham w tobie wszystko. A to, że obydwoje siebie nie szanowaliśmy oznacza tylko, że jesteśmy ludźmi. Zwykłymi, słabymi ludźmi - mówi i ujmuje moją twarz - nie waż się więcej porównywać do swojej matki. Masz tylko jakąś część jej genów w sobie i to wszystko. Ty sama kreujesz swój charakter i na pewno nie jesteś zakłamaną suką - ostatnie słowo dosłownie spluwa. 
Nie za bardzo podoba mi się to w jaki sposób określa moją matkę, ale nie chcę teraz nic o niej wspominać. 
-Harry - szepczę i przybliżam się do niego - dziękuje ci za to wszystko - mówię i zatapiam się w jego miękkich ustach. Harry kładzie dłoń na moim karku i przybliża mnie jeszcze bardziej do siebie.
Odsuwam się od niego i gładzę jego policzek opuszkami palców - ja ciebie też kocham ponad wszystko i dziękuje Bogu, że zesłał mi właśnie ciebie - dodaję i uśmiecham się do niego. Harry opiera swoje czoło o moje. Nasze oddechy mieszają się tworząc jedność. 
Lubię taki spokój między nami. To z pewnością daje mi siłę do dalszego tworzenia tego związku.
-Przez to wszystko zgłodniałem - mówi Harry, na co ja śmieję się. Wtulam się w jego zagłębienie między szyją a ramieniem i po chwili się odsuwam.
-Więc jedziemy coś zjeść - mówię i siadam znów w swojej poprzedniej pozycji zanim jeszcze cokolwiek zaczęliśmy robić w samochodzie.
Harry odjeżdża z pobocza. 
-Tak poza tym zepsułeś całą romantyczną atmosferę.
-Jestem gównianym romantykiem. Powinnaś to wiedzieć - odpowiada i znów jego dłoń ląduje na moim udzie. 
-Według mnie jesteś bardziej romantyczny niż wszyscy romantycy razem wzięci - mówię i uśmiecham się szeroko po czym ponownie splatam nasze palce. 
_____________________________
Proszę jeśli ktoś to czyta niech da mi znać czy mam dalej kontynuować opowiadanie czy po prostu je skończyć kolejnym rozdziałem. Bo nie będę pisała opowiadania dla dwóch osób. Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże!